- Opowiadanie: filipele - Smoczysko w kopalni

Smoczysko w kopalni

Taka głupawa historyjka o próbach pozbycia się bestii z kopalni. Zapraszam do wyrażenia opinii :)

 

Dzięki jeszcze raz NearDeath za betę,

Pozdrawiam

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Smoczysko w kopalni

 

W mo­nar­chicz­nym pań­stewku, Ręb­niec­ku, do naj­więk­szej ko­pal­ni złota wpro­wa­dzi­ło się smo­czy­sko. Gór­ni­cy ucie­kli w po­pło­chu, a miesz­kań­cy żyli w stra­chu przed be­stią. Wład­ca kró­le­stwa za­trud­niał na­jem­ni­ków do li­kwi­da­cji gada, lecz nie było to z do­bro­ci serca, oj nie, życie ludzi nic dla niego nie zna­czy­ło. Król cenił tylko swoją córkę Anie­lę, ale jesz­cze bar­dziej złoto, któ­re­go teraz nie można było wydobyć. Od­waż­ne­mu śmiał­ko­wi, w na­gro­dę za po­zby­cie się nie­pro­szo­ne­go lo­ka­to­ra ko­pal­ni, obie­cał rękę księż­nicz­ki.

 

Pew­nym kro­kiem do sali tro­no­wej wma­sze­ro­wa­ła łow­czy­ni na­gród Łucja. Przez ramię prze­wie­si­ła długi łuk, a burza rdza­wych wło­sów opa­da­ła na plecy. Zbli­ży­ła się do po­de­stu i przy­klę­kła przed mar­mu­ro­wym tro­nem.

– Łow­czy­ni Łucja mel­du­je się, by upo­lo­wać be­stię! – ogło­si­ła dum­nie.

Król ski­nął głową, po czym prze­mó­wił.

– Nie spo­dzie­wa­łem się witać ko­bie­ty. Czyż­byś zatem pragnęła za zgła­dze­nie smoka innej nagrody, niż ręka mej córki?

Rude dziew­czę po­krę­ci­ło głową z lek­kim uśmie­chem.

– Nie, królu. Twa córka jest naj­pięk­niej­szą damą w kró­le­stwie i chcę wła­śnie ją – rze­kła z ło­bu­zer­skim bły­skiem w oku.

Na twa­rzy króla po­ja­wił się wyraz zmieszania.

– No do­brze… Jeśli wy­ko­nasz za­da­nie, do­trzy­mam da­ne­go słowa. Wyślę z tobą kogoś, kto po­pro­wa­dzi cię do ko­pal­ni, w któ­rej za­lę­gło się bydlę. – Od­pra­wił ją ge­stem dłoni.

 

***

 

– To tutaj, łow­czy­ni – rzekł prze­wod­nik, wy­sta­wia­jąc głowę zza skały. – Wej­ście znaj­du­je się przed nami.

– Możesz wracać do zamku. Przekaż królewnie Anie­li, że już może wy­bie­rać suk­nię. – Dziew­czy­na ru­szy­ła ku ja­ski­ni. – Niech na mnie czeka! – do­da­ła przez ramię.

Przewodnik nie po­słu­chał. Ob­ser­wo­wał, jak Łucja znika w cze­lu­ściach ko­pal­ni i na­słu­chiwał w ciszy. Nie trwa­ło to długo. Do­biegł go prze­ra­ża­ją­cy smo­czy ryk. Błysk pło­mie­ni roz­świe­tlił wejście ja­ski­ni, a po chwi­li roz­legł się do­no­śny wrzask łow­czy­ni, który szyb­ko się urwał. Wtedy po­sła­niec po­śpie­szył z wiadomością do króla – klę­ska.

 

***

 

Ty­dzień póź­niej.

Do sali tro­no­wej wkro­czył Fau­styn. Na­le­żał do naj­sil­niej­szych ar­cy­ma­gów w gil­dii Ognia i Róży. Le­gen­dy o jego po­tę­dze znane były nawet w naj­dal­szych za­kąt­kach kró­le­stwa.

– Witaj, Fau­sty­nie! – po­wi­tał król. – Cie­szę się, że wie­ści o za­gro­że­niu do­tar­ły także do he­ro­sów Ognia i Róży.

Mag skło­nił się.

– Wasza wy­so­kość, gdzie za­lę­gła się be­stia?

