- Opowiadanie: dovio - Kobieta w czarnej sukni

Kobieta w czarnej sukni

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Kobieta w czarnej sukni

Siedmioletnia Monika obudziła się w nocy i miała wrażenie, że ktoś jest w pokoju. Podniosła się lekko, rozejrzała niespokojnie i gdy zobaczyła kobietę w czarnej sukni omal nie krzyknęła ze strachu. Kobieta wskazywała drzwi i wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć, ale z jej ust dobiegało jedynie niezrozumiałe charczenie. Wpatrywała się w dziewczynkę ze smutkiem w oczach, a Monika miała ochotę schować się ze strachu pod kołdrę z nadzieją, że wtedy zjawa zniknie.

Nagle usłyszała cichy płacz dobiegający z pokoju siostry. 

Siostra Moniki, Kamila, miała piętnaście lat i przechodziła trudny okres. W szkole nie była lubiana i często powtarzała, że któregoś dnia się zabije, jednak nikt nie traktował jej słów poważnie.

Monika przestraszyła się tym płaczem bardziej, niż obecnością ducha. Przerażenie nasiliło się, gdy usłyszała dźwięk stalowego przedmiotu upadającego na podłogę.

Zerwała się z łóżka i pobiegła do pokoju siostry.

Otworzyła drzwi i zobaczyła Kamilę siedzącą na łóżku z podciętymi żyłami. Krew wylewała się z niej obficie, jednak dziewczyna jeszcze nie straciła kontaktu z rzeczywistością.

– Przepraszam – załkała Kamila i po tych słowach straciła przytomność.

Monika zaczęła krzyczeć. Rodzice szybko przybiegli i zobaczyli zakrwawioną Kamilę. Próbowali zatamować krew, która mimo wszystko ciągle się lała. 

Mama z płaczem wezwała pogotowie, tata klęczał przy łóżku Kamili powtarzając, że wszystko będzie dobrze. 

Lekarze zabrali nieprzytomną dziewczynę do szpitala, gdzie próbowali ją uratować. Monika z rodzicami pojechała za nimi. Gdy dotarli na miejsce, Monika zobaczyła kobietę w czarnej sukni pochylającą się nad Kamilą. Dziewczynka miała wrażenie, że kobieta płacze. 

Nie przejmowała się nią jednak, teraz najbardziej zależało jej na życiu siostry. Nikt nie zwracał uwagi na kobietę w czarnej sukni, więc dziewczynka uznała, że  tak naprawdę nie istnieje.

– Proszę, Kamilo, nie umieraj – powtarzała Monika stojąc przed salą operacyjna. – Proszę, nie umieraj…

Ale Kamila zmarła…

Pogrzeb odbył się dwa dni później. Monika płakała przez cały czas trwania ceremonii, nie uspokoiła się nawet na chwilę. 

Gdy trumna została umieszczana ziemi, dziewczynka znów zobaczyła zjawę. Stała nad grobem i płakała… płakała najbardziej ze wszystkich…

 

Po pogrzebie atmosfera w domu się zmieniła. Panowała cisza, wszyscy byli bardzo przygnębieni. 

Monika ciągle widziała płacząca mamę, którą wiele razy próbowała pocieszyć, jednak nic nie pomagało.

Tata również płakał, ale robił to w samotności, gdy myślał, że nikt go nie widzi. Monika jednak widziała i chociaż bardzo chciała mu pomóc, nie miała pojęcia jak może to zrobić.

– Trzeba sprzedać dom i wyjechać do innego miasta – powtarzał tata przy kolacji, a mama zgadzała się z nim.

Monika myślała, że na słowach się skończy, ale pewnego dnia rodzice oznajmili, że znaleźli nowy dom, który ponoć jest piękny.

– Właśnie jedziemy go obejrzeć – mówiła mama ze smutnym uśmiechem. – Chcesz jechać z nami?

Monika pokręciła głową, nie miała ochoty się przeprowadzać, bo wtedy miałaby wrażenie, że Kamila nigdy nie istniała,

– W porządku, prędzej czy później i tak go zobaczysz. Zawołam do ciebie panią Anię, żebyś nie nudziła się tu sama – dodała mama i razem z tatą wyszła z domu.

Pani Ania była miłą sąsiadka, więc Monika lekko się uśmiechnęła na wieść o tym, że spędzi z nią czas.

Wtedy kobieta w czarnej sukni pojawiła się znowu.

Stała obok drzwi wskazując je i wydając z siebie ten sam niezrozumiały charkot. 

Monika nie miała pojęcia, co duch chce powiedzieć, ale kobieta wyglądała na bardzo zdenerwowaną. Dziewczynka zamknęła oczy powtarzając w myślach, że duch nie istnieje, że to tylko wyobraźnia. 

Gdy otworzyła oczy duch zniknął, rodzice odjechali, a Monika nigdy więcej ich nie zobaczyła…

Zderzyli się z ciężarówka i zginęli na miejscu, pogrzeb odbył się dwa dni później.

Monika nie mogła w to uwierzyć, była w ciężkim szoku.

Na pogrzebie stała obok wujostwa, którzy wyglądali na mocno przejętych.

Trumna powoli zjeżdżała do ziemi, a Monika dopiero wtedy uświadomiła sobie, że rodzice już nigdy nie wrócą.

– Nie! – krzyknęła i wskoczyła do grobu. – Nie możecie mnie zostawić, proszę, musicie wrócić! – płakała i wujek wziął ją na ręce mocno przytulając.

Monika miała wrażenie, że w tej chwili znów zobaczy zjawę, jednak nigdzie jej nie było.

 

Dziewczynka zamieszkała z wujostwem. 

Z domu zabrała tylko najbardziej potrzebne rzeczy, a także czarną suknię należącą do mamy, która znalazła w szafie. Chciała mieć jakaś pamiątkę po rodzicach.

– Pięknie w niej wyglądałaś, mamusiu – powiedziała Monika i rozpłakała się.

Spakowała suknię do torby i wyszła z domu. Wujek czekał w samochodzie.

– Wszystko w porządku? – zapytał, gdy dziewczynka znalazła się w środku.

– Jasne – odparła wycierając łzy.

– Będzie ci u nas dobrze, zaopiekujemy się tobą.

Po tych słowach ruszył, a Monika ostatni raz spojrzała na dom.

Dotarli niespełna godzinę później. Dom wujostwa był dość mały, jednak wujek przekonywał, że Monika na pewno się w nim zmieści.

Wzięła torbę i ruszyła do środka, a zjawa pojawiła się znowu.

Stała w czarnej sukience i patrzyła na Monikę ze łzami w oczach. Dziewczynka miała wrażenie, że jej usta układają się w słowo „przepraszam” powtarzane raz za razem, aż duch zniknął na zawsze.

 

Po trzynastu latach Monika stała z pętlą na szyi w zniszczonym mieszkaniu będącym meliną dla różnego rodzaju alkoholików i narkomanów.

Myślała o swoim życiu i jak wszystko beznadziejnie się potoczyło.

Wujek zgwałcił ją już pierwszej nocy. Ciągle powtarzał Monice, że ma nikomu nie mówić, bo wtedy ją zabije, więc Monika milczała.

Gwałcił do czasu, aż Monika skończyła piętnaście lat i zabiła mężczyznę po czym uciekła z domu. Zabrała tylko czarną sukienkę – pamiątkę po mamie.

Żyła w ciągłym strachu, każdego dnia czekała na pojawienie się policji, która aresztuje ją za zabójstwo. Nic takiego się jednak nie stało.

Mieszkała na ulicy, gdzie poznała chłopaka przez którego uzależniła się od narkotyków. Chłopak miał na imię Adam i umarł z przedawkowania jakiś rok później. 

Brali wtedy razem i dziewczyna mocno obwiniała się o jego śmierć. Nie poszła na pogrzeb, nie chciała po raz kolejny tego przeżywać.

Została sama, bez pieniędzy, uzależniona.

Robiła wszystko, by zdobyć pieniądze na działkę. Często wstydziła się swoich czynów, ale potrzeba była zbyt silna.

Ale nie dawała już dłużej rady, nie chciała takiego życia.

Włożyła czarną suknie mamy i postanowiła się zabić.

„Gdyby tylko Kamila nie umarła” – myślała. „Może rodzice nie musieliby szukać nowego domu i nie zginęliby w wypadku, a ja nie zamieszkałabym z wujostwem. Tak bardzo bym chciała ją wtedy uratować…”

Z tą myślą odebrała sobie życie…

 

Znalazła się w swoim dawnym pokoju. Patrzyła na siedmioletnią dziewczynkę, którą pragnęła ocalić…

Koniec

Komentarze

“Nikt nie zwracał uwagi na kobietę w czarnej sukni, więc dziewczynka uznała, że kobieta tak naprawdę nie istnieje.” → Powtórzenie.

 

“Monika ciagle widziała płacząca mamę” → ciągle. 

 

Czasami umyka Ci ą, ę itp. Jednak poza tym, mi czytało się całkiem dobrze.

Ogólnie fajny pomysł na pętlę. Do przewidzenia jest zakończenie, od momentu kiedy dziewczyna bierze czarną suknię, no ale jednak musiałeś jakoś to pokazać, kim tym duch jest. 

Wspomnę, że nie przepadam za tak krótkimi formami, zwłaszcza jeśli jest to horror, bo czuję się jakbym czytał streszczenie. Jednak poza tym opowiadanie mi się podobało. Jak na tak krótką formę, jest dobrze! 

Tyle ode mnie. 

Pozdrowionka! 

 

Do góry głowa, co by się nie działo, wiedz, że każdą walkę możesz wygrać tu przez K.O - Chada

Dzięki, błędy poprawione :)

No cóż, ja lubię takie krótkie opowieści, bo szybko się to czyta, a tutaj za bardzo nie miałem pomysłu jak t dłużej pociągnąć :D

Z tą suknią to racja, chociaż próbowałem zrobić tak, żeby zakończenie było bardziej zaskakujące, ale późniejsze wyjaśnienie nie miało za bardzo sensu i zostawiłem tak jak to wyglada w tekście.

No i cieszę się, ze opowiadanie się podobało! ^^

Pozdrawiam!

Bardzo fajnie napisane, czuć klimat grozy :)

Dzięki! Bardo się cieszę, że się podobało ;)

Jest tu dobry pomysł, zwłaszcza na pętlę, ale wykonanie bardzo chropowate. Piszesz nieciekawymi zdaniami, relacjonujesz – ja osobiście grozy tu nie czułam, bo uniemożliwiał mi to kompletnie nijaki, przywodzący na myśl szkolne wypracowanie język.

Nie jestem też przekonana do infodumpów, zwłaszcza podawanych tak wprost jak ten o wieku Kamili i trudnym okresie. To samo można pokazać, zamiast napisać. Choćby i pokazać poprzez uczucia Moniki, a nie podawać tak w prostej, bezpośredniej narracji. Na dodatek w tym samym akapicie zabijasz zaskoczenie, wprowadzając od razu to, co będzie w następnym – że Kamila popełni samobójstwo. W tak krótkim tekście nie bardzo jest miejsce na foreshadowingi, no i nie umieszcza się ich w bezpośrednim sąsiedztwie tego, co zapowiadają.

Nie powinieneś też chyba tak wcześnie nazywać kobiety w czerni duchem. Już prędzej zjawą, choć ja bym wytrzymała czytelnika znacznie dłużej w kwestii niepewności, czym ona jest.

Nie będę wypisywać błędów technicznych (a jest ich sporo) w nadziei, że zrobi to ktoś inny ;)

Reasumując: jest potencjał, ale forma i podanie bardzo takie sobie, mało literackie.

 

http://altronapoleone.home.blog

Dzięki za komentarz!

Ciesze się, że pomysł się podobał i zdaje sobie sprawę, że mój styl pisania jest bardzo sztuczny, chociaż staram się, żeby taki nie był, jednak, niestety, nie jest to takie łatwe ;(

Dzięki za dobre rady dotyczące budowania napięcia i przestawiania emocji postaci, na pewno w przyszłości wezmę je sobie do serca :)

Spoiler/

 

Dlaczego Monika po śmierci mogła cofnąć się w czasie?

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Idea była taka, że dziewczyna bardzo chciała cofnąć się do czasu, kiedy jej życie się zepsuło, by mogła je naprawić. Po śmierci pojawiła się jako zjawa, która próbowała ochronić młodszą siebie i przez to utknęła w pętli bez wyjścia. 

Niewiadomo co jest po śmierci, być może jeśli ktoś bardzo tego pragnie, może cofnąć się w czasie jako zjawa ;)

Jak na mój gust, horroru tu tyle, co kot napłakał.

Nie nazwałabym Kobiety w czarnej sukni opowiadaniem, mam wrażenie, że przeczytałam krótką i raczej beznamiętną wyliczankę kolejnych dramatów, które wydarzyły się w pewnej rodzinie. I właśnie ten obojętny sposób opowiedzenie losów Moniki sprawił, że historia nie wywarła na mnie żadnego wrażenia.

Wykonanie mogłoby być lepsze.

 

Mo­ni­ka po­krę­ci­ła głowa… ―> Literówka.

 

czar­ną suk­nie na­le­żą­ca do mamy, która zna­la­zła w sza­fie. ―> Literówki.

 

Spa­ko­wa­ła suk­nie do torby… ―> Literówka.

 

Mo­ni­ka stała z pętla na szyi… ―> Literówka.

 

w znisz­czo­nym miesz­ka­niu słu­żą­cym jako me­li­na dla róż­ne­go ro­dza­ju al­ko­ho­li­ków i nar­ko­ma­nów. ―> Raczej: …w znisz­czo­nym miesz­ka­niu, będącym me­li­ną okolicznych al­ko­ho­li­ków i nar­ko­ma­nów.

 

i za­bi­ła męż­czy­znę ucie­ka­jąc z domu. ―> Czy dobrze rozumiem, że dziewczyna uciekała z domu i jednocześnie zabijała wuja?

Proponuję: …i za­bi­ła męż­czy­znę, po czym ucie­kła z domu.

 

Chło­pak na­zy­wał się Adam… ―> Chło­pak miał na imię Adam

 

Ro­bi­ła wszyst­ko, by za­ro­bić na dział­kę. ―> Nie brzmi to najlepiej.

Może: Ro­bi­ła wszyst­ko, by zdobyć pieniądze na dział­kę.

 

Ubra­ła czar­ną suk­nie mamy i po­sta­no­wi­ła się zabić. ―> W co ubrała suknię? Sukien się nie ubiera!

Proponuję: Włożyła czar­ną suk­nie mamy i po­sta­no­wi­ła się zabić.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fakt, w zasadzie opowiadanie to taki bardziej dramat niż horror, jednak z uwagi na obecność ducha dałem je pod tę kategorię.

No i szkoda, że Ci się nie podobało, ale rozumiem, że opowieść jest napisana dość sztucznie. Staram się tego unikać, ale… Mo średnio to wychodzi ;P

I dziękuje za wskazanie błędów, które już poprawiłem ;)

Dovio, mam wrażenie – nie wiem czy słuszne – że chyba jesteś dość niecierpliwy i kiedy tylko wpadnie Ci do głowy pomysł, natychmiast zapisujesz go i publikujesz, zamiast pozwolić pomysłowi dojrzeć i przerodzić się w pełnoprawne opowiadanie, które nie będzie przypominało wyliczanki zdarzeń – czasem naprawdę nie warto się śpieszyć.

Drugie spostrzeżenie każe mi przypuszczać, że postanowiłeś pisać horrory, a to nie jest prosta sprawa. Może byłoby lepiej, gdybyś na razie spróbował pisać „zwykłe opowiadania fantastyczne”, aby w ten sposób trenować/ poprawiać warsztat i nabywać niezbędnych umiejętności.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko się zgodzić w kwestii cierpliwości. 

Pisze horrory, bo to mój ulubiony gatunek, zwłaszcza jak występuje w nim mała obecność dramatu. Jednak… być może masz rację i powinienem napisać coś „zwykłego”. Spróbuje i mam nadzieje, że wyjdzie coś ciekawego.

Pozdrawiam ;)

Przenosiła się po kolei do różnych momentów życia, czy pojawiła się w wielu miejscach jednocześnie? Ta historia mogłaby być całkiem ciekawa, gdyby rozważyć bardziej techniczną stronę korzystania przez zjawę z takich mocy/umiejętności. Na ten moment nie czuję się zbyt przestraszony, a niedopowiedzeń jest zbyt wiele, żebym mógł ocenić, czy podoba mi się akurat ten pomysł na cofanie się w czasie po śmierci, czy nie.

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Pojawiała się w momentach w których mogłaby coś zmienić. Później zniknęła, bo jej życie zrobiło się bardzo nieprzyjemnie i nie chciała przezywać tego jeszcze raz.

Zgadzam się z przedpiścami. To wyliczanka. Może nawet by mnie ruszyła, gdybyś przełamał ten dramat jakimś jednym pozytywnym zdarzeniem w życiu dziewczyny. A tak, w którymś momencie historia stała się niewiarygodna.

Poza tym myślę, że przeceniasz możliwości siedmioletnich dzieci.

 

 gdy zobaczyła kobietę w czarnej sukni omal nie krzyknęła ze strachu.

Siedmiolatka?! Niejeden dorosły zacząłby w tym momencie wrzeszczeć, a siedmioletnia dziewczynka zdołała się powstrzymać?

 

Monika przestraszyła się tym płaczem bardziej, niż obecnością ducha. Przerażenie nasiliło się, gdy usłyszała dźwięk stalowego przedmiotu upadającego na podłogę.

I znowu, siedmiolatka tak na poważnie wzięła słowa siostry? Dajesz do zrozumienia, że zorientowała się, co się dzieje, ale w tym wieku to raczej niemożliwe.

I czym się różni dźwięk upadającego stalowego przedmiotu, od upadającego drewnianego przedmiotu? Tym bardziej, że dźwięk ów dobiega z innego pokoju.

 

Otworzyła drzwi i zobaczyła Kamilę siedzącą na łóżku z podciętymi żyłami.

Siedmiolatka tak trafnie zdiagnozowała to, co widzi? I jeszcze po ciemku, bo przecież noc była.

 

Pogrzeb odbył się dwa dni później.

Raczej nie, nagła śmierć oznacza policyjne dochodzenie, a to trwa. Podobnie w wypadku śmierci rodziców, którą opisujesz później.

 

Panowała w nim cisza

Wyrzuciłabym.

 

– Właśnie jedziemy go obejrzeć – mówiła mama z udawanym uśmiechem.

Dlaczego z udawanym?

 

Gdy otworzyła oczy duch zniknął, rodzice odjechali, a Monika nigdy więcej ich nie zobaczyła…

Rozdzieliłabym na dwa zdania.

 

– Nie! – krzyknęła i wskoczyła do grobu. – Nie możecie mnie zostawić, proszę, musicie wrócić! – płakała i wujek wziął ją na ręce mocno przytulając.

Musieliby ją najpierw wyciągnąć i pewnie potrzebny byłby lekarz.

 

A czemu zjawa nie obudziła rodziców? Wiedziała, jak sama zareagowała, więc powinna spróbować czegoś innego.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dzięki za propozycje zmian, na pewno skorzystam :)

No i w sumie jak czytałem ten komentarz to faktycznie z tą siedmiolatką jest to takie trochę… Nielogiczne. Przyznaje, ze powinienem bardziej to przemyśleć.

 

Dlaczego z udawanym?

Tutaj chodziło mi o to, że matka tak naprawdę wcale się nie cieszyła z nowego domu, bo… jej córka nie żyła, stad udawany uśmiech ;)

 

Zjawy nie widział nikt oprócz Moniki, bo zjawa była Moniką i oprócz niej nikt nie mógł jej zobaczyć. 

Pozdrawiam :)

Tutaj chodziło mi o to, że matka tak naprawdę wcale się nie cieszyła z nowego domu, bo… jej córka nie żyła, stad udawany uśmiech ;)

No, nie wiem. Z jednej strony masz oczywiście rację, ale jeśli szukali nowego domu, to znaczy, że przynajmniej trochę pogodzili się ze stratą i byli gotowi rozpocząć nowe życie. Smutny uśmiech bym jeszcze zrozumiała, ale udawany wydaje mi się przesadzony.

 

Zjawy nie widział nikt oprócz Moniki, bo zjawa była Moniką i oprócz niej nikt nie mógł jej zobaczyć.

Wiem, że to Monika, ale czemu nikt inny nie mógł jej zobaczyć i skąd o tym wiedziała?

