- Opowiadanie: Fascynat - Polując na magów

Polując na magów

Witajcie. Dawno temu zrobiłem sobie dość długą przerwę od pisania i postanowiłem do tego powrócić. Na szczęście odnalazłem to forum, szczerze mówiąc, to moje pierwsze jakiekolwiek forum. Czy oprócz oceny fragmentu który napisałem moglibyście również wyjaśnić mi, jak działa ten ekosystem? Z góry jestem wam bardzo wdzięczny.

Oceny

Polując na magów

-A mówili, że kradzież nie popłaca…– Powiedział jeden z 3 złodziei, którzy właśnie obrabiali sklep na 138. ulicy Manhattanu. Jeden z osiłków stał na czatach, drugi zgarniał drogi alkohol ze sklepowych półek, a wataszka opróżniał kasę z pieniędzy.

– Na zapleczu powinien być jeszcze jakiś sejf, zaraz wracam.– Odezwał się, po czym zniknął za tylnymi drzwiami. Za małym składzikiem wyłożonym towarami znajdował się pokój właściciela. Złodziej sięgnął do pasa i wyciągnął prowizoryczną różdżkę, skupił się przez chwilę na zamku i otworzył drzwi. W pomieszczeniu panował mrok, a jedynym źródłem światła była łuna z magicznej broni złodzieja. Na końcu pokoju znajdowało się biurko a za nim szafka, na której w honorowym miejscu stał mały sejf. Ostrym ruchem skierował koniec swojej różdżki w stronę pojemnika i po chwili słychać było charakterystyczny dźwięk przesuwających się zapadni sejfu.

-Szybciej… Kryształ się zaraz nagrzeje.– Mamrotał pod nosem. Nagle zza pleców odezwał się nieznajomy głos.

-Może ci pomóc? Zanim cię oddam w ręce łowców, wolałbym nie mieć na sumieniu tego pomieszczenia. Dawno nie widziałem bardziej niestabilnego kryształu z czarnego rynku. Eksplozja tej pożal się Boże różdżki, zniszczyłaby te ładne tapety. Prawdopodobnie uszedłbyś z życiem, czego nie można by było powiedzieć o twojej ręce. Czy wy nie powinniście mieć jakiegoś pajęczego zmysłu? W końcu jesteście ludźmi pająka.– Zdezorientowany złodziej obrócił się szybko w stronę napastnika. Był to dość młody mężczyzna stojący w cieniu, co uniemożliwiało jakąkolwiek identyfikację.

– Kim ty do cholery jesteś szczeniaku, żeby mi grozić? Na prawdę chcesz zadrzeć z naszym szefem?– Wykrzyczał zdenerwowany bandyta. Starał się wycelować w oponenta, lecz ten go ubiegł, wyciągając swoją różdżkę i magicznym impulsem wytrącając broń przeciwnikowi.

-Cisza.– Młody mężczyzna wydał rozkaz swojej różdżce, i nagle złoczyńca nie mógł wykrztusić żadnego dźwięku. Kolejny ruch różdżki spętał złoczyńcę magicznymi kajdanami. Zadowolony mężczyzna schował broń za pas i patrzył na przeciwnika z wyższością. W tym momencie za plecami ukazali się wspólnicy złodzieja, wyciągnęli swoje różdżki i wycelowali w tajemniczą postać.

-Ręce do góry smarkaczu… Pająk się z tobą rozmówi osobiście.-Powiedział umięśniony facet, który przedtem zbierał alkohol z półek. Mężczyzna powoli obrócił się do napastników twarzą, na której w świetle ukazała się maska.

-Waszym biletem.-Odparł spokojnie.

-Biletem?-Zapytał niższy, widocznie mniej rozgarnięty wspólnik.

-Biletem do więzienia.-Po czym zacisnął pięść, a z rękawicy wybuchł obłok fioletowego dymu, w którym tajemnicza postać zniknęła.

-Plecami, plecami!- Krzyczał osiłek starający się na darmo dostrzec przeciwnika. Kiedy chmura opadła ich oczom ukazał się jedynie pusty sklep.

-Idź rozwiązać szefa– Nakazał swojemu partnerowi, lecz kiedy ten wszedł do pokoju, to natychmiastowo wdepnął w zastawioną pułapkę przepuszczającą przez jego ciało wiązkę magicznej energii, która pozbawiła jego ciało grawitacji.. Przez siłę impetu opryszek wzniósł się w powietrze i z całej siły uderzył w ścianę za swoim szefem, który nadal leżał skuty na ziemi. Widząc to, najsilniejszy z opryszków zaczął się panicznie rozglądać po pomieszczeniu rozświetlając różdżką ciemności. Nagle nie wiadomo skąd zaczął się rozlegać głos tajemniczego napastnika.

-Jak się domyślasz, w sklepie jest jeszcze jedna pułapka, specjalnie dla ciebie. Uważaj więc na to, co zamierzasz zrobić i STARANNIE przemyśl swój ruch.– Tak skupiony, jak i zestresowany osiłek zaczął się uważnie rozglądać, jego ciało oblał zimny pot, aż nagle między regałami usłyszał jakiś szmer. Wycelował swoją różdżką w kierunku podejrzanego odgłosu i wystrzelił wiązkę energii, która na jego nieszczęście odbiła się od wytworzonej wcześniej magicznej bariery, a impuls energii był tak silny, że zdołał odrzucić go do pokoju, w którym siedzieli już jego towarzysze. Zza drzwi ukazała się sylwetka zamaskowanego bohatera, który zamknął drzwi i przypieczętował je magicznym zaklęciem, po czym jakby nigdy nic wyszedł ze sklepu. Adrenalina zaczynała powoli opadać w jego organizmie. Zdawał sobie sprawę, że przez dzisiejszą głupotę mógł stracić życie. W świetle księżyca ściągnął maskę, zamknął na chwilę oczy, wziął głęboki oddech i zaczął liczyć do dziesięciu. Nagle przy jego potylicy znalazła się wycelowana różdżka. Zdezorientowany mężczyzna zamarł na moment.

-Zapomniałeś o kierowcy, ćwoku.– Odezwał się głos za jego plecami.

– Możemy to załatwić po dobroci albo po złości.-Kontynuował.

-… Dziesięć.– Powiedział mężczyzna, po czym szybko się schylił, co uchroniło go przed śmiertelnym strzałem. Szybko uderzył przeciwnika w klatkę piersiową, wyjął swoją różdżkę i wystrzelił. Niestety nie docenił swojego oponenta, który zaczął odbijać strzały w losowych kierunkach. Mężczyzna wiedział, że musi to szybko zakończyć. Z jednej strony ich walka może narazić kogoś na niebezpieczeństwo, a z drugiej zaraz zjawią się tutaj łowcy, przecież sam dał im cynk. Szybko użył więc zaklęcia zwinności, energicznie wyskoczył w kierunku oponenta i powalił go jednym ciosem. Skuł go tak, jak pierwszego przeciwnika i pozostawił na pastwę łowców. Niestety wiedział już, że nie ma czasu, więc zaczął biec przed siebie, po czym zniknął w bocznej alejce. Po paru minutach na miejscu znaleźli się łowcy, magowie wyższej rangi bądź tak zwana magiczna policja.

-Kolejny dzieciak bawiący się w łowcę.-Szeptali między sobą z przekąsem.

-Może tak…. może nie.– Powiedział detektyw prowadzący tą sprawę. Skupiony łowca przyglądał się miejscu zbrodni, po czym dodał.– To nie jakiś amator, zaciągnijcie się przez chwilę. W powietrzu nadal unosi się zapach soku jeleniokrzewu zmieszanego z wapnem… zasłona dymna. Powracając do tematu napadu, to kim są pojmani?– Zadał pytanie łowcom, którzy wyprowadzali złodziejaszków ze sklepu.

– To ludzie pająka, szefie.– Powiedział jeden z oficerów.

– Smarkacz chyba nie wie, w co się wpakował.– Stwierdził prowadzący.

– Mylisz się, ten dzieciak wiedział, od kogo jesteśmy, ale ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z powagi problemu.– Powiedział unoszący się nadal w powietrzu łotr, który był trzymany na wiązce energii przez jednego z łowców.

-Czy możesz się uciszyć? Twój kolega już dostał chyba nauczkę..– Powiedział detektyw, po czym kolejny ze złoczyńców został zaczarowany.

– Ciekawe, czy nadal będzie się nam naprzykrzał. Dość mamy papierkowej roboty, a do tego będziemy go musieli w tym wszystkim ujmować.– Stwierdził jeden z mundurowych.

– Będzie i to nie raz.– Powiedział detektyw.

– Wielki oficer Io Quentin w obronie dzieciaków z ambicjami na superbohaterów?– Spytali zaintrygowani podwładni.

– Po prostu cieszy mnie fakt, że nowe pokolenie może coś zmienić w tym mieście.-Odparł widocznie zmęczony łowca.

– I bardzo dobrze, mniej pościgów dla nas.– Odparli z uśmiechem kompani, jednak on to przemilczał. Rozglądnął się po okolicy i powiedział.

– Może i zostawił syf, ale w chwili kryzysu wolelibyście się zwrócić właśnie do niego.– Stwierdził.

-Tylko, że my nawet nie wiemy gdzie go szukać.– Odparli koledzy.

– Pomyślcie przez chwilę…. na prawdę nic wam nie przychodzi do głowy? Czy wy mnie słuchaliście? Wyszkolony, zdolny młody mag, którego miłością jest sprawiedliwość, na prawdę się nie domyślacie gdzie go szukać?– Popatrzył po swoich towarzyszach, lecz ujrzał jedynie miny zdziwienia.

-Niezbyt… Może nas oświecisz?– Spytali go koledzy.

-Jest tylko jedno miejsce, gdzie taki człowiek chciałby być…. W Akademii Magicznej.

 

Koniec

Komentarze

Fascynacie,

 

Czy oprócz oceny fragmentu który napisałem moglibyście również wyjaśnić mi, jak działa ten ekosystem?

To może poniekąd dwa w jednym: wrzucanie fragmentów jest w tym ekosystemie złą strategią, bo nie przepadamy za fragmentami. Dlaczego? Dlatego, że nie dają satysfakcji czytelniczej – 99,99% takich wrzutek kończy się na jednym, dwóch, w porywach trzech fragmentach, które do niczego nie prowadzą – po prostu dlatego, że autorzy wrzucają kawałek, który im przyszedł do głowy, mimo że nie mają nic albo mają bardzo niewiele ponad ten kawałek w szufladzie. 0,01% to osoby, które konsekwentnie fragmentami wrzucają całe powieści rozdział po rozdziale – ale to też ma niskie czytelnictwo. Wolimy zamknięte historie, nawet jeśli na początek są słabo napisane – za to nie wyrzucamy, ale staramy się autorom podpowiadać sposoby na ulepszenie warsztatu, fabuły, bohaterów. I to działa :)

Dlatego sugeruję, żebyś napisał niedługie zamknięte opowiadanie, może być z tego samego uniwersum co powyższy fragmencik (na pobieżny rzut oka bardzo przeciętnie napisana ekspozycja), i nam je zaprezentował na początek. Niech ono ma jakąś historyjkę opowiedzianą od początku do końca i najlepiej nie więcej niż 30-40k znaków. Wtedy na pewno parę osób przeczyta. Fragmentów nie mają obowiązku czytać nawet dyżurni, więc nie masz pewności, że dostaniesz jakikolwiek feedback.

Postaraj się też zapoznać z regułami poprawnego zapisu dialogów, nie tylko tego, jak powinny wyglądać didaskalia, ale także w tak prostej sprawie jak dawanie spacji po półpauzach… Ten zapis masz bardzo źle (nie wiem, czy jest jedna kwestia dialogowa zapisana poprawnie), pierwsze z brzegu:

– To ludzie pająka, szefie.– Powiedział jeden z oficerów.

→ – To ludzie pająka, szefie – powiedział jeden z oficerów.

 

Tu masz link do zasad tego zapisu:

https://www.fantastyka.pl/hydepark/pokaz/2112

 

A tu bardzo przydatny poradnik portalowego survivalu/savoir-vivre’u. Pamiętaj, że absolutną podstawą działania tego ekosystemu jest altruizm wzajemny czyli komentowanie innych!

https://www.fantastyka.pl/publicystyka/pokaz/66842676

 

Powodzenia!

http://altronapoleone.home.blog

cóż, dziękuję ci Drakaino (mam nadzieję, że dobrze deklinuje).

 

Zgodnie z twoją radą napiszę krótkie opowiadanie w tym uniwersum, tekst ukażę jak najszybciej, oczywiście po uprzedniej redakcji tekstu zgodnie z twoimi cennymi wskazówkami. Jeżeli pozwolisz, miałbym do ciebie jednak jeszcze przynajmniej jedno pytanie. Jak nietrudno zauważyć, jesteś dość doświadczona w tym rzemiośle, więc chciałbym się poradzić, masz jakiś sposób na… oczyszczenie umysłu? Często męczą mnie bóle głowy i nie mogę się skoncentrować. Jest to dość częste w moim przypadku podczas takich czynności jak pisanie. Masz na to jakiś sposób?

Witam

… oczyszczenie umysłu? Często męczą mnie bóle głowy i nie mogę się skoncentrować. Jest to dość częste w moim przypadku podczas takich czynności jak pisanie. Masz na to jakiś sposób?

 

Kawa.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Zaczynam się przyzwyczajać do picia kawy własnie dla sytuacji pisania, lecz problemy są bardziej z brakiem wyciszenia, rozpraszaczami, ale cenna uwaga Elenar.

Witam

Fascynacie, nie znam się na oczyszczaniu umysłu, albowiem jestem w stanie pisać w niemalże każdych, nawet najbardziej niesprzyjających warunkach, a głowa nie bolała mnie na poważnie od nieco ponad roku. Ergo, źle trafiłeś.

PS. Nietrudno jest wyjątkiem wśród przysłówków, ponieważ nie jest to nie+trudno, ale przysłówek od nietrudny. Pisze się go więc razem – w tym akurat mogę pomóc.

http://altronapoleone.home.blog

Bohater wydaje się w tym fragmencie być bardzo Mary Sue. Nie ma z niczym problemu, a nawet jeśli jakiś się niby pojawi, to bohater go pokonuje w następnym zdaniu. Nawet oficer łowców ma o nim dobrą opinię, mimo jego partyzantki. Może to jednak pokazuje ten fragment, a w całości wyglądałoby to inaczej.

Nowa Fantastyka