- Opowiadanie: Ed - Biwak z kanibalem

Biwak z kanibalem

Moje pierwsze bizarro ;) 

Biwak z kanibalem 

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Biblioteka:

drakaina, ninedin, Outta Sewer, Użytkownicy IV

Oceny

Biwak z kanibalem

 

Ludożerca mówi, że robi to wszystko dla sępa, którego nieśmiałość trzyma na uwięzi w szopie nie pozwalając wzbić się w powietrze i usamodzielnić. Sęp jest sierotą, nosi ciemne ubrania i cierpi na depresję spowodowaną traumą z dzieciństwa, kiedy był głodzony i dręczony w cyrku. I to jest powód dla którego ludożerca karmi go ludzkim mięsem – chce go podtuczyć i wynagrodzić nieszczęśliwe lata. Oczywiście nikt nie wierzy ludożercy patrząc w jego pożądliwe oczy, różowe policzki i grube wargi. Zresztą to nie jest istotne. On jest monopolistą, a handel pozostaje handlem; nie ważne jakie towarzyszą mu rytuały. Potrzebujący przychodzą tu niezależnie od tego czy wtrąbi człowiecinę sęp, czy ludożerca. Ale ludożerca jest próżny i zależy mu na pozorach. Handlujący chętnie na to przystają ponieważ myślą, że dostaną lepszy towar. I tak to się kręci. 

Nazywa się to biwakiem. Biwakiem z ludożercą, jak przyjęło się o tym mówić na mieście. Ludożerca mieszka na małej wysepce. Stoi tam murowany dom z basenem, z którego nikt nie korzysta, ponieważ ludożerca lęka się utonąć. Lubi za to jak jesienią pływają po tafli wody liście i bywa, że wpatruje się w basen godzinami, jak inni wpatrują się w ogień trzaskający w kominku. 

Na wysepkę można dostać się tylko łódką, lub śmigłowcem, więc ludożerca od razu wie o gościu i czyni ku spotkaniu przygotowania. Przyjaciół – jak ma w zwyczaju zwracać się do wszystkich – przyjmuje w zagajniku brzóz, a właściwie na polanie, na wielkim kocu w szkocką kratę, do której prowadzą oznaczenia drogowe: białe napisy i strzałki na zielonej blasze. 

Do barteru dochodzi o tyle, o ile przyniesione mięso jest świeże, lub leżakowało, bez śladu rozkładu czy pleśni. Od tego zależy nie tylko wartość wymiany, ale w ogóle możliwość zawarcia umowy. Dlatego pracownicy spalarni odpadów medycznych często kończą wcześniej pracę, właściwie zaraz jak zjadą z chirurgii i transplantologii czarne worki z urobkiem. Ludożerca jest wybredny, więc trzeba się trochę nagrzebać w tych worach zanim znajdzie się i oczyści coś sensownego. Może to trochę przypominać grzebanie w second handach. Tyle że, bez mdłego zapachu mydła pozostającego w ustach i pamięci na lata. 

Kiedy interes jest ubity sęp od razu degustuje. Jasne, że nikt nie wierzy w to, że sęp po jednym kłapnięciu dziobem strawi – dajmy na to – ludzka głowę, albo nogę, czy dwie ręce. Wiadomo, że wieczorem, kiedy ludożerca idzie na spoczynek sęp do niego przychodzi i karmi go człowieciną, jak pelikan swoje młode rybami. Mówi się, że w tygodniu ludożerca znosi mu za to dwa jaja. I to są jedyne posiłki sępa, dlatego jest taki wychudzony, a nie dlatego, że ma depresję. 

Koniec

Komentarze

Cześć Ed:-) niestety, chyba nie wszystko zrozumiałam:-( pomysł z sępem, ludożercą i depresją bardzo fajny. Tylko nie wiem jaki handel masz na myśli. Skoro lubożerca pragnie mięsa, to co daje w zamian? On handluje z tymi ludźmi, co przyjeżdżają na biwak czy z pracownikami spalarni? Jest to niejasne dla mnie. Pozdrawiam

Cześć Olciatko :) 

Wiesz, przyjąłem taką konwencję, trochę snu, pewnego rodzaju absudru, gdzie nie jest ważne czym bohaterowie handlują. Liczy się sam akt kupna ludzkiego mięsa. Ten biwak to miejsce gdzie dochodzi do wymiany. Ludożerca nie zaprasza nikogo do domu, ale kupuje ludzkie mięso na polanie. A kto handluje? Każdy, kto ma to mięso do sprzedania, w tym pracownicy spalarni, ponieważ mają dostęp do ludzkich szczątków ;) 

Pozdrawiam. 