– W ko­pal­ni Zło­tec­nik, prze­wod­nik cię po­pro­wa­dzi. – Po chwi­li dodał. – To praw­da, że je­steś eu­nu­chem?

– Tak, jak wszy­scy ma­go­wie w gil­dii – od­parł oschle.

Skon­ster­no­wa­ny król mil­czał przez mo­ment.

– Nie przy­by­wasz zatem po rękę mej córki?…

– Przy­by­wam wła­śnie z tego po­wo­du. – Lekko skło­nił głowę.

– Ro­zu­miem. Idź zatem! Po­ko­naj be­stię, a Anie­la bę­dzie na cie­bie cze­kać.

 

***

 

Fau­styn zmie­rzał do ko­pal­ni, pro­wa­dzo­ny przez prze­wod­ni­ka.

Kiedy wezmę księż­nicz­kę za żonę, będę mógł w końcu do­ko­nać rze­czy, na które wcze­śniej nie mo­głem sobie po­zwo­lić, głupi król nie ma nawet po­ję­cia, co go czeka – po­my­ślał mag, uśmie­cha­jąc się pa­skud­nie. Gdy do­tar­li do pie­cza­ry, Fau­styn roz­po­czął przy­go­to­wa­nia. Na­ło­żył na sie­bie kil­ka­na­ście ba­rier ochron­nych i odprawił ry­tu­ał wzmac­nia­ją­cy – za­klę­cie smo­czej łuski, które ochro­ni go przed pło­mie­nia­mi. Do­dat­ko­wo się­gnął do torby po elik­sir od­por­no­ści na ogień. Śmia­ło ru­szył na spo­tka­nie ze smo­kiem, roz­my­śla­jąc, jak wy­ko­rzy­sta w przy­szło­ści nową po­zy­cję.

Prze­wod­nik od­pro­wa­dził Fau­sty­na wzro­kiem i wy­cze­ki­wał. Jego uszu do­bie­gły od­gło­sy eks­plo­zji, smo­czy war­kot i krzyk prze­ra­żo­ne­go męż­czy­zny. Po chwi­li na­sta­ła cisza.

Po­raż­ka. Po raz ko­lej­ny.

 

***

 

Jakiś czas póź­niej.

– Witaj, Ne­sto­rze! – po­wi­tał król, mie­rząc wzro­kiem po­tęż­ne­go męż­czy­znę. – Zgładź dla mnie smoka, a oprócz ręki księż­nicz­ki otrzy­masz hojną na­gro­dę w zło­cie!

Ne­sto­ro­wi wła­śnie o to cho­dzi­ło. Nie za­le­ża­ło mu na Anie­li, jego celem było je­dy­nie wzbo­ga­ce­nie się kosztem głę­bo­kich kie­sze­ni wład­cy.

– Spo­koj­na głowa, wasza wy­so­kość – prze­mó­wił twar­dym gło­sem. – Nie takie już stwo­ry ubi­ja­łem, be­stia dzi­siaj zgi­nie – za­pew­nił na­jem­nik.

 

Król miał na­dzie­ję, że tym razem hi­sto­ria po­to­czy się ina­czej. Tak się nie stało. Wszyst­ko wy­glą­da­ło iden­tycz­nie jak do­tych­czas – śmia­łek wkra­czał do ko­pal­ni i już z niej nie wychodził.

 

***

 

Przez najbliższe tygodnie, rycerze, magowie i najemnicy, nachodzili mieszkającego w jaskini smoka, atakując go z zaskoczenia. Zdarzyło się nawet, że wysłano mu owcę pełną prochu, a ten, zniesmaczony nędznym podstępem, podpalił ją i wyrzucił z jaskini, ku przerażeniu ludzi. Próby za­bi­cia be­stii kosz­to­wa­ły króla znacz­ne uszczu­ple­nie za­so­bów skarb­ca i utra­tę po­ło­wy armii. Zde­spe­ro­wa­ny i zre­zy­gno­wa­ny, nie wie­dział jak sobie z pro­ble­mem po­ra­dzić.

 

Chłop Bła­żej wkro­czył do sali tro­no­wej. Przy­szła jego kolej na au­dien­cję u wład­cy. Chciał po­pro­sić o wy­ja­śnie­nie sprzecz­ki z są­sia­dem, który przy­własz­czył sobie część jego ziemi.

