- Opowiadanie: Staruch - Epopeja krótka o srogim boju szlachetnego rycerza z przebrzydłym smokiem

Epopeja krótka o srogim boju szlachetnego rycerza z przebrzydłym smokiem

Stało się. Napisałem drugie w życiu opowiadanie fantasy. Szorta właściwie.

Nieskromnie powiem, że pomysł jest nośny na tyle, że rozważam rozwinięcie go co najmniej do trylogii, a może i pięcioksięgu. Traktujcie więc tego szorta jako prolog. Fragment właściwie.

Stworzyłem rozbudowany świat. Kontynent właściwie. I mapę do niego. Podziwiajcie – mój pierwszy raz z tabletem!

Co do tematu konkursu – od razu skojarzył mi się ze starymi kreskówkami. I tak pomysł się narodził. Wskoczył do głowy właściwie.

I tyle miałem do powiedzenia (właściwie, bo reszta w komentarzach odautorskich).

Dyżurni:

regulatorzy, homar, syf.

Oceny

Epopeja krótka o srogim boju szlachetnego rycerza z przebrzydłym smokiem

Smok uciekał przez pustynię, a rycerz podążał w ślad za nim.

W końcu…

Ich walka w końcu miała dobiec końca.

Nie wśród zburzonych murów Trantoru, gdzie palący dech jaszczura niemal zagotował woja w jego lśniącej, mocarnej zbroi. A była to zbroja niepoślednia, wykuta z wibranium, cudownego metalu z gwiazd, w głębokich jaskiniach krzepkich krasnoludów. Tylko najcnotliwsi i najpotężniejsi mogli się w nią przyoblekać.

Nie pośród bezkresnych traw Stygii, na których od wieków dzicy Hohdowie wypasają narowiste tauntauny, a gdzie rycerz odciął koniuszek potwornego, błoniastego skrzydła bestii, z bolesnym rykiem rejterującej tchórzliwie z placu boju.

Nie wśród cienistych, parnych dżungli Arakisu, gdzie do dziś kwitną mroczne kulty, a olbrzymie węże uciskają okrutnie swe ludzkie sługi. Tamże Potwór zakradł się do bohatersko śpiącej dwójki i omal nie rozszarpał pazurami wiernego, śmigłego wierzchowca, który tylko dzięki twardym jak stal kopytom wyszedł z opresji z draśnięciami na grzbiecie jeno.

A teraz pustynia Solarus… Tu się miał dokonać koniec tego pojedynku.

 

 

Gdzie szukać początku tej zwady? Powiadają, że wszystko zaczęło się na wielkim festynie u króla Melkora, panującego nad gościnnym Wybrzeżem Moskitów. Cóż to za wspaniała kraina, gdzie zawijają wszystkie statki z Wysp Dalekich, przywożąc jantar, okowitę, miód, cudnie barwioną wełnę. Melkorowe królestwo opływało w dostatki, toteż o swawolnym święcie, które król był urządził w przypływie straszliwej nudy, opowiadać się będzie jeszcze długie, długie lata. Wszak to tam stoły uginały się od mięsiwa i napitku, a nikt, nawet najmniejszy chudopachołek, nie odchodził od stołu głodny. To tam w pląsy puszczały się nobliwe damy dworu z nieokrzesanymi pastuchami, możni szlachcice z dorodnymi dojarkami, ufne psy z podstępnymi kotami…

Będzie pamiętać się o tym turnieju jednak z innego, jakże ważkiego powodu – to tam rozpoczęła się walka rycerza i smoka!

Czy zaczęło się od wina wylanego na kolana szanownego imć pana podstolego królewskiego, szpetnego jak ostatnie nieszczęście? Czy od zbyt śmiałych spojrzeń, rzucanych w stronę Melkorowej faworyty, ślicznej jak pierwsze marzenie? Różnie powiadają.

Wszak gdy jaszczurza maszkara zrzuciła ludzką powłokę – a przybrała postać zamorskiego panicza, toteż nikt nie rozpoznał niecnego podstępu – rzucili się wszyscy śmiali biesiadnicy broni szukać, mało w drzwiach nie tratując się wzajemnie. Cóż to za duch ochoczy do boju! Oręż jednakowoż odłożyli wprzódy, aby się w tańcach o klingi i styliska nie potykać, toteż bestia samojedna pozostała pośród przelękłych białogłów. Dopiero wielmożny rycerz Marten, powróciwszy ze wsławionym w niezliczonych bojach, wiernym mieczem Labrysem, spojrzał głęboko w oczy bestii i coś do niej zaszeptał. Potwora zmrużyła tylko olbrzymie oczyska, powróciła do ludzkiej postaci, zasyczała: „Postanowione!” i oddaliła się z biesiadnej komnaty, nie niepokojona więcej przez nikogo ze struchlałych gości.

Tak zaczęła się owa batalia, o której długo jeszcze aksamitnogłosi minstrele śpiewać będą na książęcych dworach, wędrowni trubadurzy opowieściami o niej zabawiać bywalców karczm, a stare piastunki trwożyć uszy dziatek. Niektórzy powiadali jednak, że nie było to pierwsze spotkanie rycerza ze smoczyskiem, wiele już razy ponoć się starli. Jak było, tak było – ta walka miała być rozstrzygająca i ostateczna!

Jej kres nadchodził właśnie tu, na bezkresnej pustyni prażonej białym słońcem, gdzie tylko wszechobecne wydmy, bielejące piszczele i pędzony wiatrem, szeleszczący piasek miały być świadkami gorzkiego końca jednego z zaciekłych wrogów.

I nareszcie – dokonało się. Stanęli: lśniącym okiem w kaprawe ślepie, dumną piersią w oślizgłą łuskę, szlachetnym obliczem w obmierzły pysk.

Cóż to była za walka!

Ze wszech miar godna straszliwych bogów i potężnych herosów. Taka, o której lata całe krążyć będą opowieści, które nie potrzebować będą bałamutnego ubarwiania. Szkoda tylko, że nikt nie widział, jakich cudów waleczności dokonywali prawy rycerz i podła potwora. Dość powiedzieć, że po godzinach morderczego starcia, pełnego zabójczych sztychów, cudownych zasłon, gibkich odskoków, zwinnych uników, palących kul ognia, chłostania ogonem, chlastania pazurami, cny wojownik przytknął sztych miecza do piersi wyczerpanego gada i ostatkiem sił wycharczał:

– Berek!

Koniec

Komentarze

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Na razie za dorodne dojarki daję klika. Jutro wrócę z komentarzem. Cudne! :D

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak poszedłbym nominować, bo Drakaina powiedziała, że fajne". - MaSkrol

Staruchu, zakończenie mnie rozwaliło. xD Haha. Świetne, naprawdę mnie zaskoczyło. 

No i ta mapka. heart

 

 

Chyba Ci się za “Grafomanią” cni, Staruchu…

Aż chce się napisać: “Drogi Autorze, zaznacz że to fragment.” :)

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Klikam i zazdroszczę takiego przewrotnie-ironicznie-zabawowo-głęboko-rozbrajającego stylu pisania :) Dla niektórych niewykonalne, a dla Ciebie… Jestem pod wrażeniem. Powodzenia w konkursie i dobrej nocy :)

 

Ps. A i mapka bardzo mi się :)

Pięknie to opisałeś, Staruchu, z rozmachem wielkim, dramatyzmem stosownym i mapką, jakiej by się sam pan Eugeniusz Romer nie powstydził.

Wielce satysfakcjonujący jest już sam opis boju, do którego namówili się rycerz i smok, ale widać Pani Wena nie pozwoliła Ci na tym poprzestać, przeto niezwykle celnie rzuciłeś całą rzecz na doskonale podane tło tak historyczne, jak i geograficzne zarazem, nie odżegnując się od obyczajowego, które właściwie naświetlone przydało epopei należytego blasku, jaskrawości i powabu.

Przeczytałam też Twoją przedmowę, Staruchu i ona pozwala mi mieć nieokiełznaną nadzieję graniczącą z mocno rozbudowaną pewnością, że to nie jest Twoje ostatnie słowo. ;D

 

Tylko naj­cno­tliw­si i naj­po­tęż­niej­si mogli ją przy­oble­kać. –> W co rzeczeni najcnotliwsi i najpotężniejsi mogli przyoblekali zbroję? Pachnie mi to mocno ubieraniem ubrań, a wiadomo, czym to grozi…

Proponuję: Tylko naj­cno­tliw­si i naj­po­tęż­niej­si mogli się w nią przy­oble­kać. Lub: Tylko naj­cno­tliw­si i naj­po­tęż­niej­si mogli ją przywdziewać.

 

Bę­dzie się pa­mię­tać się o tym tur­nie­ju… –> Dwa grzybki w barszczyku.

 

Cóz to za duch ocho­czy do boju! –> Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Wracam. 

Dobre, Staruchu. Nawet bardzo dobre!

W niewielkiej ilości znaków potrafiłeś zbudować interesujący świat, zawarłeś opis festynu, nakreśliłeś dość mocno bohaterów i w barwny sposób pokazałeś samą walkę. Dodatkowe punkty za mapę. :D

Czytając, zastanawiałam się do czego to wszystko prowadzi i szczerze mówiąc spodziewałam się jakiegoś pierdolnięcia. No i nie zawiodłam się! Końcówka genialnie prosta, przez co mocno zaskakująca.

Zalth zasugerował Grafomanię, a jednak uważam, że tym tekstem miałeś szansę mocno zamieszać w Funtastyce.

Podobnie jak Reg mam nadzieję, że to nie jest Twoje ostatnie słowo i będzie okazja przeczytać coś więcej w tym klimacie.

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak poszedłbym nominować, bo Drakaina powiedziała, że fajne". - MaSkrol

Dziękuję Państwu za odwiedziny :)!

Miło, że uśmiechnęło, bo taki był zamysł. Inspiracją były m. in. TAKIE kreskówki :). Ale zdecydowana większość literatury fantasy jawi mi się właśnie w ten sposób – wiele hałasu o nic.

Co do Grafomanii – tak też moje opko w innym miejscu zareklamowałem Berylowi. Ciekawe, co powie ;). A co do Funtastyki – po prostu żaden koncept nie wpadł mi wtedy do głowy.

Cieszę się, że doceniliście trud włożony w wykonanie tak pracochłonnej mapy ;). Podziwiam grafików, naprawdę!

Natomiast na wiele tekstów fantasy z mojej strony nie liczcie. Na Pięcioksiąg Przygód Martena także specjalnie bym nie liczył :D.

@Reg – literówki poprawiłem. Zbroję też, acz wydaje mi się, że obie formy można spotkać. Np. taką – “przyoblekając sutannę”. Ale że częściej spotkałem “przyoblekając się w…”, więc zmieniłem.

 

AQQ, Saro, Zalthcie, Katiu, Regulatorzy – dziękuję za przybycie :)!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Znamy te same bajki, bo niestety domyśliłam się zakończenia i sama zepsułam sobie zabawę. Zaiste to niefortunna kolej rzeczy. Urocza mapka! :)

Jeśli chodzi o formy i łączliwość to szalenie przydatny jest Wielki Słownik Języka Polskiego online, który dowodzi, że oboje macie rację: obie formy są poprawne (“przyoblec coś” i “przyoblec się w coś” w znaczeniu “ubrać się”).

Czyli beka z fragmentów fantasy nadal trwa?

Chyba wolałabym normalny tekst, nawet śmieszny (żeż Ty, Staruchu jeden, na mój konkurs pomysłu nie było, a teraz jest?), ale nie parodię. Więc kręcę nosem.

Ale końcówka zacna, tym mnie przekonałeś.

A kontynent stworzyłeś przebogaty w strefy klimatyczne, o pasjonującej geologii… ;-)

Aha, dojarki też w porządku. :-)

Babska logika rządzi!

@Finkla – 

Czyli beka z fragmentów fantasy nadal trwa?

Raczej z fantasy ogólnie. Patrz punkt niżej.

żeż Ty, Staruchu jeden, na mój konkurs pomysłu nie było, a teraz jest?

No jakoś nie było :(. Poza tym – byłem wówczas bardzo zaaferowany i czasu nie miałem w ogóle. Czyli i tak bym nie skrobnął. Teraz mam ciut więcej, ale nie na tyle, żeby tworzyć większe teksty. Stąd te moje ostatnie króciaki. A ten swobodnie może sprawiać wrażenie fragmentu.

A kontynent stworzyłeś przebogaty w strefy klimatyczne, o pasjonującej geologii… ;-)

Starałem się :P. Tylko o nazwie zapomniałem :(.

 

PS. W tekst wplotłem kilka smaczków. Ktoś, coś?

PS2. Dojarki już wyłapane :).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

O, i rooms się pojawiła. Dzięki za lekturę!

I cały czas mam wrażenie, że coś podobnego kiedyś czytałem i popełniłem podświadomy plagiat. Ktoś pamięta?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Cała Grafomania podobnymi tekstami stoi…

Babska logika rządzi!

Finkla – pewnie :). Ale mnie chodzi o zakończenie.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Literacko bardzo dobry tekst:), te powtórzenia i składnia, oraz końcówka, acz ja tęsknię za wiewiórkami w przysypanym śniegiem lesie, które rudą kitą kokietują czytelnika i może Tobą, bez tego całego sztafażu. Cholera, czy ja lubię dramaty?

Natomiast tu i konkretnie: słowa – bajka (znaczy bardzo dobre), fabuła wraz z zaskoczeniami – kwitnie jak w zamorskich ciepłych krajach kilka razy w roku, mapka – przednia. Uch, chciałabym tak pisać!

Znaczy, zwracam się o klik, naturalnie.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Dobrze napisane. Mocno ekwilibrystycznie. Śmiechłem kilkukrotnie. Bogaty język, cięty i biegły niczym sztych wytrawnego fechmistrza.

Klikam, wrócę nie z komórki

http://altronapoleone.home.blog

Uśmiechnęło. Czekam na pięcioksiąg ;)

Dobre, podobało mi się, na końcówce parsknęłam śmiechem, a że popijałam herbatkę, musiałam przetrzeć monitor. ;)

Mapka też fajna. Wybrzeże Moskitów, przeczytałam nazwę, a potem zdanie: Cóż za wspaniała kraina i też mi się uśmiechnęło. W ogóle nazwy masz świetne Trantor, to chyba z Fundcji, a Stygia z Conana. Smok, zmieniający się w rycerza (albo odwrotnie jak kto woli) był chyba u Sapkowskiego. Krótko mówiąc poszedłeś po bandzie. Aż żałuję, że już nie potrzebujesz kliczka. :)

Chciałabym w końcu przeczytać coś optymistycznego!

Miło powitać Państwa przy moim skromnym tekście :)!

@Asylum – wiewiórek już chyba nie będzie. Widzę, że opisy tajgi to był strzał w dziesiątkę, aczkolwiek dodałem je trochę na doczepkę. I raczej takie przerywniki się więcej nie pojawią. I co to za “chciałabym tak pisać”?? Po prostu – pisz!!!

@cichy0 – z tym sztychem to przesadziłeś, ale… Ponieważ czytałem Twoje opko to powiem Ci: pamiętaj, to Ty masz trzymać swój tekst na wodzy, a nie on ciągnąć Cię tu i ówdzie, zygzakiem.

@drakaina – czekam :).

@ANDO – hmmmm, możesz długo czekać ;).

@Irka – sorry za sprzątanie ;). Ale – wreszcie jest ktoś, kto zauważył. A tu niemal każda nazwa ma swoje drugie znaczenie (niemal, bo np. Wyspy Dalekie drugiego dna nie mają). Zrobić z Trantora, stolicy galaktycznego Imperium, bylejakie ruiny w jakims zapyziałym kraiku? Stygia, kraina dżungli i pustyń, która kiedyś będzie Afryką – prerią? Taka myśl mi przyświecała.

 

W każdym razie – super, że wpadliście :D!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Aha, i skoro to nowa, swiecka tradycja, to też wklejam (fragment, bo przecież napisałem fragment ;)?)

 

Źródeł trza szukać w przeszłości:

Dla boga oglądalności 

Woje z gadami się bili 

I z turniejnych gaży żyli.

By się bogu przypodobać 

Było przemoc eskalować

Przeto smoki i rycerze 

Musieli naparzać szczerze 

Choć nie było w tym wrogości 

Rachowali sobie kości. 

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

To właśnie lubię – budować, budować jakiś nastrój (chociaż tu od razu było czuć, że go złamiesz, za to sama barwność opisów nadrabia), a potem uciąć absurdem. To ryzykowny zabieg, ale jak się uda… to jest satysfakcja. No i ja tekstem jestem usatysfakcjonowana :)

A do tropów wyłapanych przez Irkę dorzucę jeszcze tolkienowskie korzenie Melkora zwanego także Morgothem.

 

Dzięki, Nir :)!

I owszem, Melkora uczynić dobrodusznym królem? Fe!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

No to ja zapodam pustynię Solarus wywodzącą się od Lemowego oceanu i dżunglową Arakis – zaimportowaną z suchawej Diuny. ;-) Jak sądzę.

Babska logika rządzi!

Rozbawiło. Prawdziwa klasyka gatunku, rodzi się bestseller! ;) Specjalnie dla mapki serduszko <3, bo jest tak urocza, że robi swoje. :p

"Myślę, że jak człowiek ma w sobie tyle niesamowitych pomysłów, to musi zostać pisarzem, nie ma rady. Albo do czubków." - Jonathan Carroll

Tak:DDD, Staruch tu ściągnął kultowe powieści:)

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

Yes, Finkla, w punkt :)!

@Morgiana – a wiesz, ile się namęczyłem przy niej? Ciężkie jest życie grafika ;)!

 

Finkla, Asylum – zostały jeszcze dwie nazwy do rozszyfrowania :). I pewne zdanie, które bezczelnie ściągnąłem :P.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Ale z tymi zapożyczeniami to różnie bywa… Stygia kojarzy mi się ze starożytną Grecją. To jakaś kraina chyba była, bo gdzieś w mitach przewinął się jakiś tam potwór stygijski. Tak mi się wydaje, ale nie mogę sobie przypomnieć szczegółów.

Babska logika rządzi!

Finkla, a nie mylisz z harpiami (ptakami) stymfalijskimi?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Może i mylę. Ale i tak moja intuicja jest przekonana, że to jakieś greckie paskudztwo… Czy jest na sali Ninedin?

Babska logika rządzi!

Nie żartuj, mapka też jest “stylizowana” :DDD, lecz pomysł ogromnie mi się spodobał.

Logika zaprowadzi cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi cię wszędzie. A.E.

.

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

O, i burzliwa kropka :).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Dobra, jest humor, przymrużanie oka i okiem mruganie. Czyta się lekko i rzeczywiście można się parę razy uśmiechnąć. Kanoniczne nawiązania – spoko. No i mapka, ta jest odjazdowa. Ale to by było wszystko, co mogę o powyższej twórczości napisać. Gdyby nie puenta! Puenta rządzi :)

"Cały czas mam wrażenie, że coś podobnego kiedyś czytałem i popełniłem podświadomy plagiat. Ktoś pamięta?"

Nie. Chociaż… A może to jakiś cognitive bias? Niewykluczone, że "coś podobnego" było już dziewiętnaście razy. Krótkie formy literackie, paski komiksowe, a także pewien rodzaj wspomnianych przez Ciebie kreskówek – wszystkie uwielbiają żartobliwe puenty. A powstaje tego bez liku. Z drugiej strony może to jeden z tych konceptów, świetnych a prostych, co do których trudno uwierzyć, że ktoś już wcześniej na nie nie wpadł :)

*

Mnie Stygia kojarzy się jednak przede wszystkim z Conanem. Solarus? Dlaczego nie Solaris?  

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Ah, jakże słodkim wiatrem fantasy powiało! Witamy, o czcigodny Starcze, witamy :D

Rozkoszny żarcik od początku do pękającego z hukiem gumy balonowej końca. heart

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

@jeroh

Puenta rządzi :)

Tak miało być. Krótko i na temat :).

Niewykluczone, że "coś podobnego" było już dziewiętnaście razy

Raczej tysiąc dziewiętnaście. A tezę, że nikt inny na to nie wpadł, potraktuję jak żart w typie mojego tekstu :P.

Mnie Stygia kojarzy się jednak przede wszystkim z Conanem

Tak jak i mnie.

Solarus? Dlaczego nie Solaris?

Bo to już uważałbym za świętokradztwo. Tamte nazwy miały być nienachalne, dla koneserów. A Solaris znają wszyscy, toteż trochę przeinaczyłem.

 

@Tarnina

Ale tak bez łapanki?? Czuję się pominięty :(

A za wydźwięk komentarza – heartheartheart

 

Dziękuję Państwu za odwiedziny i lekturę :D!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

OK. Co do niewymienionych jeszcze nawiązań. W pierwszym zdaniu widzę oczywiście Kinga, Hohdowie wzięli nazwę od planety Hoth, na co wskazują tauntauny, węże z Arakis są znaczące, Melkora znają fani Tolkiena, a Labrys to raczej niespodziewane imię dla miecza. Wibranium jest znikąd, jak sądzę, po prostu luźne nawiązanie do mithrilu/adamantium/unobtainium. 

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

 

Wibranium jest z Wakandy (główne bogactwo naturalne po tych dopingowych kwiatkach).

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

@jeroh

King – brawo!!! Jeszcze jest jedno do niego nawiązanie :).

Hohdowie – pudło. Ale to nawiązanie do staaareńkiej powieści, btw drukowanej jeszcze w F.

Węże – tu chciałem nawiązać do znanych z Conana ludzi-węży z Waluzji.

Tauntauny – pudło, acz to bardzo znane zwierzątka :).

Melkor – brawo!!!

Labrys – wpisz w wiki. Zdziwisz się :P!

Wibranium – to nawiązanie jest najnowsze. Podpowiedź – komiks :D! PS. Tarnina utrafiła! Aczkolwiek nawiązywałem do metalu, z którego jest wykonana tarcza Kapitana Ameryki, ale to to samo :).

 

Ale to fajne jest! Straszną mam frajdę, jerohu i Tarnino, że zechcieliście się pochylić!!! Gratki!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Aczkolwiek nawiązywałem do metalu, z którego jest wykonana tarcza Kapitana Ameryki, ale to to samo :)

Ale wydobywają go w Wakandzie XD

Tauntaun:

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, wiem :). 

Z tym, że Wakanda pojawiła się kilka lat PO Kapitanie.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Szczegóły :) rozbudowa świata przedstawionego i takie tam (można to sobie odpisać od VAT?)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Czyli tauntauny jednak nie pudło ;)

Total recognition is cliché; total surprise is alienating.

Tauntauny rozszyfrowane :D.

Zostały Hohd i labrys.

Tarnino, wrzuć w wiki. Offtopu brakuje mi pod tym tekstem jak grzybom deszczu!

 

PS. Sorry, jerohu!!! Źle doczytałem. Oczywiście miałeś rację!!! Mea culpa!!!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Zostały Hohd i labrys.

Labrys to topór minojski, o ile dobrze pamiętam, a Hohd kojarzy się z Hoidem z Cosmere, ale to pewnie daleki strzał :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

@Tarnina

Labrys – jak najbardziej. Minojska podwójna siekiera. Mieczem???

Hohd to konkretna nazwa, dałem juz podpowiedź – powieść SF, drukowana w latach 80-tych w F.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Zdaje się, że zalegam z komentarzem…

Ładne! Naprawdę ładne!

Żartobliwe, napisane z takim niewymuszonym luzem. Uwaga pozornie głupia, bo przecież luz z założenia jest niewymuszony. Tyle że czasem zdarza się, iż ów luz jest “wpychany” wręcz na siłę, byle tylko było lekko, zabawnie, co w efekcie daje tekst raczej siermiężny. U Ciebie tego nie ma. Dostaję krótki, sympatyczny tekst gdzieś na granicy parodii i zabawy. Plus za mapkę. I ukłony za zakończenie. Rozbroiłeś mnie tym “berkiem”. Na końcu pomyślałem sobie nawet, że właściwie powinienem się tego spodziewać, bo też nie pierwszy raz dałem Ci się zaskoczyć (przerabiałem to już przy okazji berylowego “Odzyskiwania Twarzy”). Bardzo sprawnie wychodzi Ci to ukrywanie puent czy zakończeń.

Słowem, sympatyczny szort. :)

Samozwańczy Lotny Dyżurny-Partyzant; Nieoficjalny członek stowarzyszenia Malkontentów i Hipochondryków

Dzięki, CMie :)!

Bardzo sprawnie wychodzi Ci to ukrywanie puent czy zakończeń

To traktuję jako największy komplement, bo ja ze starej szkoły jestem i opowiadania cenię właśnie za pomysły. A najlepsze pomysły to takie, które mnie zaskakują. Jak przytaczana przeze mnie gdzie indziej “Odpowiedź” Fredrica Browna.

Toteż – bardzo jestem zadowolony :D!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Jak na prawdziwe opowiadanie fantasy przystało, mapa musi być. Strzeliste góry są, pustynia jest, tropikalna dżungla jest… ech, przypomina się stary dobry Gothic. Nawiązania do Śródziemia, Conana i Świata Pośredniego wyłapałem, nie wiem czemu, ale przy lekturze przyszło mi na myśl Ziemiomorze, ale nie mogę wymyślić żadnego powiązania. Puenta jest doskonała, zwłaszcza w stosunku do podniosłego stylu, w jakim utrzymana jest reszta opowiadania

Dzięki, Fladrifie!

Dokładnie takie to opowiadanie miało być :).

Ale że pisane w pośpiechu, to pewnych nawiązań nie podkreśliłem. Ziemiomorze…

Wszak smok jest jak Yevaud :P.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Super mi się bardzo podoba :D 

www.proste-inwestycje.pl

A mnie się zdecydowanie bardziej podoba, że Tobie się podoba, Nibek :D!

Gratki!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Pierwsze zdanie wydaje się nawiązaniem do niedawno publikowanego w NF settingu Ziemiomorza (pogoń za smokiem przez morza). Przypadkowe skojarzenie? Skoro w chwilę później wchodzi nawiązanie do świata Conana, to raczej nie ;-) Były tu jeszcze jakieś światy?

Ogólnie fajna zabawa formą i to przejście z narastającego patosu do montypythonowskiego humoru :-)

Pierwsze zdanie to kalka pierwszego zdania baaardzo znanego wieloksiągu :)! Ale Ty pisarza nie lubisz, to nie znasz.

A poza tym – miało być zadęcie a’la fantasy i upuszczenie powetrza z balonu na koniec. Czyli – udało się!

Miło mi, Wilku :D!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Pisarzy można nie lubić, a teksty znać. Ale co do kalki – nie wiem czy setting Le Guin czytałeś w całości, ale tam ewidentnie jest taka scena ;-) W dodatku właśnie z udziałem smoka, ale zamiast rycerza jest czarnoksiężnik ;-)

 

Tak, Wilku. Pisałem wyżej – Pan Podgórny aka Yevaud. Chyba nie pokręciłem?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Bardzo zgrabny pastisz, od samego początku czuć jaką frajdę sprawia Ci ta jazda. Pod koniec trochę przegadane, ale niech tam. Trzymało w napięciu o tyle, że byłem pewien czegoś fajnego na końcu – no i dostałem berka.

PS. Skąd jest Stygia, bo chyba nie czytałem.

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Przegadane? A już i tak starałem się kondensować…

A co do frajdy – ja po prostu niespecjalnie lubię fantasy. I jak widzę kolejny nowy quasiśredniowieczny świat, kolejnych szlachetnych rycerzy, wrednych orków czy elfów, to mi się flaki wywracają na drugą stronę ;P.

I w końcu nie wiem – berek fajny czy niefajny?

 

W każdym razie – dzięki Fizyku za lekturę :)!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Oto i fragmenty, które wydały mi się przegadane:

 

Tak zaczęła się owa batalia, o której długo jeszcze aksamitnogłosi minstrele śpiewać będą na książęcych dworach, wędrowni trubadurzy opowieściami o niej zabawiać bywalców karczm, a stare piastunki trwożyć uszy dziatek.

 

Jej kres nadchodził właśnie tu, na bezkresnej pustyni prażonej białym słońcem, gdzie tylko wszechobecne wydmy, bielejące piszczele i pędzony wiatrem, szeleszczący piasek miały być świadkami gorzkiego końca jednego z zaciekłych wrogów.

 

A berek, jasne że fajny. laugh

Jeśli komuś się wydaje, że mnie tu nie ma, to spieszę powiadomić, że mu się wydaje.

Te fragmenty specjalnie przeciągnąłem, bo zależało mi na jak największym patosie :).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

No, ba, że fajny :)

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Tarnino, a myślałem że docenisz, że specjalnie dla Ciebie wcisnąłem “do-rodne do-jarki” ;)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

A dlaczego dla Tarniny?

Babska logika rządzi!

Bo ona mi zawsze wytyka takie przypadkowe zbitki sylab :).

A same dojarki – to oczywiście spod opka AQQ!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

No właśnie, bardziej mi się z AQQ skojarzyła… :-)

Babska logika rządzi!