 

No i w sumie jak czytałem ten komentarz to faktycznie z tą siedmiolatką jest to takie trochę… Nielogiczne. Przyznaje, ze powinienem bardziej to przemyśleć.

:)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

W sumie ze smutnym uśmiechem lepiej brzmi ;P

Duch był Moniką, wiec hm… dziewczyny były ze sobą polaczone, w sensie tym, że były tą samą osobą. Siedmioletnia Monika nie wiedziała, że zjawa to ona z przyszłości, a młoda Monika wiedziała, że nikt nie widzi zjawy po scenie w szpitalu, gdy nikt na zjawę nie zwracał uwagi.

Trochę to takie może przekombinowane, ale taki miałem ogólny zarys fabularny ;D

a młoda Monika wiedziała, że nikt nie widzi zjawy po scenie w szpitalu, gdy nikt na zjawę nie zwracał uwagi.

Faktycznie, kurcze, jakoś mi to umknęło :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Dovio, widzę, że masz to wszystko nieźle przemyślane, fajnie reagujesz na uwagi, a pomysł jest całkiem solidny, choć nie totalnie odkrywczy. Może pokusisz się o poprawienie opowiadania, żeby było bardziej dramatyczne, lepiej skonstruowane i pokazywało to wszystko, co wiesz o fabule i bohaterach? Spróbuj może pisać bardziej z perspektywy Moniki – pokazywać, co ona widzi, czego się domyśla itd. Może nawet w pierwszej osobie, będzie Ci łatwiej? Warto by wtedy dać jej trochę więcej lat, bo przecież Kamila może być np. osiemnastolatką, a Monika czternastolatką – wtedy psychologicznie będzie to prawdziwsze.

A na przyszłość polecam betalistę: ona czasem wyciągała przeciętne teksty na piórkowy poziom. Gdybyś to opko wrzucił na betę, zapewne usłyszałbyś te uwagi przed publikacją.

Poprawianie opublikowanych tekstów jest nie tylko dopuszczalne, ale i wskazane – możesz nawet to, co tu masz, całkowicie przerobić :)

http://altronapoleone.home.blog

No zdarza się :D

Poprawiłem błędy, wiec powinno być odrobinę lepiej, przynajmniej taką mam nadzieję.

No i dzięki za zainteresowanie tekstem :)

Drakaina ma rację, popracuje jeszcze nad tekstem. Zmień siedmiolatkę na czternastolatkę, daj jej starszą siostrę z depresją i dorzuć kilka scen, które zobrazują to, o czym piszesz :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

W porządku, popracuje jeszcze nad tym na spokojnie, żeby wyglądało to bardziej logiczne i dramatyczne i mam nadzieje, że nie będzie tylko gorzej :D

Pozdrawiam ;)

Ciekawy pomysł, chociaż bardziej na dramat niż na horror. Zgadzam się z przedpiścami, że warto popracować nad tym tekstem, bo potencjał widać. Postaraj się nie podawać informacji wprost, ale pokazać w scenach, przekazać w rozmowie Moniki (mogłaby np. mówić do milczącej zjawy) lub przez pisanie pamiętnika.

 

Biorąc pod uwagę wszystkie komentarze i rady planuje napisać druga wersje opowieści. Tylko, s uwagi na to, że jestem tu wciąż świeżakiem, nie wiem, czy edytować tutaj, czy wrzucić jako nowy tekst do poczekalni ;P

I dzięki za radę, na pewno wezmę ją pod uwagę ;)

Co do dramatu… chciałem, żeby to był właśnie taki horror połączony z dramatem, bo bardzo lubię takie połączenia.

Pozdrawiam ;)

Ta wersja lada moment zniknie w pomroce dziejów, jak znajdzie się na drugiej stronie poczekalni ;) Zostawiłabym ją na wieczną rzeczy pamiątkę, a napisała opowiadanie od nowa, jeśli planujesz je bardzo zmienić. Jeśli wrzucisz za miesiąc lub później i zaznaczysz, że to wersja druga, to spora szansa, że będzie czytane. Rozważyłabym też wrzucenie go wcześniej na betę, żeby ostatecznie opublikować jak najlepsze.

http://altronapoleone.home.blog

W porządku, tak właśnie zrobię. Dzięki za radę ;)

Nowa Fantastyka