- Opowiadanie: Ambush - Dzierżąc strzemię

Dzierżąc strzemię

Powiadają, że wielu mężczyzn zabije się skacząc ze swego ego na  IQ;)

Tak będzie, jest i było.

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Biblioteka:

wilk-zimowy, Finkla

Oceny

Dzierżąc strzemię

 

Ten sen powracał od dłuższego czasu.

Oburącz trzymałem swojego koguta – drżąc z zachwytu i przerażenia – a niebo mknęło w moją stronę z zawrotną prędkością.

 

X

Sen ten tłumaczyłem moją naturą, bowiem o takich jak ja mawiano, że „by ruszyć w drogę, chwycą się nawet strzemienia”.

Przyszedłem na świat jako bękart… jednak wykorzystując – w równych częściach – urok, wiedzę i brak skrupułów – osiągnąłem wiele.

Po ukończeniu Akademii zostałem uczniem słynnego lekarza i alchemika Jana z Olkusza. Niestety, wkrótce jego umysł uległ równej degradacji, co jajo filozoficzne, które wybuchło w pracowni.

Człowiek, który kiedyś imponował mi wiedzą, wpadł na pomysł zastąpienia atanora kobiecym łonem. Chcąc począć kamień filozoficzny, zarzucił naukę i ostatnie miesiące życia spędził na chędożeniu dziewek.

Zmarł wycieńczony i rozczarowany, a ja odziedziczyłem praktykę medyczną i szczyptę tajemnicy. Poświęciłem wiele dla tej garstki – podobnego do tabaki – proszku.

W międzyczasie dorobiłem się majątku, zostałem szlachcicem, a nawet królewskim doradcą. Moje palce, kubrak, a nawet siodło zdobiły klejnoty a ja nie mogłem przestać marzyć o innym kamieniu.

Kupcy kochali mnie bezgranicznie – bo wybierałem zawsze to, co najlepsze. Pacjenci ufali mi ślepo, wybaczając zachłanność i fałszywe obietnice.

Byłem słynny i bogaty ale nie miałem przyjaciół.

Gardząc psami i brzydząc się kotami, sprawiłem sobie pięknego, czerwonego koguta. Nazwałem go Cezar i stał się on mym nieodłącznym towarzyszem.

Urządziłem sobie pracownię w jaskini, niedaleko miejsca straceń. Wyposażyłem ją w najdroższe sprzęty, w tym, w olbrzymi atenor. Wypróbowywałem kilka jaj filozoficznych, ale szybko pojąłem, że popełniam te same błędy, co kiedyś mój nauczyciel.

Nie widząc rozwiązania problemu – zawarłem pakt z czartem i otrzymałem od niego jajo wykonane z błękitnego kryształu.

Szybko zacząłem odczuwać, że nie tylko ja transmutuję substancje lecz, że zmiana dotyka i mnie.

W fazie separatio, na ciemnym popiele wykwitły zachwycające, mleczne, kalcytowe kwiaty. Ja zaś zacząłem śnić prorocze sny, za które król nagrodził mnie kilkoma wioskami.

Proces zmusił mnie do bolesnych wyrzeczeń. W celu połączenia na powrót składników musiałem nakarmić jajo najcenniejszymi klejnotami. Pocieszałem się, że – kiedy skończę – zamienię w szafiry i rubiny całe Krzemionki.

Wreszcie, by przejść putrefacio – fazę gnicia, odciąłem głowę Cezarowi, a następnie syciłem miksturę cuchnącymi koralami jego krwi.

Wielka była ma radość, gdy – po wytworzeniu czerwonej tynktury – wyjąłem z naczynia garść rubinów, każdy wielkości gołębiego jaja. Wtedy potrafiłem już lewitować i byłem w stanie uleczyć chorych stojących na progu śmierci. Przywróciłem też do życia Cezara. Kogut chodził, jadł z apetytem, a szpetną, krzywą szyję osłoniłem mu szmaragdową zausznicą.

Niestety, kiedy zabrałem się za powiększanie zdobytej esencji, w pracowni pojawił się czart, który akurat ten moment wybrał sobie, żeby zażądać mej duszy.

Wybuch, który wtedy nastąpił był znacznie większy niż ten, który przytrafił się niegdyś memu nauczycielowi.

Widząc, rozdzierane olbrzymią siłą sklepienie jaskini, dosiadłem koguta i uciekliśmy w górę.

 

X

Oburącz ściskam koguta. Ogarnia mnie chłód i ciemność. Mknę z olbrzymią prędkością w górę. Powoli pojmuję jaki kamień sprawi, że na wszystko spojrzę z innej strony.

Koniec

Komentarze

Cześć.

 

Po ukończeniu Akademii – zostałem uczniem słynnego lekarza i alchemika Jana z Olkusza.

Niestety, wkrótce jego umysł uległ równej degradacji – co jajo filozoficzne, które wybuchło w pracowni.

Zdaje się, że ten myślnik jest zupełnie zbędny. W obu przypadkach.

W ogóle stosujesz sporo myślników, zdecydowanie zbyt wiele.

 

Człowiek, który kiedyś imponował mi wiedzą, wpadł pomysł, zastąpienia atanora kobiecym łonem.

… wpadł NA pomysł zastąpienia…

 

Na i bez przecinka.

 

Chcąc począć kamień filozoficzny – zarzucił naukę i ostatnie miesiące życia spędził na chędorzeniu dziewek.

I znowu zbędny myślnik. I zaczyna się robić, hm, ciekawie. I – szanowna kobieto, która masz tak oryginalny wstęp – chędoŻeniu :)

 

Moje palce, kubrak, a nawet siodło zdobiły szlachetne kamienie[+,] a ja nie mogłem przestać marzyć o innym kamieniu.

Przecinek i powtórzenie. I brakuje przecinków w wielu miejscach, jak np. tu:

Byłem słynny i bogaty ale nie miałem przyjaciół.

 

Gardząc psami i brzydząc się kotami – sprawiłem sobie pięknego, czerwonego koguta Nazwałem go Cezar i stał się on mym nieodłącznym towarzyszem.

Brak kropki, zbędny myślnik.

 

Wypróbowywałem kilka jaj filozoficznych ale szybko pojąłem, że popełniam te same błędy – co kiedyś mój nauczyciel.

Brak przecinka i zbędny myślnik.

 

Nie widząc rozwiązania problemu – skumałem się z czartem i otrzymałem od niego jajo wykonane z błękitnego kryształu.

Dość słabo pasujące słowo do otoczenia / świata.

 

Szybko zacząłem odczuwać, że nie tylko ja transmutuję substancje – ale również zmieniam się sam.

Zbędny myślnik oraz w ogóle dziwnie brzmiące zdanie (zwłaszcza druga część).

Już więcej o myślnikach nie piszę – a jest ich nadal sporo.

 

Piec zmusił mnie do bolesnych wyrzeczeń.

Hę? Piec? Zmusił?

 

Nooo… Dużo się dzieje. Jakby nieco zbyt wiele. Część rzeczy podana jest w sposób mało przystępny i niezrozumiały. Dużo opowiadasz, zamiast pokazywać. Widać jednak sporo humoru i absurdu. Może lepiej było zgłosić tekst do konkursu bizarro? ;)

 

 

 

 

 

Witaj.

Ciekawe zaprezentowanie tematu kamienia filozoficznego.

Sporo krwawych zdarzeń, zabijania i wskrzeszania, odniesień do legend oraz fantastycznych skojarzeń. 

Podoba mi się oryginalność, której serdecznie Ci gratuluję. :)

Pozdrawiam. 

Pecunia non olet

Żeby tekst mógł cieszyć, musiałby być najpierw poprawnie napisany. Interpunkcja i ortografia jest zdecydowanie do poprawy. Forma pamiętnika jest z jednej strony interesująca, gdyż dosyć dobrze poznajemy charakter bohatera i jego spryt, a z drugiej, wymagająca, bo po 3000 znaków znamy jego całe życie. Zagęszczenie faktów jest spore.

Ostatnie zdanie:

Mknę z olbrzymią prędkością powoli rozumiejąc jaki kamień sprawi, że na wszystko spojrzę z innej strony

źle brzmi po polsku, ponieważ chodzi o to, że bohater powoli zaczyna rozumieć albo powoli zaczyna do niego docierać…

Pozdrawiam!

Dziękuję za komentarze.

Widzę, że trzeba będzie zaczynać od bet.

@silvan – Wstęp w znacznej mierze dotyczył samego Twardowskiego. Piec-atanor był magiczny, więc – na kolejnych krokach procesu – oczekiwał cennego “wsadu”.

 

@bruce – Dziękuję za ciepłe słowa.

 

@chalbarczyk – Chciałam oddać tę prędkość, która nie dotyczyła jedynie samego lotu na księżyc. No i musiałam ciąć bez miłosierdzia, żeby uzyskać limit.

Lożanka bezprenumeratowa

Ambush, dziękuję za wrażenia i pozdrawiam, miłego dnia. :)

Pecunia non olet

Cześć!

Niepokojąca przedmowa. Czytało się całkiem przyjemnie, choć tempo wydarzeń jest duże, i miejscami nie pozwalało mi to cieszyć się klimatem, tylko gonić za bohaterem. Mocno nawiązuje do Twardowskiego, i przez to staje się przewidywalne. Sympatyczny motyw z kogutem, choć momentami miałem wątpliwości, o jaką formę “ściskania” tu chodzi ;-)

W tekście jest sporo “drobnych” błędów, ale wydaje mi się, że silvan już większość wypunktował. Po poprawkach tekst zdecydowanie zyska imho.

Pozdrawiam!

„Poszukiwanie prawdy, która, choćby najgorsza, mogłaby tłumaczyć jakiś sens czy choćby konsekwencję w tym, czego jesteśmy świadkami wokół siebie, przynosi jedyną możliwą odpowiedź: że samo poszukiwanie jest, lub może stać się, ową prawdą.” J.Kaczmarski

Cierpisz na myślnikomanię, jakieś dziewięćdziesiąt procent myślników w tekście da się zastąpić zwykłymi przecinkami. To zdecydowanie ułatwi czytanie. I tak generalnie, mamy tutaj zwyczaj poprawiania baboli, wskazanych przez czytelników.

Po przeczytaniu wstępu, a potem pierwszego akapitu też miałam wątpliwości, o jaki rodzaj ściskania chodzi.

Tyle marudzenia. Samo opko mi się podobało, choć rzeczywiście jest nieco przewidywalne, ale klimacik ma fajny.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

@krar85 Oj tak zaraz niepokojąca. Taka zaczepka może zachęcić do czytania. Generalnie chodziło o samego Twardowskiego. Jak powtarzał jeden mój szef, “skoro jesteś taki mądry, to czemu jesteś taki biedny.” Taki był cwany, a teraz wieczność z kogutem…

 

@Irka_Luz A ja głupia myślałam, że należy tylko z godnością wytrzymać spadające plaskacze;)

Poprawki zaraz naniosę i wypowiem wojnę myślnikom.

 

 

 

Co do koguta, to efekt dwuznaczności był zamierzony.

Lożanka bezprenumeratowa

@Ambush 

wypowiem wojnę myślnikom.

Ja będę z Tobą, bo sama mam z nimi niemały problem, prawie wszędzie, zamiast przecinków czy kropek, a nawet nawiasów, wstawiam właśnie je. :)

Pozdrawiam. :)

Pecunia non olet

@Bruce To co? Tajemnice światów bez myślnika?!;) Cudownie mieć cel w życiu!

Lożanka bezprenumeratowa

Klimat przyjemny, dużo się dzieje, całość jest w porządku (choć faktycznie sporo tych myślników), jednak osobiście mnie nie porwało, ale to kwestia gustu.

Pozdrawiam i trzymam kciuki w konkursie ;)

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Mnie również nie porwało, choć ten kogut w centrum wydaje się całkiem niezłym rozwiązaniem.

Dodatkowy minus za brak pani Twardowskiej (żartuję) ;-)

Pozdrawiam :)

entropia nigdy nie maleje

Ambush:

@Bruce To co? Tajemnice światów bez myślnika?!;) Cudownie mieć cel w życiu!

 

Popieram! :)

 

Jim:

Dodatkowy minus za brak pani Twardowskiej (żartuję) ;-)

laugh

 

Pecunia non olet

@DanielKurowski Podjęłam zobowiązanie walki z myślnikami. Dzięki za czytanie.

 

@Jim Nie odważyłam się konkurować z wieszczem;) Co do porywania, będę próbować dalej.

Lożanka bezprenumeratowa

Cześć, Ambush.

 

Mam trochę uwag, pozwolisz, że się nimi podzielę:

 

Ten sen powracał od dłuższego czasu.

Oburącz trzymałem swojego koguta – drżąc z zachwytu i przerażania – a niebo mknęło w moją stronę z zawrotną prędkością.

 

X

Sen ten tłumaczyłem…

Dwa z trzech pierwszych akapitów zaczynasz niemal identycznie. To, rzecz jasna, żaden błąd, ale aż się prosi, żeby znaleźć inne słowa.

 

Przyszedłem na świat jako bękart… jednak wykorzystując – w równych częściach – urok, wiedzę i brak skrupułów – osiągnąłem wiele.

Półpauzy doskonale utrudniają zrozumienie tego zdania.

 

Chcąc począć kamień filozoficzny zarzucił naukę i ostatnie miesiące życia spędził na chędożeniu dziewek.

Zmarł wycieńczony i rozczarowany, a ja odziedziczyłem praktykę medyczną i szczyptę tajemnicy.

Chyba powinien wychędożyć jedną i poczekać z dziewięć miesięcy. No, ale skoro wybuchł mu umysł…

 

W międzyczasie dorobiłem się majątku, zostałem szlachcicem, a nawet królewskim doradcą.

Dużo ciekawych rzeczy zdarzyło się w międzyczasie. Ta zdawkowa informacja zaburzyła rytm opowieści.

 

Moje palce, kubrak, a nawet siodło zdobiły klejnoty(+,) a ja nie mogłem przestać marzyć o innym kamieniu.

Wstawiłbym tu przecinek.

 

Kupcy kochali mnie bezgranicznie – bo wybierałem zawsze to co najlepsze. Pacjenci ufali mi ślepo, wybaczając zachłanność i fałszywe obietnice.

Byłem słynny i bogaty ale nie miałem przyjaciół.

Nie wierzę w ani jedno słowo.

 

Urządziłem sobie pracownię w jaskini, niedaleko miejsca straceń.

Czym jest miejsce straceń?

 

Nie widząc rozwiązania problemu – zawarłem pakt z czartem i otrzymałem od niego jajo wykonane z błękitnego kryształu.

Diabeł wyskoczył z kapelusza. EDIT. Po ponownym przeczytaniu stwierdzam, że półpauza jest zbędna.

 

W fazie separatio, na ciemnym popiele wykwitły zachwycające, mleczne, kalcytowe kwiaty. Ja zaś zacząłem śnić prorocze sny, za które król nagrodził mnie kilkoma wioskami.

Więc taki jest nasz bohater. Pomimo bogactwa marzy jedynie o większym bogactwie.

 

Wreszcie, by przejść putrefacio – fazę gnicia, odciąłem głowę Cezarowi, a następnie syciłem miksturę cuchnącymi koralami jego krwi.

To Cezar był jego zwierzęcym towarzyszem, niby kot i pies, czy tylko potrzebował go do eksperymentu?

 

Wtedy potrafiłem już lewitować i byłem w stanie uleczyć chorych stojących na progu śmierci. Przywróciłem też do życia Cezara.

No tak, tego nie przewidziałem.

 

Powoli pojmuję(+,) jaki kamień sprawi, że na wszystko spojrzę z innej strony.

Wstawiłbym tu przecinek.

 

Opowiadanie zaczyna się nieźle, choć dla mnie nieco topornie. Wrzutka z kamieniem filozoficznym w kobiecym łonie jest nawet zabawna. Niestety przeskoki w czasie, które załatwiasz kilkoma napakowanymi zdaniami, burzą efekt komiczny. Myślę, że Twoja historia potrzebuje więcej znaków, wyskakujące z kapelusza absurdy zaczęły mnie nużyć i od połowy czytałem bez zainteresowania.

 

Pozdrawiam, Pop Lab.

Dość ciekawe podejście do tematu i włączenie w to koguta było spoko, aczkolwiek trzy aspekty powodują, że tekst odbieram jako toporny w czytaniu i odbiorze:

– Bardzo dużo informacji jak na tą długość. Niektóre mogą nakreślać historię, ale czuję się przytłoczony ilością.

– Wiem co bohater robi, ale nie wiem za bardzo, co czuje.

– Mnóstwo wtrąceń po myślnikach. Serio, to bardzo trudne w czytaniu kiedy jest ich tyle. Trochę to wygląda, jakbyś wiedziała co chcesz przekazać, ale nie miała pomysłów na stworzenie zdań.

 

Pozdrawiam! 

 

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Pomysł ciekawy, z potencjałem, choć, jak już zauważyli przedmówcy, czyta się go dość topornie przez interpunkcję. Dostajemy też dość sporo faktów o życiu bohatera, że był bękartem, jaka była jego droga zawodowa, jak mu szło w interesie itd. i zastanawiam się ile z tych faktów jest rzeczywiście potrzebnych do zrozumienia opowieści. Pewnie z części z nich bym zrezygnował na rzecz opisów odczuć bohatera, ale to kwestia poeksperymentowania z różnymi wariantami tekstu. Ogólnie myślę, że jest spoko, ale potrzeba nieco podszlifowania językowego.

Pozdrawiam :)

@Sagitt W temacie myślników obiecałam już publicznie poprawę;) Uwaga o opisywaniu uczuć bardzo cenna. Dzięki.

@PanDomingo Dziękuję za czytanie. Będę szlifować i pewnie betować, bo Wy tu wiecie o przecinkach takie rzeczy, że wprost nie do wiary;)

Lożanka bezprenumeratowa

Jasne, czekam więc na dalsze teksty. Powodzenia w pisaniu. :)

Nadzieje chyba się spełniają, skoro jest ich coraz mniej.

Mnie też nie porwało, choć nawiązanie do Twardowskiego mi się spodobało. Wykonanie i nadmiar myślników utrudniają odbiór. Gdzieś w połowie zaczęła mnie też nużyć (choć to krótki tekst) forma pamiętnika, a raczej narracja pierwszoosobowa i podawanie tych wszystkich informacji. Czytało się to jak jeden wielki infodump, choć sam zamysł dość ciekawy :)

 

Pozdrawiam serdecznie

Q

Known some call is air am

Bardzo zadufały ten magik. Moim zdaniem dużo złego zrobił tu limit, bo przez większą część tekstu streszczasz.

Czy ten atanor chciał zastąpić kobiecym łonem, czyli uważał, że ingrediencje plus akt doprowadzi do urodzenia kamienia? 

 

Drobiazgi:

,drżąc z zachwytu i przerażania

Przerażenia?

,Chcąc począć kamień filozoficzny(+,) zarzucił naukę

,bo wybierałem zawsze to(+,) co najlepsze.

,Wypróbowywałem kilka jaj filozoficznych(+,) ale szybko pojąłem,

 

Powodzenia w konkursie!

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

@OuttaSewer Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam

 

@Asylum Zadufały i z rozbuchanym ego;) Tak chciał począć kamień, bo kamień filozoficzny nie zawsze musiał być skałą. Poprawki uwzględnię. Dziękuję.

 

 

Lożanka bezprenumeratowa

Pomysł rzeczywiście ciekawy (opis życia Twardowskiego i do tego kogut), ale miałam tak jak Outta Sewer. Forma pamiętnika mogłaby być, gdybyś spróbowała napisać to bardziej np. kpiarsko, z humorem, albo znalazła inny pomysł na nadanie temu charakteru. Bo tutaj po prostu podajesz jedną informację za drugą.

Fajny retelling legendy o panu Twardowskim, ale trzeba tutaj poprawić babole. W krótkiej formie udało Ci się zmieścić sporo, mam jednak wrażenie, że poza podaniem znanych kolei losu alchemika, nie mamy tutaj jakiegoś zapadającego w pamięć twistu czy chociaż ironii. Jednak klamra z kogutem bardzo na plus.

Pozdrawiam

@Monique.M Dziękuję za przeczytanie i komentarz. Limit mnie przygniótł swym ciężarem.

 

@oidrin Dzięki za komentarz. Trochę te losy pozmieniałam. Na szczęście kogu został!;)

Lożanka bezprenumeratowa

@Mortecius Dziękuję za czytanie. Mam nadzieję oszlifować się ;)

Lożanka bezprenumeratowa

O kurde. Owszem, braki warsztatowe tu są, ale podoba mi się podejście do tematu. Podoba się na wiele sposobów. Przede wszystkim jak czytam po kolei, to jakaś połowa teksów miała problem z tym, że autorzy założyli opisanie tylko scenki, a nie całej historii. Tu historię opowiadasz. Po drugie – chyba tylko braki warsztatowe blokują tu wyobrażenie sobie otoczenia alchemika, bo od strony treści jest pod to grunt.