Legendarne dojarki i smak ich rąk :D

"Fajne, a nawet jakby nie było fajne to i tak poszedłbym nominować, bo Drakaina powiedziała, że fajne". - MaSkrol

Zabawny pomysł, fajne wykonanie i mapka, a koniec najlepszysmiley​.

 

Powodzenia w konkursiesmiley

Thx, Monique :)!

W konkursie? Ale to nie jest konkurs na opowiadanie dowcipów przecież!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Oj tam smiley

Bo ona mi zawsze wytyka takie przypadkowe zbitki sylab :).

Ej, ale dorodne dojarki nie wyglądają przypadkowo (a teraz przyznałeś, że przypadkiem nie są). Powtarzam raz jeszcze – poza błędami typu “menszczyźni” i “obglądnął” błędność jakiejś konstrukcji polega na użyciu jej w niewłaściwym miejscu. Dorodne dojarki są jak najbardziej na swoim miejscu :D

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Mnie nie porwało :(

Przynoszę radość :)

I co ja mam z tym zrobić, Anet?

Idę popłakać w kąciku…

;)

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Dzięki :D. Już mi lepiej!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

;)

Przynoszę radość :)

Opowiadanie nie porwało Anet.

Anet porwała opowiadanie.

 Pompatyczny, ale przyjemny styl kojarzy się z klasycznym heroic fantasy. Puenta dość prosta i przewidywalna – strzelałam, że pewnie skończy się w tym stylu – ale uśmiech wywołała.

Podobało mi się jako parodia, satyryczny przerywnik, ale nie na tyle, by miało mnie zachwycić. Jako lekka zabawna opowiastka – okej.

Wykorzystanie hasła konkursowego: yes

 

Dzięki za udział w konkursie.

three goblins in a trench coat pretending to be a human

Ależ proszę :).

Zachwycać się żartami raczej trudno, a Lecem na pewno nie jestem.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Jak trudno?! Dobry żart tynfa wart! Nie słyszałam nic takiego o ponurym wydarzeniu.

Babska logika rządzi!

Można się nimi cieszyć, ale zachwycać? Gdyby zachwycały, warte byłyby worek talarów, a nie marnego tynfa ;).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Ha! Powinieneś posłuchać, jak dzieci mojego rodzeństwa marudzą, żeby im opowiedzieć jeszcze jeden dowcip. Chociaż wybieram te przyzwoite, więc nie z tych naprawdę zabawnych. ]:>

Babska logika rządzi!

Ale ciooociuuuu… jeszcze jeeedeeen XD

Gdzie nie ma zasad, tam są kwasy.

Nooo. A jak mówię, że żaden więcej nie przychodzi mi do głowy, to proszą o powtórzenie któregoś z wcześniejszych. Zazwyczaj najdłuższego, małe skubańce… ;-)

Babska logika rządzi!

Fantastyka – jest, jakże baśniowo-heroiczna ;)

Wykorzystanie hasła konkursowego – krótko, ale na temat ;)

 

Staruchu – pięknie, bardzo pięknie to napisane. Fragmentami chyba aż za pięknie, ewentualnie zbyt kwieciście lub za długo po prostu. Wiem, wiem, budowałeś nastrój itd, zostawiałeś smaczki, aaaale… no zwyczajnie w pewnym momencie (chociaż to szort) moja uwaga gdzieś uciekała. Może do Arakisu ;)

Nie jestem też chyba dobrym targetem dla tekstu, bo puenta, choć z założenia miała być zabawna, jakoś mnie nie rozbawiła. Smuteczek. Może następnym razem :) (chyba bardziej się ubawiłam, czytając przedmowę :D)

 

Ale sama gonitwa przedstawiona zacnie, a mapka – cudnej urody, cudnej :D

 

Warsztatowo nie mam się do czego przyczepić.

 

Więc – “ja jeszcze nie, ale może wkrótce”, cytując reklamę :P

 

Dziękuję za udział w konkursie!

Może wkrótce…

W każdym razie – świetnie się bawiłem pisząc ten tekst. I o to mi najbardziej chodziło!

Dzięki, Iluzjo!

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

No i dobrze, jeśli pisanie sprawia Autorowi przyjemność, to tym lepiej :D

Też lubię, kiedy pisanie mnie bawi :)

 

Zresztą tych ubawionych czytelników miałeś więcej niż nieubawionych ;) Więc szort swoje zadanie spełnił.

Nowa Fantastyka