Hej. Ja również lekko się pogubiłem w tym szorcie. Zamysł jako tako ciekawy, ale ta scenka dla mnie nie wybrzmiała w żaden konkretny sposób. Na początku piszesz, że ludożerca karmi sępa ludzkim mięsem, a kończysz informacją, że sęp jada tylko te jaja. Wiem, że to bizarro, ale brakło mi na którymś momencie odrobiny logiki w tej dziwności. Pozdrawiam!

Cześć Realuc. 

Ok, zwróć jednak uwagę, że napisałem, że to ludożerca utrzymuje, że sęp je mięso. A później napisałem, że ludzie są przekonani, że ludożerca je mięso. Ale nie napisałem jak jest naprawdę. To tylko punkty widzenia rzeczywistości, a właściwie opowiadania o rzeczywistości. Pozdrawiam. 

Dziwne to było. I nie do końca przypadło mi do gustu :(

Mój największy problem z tym tekstem jest taki, że czytając, czułem się, jakbym słuchał domysłów jakiegoś ktosia, który przy piwie chce opowiedzieć mi dziwną historię o kimś, kogo on zna i myśli, że ja też wiem o kogo mu chodzi. Nie wiem jak to opisać jaśniej. To tak jakbym dostał historię bez znajomości kontekstu, a po jej wysłuchaniu w głowie została mi tylko myśl, żeby opowiedzieć komuś nie te dziwną historię, ale to, że jakiś gość opowiedział mi dziwną historię, jednak jej samej nie umiem przytoczyć bo nie pamiętam o czym ona była.

A była o ludożercy, który nie jest ludożercą, tylko karmi sępa. Jednak to tylko domysły, bo tak naprawdę to sęp karmi ludożercę, a sam żywi się jajkami przez tego ludożercę składanymi. Motyw handlu nie do końca jasny – to ważny element, bo w kilku miejscach skupiasz się na towarze, ale ja chciałbym wiedzieć na co on tę ludzinę wymienia z panami ze spalarni. Skoro to element nieistotny, jak piszesz w komentarzu dla Olciatki, to po co tyle o tym handlu?

On jest monopolistą, a handel pozostaje handlem; nie ważne jakie towarzyszą mu rytuały.

Handlujący chętnie na to przystają ponieważ myślą, że dostaną lepszy towar.

Do barteru dochodzi o tyle, o ile przyniesione mięso jest świeże,

Od tego zależy nie tylko wartość wymiany, ale w ogóle możliwość zawarcia umowy.

 

Przeczytałem wczoraj w nocy i nie chciałem pisać komentarza, bojąc się, że mój odbiór jest zaburzony zmęczeniem. Ale teraz przeczytałem po raz drugi i nic się nie zmieniło :/

Pozdrawiam serdecznie

Q

 

Known some call is air am

Witaj Ed!

Opowiadanie jest na pewno dziwne, jednak moim zdaniem trochę za krótkie. Ciężko było mi się wczuć w postacie i klimat. Pomysł na pewno tutaj jest, jednakże niestety nie do końca mi to podeszło w takiej formie. Gdyby było dłuższe, może miałbym większe i lepsze pole do interpretacji tekstu. Dało się jednak to przeczytać bez problemów i potknięć.

Niemniej trzymam kciuki i powodzenia!

Pozdrawiam,

D.

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Też się pogubiłem, wydaje mi się to trochę zbyt chaotyczne.

To chyba nostalgia, jedna wielka tęsknota za tamtymi czasami, tamtą modą, muzyką, stylem, życiem...

Dla mnie za bardzo skompresowane, przelewasz swoje wnioski w opko, a gdzie historia, gdzie opowiadanie? No, gdzie?

Zerknij na pierwszy akapit, skrót pogania skrótem i kalką.

 

,Ludożerca mówi, że robi to wszystko dla sępa, którego nieśmiałość trzyma na uwięzi w szopie nie pozwalając wzbić się w powietrze i usamodzielnić. Sęp jest sierotą, nosi ciemne ubrania i cierpi na depresję spowodowaną traumą z dzieciństwa, kiedy był głodzony i dręczony w cyrku.

 

Spróbuj opowiedzieć, ja zrobię to nieudolnie, trzymając się Twoich słów, choć nie wiem co miałeś na myśli.

"Ludożerca powiedział, że robi to wszystko dla sępa. Nieśmiałość trzymała ptaka w szopie na uwięzi, nie pozwalając wzbić się w powietrze i usamodzielnić. Sęp był sierotą i, odkąd pamiętał, nosił ciemne upierzenie i cierpiał na depresję. Kiedyś opowiedział mu o cyrku…"

Popatrz, wrzucasz frazę za frazą, a każda z nich niesie tysiące znaczeń i możliwych historii. jako czytelnik poczułam się ogłuszona, zdzieliłeś mnie w łeb: nieśmiałość, usamodzielnienie, sieroctwo, ciemne ubrania, depresja, trauma z dzieciństwa (czyż nie było nim sieroctwo?), głodzenie i dręczenie w cyrku.

