- Opowiadanie: Ayerton - Bajka księżycowa

Bajka księżycowa

Dyżurni:

Finkla, bohdan, adamkb

Oceny

Bajka księżycowa

Przychodził zawsze, gdy bal już trwał w najlepsze.

Bez okrzyków kamerdynerów wyłaniał się zza aksamitnych kotar. Oddawał ukłony nieśmiało, śląc w dal blade uśmiechy. Niesiony falą muzyki, szeptów i spojrzeń sunął płynnie przez salony. Kobiety zlatywały ku niemy niczym ćmy. Otaczały wianuszkiem, jak gwiazdy i jak one bledły w jego blasku. Z niebywałą gracją kradł uwagę królów, służby, kochanków, za co nikt nie czynił mu nigdy wyrzutów. Przysłuchiwał się rozmowom, lecz nigdy nie zabierał głosu. Urywanym westchnieniom oddawał spokojne srebrne spojrzenia. Na pytania, jakie mu zadawano, odpowiadał tylko mrugnięciem powiek lub jednym z wielu uśmiechów. Wszyscy wydawali się być z tego zadowoleni i nadal patrzyli na niego z przejęciem.

 

Czasami stawał samotnie przy wielkim zegarze i popijając wino, patrzył na wszystkich, a obecni na balu, mniej lub bardziej dyskretnie obserwowali jego samotność. W środku nocy błyszczał najmocniej. Absolutnie przejmował panowanie na parkiecie i tańczył do samego końca.

Nad ranem uciekał, zasłuchany w sonety westchnień i szeptów. Z porozstawianych wszędzie wazonów wybierał zawsze jeden kwiat. Z czułością obracał go w dłoniach. Rozgarniał płatki, rozcierał je w palcach i głęboko wciągał ich zapach. Odchodził niespiesznie do wyjścia, a oszołomiony dotykiem kwiat delikatnie odkładał do któregoś z wazonów, gdzie zaraz wszeptywanymi pytaniami otaczały go inne kwiaty. Wiły się wokół gładzonych przed chwilą płatków, próbując uszczknąć, choć trochę z pieszczoty, której nie doznały. W takt cichnącej muzyki, wymęczony i jeszcze bledszy niż na początku, jak zawsze samotny, znikał za kotarą. Kamerdynerzy, którzy go żegnali, mówili, że nieraz nie było go już zanim się ukłonili i rozchylili przed nim aksamitne zasłony.

Koniec

Komentarze

Jak dla mnie zbyt poetyckie. No i zabrakło jakieś mocniejszej puenty bo w obecnej formie skwitowałem szorta jeno wzruszeniem ramion.

No cóż, szort, niestety, nie przypadł mi do gustu. Może dlatego, że nie bywam na balach, a może dlatego, że od prozy poetyckiej zdecydowanie wolę prozę napisaną prozą.

Czy tu jest jakaś fantastyka? Bo jeśli tak, to chyba dość wątła, skoro jej nie zauważyłam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Ciekawe, szlachetnie napisane, z dozą tajemnicy. Lecz… Mam wrażenie, iż stanowi fragment pewnej całości.

 

Kobiety zlatywały ku niemu niczym ćmy

tutaj dopisałabym dwa słowa: do światła ;)

 

Wiły się wokół gładzonych przed chwilą płatków, próbując uszczknąć , choć trochę z pieszczoty, której nie doznały

aaahhh pięknie to brzmi

Podobało mi się, ładnie napisane mimo kilku słabości stylistycznych i literówek – tu szczególnie fragment o kwiacie. Po redakcji, i po dodaniu mocniejszej puenty, byłby z tego ładny kawałek. Z kolei jako zaproszenie do dalszej historii w sam raz.

 

Bez okrzyków kamerdynerów(…)

Kamerdyner to ostatnia osoba która kojarzy mi się z krzykiem. Wydaje mi się, że oni zawsze stoją gdzieś z boku, w ciszy.

Ciekawy pomysł na opisanie księżyca. Powtórzę to samo, co przedpiścy: brakuje fantastyki. Myślę, że warto by było na tle tej poetyckiej sceny opisać jakąś historię lub rozwinąć wątek księżyca. Czytało się dobrze.

Całkiem mi się podobało, acz fantastyka dyskusyjna. Jedno bym zmieniła: kamerdyner to wysokie stanowisko wśród służby, albo przełożony lokajów, albo osobisty służący pana (pokojowiec – to tyle znaczy). Kamerdyner jest zazwyczaj jeden, lepiej więc byłoby zamienić na lokajów i będzie ok.

http://altronapoleone.home.blog

Ciekawe, jakby to mogło brzmieć jako wiersz, bo aż się prosi o taką zmianę. Wtedy miałoby to większy sens. 

Nigdy się nie poddawać

Estetycznie ładne, ale miałkie. Fabuły brak, postaci brak, ciekawych realiów brak. Język, poza pomniejszymi zgrzytami w porządku. Wydmuszka, ale ładnie zrobiona.

Poetyckie, bardzo ładne, ale w sumie o niczym. Nie zostanie na długo w pamięci.

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Poezja w słowach, acz niestety nie pojąłem znaczenia. ale przyznam też, że nie jestem jakimś wielkim fanem lirycznych koncertów fajerwerków. Tak pozostaje mi docenić kunszt, ale pozostaję niewzruszony.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

A gdzie tu fantastyka?

Strasznie dużo słów, jak na zagadkę.

Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tymi kwiatami.

Babska logika rządzi!

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka