Dawno, dawno temu, w czasach kiedy nie było smartfonów, tylko budki telefoniczne, komputery miały pamięć na taśmach magnetycznych, na jednej stronie płyty mieściły się tylko trzy piosenki, mięso było na kartki a marzeniem nastolatka był walkman, lub choćby radio tranzystorowe, pewna wróżka cieszyła się zasłużoną sławą. W wiosenny deszczowy wieczór, gdy akurat skończył się dziennik telewizyjny, do drzwi jej mieszkania zapukał mężczyzna. Na pierwszy rzut oka wyglądał całkiem zwyczajnie, miał na sobie niczym niewyróżniający się szary ortalionowy płaszcz, kapelusz fedorę i ogólnie był jakiś taki szary. Strój gościa sprawił, że serce wróżki zaczęło bić szybciej. Nie była to jednak miłość od pierwszego wejrzenia, a jedynie świadomość, iż ma przed sobą funkcjonariusza służby bezpieczeństwa. Przeczuwała jednak, że jest to ktoś więcej. Kiedy tylko rondo kapelusza się uniosło, odkryła, iż nie był to zwykły tajniak, tylko sam minister od tych spraw.
– Dobry wieczór – rzekł spokojnie przybysz.
– Dobry wieczór – odrzekła przestraszona wróżka.
– Powróży mi pani. – Stal w głosie przybysza sugerowała, że to jest rozkaz, a nie pytanie.
– Ależ oczywiście.
– W takim razie, nie traćmy czasu.
Chwilę później gość zasiadł przy stoliku nakrytym ceratą udającą obrus. Zapłonęła woskowa świeca, a wróżka zaczęła tasować karty.
– O co mam spytać tarota?
– To ja będę zadawał pytania. Wy – zwrócił się do kobiety – jedynie objaśnicie znaczenie kart.
– Skoro tak, proszę zadać pytanie i wyciągnąć kartę – mówiąc to rozłożyła na stole talię w wachlarz.
– No to zaczynajmy. – W głosie przybysza po raz pierwszy pojawiła się ciekawość. – Czy przetrwa? – Zapytał enigmatycznie i wyciągnął z kartę z symbolem śmierci.
– Ta karta wbrew pozorom nie jest aż tak straszna. O cokolwiek pan, znaczy się towarzysz minister pytał – nerwowo szukała właściwej formuły – przestanie istnieć. Nie musi to być jednak zagłada, karta nie jest bowiem w położeniu odwróconym. Koniec będzie więc zarazem początkiem czegoś nowego. W mojej ocenie to, o co towarzysz minister pytał podda się transformacji.
– Interesujące. – Przybysz nie wyglądał na zmartwionego wróżbą.
– Towarzysz minister, życzy sobie pytać dalej?
– Wystarczy zwykłe pan. Jestem tu prywatnie. Rozumiecie, że służbowo nie wolno mi wierzyć w takie rzeczy. – Gość uśmiechnął się do kobiety.
– Ależ oczywiście.
– Wolałby też uzyskać bardziej konkretne odpowiedzi?
– Skoro nie znam i jak rozumiem nie powinnam poznać kontekstu pytania… – Wróżka popatrzyła pytająco na ministra.
– Słusznie rozumujecie.
– Powinno pomóc, jeśli pan będzie wyjmował po dwie karty. – Minister skinął głową na znak, iż rozumie.
– Kto tego dokona? – To mówiąc wyciągnął z tali mnicha i maga.
– Mnich to asceta, samotnik, ma olbrzymią wiedzę i jeszcze większe pokłady samodyscypliny. Dokładnie analizuje każdy swój ruch, i jego konsekwencje, co sprawia, że gdy działa jest wyjątkowo skuteczny. Może to być ktoś z episkopatu, ale raczej wątpię…
– I macie rację. – Przybysz przerwał jej, wydawał się rozbawiony sugestią o episkopacie. – Powiedz mi lepiej co oznacza ta karta wskazał na maga.
– Czarodziej to również posiadacz wiedzy, często jest to wiedza tajemna, dostępna jedynie nielicznym. W tym przypomina mnicha. Jednak w przeciwieństwie do niego czasem stosuje proste kuglarskie sztuczki by manipulować innymi. Zawsze jest to indywidualista, który wybiera rozwiązania nietypowe. Potrafi czerpać z chaosu i kreować rzeczywistość…
– Znam już odpowiedź na moje pytanie – stwierdził gość.
– Czas więc na następne.
– Czego będziemy potrzebować? – Na stole pojawiły się cesarz i głupiec.
– Pierwsza naprawdę zła karta w układzie. Odwrócony cesarz to człowiek mający wielką władzę. Jest słaby, boi się podejmować decyzje, popełnia wiele błędów, traci więc autorytet, a czasem i tron. To może być problem, chyba, że ktoś tego oczekuje. – Spojrzała poważnie w oczy przybysza.
– Wy mnie lepiej nie pytajcie o takie rzeczy. Powiedzcie lepiej, co to za sowizdrzał na tej drugiej karcie?