 

Dalej lecisz podobnie, czyli mamy ludożercę – niezbyt zachęcającego (pożądliwość, różowe policzki, grube wargi) i jego pozytywną motywację (może czuje jakiś rodzaj podobieństwa/bliskości), ale zaraz podkręcasz przez monopolistę, rytuały (nie wyjaśniając), próżność, i jakiś oferowany przez niego towar (nie wiemy jaki i dlaczego się pchają – odniósł sukces, wiedzie mu się).

 

Dalej tak samo…

Ta historia ma dla mnie potencjał, lecz niewykorzystany, bo nie ma opowieści o ludożercy i sępie.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Outta Sewer

Motyw handlu jest ważny. Tak, jest ważny. W jakiś sposób ludożerca musiał zdobywać ludzkie mięso, więc pomyślałem, że będzie je kupował. Co da w zamian, nie było z mojej perspektywy istotne, tzn. miałem pewien pomysł, ale pomyślałem, że jeśli o tym nie wspomnę, to opko będzie dziwniejsze, a raczej nabierze pożądanych cech snu. I rzeczywiście stało się dziwniejsze, ale przez to mniej strawne, jak widzę. Cóż, napisałem i nie ma sensu teraz tego zmieniać. Zresztą próbowałem naprawdę pójść logiką snu. Nie wiem jak w Twoich snach, ale w niektórych moich, wszystko jest logiczne, ale, że tak powiem specyficznie logiczne. To co oczywiste we śnie, nie jest oczywiste na jawie. A skoro taką przyjąłem konwencję, to nie widzę niekonsekwencji w tym co napisałem. 

 

 

Da­niel­Ku­row­ski1

 

Dzięki za komentarz. To mój pierwszy tekst z tego gatunku sf. i jestem z niego umiarkowanie zadowolony. Ale chyba nikomu się nie podoba, poza mną (i żoną, która mówi że fajne to było, ale żona to wiadomo ;)). Pozdrawiam. 

 

 

fan­tho­mas

 

Dzięki za komentarz. Pozdrawiam. 

 

 

 

 

Asy­lum

 

Pisanie jest dla mnie rozrywką i tę zabawę realizuję jak umiem. 

Nie wiem czy potrafię inaczej. 

Ed, najważniejsze, że Tobie się podoba ;) To jest zawsze spory krok, po to powinno się pisać, dla siebie.  No i super, że masz wsparcie i opinie od żony, u mnie w rodzinie nikt nie chce czytać moich opowiadań, bo nie biorą ich na poważnie.

Poza tym opowiadanie nie jest dla mnie złe, jedynie za krótkie, powinno być bardziej rozwinięte, abym wszystko zrozumiał i się bardziej wczuł.

Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu!

,,Celuj w księżyc, bo nawet jeśli nie trafisz, będziesz między gwiazdami,, ~ Patrick Süskind

Poza tym opowiadanie nie jest dla mnie złe, jedynie za krótkie, powinno być bardziej rozwinięte, abym wszystko zrozumiał i się bardziej wczuł.

Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu!

zgadzam się z Danielem,

pisz, Ed, trening czyni mistrza:-)

Myślę, że potrafisz! Pytanie, czy chcesz i znajdziesz na to czas – nieważne czy on czy in-line.  :-) Rozrywka jest dla mnie – super!

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Słuchaj, Ed, wiadomo, że sny rządzą się własnymi prawami. W moich snach zdarzają się rzeczy, które niby nie są ze sobą powiązane, ale kiedy rano się budzę, to pamiętam, że jakoś tam się wszystko ze sobą układało. A potem wspomnienia się rozwiewają, pozostawiając mnie z wrażeniem wyśnienia czegoś niesamowitego, czego nie potrafię już uchwycić. Niestety w opowiadaniu to tak nie działa, bo czytelnik nie wyśnił tego, co Ty, więc nie może mieć nawet niejasnego wrażenia logiki i sensu – to na Tobie spoczywa ciężar nadania swojemu dziełu cech, które sprawią, że odbiorca tych wrażeń i logiki doświadczy. Tego mi tutaj trochę zabrakło.

 

(i żoną, która mówi że fajne to było, ale żona to wiadomo ;))

A tutaj masz lepiej ode mnie :) Moja żona w ogóle nie czuje fantastyki i po przeczytaniu dwóch moich tekstów wzruszyła ramionami i zadała mi pytanie o czym to w zasadzie było. Dlatego odpuściłem i więcej jej już nie podsuwam swoich opowiadań. Fajnie, że Twoja żona docenia Twoją kreatywność w kierunku opowiadania historii :) Pozdrów ją ode mnie :D

 

Q

Known some call is air am

All – o kurcze, dziękuję za wsparcie.

A mnie się podobało! Ciekawy pomysł i sprawna realizacja; jest dziwacznie i intrygująco, a wnioski (jak to w życiu) trzeba sobie wyciągnąć samemu, bo z opisu dowiemy się tylko "co ludzie gadają".

 

Wprawdzie faktycznie "skrót pogania skrótem" (choć nie zgodzę się że "kalką") ale lubię taką właśnie estetykę. Jej podobieństwo do "domysłów jakiegoś ktosia (..) o kimś, kogo on zna i myśli, że ja też" faktycznie zachodzi (musiałem to zacytować ;-) ale dla mnie to właśnie jest atut.

Przemawiają do mnie suche, skompresowane treści, gdzie mówi się niewiele a rozumie (prawie) wszystko (włączając dobrą dokumentację techniczną, lakoniczny meldunek sytuacyjny i gadkę że "jest interes do zrobienia").

Nie zgodzę się też że tu "nie ma opowieści o ludożercy i sępie"; no pewnie że jest, tylko opowiedziana w taki właśnie sposób.

 

I na koniec apel: Ujawnić szczegóły barteru!

Mnie niestety również nie przypadło do gustu i zgodzę się z Outta, że to taka historyjka opowiedziana przez ktosia, ale w sumie nie do końca jasna, nie do końca wiadomo, o czym to. Nawet dziwności w dziwności nawet też w tym opowiadaniu nie ma zbyt wiele. Ciut poległeś na przedstawieniu pomysłu. Dużo mówisz, mało pokazujesz. Cały pierwszy akapit jest infodumpem. W taki sposób nie zaintrygujesz zbyt wielu czytelników. Już Asylum dała ci wskazówki, jak to możesz zrobić, żeby było ciekawiej. 

Niech cię ten komentarz nie zniechęci. Ćwicz. :)

Cześć :)

Mi nawet spodobała się ta niejasność, chociaż gdyby wyjaśnić ciut więcej, moim zdaniem byłoby lepiej.

Pierwszy akapit jest bardzo długi, zwłaszcza w porównaniu z całym tekstem, wydaje mi się, że gdyby go skrócić lub rozbić na dwa, wygodniej by się czytało.

Ale ogólny pomysł, takiego właśnie niejasnego snu, jest całkiem niezły.

Powodzenia :)

Trochę zabrakło mi opowiadania w opowiadaniu ;)

Przynoszę radość :)

A mnie się podobało. Owszem, to jest scenka, ale ma klimat, ma jakiś kawałek światotwórstwa, ma zaskoczenia (bo spodziewałam się opowiastki o mordercy, nie o handlarzu odpadami szpitalnymi), na koniec ma tę przewrotną ideę (kto tu właściwie jest kanibalem?), która w zasadzie powinna być oczywista w kontekście określenia “ludożerca” wobec bohatera. Ma dostatecznie dużo absurdu (sęp i jego depresja, jajka), żeby zaintrygować. Jak dla mnie, zdecydowanie na plus, w bizarro scence tyle fabuły mi wystarczy.

ninedin.home.blog

O, jakie fajne! Więcej komentarza będzie jak wrócę do komputera, na razie z komórki klik

 

Uzupełniam: bardzo mi się spodobała de facto zabawa językiem, a także nienachalny absurd całej opowiastki, w której nie ma akcji, jest tylko zarysowana sytuacja, a jednak opowiedziałeś całą sporą historię człowieka, jego życia i świata. Przewrotna puenta jest znakomita.

Całość w najlepszej tradycji lekko surrealistycznego absurdu, taki Roland Topor się kłania.

http://altronapoleone.home.blog

Obrazowo opisana scenka, ale nie wiem, jaki przekaz chciałeś tu zawrzeć. A może to absurd mnie przerósł. Faktycznie, trochę to przypomina sen, tylko że nie przepadam za oniryzmem w literaturze.

Babska logika rządzi!

Bardzo bizarro i bardzo zakręcone, ale intrygujące.

Podoba mi się zagmatwanie opowieści, czyli to że kiedy wydaje nam się, że coś rozumiemy, dokonuje się wolta i znowu jesteśmy w kropce. 

Wysoki poziom absurdu powoduje, że historia nie jest – jak dla mnie – obrzydliwa i szokująca. 

Lożanka bezprenumeratowa

Nowa Fantastyka