Nagle z wrót po pra­wej wy­padł go­niec. Król we­zwał go ge­stem ręki do tronu. Zdy­sza­ny mło­dzie­niec wdra­pał się po stop­niach po­de­stu i zdał ra­port.

Wście­kły wład­ca ze­rwał się z tronu, ścią­gnął z głowy ko­ro­nę i ci­snął nią w po­sadz­kę.

– Niech to szlag! Pie­przo­ny smok! Czy już nikt w kró­le­stwie nie po­tra­fi wy­ko­nać zle­co­ne­go za­da­nia?! – Spoj­rzał teraz na chło­pa, wcho­dzą­ce­go fron­to­wy­mi drzwia­mi.

– Ty! – Wska­zał pal­cem. – Idź zgła­dzić be­stię!

– Co? Królu, jak ja żem przy­szedł w spra­wie sporu o zie­mię! – od­parł zmie­sza­ny męż­czy­zna.

– Mil­czeć! Jak nie po­zbę­dziesz się smoka, przy­pła­cisz to głową! Od­ma­sze­ro­wać! – roz­ka­zał.

 

***

 

Bła­żej wślizgnął się do ja­ski­ni po­two­ra bez żad­ne­go planu. Co ten sza­lo­ny król sobie myśli? Wo­jow­ni­kiem nie je­stem, ma­giem też nie, jak do licha cięż­kie­go mam po­ko­nać smoka, wi­dła­mi czy cepem? – iro­ni­zo­wał. W mroku ko­pal­ni uka­za­ła się mu ogrom­na, prze­raź­li­wa be­stia. Dwa wiel­gach­ne jak żagle stat­ków skrzy­dła. Zę­bi­ska jak sza­ble, kolce na grzbie­cie ni­czym pale, a ciało po­kry­wa­ły szkar­łat­ne, błysz­czą­ce łuski, two­rzą­ce nie­prze­bi­jal­ny pan­cerz. Bła­żej zbli­żył się nie­znacz­nie. Smok wyczuł przy­by­sza i uniósł górną wargę, uka­zu­jąc śmier­cio­no­śny ar­se­nał bia­łych ostrzy. Chło­pa prze­biegł dreszcz prze­ra­że­nia i za­trząsł się jak osika. Nie miał bla­de­go po­ję­cia jak zgła­dzić potwora. Zre­zy­gno­wa­ny, po pro­stu prze­mó­wił.

– Witaj! O, smoku, wiel­ki i po­tęż­ny! Jam jest Bła­żej, przy­sy­ła mnie król! – Skło­nił się nisko. Ciszę prze­rwał je­dy­nie szum wy­pusz­czo­ne­go z noz­drzy gada po­wie­trza, w któ­rym dało się wy­czuć silny za­pach siar­ki. Męż­czy­zna, cały zlany potem, zamknął oczy. Pod­dał się. Od­li­czał se­kun­dy do swo­jej nie­unik­nio­nej, jak mnie­mał, śmier­ci.

– A witam, witam. W końcu wy­cho­wa­ny czło­wiek! Borys je­stem! – prze­mó­wił smok dziar­skim tonem.

Chłop wy­pro­sto­wał się onie­mia­ły, wi­dząc, jak smo­czy­sko przyjaźnie kłap­nę­ło zę­ba­mi.

– Eee…

– Rejna, chodź no tutaj! Patrz, go­ścia mamy, Bła­żej się zowie!

Mał­żon­ka przy­czła­pa­ła z są­sied­niej groty, stąp­ając kru­szyła skały pa­zu­ra­mi.

– Przyjemna od­mia­na – rze­kła łagodnie smo­czy­ca. – Dawno nie wi­dzia­łam cy­wi­li­zo­wa­ne­go czło­wie­ka. Miło cię po­znać Bła­że­ju, może zjesz z nami? Wła­śnie za­pie­kam wołu na roż­nie.

– Yyy… Nie dzię­ku­ję – od­parł zdu­mio­ny chłop. Żołądek nadal miał zaciśnięty ze strachu, poza tym i tak nie przepadał za wołowiną.

Mie­rząc wzro­kiem obie be­stie – czy na pewno be­stie? – zro­zu­miał, że nie wszyst­ko jest takie, jakim się wy­da­je. W końcu ze­brał się na od­wa­gę, by prze­mó­wić po­now­nie.

– Król przy­sła­ła mnie z proś­bą…

– Nie krępuj się. Zamieniamy się w słuch – zachęcił Borys.

Błażej prze­łknął ślinę.

– Czy mo­gli­by­ście opu­ścić ko­pal­nię? Odkąd tu za­miesz­ka­li­ście, go­spo­dar­ka kraju leży i kwi­czy.

– Oh, nie mia­łem po­ję­cia – od­parł za­sko­czo­ny smok. – Nikt nas o tym nie po­in­for­mo­wał…

– Dwu­no­gi po pro­stu wbie­ga­ły tu z mie­cza­mi, to ich zja­da­liśmy – dokończyła Rejna.

Borys po­trzą­snął łbem, a ty­sią­ce łusek za­lśni­ło. Następnie zwrócił się do gościa:

– Skoro tak, po­le­ci­my z mał­żon­ką w góry.

– Aha… – Chło­pu za­bra­kło słów.

– Miło było cię po­znać, Bła­że­ju.

– Tak, bar­dzo miło – do­da­ła smo­czy­ca, ki­wa­jąc pyskiem.

– W-Was rów­nież – wy­du­kał nadal wstrzą­śnię­ty męż­czy­zna.

Po wymianie uprzejmości para opu­ści­ła ja­ski­nię i od­fru­nę­ła.

Najwidoczniej nie wszyst­ko da się roz­wią­zać prze­mo­cą – pomyślał chłop.

 

***

 

Roz­ra­do­wa­ny król przy­wi­tał Bła­że­ja z otwar­ty­mi ra­mio­na­mi i prze­mó­wił:

– Śmiał­ko­wi, który po­zbę­dzie się smoka, obie­ca­łem rękę księż­nicz­ki, a zatem do­trzy­mu­ję słowa! Bła­że­ju, oto moja córka Anie­la. – Wska­zał dło­nią osobę sto­ją­cą przy tro­nie.

Pięk­na dziew­czy­na o dłu­gich blond wło­sach, peł­nych czer­wo­nych ustach i błysz­czą­cych szma­rag­do­wych oczach ru­szy­ła w kie­run­ku chło­pa. No­si­ła bo­ga­to zdo­bio­ną białą suk­nię. Skło­ni­ła się po­wab­nie, po­sy­ła­jąc prze­pięk­ny uśmiech bo­ha­te­ro­wi, który uwol­nił kró­le­stwo spod jarz­ma be­stii. Wystawiła rękę, by mógł ucałować wierzch jej dłoni.

Bła­żej ujął ją delikatnie.

– Za­wsze ma­rzy­łem o ręce księż­nicz­ki. – Po tych sło­wach wy­cią­gnął tasak i za­mach­nął się, uci­na­jąc Anie­li rękę przy barku. Dziew­czy­na za­wy­ła prze­raź­li­wie i ze­mdla­ła, za­le­wa­jąc się krwią.

– Dzię­ku­ję, królu! Ro­dzi­na się naje na dwa dni!

 

Koniec

Komentarze

Taka głupawa historyjka, zapraszam do wyrażenia opinii :P

 

Dzięki jeszcze raz NearDeath za betę,

Pozdrawiam

.

Filipele, wrzucanie trzech tekstów jeden po drugim to słaba strategia ;) Z telefonu nie wkleję linka do Portalu dla żółtodziobów, ale powinien być wysoko w Publicystyce, tam jest również o tym

http://altronapoleone.home.blog

Jeden z tekstów usunąłem, przez brak fantastyki :P Te dwa zostawiam, może komuś sie spodoba czerstwy humor, choć nie wiążę z tym żadnych nadziei :)

A co do ,,słabej strategii” to sprostowując – nie było żadnej :P Po prostu wrzuciłem wszystko co miałem, o czym kiedyś zapomniałem.

.

Opowiadanie napisane sprawnie, choć nie bez pewnych potknięć. I nawet tę okropną schematyczność udało Ci się złamać, choć w nieco szokujący sposób;)

Lożanka bezprenumeratowa

Szokujący finał, a już miś chciał pochwalić za nietypowe bezkrwawe ‘rozprawienie’ się ze smokami. Miś lubi smoki. Pełne zaskoczenie. Makabra. Miś przestraszony. Brr

Dziękuję bardzo Ambush i Koala75 za komentarze :D

Cieszę się, że udało się zaskoczyć :D

 

.

Koala75 dziękuję za ostrzeżenie przed triggerem. Nie przeczytam, jako smoczyca stoję po stronie smoków!

http://altronapoleone.home.blog

@drakaino

GreasySmooth -w opowiadaniu "Jak dzielny rumak Ser Symonda prawie pokonał smoka"

zmienił zakończenie pod wpływem opinii czytelników. Może i tu będzie więcej takich jak miś, i autor weźmie to pod uwagę wink

 

 

 

Drakaino, ja też jestem po stronie smoków ^^ Skoro nie przeczytasz, to chyba mogę zaspoilerować – spokojnie, smokowi się nic nie stało. :D

.

Witamy na forum :)

 W monarchicznym państwie, Rębniecku, do największej kopalni złota wprowadziło się smoczysko.

"Monarchicznym państwie"? Nie jest to błąd, ale nie wiem, czy pasuje do reszty. Zobaczymy. Nazwa brzmi raczej jak miasto, i to takie mniejsze.

 Górnicy uciekli w popłochu, a mieszkańcy żyli w strachu przed bestią.

Streszczasz.

 Władca królestwa zatrudniał najemników do likwidacji gada, lecz nie było to z dobroci serca, oj nie, życie ludzi nic dla niego nie znaczyło.

Oj, nie. A dlaczego miałoby? Kompresujesz tę historię, mam wrażenie, maksymalnie.

 Król cenił tylko dwie rzeczy: swoją córkę Anielę, a jeszcze bardziej złoto, którego teraz nie można było wydobyć.

Aniela nie jest rzeczą, a za złoto zawsze można coś wymienić.

 Odważnemu śmiałkowi, w nagrodę za pozbycie się nieproszonego lokatora kopalni, obiecał rękę księżniczki.

Tej jedynej ukochanej, hmm? Miał w zamkowej bibliotece "Podręcznik bajkowego króla" czy co?

 Pewnym siebie krokiem, do sali tronowej, wmaszerowała łowczyni nagród Łucja.

Krok nie może być siebie pewny, nie jest bowiem osobą. "Do sali tronowej" nie jest wtrąceniem i nie trzeba go wydzielać.

 Przez ramię przewiesiła długi łuk, a burza rdzawych włosów opadała na plecy.

Mało praktycznie.

 Łowczyni Łucja

… serio?

 Czyżbyś pragnęła zatem innej nagrody za zgładzenie smoka, aniżeli ręki mojej córki?

Mało to wymowne, spróbuj przeczytać na głos. Można przestawić na przykład tak: Czyżbyś zatem pragnęła za zgładzenie smoka innej nagrody, niż ręka mojej córki?

 Twa córka najpiękniejszą damą w królestwie

Przydałoby się "jest".

 Na twarzy króla pojawił się zmieszany wyraz.

Wyraz zmieszania, jak już.

 bydle

Bydlę.

 rzekł przewodnik, wystawiając czubek głowy znad skały

Od chce stracić ten czubek? Bo innego powodu do wystawiania go nie widzę.

 Przekaż księżniczce Anieli

Królewnie.

 Goniec nie posłuchał.

Goniec przenosi wiadomości, nie przeprowadza kozackich lesbijek przez góry…

 przerażający, smoczy ryk

Nierównorzędne określenia, bez przecinka.

 Błysk płomieni rozświetlił jaskinię

Ale on jest na zewnątrz…?

 po chwili rozległ się donośny wrzask łowczyni, który szybko się urwał

Jeśli się upiekła, to wątpię, czy miała czas na wrzaski.

 Legendy o jego potędze, i czynach dokonanych dzięki niej, znane były

Czyny są świadectwem potęgi. Nie musisz tego dodatkowo podkreślać.

 Witaj Faustynie!

Witaj, Faustynie!

 Cieszę się, że wieści o zagrożeniu dotarły także do herosów Ognia i Róży.

Bo nie mógł ich sam zawiadomić?

 To prawda, że jesteś eunuchem?

Nie ma to, jak uprzejmość i niewtrącanie się w cudze sprawy…

 – Przybywam właśnie z tego powodu. Umocni to mą pozycję społeczną.

A ja nie rozumiem. Dlaczego miałoby to "umocnić jego pozycję społeczną"? I w jakiej bajce tak mówią?

 Kiedy wezmę księżniczkę za żonę, będę mógł w końcu dokonać rzeczy

Dwa słowa: non consummatum.

 wykonał rytuał

Dokonał rytuału, albo odprawił rytuał.

 Dodatkowo sięgnął do torby po eliksir odporności na ogień – tak dla pewności.

Poza tym sięgnął do torby. Poza tym – wkradł się rym.

 Śmiało ruszył na spotkanie ze smokiem, rozmyślając, jak wykorzysta w przyszłości nową pozycję.

I dlatego został skwarką. Trza się skupić na robocie.

 Witaj Nestorze!

Oddzielaj wołacz przecinkiem.

 jego celem było jedynie wzbogacenie się, sięgając do głębokich kieszeni władcy

Nie po polsku. Może być tak: jego celem było jedynie wzbogacenie się kosztem głębokich kieszeni władcy.

 Tak się nie stało. Wszystko wyglądało identycznie jak dotychczas – śmiałek wkraczał do kopalni i już z niej nie wracał.

Mocno streszczasz. W każdym razie nie brzmi to zgrabnie.

 Przez najbliższe tygodnie, rycerze, magowie, czy najemnicy, nachodzili mieszkającego w jaskini smoka, atakując go z zaskoczenia

Przez najbliższe tygodnie rycerze, magowie i najemnicy nachodzili mieszkającego w jaskini smoka. Ale smok jest samoświadomy? Bo na to wskazuje "nachodzenie".

 Zdesperowany i zrezygnowany, nie wiedział jak sobie z problemem poradzić.

Nie wiedział, jak. Zdanie zbędne, już pokazałeś, że król ma Problem.

 Wściekły władca zerwał się z tronu, ściągnął z głowy koronę i cisnął nią w posadzkę.

Nagle zmieniłeś ton. Celowo?

 Milczeć! Jak nie pozbędziesz się smoka, przypłacisz to głową!

Mhm. Trzeba kogoś naprawdę wielkiego w de kopnąć, żeby się szczęście do ciebie uśmiechnęło…

 ironizował w myślach

Telewizyjne to.

 W mroku kopalni ukazała się mu ogromna, przeraźliwa bestia

Tak, o?

 tworzące nieprzebijalny pancerz

Poza kwestiami stylu, skąd on to wie?

 Błażej, stąpając cicho, zbliżył się nieznacznie.

Skróć to, chaotyczne.

 ukazując śmiercionośny arsenał białych ostrzy

Purpurowe.

 Zrezygnowany po prostu przemówił

Zrezygnowany, po prostu przemówił.

 przemówił smok dziarskim głosem

Dziarski jest smok, nie jego głos.

 Patrz gościa mamy, Błażej się zowie!

Patrz, gościa mamy, Błażej się zowie!

 stąpnięciami krusząc skały pod pazurami

Rym bardzo się rzuca w oczy.

 rzekła miękko smoczyca

Mogła rzec łagodnie, cicho, ale nie "miękko" – to anglicyzm.

 Mierząc wzrokiem obie bestie – czy na pewno bestie? – zrozumiał, że nie wszystko jest takie, jakim się wydaje.

Nie, żebym się nie zgadzała, ale nie tak się pisze opowiadania. O tym na końcu.

 W końcu zebrał odwagę

Idiom: zebrał się na odwagę.

 rzekł zachęcająco Borys.

A może po prostu: zachęcił?

 Czy moglibyście opuścić kopalnię? Odkąd tu zamieszkaliście, gospodarka kraju leży i kwiczy.

Mało naturalne.

 W takim wypadku, polecimy z małżonką w góry.

Raczej: skoro tak, polecimy z małżonką w góry.

 Po wymianie uprzejmości, para opuściła jaskinię i odfrunęła.

Tu bez przecinka.

 Najwidoczniej nie wszystko da się rozwiązać przemocą – pomyślał chłop.

Tak, tylko… o tym na końcu.

postać, stojącą

Nie dość, że przecinek bez sensu (wywal!), to jeszcze "postać", wrrr :P

 Piękna dziewczyna o długich, blond włosach, pełnych, czerwonych ustach i błyszczących, szmaragdowych oczach, ruszyła w kierunku chłopa.

Nie rozdzielaj nierównorzędnych określeń, a tym bardziej nie oddzielaj podmiotu od orzeczenia: Piękna dziewczyna o długich blond włosach, pełnych czerwonych ustach i błyszczących szmaragdowych oczach ruszyła w kierunku chłopa.

 Nosiła bogato zdobioną, białą suknię.

Miała na sobie bogato zdobioną białą suknię.

 Skłoniła się powabnie

Czyli jak?

 Po tych słowach, wyciągnął

Bez przecinka.

 zemdlała, zalewając się krwią

?

 Dziękuję królu

Dziękuję, królu.

 

 

No, fajnie. Jak na pierwszy raz, do przeżycia. Końcówka spada znikąd – ludożerstwa chłopa nie zapowiedziałeś nijak, chyba, że przyjaźnią ze smokami, choć to mocno naciągane. Ale mniejsza. Najpoważniejszy problem tego tekstu jest taki, że nic tu z niczego nie wynika. Pojawiają się elementy, ale nie mają wpływu ani na rozwiązanie, ani na przesłanie. Bo – co chciałeś tu powiedzieć? Że nie trzeba zaraz biec z mieczem, można do smoka kulturalnie zagadać? Świetnie, to po co chociażby orientacja Łucji? Tekst jest nieuporządkowany, po prostu. To powszechne na początku, więc nie wystraszaj się na razie, po prostu następny tekst przemyśl bardziej. Jeśli o wartość komediową chodzi, nie dostrzegłam jej za dużo, a chyba chciałeś, żeby było śmiesznie. Komedia jest trudna. Polecam wzorzec: https://www.youtube.com/watch?v=VVUDv1xrfR0

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dziękuję za komentarz! Zaczynam nanoszenie poprawek. :D

 

Edit: Dużo z wymienionych błędów poprawiłem, ale niektóre nie wiem jak obejść.

Jeśli chodzi o losowość, tak jakoś wyszło przez brak pomysłu. Nie mam też pojęcia jak zapowiedzieć preferencje kulinarne chłopa bez zdradzenia głupawego finału. ^^

Skrótowość wzięła się z próby zmieszczenia historyjki w granicach shorta, by nie znęcać sie zbyt długo nad czytelnikiem. :D 

 

.

Ale jak to? Do czego to podobne, żeby chłop był kanibalem i karmił się ludziną?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Miś potwierdza. że smokom nic złego się nie stało, ale zakończenie jest, jak sam autor określił, głupawe. Miś widzi w nim perfidię żartu, ale kanibalizm jest ‘niesmaczny’. Czy mógłbyś Autorze po prostu zrezygnować z ostatniej linijki?

Dużo z wymienionych błędów poprawiłem, ale niektóre nie wiem jak obejść.

Spokojnie, wszystkiego się nauczysz. Tylko trzeba trochę więcej czytać. Więcej i różnorodniej.

Jeśli chodzi o losowość, tak jakoś wyszło przez brak pomysłu.

Ano, widać.

Nie mam też pojęcia jak zapowiedzieć preferencje kulinarne chłopa bez zdradzenia głupawego finału. ^^

A smoki chciały go poczęstować swoim obiadem. Może coś z tej strony?

Skrótowość wzięła się z próby zmieszczenia historyjki w granicach shorta, by nie znęcać sie zbyt długo nad czytelnikiem. :D 

Podziwu godna litość wobec czytelnika :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Hah! Końcówka mnie rozbroiła i zrobiła robotę, bo wcześniejsze przygody śmiałków próbujących zgładzić smoka były średnio ciekawe. Za puentę masz propsa :) Pozdrawiam serdecznie – Q

Known some call is air am

Dziękuję wszystkim serdecznie za komentarze! :)

Koala75, wydaje mi się, że jedyne co może zaskoczyć, lub ewentualnie rozbawić, to właśnie ta końcówka. Jeśli jej zabraknie, zostanie taka nudnawa opowiastka. Chyba. xd

.

IMO zmiana w ostatniej linijce na przykład na uwagę, że ręka królewny będzie miłą pamiątką/powodem dla podziwu sąsiadów nie zepsułoby żartu, a kanibalizm by odpadł :) . Inne rozwiązanie widzę takie, że to król odcina rękę córce i oddaje chłopu. Chłop dobry, król zły, ale dotrzymuje słowa. :) Pozdrawiam 

Hmm, chłop najpierw zastanawia się, jak zaciukać smoka: widłami czy cepem, a potem nagle okazuje się, że miał przy sobie tasak. Przyszedł do króla w sprawie ziemi, której część przywłaszczył sobie sąsiad. Skoro część, to coś tam jednak miał, a skoro miał… No, wiesz, chłop jak rząd sam się wyżywi. Po co mu więc ręka księżniczki, która na tydzień dla całej rodziny by nie starczyła, chyba że księżniczka tęgie babsko. Już nie wspomnę o tym, że smok proponował mu wołu, skoro Błażejowi tak dobrze szła rozmowa ze smokiem, mógł poprosić o żarcie na wynos dla rodziny.