– To głupiec. Nazwa karty jest trochę myląca. Owszem, jest lekkomyślny, do tego trudno uznać go za tytana intelektu, ale to się może zmienić, ponieważ przed nim jest droga. W zależności od tego gdzie nią pójdzie może stać się magiem, czy kapłanem poruszającym tłumy. Jeśli jednak na drodze nie zbierze wiedzy, choćby zaszedł daleko i wysoko, wszystkie jego negatywne cechy jedynie się wzmocnią, lekkomyślność, przekonanie o własnej nieomylności, pycha, od której tylko krok w śmieszność. W mojej ocenie ta karta w połączeniu z odwróconym cesarzem sugeruje, iż właśnie złe cechy głupca zatriumfują.
– Ciekawe, bardzo ciekawe rzeczy mówicie. – Minister zdawał się nad czymś głęboko zastanawiać.
– Aby zamknąć rozdanie trzeba wyjąc jeszcze dwie karty. – Wróżka spojrzała poważnie na swego rozmówcę.
– W takim razie chcę wiedzieć, czym to się skończy. – To mówiąc wyciągnął wieżę i koło fortuny.
– Wieża to symbol zmiany, i chaosu, upadku tego co było filarem dotychczasowego porządku. Może przerażać, ale często ten upadek w dłuższej perspektywie ma pozytywne skutki. Co nawet dobrze współgra z następną kartą, którą jest koło fortuny, czyli symbol zmian, niektórzy stracą inni mogą zyskać władzę i pieniądze. Jednak trzeba pamiętać, iż koło jest w ciągłym ruchu…
– Wystarczy wiem co chciałem wiedzieć. Tu wynagrodzenie za wasza wróżbę. – Minister położył na stole kilka banknotów.
– Trudno będzie, coś za nie kupić, przez te chwilowe trudności aprowizacyjne – rzekła smutno wróżka.
– Rozumiem. – Mężczyzna sięgnął do kieszeni i do banknotów dołożył miesięczną kartkę na mięso. – Jak się wasza wróżba sprawdzi to dorzucę wam za parę lat talon na fiacika.
– Panie ministrze jak się sprawdzi, to za parę lat kupię sobie samochód i bez talonu.
– Podziwiam waszą wiarę. – Gość podszedł do drzwi. – Do widzenia – rzucił wychodząc.
– Żegnaj – odpowiedziała kobieta.
Wróżka miała bowiem graniczące z pewnością przeczucie, iż dziwny gość już więcej do niej nie wróci.
Minister wszedł do gabinetu towarzysza Mnicha, oczywiście nie było to jego prawdziwe nazwisko. Po prostu z uwagi na niechęć do alkoholu i wstrzemięźliwość, wobec typowego dla ludzi władzy gromadzenia dóbr materialnych, taką ksywkę nadali mu współpracownicy. Mnich siedział sztywno, a z jego biurka asystentka kończyła zbierać podpisane dokumenty.
– Witajcie towarzyszu ministrze.
– Witajcie towarzyszu pierwszy sekretarzu. – Minister znał swego szefa na tyle długo, by wiedzieć, iż do czasu aż zostaną sami w gabinecie będzie on sztywny i formalny do bólu.
– Dziękuję, możecie wyjść – Mnich skinieniem głowy odprawił asystentkę.
– Melduję, że wszystko gotowe.
– Czesiu, jesteś pewien, że on będzie właściwym człowiekiem?
– Tak.
– Mam co do niego wątpliwości. Sprawia wrażenie drobnego cwaniaczka, a tacy nigdy nie dotrzymują umów.
– Masz rację, to wsiowy głupek, ale właśnie ktoś taki jest nam potrzebny. Obstawiłem go odpowiednimi doradcami. Wierz mi, tak długo jak oni myślą za niego, będzie brany za męża stanu, gdy jednak w wydam rozkaz. – Pstryknął palcami dla większego efektu. – Oni odejdą, a on zacznie działać w pełni samodzielnie.
– Przecież on wówczas będzie mówił z głowy, a tam ma sieczkę i trociny.
– Dokładnie tak
– Tylko wiesz, damy ludziom możliwość wyboru. Na początku niewielką i sami dopilnujemy pewnych spraw, ale później będą wybierać kogo zechcą. Obawiam się, że on się za szybko zużyje.
– Tak ma być. Ludzie go najpierw wybiorą, a potem odrzucą. My zaś będziemy cały proces kontrolować z tylnego siedzenia. Nasi ludzie mają dobre pozycje i obsadzą wszystkie kluczowe miejsca w nowych, bankach, mediach, przemyśle, sądach. Powiemy ludziom co mają myśleć i powiemy im to tak, by wierzyli, że sami tego chcą. Martwię się raczej towarzyszami za Buga.
– Nie masz czym. Rozmawiałem wielokrotnie z ich pierwszym. Zgadza się na nasz eksperyment, choć chyba nie zdaje sobie sprawy jakie będą jego konsekwencje.
– Generałowie?
– Afganistan wyssał z nich moc. Nawet jak sprawy wymkną im się spod kontroli, nie dadzą rady poderwać wojska i ludu.
– W takim razie pozostaje nam sprawdzić nasze polisy… – Czesław znacząco zawiesił głos – i możemy zakręcić kołem fortuny.
Jak postanowili tak zrobili. Koło fortuny wyniosło jednych na szczyt, innych zmiażdżyło. Mnich i minister spokojnie i dostatnio dożyli końca swoich dni. Co się stało z wróżką? Zaczęła pracować w nowo powstałej telewizji. Kupuje też sobie samochody, ostatnio był to kabriolet jaguara.