 

Ale pal licho powyższe. Kogut już na samym starcie skojarzył się z Rzymem i wyglądał na ciekawy easter egg. Ale gdy okazało się, że alchemikiem jest Jan Twardowski i to, jak subtelnym okazało się zarówno opuszczenie Rzymu, jak i powrót do Rzymu… A i kamień filozoficzny na koniec też stał się innym kamieniem.

 

Powtórzę więc: podoba mi się.

 

PS.

"Byłem słynny i bogaty ale nie miałem przyjaciół."

Czasem takie niby zwykłe zdania też czegoś dodają do tekstu.

 

Opowiedzenie życiorysu zadufanego i zarozumiałego alchemika chyba nie przypadło mi do gustu.

 

Poświeciłem wiele dla tej garstki… ―> Literówka.

 

nie tylko ja transmutuje substancje… ―> Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

@regulatorzy Dzięki. Nie chcę się przechwalać ale niemal nie mam już w treści myślników!;)

 

@wilk-zimowy Dziękuję, to bardzo krzepiące, że są i tacy, którym się podoba. Jak już deklarowałam, będę prosić o betowanie, bo niestety nie ogarniam interpunkcji. Ale mam wyobraźnię;)

Lożanka bezprenumeratowa

Nie chcę się przechwalać ale niemal nie mam już w treści myślników!;)

W tym szorcie w ogóle nie ma myślników, są natomiast półpauzy. Nie bardzo wiem, co chciałaś powiedzieć , ale czytając tekst wczoraj, nie zauważyłam ich nadmiaru.

― tak wygląda myślnik/ pauza

– to jest półpauza (tego znaku używasz w szorcie)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Przyjemny tekścik ze szczyptą absurdu, czyli coś, co lubię ;) Redakcje podziałały bardzo na korzyść, bo dobrze się czytało, bez potknięć. Zabieg z kogutem świetny, od razu zachęca do czytania ;P

Pozdrawiam!

„Bóg jest Panem aniołów i ludzi, i elfów” – J.R.R. Tolkien

Dziękuję nati-13-98. Najwyraźniej betowanie jest koniecznością;)

Lożanka bezprenumeratowa

Pomysł OK, ale dla mnie pierwsza część klamry wszystko zdradziła. Kogut + lot w górę = wiadomo, o kogo chodzi.

Acz ogólnie nie było źle.

Babska logika rządzi!

Dziękuję za wizytę i recenzję.

Lożanka bezprenumeratowa

Fajne :)

Przynoszę radość :)

Bardzo się cieszę, że dokopałaś się do czerwcowych opek;)

Pojawiały się tu i ówdzie zapisy, że wpadłaś w szał czytelniczy.

Życzę nie ustawania w szale!

Lożanka bezprenumeratowa

Ja po prostu lubię czytać ;)

Przynoszę radość :)

Cześć, świetnie się czytało. Lubię formę pamiętników, mają w sobie coś z melancholii, dodatkowo narracja pierwszoosobowa dobrze tutaj działa. Nie mam większych uwag poza jedną:

 

Widząc, rozdzierane olbrzymią siłą sklepienie jaskini, dosiadłem koguta i uciekliśmy w górę.

 

X

Oburącz ściskam koguta. Ogarnia mnie chłód i ciemność. Mknę z olbrzymią prędkością w górę.

Jakoś to powtórzenie wybiło mnie z rytmu, a szkoda, bo to była już końcówka.

 

Gratuluję wyobraźni, choć rozpisałabym tą historię nieco bardziej ;P

Dziękuję za lekturę!

Myślę o powrocie do tego opowiadania bez rygoru limitu. 

Miło mi, że znalazłaś czas i ochotę na lekturę.

 

Pozdrawiam

 

A

Lożanka bezprenumeratowa

Moim zdaniem warto rozbudować, ma potencjał. Trzymam kciuki i czekam na nową wersję <3

Nowa Fantastyka