Krótko mówiąc nawet żart powinien trzymać się kupy, a tu ociupinkę przeszarżowałeś.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dzięki za komentarz Irka_Luz!

Faktycznie, durne to w całości :D

Może po prostu dodam, że żołądek jeszcze miał zaciśnięty ze strachu, a i tak nie przepadał za wołowiną. Zapowie to trochę gust chłopa na końcu.

Co do samego aktu kanibalizmu – taki Hannibal też nie jadł, bo musiał, po prostu lubił. ^^

.

Zapowie to trochę gust chłopa na końcu.

Mało jednoznacznie. Ja bym tam zostawiła i pojechała dalej ;)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Wiem, że to nie wypada, ale końcówka mnie konkretnie rozbawiła :)

Aż żona zapytała, dlaczego się śmieje. Jak jej przeczytałem, to popukała się w czoło. Zły ja :D

Przy czym rozbawiła mnie nie makabra, ale mocno zaskakujący absurd :) 

Za to przy scenie, podczas której smoki się wyprowadzają, poczułem silny zawód. Ogólnie short zupełnie przeciętny (ocena neutralna, ale nie zła), tymczasem ta scena po prostu nie wyszła. Aby odzyskać wiarygodność, potrzeba by tam odrobiny oporu, dyskusji, przekonywania – chłop tu najwyraźniej nie czuje powagi sytuacji (walczy o życie, jakby nie patrzyć), zaś smoki prezentują zachowanie biegunowo odległe od tego, co robiły wcześniej… Trudno to uzasadnić po prostu uprzejmością. 

Dzięki za komentarz Silver_advent!

Co do smoków to też miało być absurdalne, że zamiast brać smoki za nieinteligentne bestie i wlatywać z agresją machając mieczem, jednak wystarczyło tylko pogadać i grzecznie zapytać xd Choć faktycznie przez brak pomysłu na dialog wyszło skrótowo i po najmniejszej linii oporu. 

 

Cieszę się że Ciebie i Outta sewer końcówka rozbawiła :D

 

 

.

Należał do najsilniejszych arcymagów

To trochę czepialstwo, ale jeśli chodzi o maga, to osobiście bardziej od “najsilniejszego” pasuje mi “najpotężniejszy”.

Nagle z wrót po prawej wypadł goniec

Osobliwa dokładność, biorąc pod uwagę, że czytelnikowi nic nie wiadomo ani na temat wyglądu, ani rozplanowania sali tronowej. Może lepiej “z bocznych wrót”?

Dwa wielgachne jak żagle statków skrzydła.

Hmm. Mogą być żagle inne, niż statków?

 

Przyjemnie napisana historia, może ociupinę przeciągnięta, z – w moim odczuciu – zbijającym z tropu zakończeniem. Bo o ile dosłowność “ręki księżniczki” jako nagrody jest niezła, to nagły kanibalizm chłopa… no, powiedzmy, że przyprawił o uniesienie brwi ;) Poza tym – całość jest żartobliwa, ale nawet w takim kostiumie trochę ciężko mi uwierzyć, by król zgodził się wydać córkę za kobietę albo eunucha. Na plus postaci smoków i rozwiązanie ich wątku.

deviantart.com/sil-vah

Spodobał mi się sposób rozwiązania problemu przez Błażeja i kontrast, jakim jest kulturalne podejście do smoka, a potem odcięcie ręki księżniczce. Rozwiązywanie spraw bez przemocy, ot co. Czytało się całkiem przyjemnie, szczególnie, kiedy tekst był już “zwarty”, bo początkowe krótkie fragmenty są niezbyt dobre technicznie – powinieneś skorzystać z podrzuconych przez poprzednich czytających poprawek, to polepszyłoby odbiór kolejnych czytelników.

Ponoć robię tu za moderację, więc w razie potrzeby - pisz śmiało. Nie gryzę, najwyżej napuszczę na Ciebie Lucyfera, choć Księżniczki należy bać się bardziej.

Nowa Fantastyka