- Opowiadanie: Agunia - "Polski chleb"

"Polski chleb"

„O zlepku żytni! Okruszyno marna! Jakże twe dzieje ciekawe dla człeka!

Z twoimi losy jak ścisłe się splata i jasny pałac, i chruściana chata!”

Ludwik Kondratowicz

 

Postanowiłam zamieścić wiersz mojego autorstwa.

Mój epigram powstał dziś pod wpływem zdjęć, na których ludzie polskiego pochodzenia, bawią się chlebem, robią mu zdjęcia i dodają głupawe komentarze, a następnie umieszczają to w internecie.

Wyobraźcie sobie, iż nikt z komentujących nie sprzeciwił się takim aktom bezczeszczenia symbolu naszego dziedzictwa kulturowego?

Nie wiem, czym się kierują autorzy takich fotografii, postępując w ten sposób, ale na pewno nie rozumem i szacunkiem do tego, co symbolizuje chleb.

Bardzo zirytował mnie ten fakt i zasmucił jednocześnie, gdyż chleb był zawsze najwyższym dobrem rodzinnym, czy narodowym, a teraz nie jest godny nawet leżeć na stole.

Polski chleb stał się “wycierusem podług”…

Zadałam sobie dziś pytanie, czy można być Polakiem i nie szanować chleba? Myślę, że nie.

Jest to dla Mnie tak bolesne, iż w przypływie emocji, wybrałam formę „ekspresywnej nagany”, która w obecnej sytuacji najlepiej oddaje, to co czuję.

Ludzie nie zdają sobie sprawy, iż już nigdy nie wrócimy do tak bezpiecznej perspektywy, jaką mieliśmy. Niestety chleb może zostać z dnia na dzień odebrany, po tym wszystkim, bardzo wielu rodakom.

Zapraszam, więc wszystkich do pochylenia się nad moim konstruktem.

 

Dyżurni:

brak

Oceny

"Polski chleb"

„Polski Chleb”

 

Kim żeś,

człeku,

niegodny splunięcia,

iż dla zabawy

rzucasz chleb

na ziemię,

dla ciekawego zdjęcia?

Czy rozum twój

niezdolny już,

zrozumieć jest

wagi sprawy?

Gdy chleb nad złoto

wielbił lud

i była to jedyna

podstawa strawy?

Gdy Babka twa

i Dziadek twój

walczyli o niego

krew lejąc.

Ty dziś jak dureń,

rzucasz go w bruk

cynicznie z niego się śmiejąc.

Podnieś ten chleb,

ucałuj go,

przeproś przodków z nad Wisły,

żeś głupi był,

za mało żył,

a rozum twój całkiem skisły.

 

Módl się i klęcz,

zaklinaj los i błagaj go,

by czasu potęga,

nie powtórzyła

historii pół

i nie zawiodła

przysięga!

Prababka twa i Pradziad twój

życiem płacili za to,

byś ty miernoto,

jadł polski chleb,

na polskiej ziemi,

jak twoja Mama i Tato.

 

 Agunia Sz.

Koniec

Komentarze

Nie, po prostu nie. Zaczyna się tak agresywnie, że odrzuca. Na dodatek konstrukcja jest prostacka, wręcz godna tych wszystkich koszmarków Bełzy. To naprawdę nie jest najlepszy wzór poetycki.

Jest taki, jak te niegodziwe zdjęcia chleba i obelżywe dopiski…

Stwierdziłam, iż odrzucam piękno i wybiorę brzydotę.

Nie ma zachwycać, ponieważ przyszły “czas nie będzie wszystkich głaskał po główce wręczając lizaki”. 

To nie poezja wycackana, to wartość chleba zbrukana, tak na mnie dzisiaj podziałała.

I tak ma być. Brzydko i z obrazą.

Nie widzę innej drogi, niż zniżenie się do takiego poziomu, na jakim są ludzie np: rzucający chleb na ziemię lub robiący sobie z niego buty itp.

Nigdy się z czymś takim nie spotkałem. Sam nie lubię marnować żywności, ale nie widzę sensu, dlaczego mielibyśmy w dzisiejszych czasach utrzymywać nie wiadomo jaki kult chleba. Powiem więcej to może być szkodliwe. Są przecież ludzie jedzący spleśniały chleb, bo “to grzech wyrzucić” albo pasący przegniłym pieczywem gołębie i szczury.

 

Sorry, ale młody człowiek ten wiersz wyśmieje, a ktoś, kto ma wyrobiony gust literacki, w najlepszym wypadku przejdzie obok niego obojętnie.

 

Aguniu, rozumiem, że wzburzyło Cię coś, z czym się dziś zetknęłaś, rozumiem też, że postanowiłaś wyładować gniew i nawet coś tam sobie w związku z tym naskrobałaś, ale zupełnie nie rozumiem, dlaczego swym “dziełem” postanowiłaś ukarać użytkowników tej strony…

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie no, Reg, całkiem niezła parodia. :D. Bo to parodia c'nie, Aguniu?

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

Rrybaku, wysunąłeś śmiałą tezę.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Drogi Piotrze Wałkówski

Wiesz, chciałabym Ci zaproponować, abyś spróbował sam zrobić chleb, na własnym zakwasie od samego początku jego tworzenia. Mam nadzieje, że Ci się uda. 

Potem wręcz go koledze lub komuś, kto go sobie założy na stopy lub zrobi z niego ringo itp.

Jak byś się wtedy czuł?

A teraz wyobraź sobie, że ktoś musiał:

walczyć i zginąć, wiele razy, aby można było zaorać polskie pole,

posiać ziarno,

zebrać zboże,

zawieść do młyna,

zmielić na mąkę,

zakupić do piekarni lub domu,

nastawić zakwas,

dodać mąki i wody,

wyrobić chleb,

rozniecić ogień w piecu lub nagrzać piekarnik

odczekać, aż urośnie,

upiec go i dostarczyć do sklepu,

ktoś musiał również urodzić Ciebie, wychować i wykształcić, byś mógł pracować

i abyś beztrosko mógł wejść do piekarni i go sobie kupić, w pięć minut, za naprawdę nieduże pieniążki. 

Gdy pójdziemy tym tropem, to każdy z nas, ma swój wkład w powstawanie chleba…

Jak widzisz wiele trudu potrzeba, aby ten chleb był dla ciebie dostępny każdego dnia.

Pomyśl, co czują ci wszyscy ludzie, którzy ciężko pracowali tworząc bochenek chleba, jak widzą jak się go traktuje? 

Chlebek jest symbolem dobrobytu i szacunku do wszystkiego, co nas otacza.

Dlatego można porównać go do naszego dziedzictwa, naszej wielopokoleniowej pracy miliona rąk.

Mi nikt nigdy nie musiał mówić, jak cenny jest chleb.

Moja babcia zawsze z namaszczeniem kroiła każdą kromkę, a jeśli upadła na ziemię, całował ją z miłością. Przeżyła wojnę i zesłanie na Sybir, a jej opowieści mroziły krew żyłach!

Mój dziadek nawet do rosołu, czy ziemniaków jadł kromeczkę chleba, a na pytanie dlaczego tak robi, odpowiadał: “Nigdy nie wiadomo, czy będę mógł go jutro skosztować”.

W ich domu nie marnowała się żadna okruszynka i w naszym domu też. Zawsze przetwarzamy chleb , a jeśli zostaje, to go mrozimy.

Nie wiem, co by moi dziadkowie powiedzieli , gdyby jeszcze żyli, patrząc na takie zdjęcia?

Babcia by tego nie przeżyła…

Spleśniały chleb można spalić w piecu uzyskując ciepło, albo z szacunkiem zakopać pod kwiatkami w ogrodzie lub parku. Wspaniale użyźnia. 

Jeśli dobrze pamiętam spleśniałym chlebem odkażano rany w czasach bez antybiotyków. 

Także jak widzisz, nawet spleśniały chleb może być do czegoś użyty i nie stanowić przedmiotu do obelżywych żartów. 

Młodość, nie jest usprawiedliwieniem takiego zachowania. 

Nigdy nie wiesz, co może ciebie, albo twoich bliskich, a nawet rodaków spotkać za chwilę…

 

 

Znaczy tak. Gdybyś Aguniu napisała to co w komentarzu powyżej na miejscu utworu rymowanego, to bym to do biblioteki posłał. Ale na odwyrtkę nijak nie idzie! Aż zęby bolą.

Zwrócić piórko Sowom i Skowronkom z Keplera!

Uważam, że żywność należy szanować, ale mam wrażenie, że nie tędy droga. Literacko wiersz się niestety nie broni, co do przesłania – wątpię, czy taka forma przemówi do wielu.

It's ok not to.

regulatorzy

Może dlatego, aby zobaczyć wasze skwaszone minki,

albo zapragnęłam, aby ktoś z was wyjmując chleb z woreczka i kręcąc nosem, pomyślał:

”Nie wyrzucę, ponieważ jest na świecie, taka ofiara własnych bazgrołów, która mi przypomniała, iż mogę zrobić z niego pudding, tosty, bułkę tartą, usmażę w jajku, a może dodam go do mielonych, albo podzielę się z sąsiadką”

Być może chciałam, abyście patrząc na takie zjawiska “nie przechodzili obojętnie”.

Rrzbaku

Masz rację, to pewien rodzaj obrzydliwej parodii. Celny traf. 

dogsdumpling

Wybacz, ale mój konstruktu nie miał na celu, bronić się literacko. 

 

Może dlatego, aby zobaczyć wasze skwaszone minki…

No cóż, moja, jak to powiedziałaś, minka nie jest skwaszona. Czuję co najwyżej pewien niesmak.

Obawiam się, Aguniu, że prezentując swój “wiersz” nie osiągnęłaś zamierzonego efektu.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Spleśniały chleb można spalić w piecu uzyskując ciepło, albo z szacunkiem zakopać pod kwiatkami w ogrodzie lub parku.

Ile osób ma piec węglowy w domu (zresztą co to za różnica spalić czy wyrzucić?)? A kopać też sobie nie możesz wszędzie, gdzie Ci się żywnie podoba. Zresztą, kto będzie bawił się w takie ceregiele ze spleśniałą żywnością?

 

Szczerze? Śmieszy mnie wywód, w którym podporządkowałaś cykl całego naszego życia piekarnictwu. Twoją metodologią dałoby się uzasadnić istnienie każdego przemysłu, również pornograficznego.

 

Mam wrażenie, że zbytnio się ekscytujesz jakimiś durnymi filmikami z internetu. Wyluzuj.

Tak sobie, Ago, czytam Twoje peany i ciekawam, co będzie tematem nowej krucjaty?

Hmm, zastanawiałam się też nad pochodzeniem chleba, podpłomykami oraz tym, co jedli polscy chłopi folwarczni przez wieki (typowe jadło), bo chyba nie myślisz o szlachcie czy mieszczanach. Sprawdź, kochanie, to dziedzictwo kulturowewink

Przy czym, nie podważam Twojej miłości właśnie do chleba. Szanuję każdą żywność! :-)

Odnośnie wiersza – nie podoba mi się, bo karmi miazmatami i wyższością Autora nad czytelnikiem.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba

Podnoszą z ziemi przez uszanowanie

Dla darów nieba,

Tęskno mi, Panie.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Nie podobało się. Nie lubię wierszy, zwłaszcza w takiej formie. O ile w ogóle można to nazwać wierszem? Temat jest spoko, ale w innej formie mógłby wybrzmieć mocniej. Jak już wspomniano, taka konstrukcja pozostawia obojętność.

I w ogóle nie podoba mi się twoje agresywne nastawienie. 

Tekst napisany ze szlachetnych powodów, ale też jestem za tym, żebyś nie przedstawiała tego w formie wiersza, tylko tak, jak w odpowiedzi na jeden z komentarzy. Spodziewasz się, że wiersz, w dodatku taki stylizowany, poruszy osoby, do których jest adresowany? Raczej zabiją się ze śmiechu, czytając to. Poza tym gdzie tu rytmika, gdzie jakiekolwiek cechy wiersza? Poczytaj sobie trochę o tym, czym się różni wiersz od prozy. I Twój wiersz jest po prostu śmieszny, śmiesznie nieporadny, a chyba nie o to chodziło.

Staruchu, pozamiatałeś :)

http://altronapoleone.home.blog

Yupi, Staruchu, ładne. :-)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Ale nie podał autora cytatu, nieładnie :v

trochę wstyd byłoby nie wiedzieć, nie uważasz?

http://altronapoleone.home.blog

Ale tu nie chodzi o wiedzę, tylko o zaznaczenie, że to cytat :) Ale dobra, może jstem nadwrażliwa trochę na to, bo jestem w trakcie pisania magisterki i te przypisy to jakaś masakra :c

OK, mi by po prostu nie przyszło do głowy, że ktoś mógłby nie rozpoznać tego cytatu :D Ale może jestem zbyt optymistyczna – może masz rację :) Powodzenia z magisterką – też chwilowo walczę z paskudnymi przypisami…

http://altronapoleone.home.blog

Nie no, w tym środowisku to rzeczywiście każdy chyba rozpozna :)

Dobrze, podaję namiary: Norwid, “Moja piosenka”. 

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Konkretnie “Moja piosnka (II)” (bez “e”), bo bez numeru to jest to “Źle, źle zawsze i wszędzie | Ta nić czarna się przędzie” ;)

http://altronapoleone.home.blog

O, super, Drakaino, że poprawiłaś. :) Teraz jest już na pewno dobrze. Z pamięci pisałam, wiec “e” się samo uzupełniło, umysł wypełnia luki, i tak się ucieszyłam, że skojarzyłam i dzwoneczki zabrzmiały. Z innym poetą nie poszłoby i tak dobrze, ale Norwid jest jednym z niewielu, których kiedyś czytałam.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Hmmm. Za dużo agitki, za mało literatury.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka