- Opowiadanie: patetronus - Historie Pogranicza: Polowanie

Historie Pogranicza: Polowanie

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Historie Pogranicza: Polowanie

Pieściaki to niebezpieczne stworzenia. Może nie jest to zauważalne przy pierwszym spotkaniu, gdyż wielkie, błyszczące oczy wyzierające spośród miękkich włosów nastroszonego futra przynoszą na myśl bezradnego szczeniaka, ale to tylko pozory. W razie niebezpieczeństwa potrafią sprawnie użyć swych krótkich, lecz dobrze umięśnionych rąk, a ich zdecydowanie najgroźniejszą bronią są ostre jak brzytwa pazury wieńczące wielkie, czteropalczaste stopy. Wysunięte w razie potrzeby potrafią z dziecinną łatwością uśmiercić przeciwnika, przeważnie atakowanego z naskoku. Jakże często ostatnim wspomnieniem nieostrożnej ofiary był sielski obrazek nadlatującej futrzanej kuli.

Rual nie był typowym pieściakiem. Futro, zaplecione w równe rzędy warkoczyków, odsłaniało pokrytą bliznami skórę, zdradzając jego wojowniczą przeszłość. Masywny łuk z kołczanem pierzastych strzał oparty był o pieniek, na którym siedział. Krótki miecz przy boku, bogato zdobiony sztylet, a przede wszystkim surowe i przenikliwe spojrzenie, dopełniały wizerunku kogoś z kim lepiej nie zadzierać.

 

– Słońce już prawie zaszło…  – stwierdził. – Jesteś pewien , że przyjdzie?

– Przyjdzie albo nie przyjdzie – odrzekł Brant. – Z wężowcami nigdy nic nie wiadomo.

Podszedł do szerokiego na trzy stopy tunelu wydrążonego w skarpie i nasłuchiwał przez chwilę, po czym przecząco pokręcił głową.

– Nic nie słychać. – Wrócił do prowizorycznie skleconego drewnianego stołu, i z ciężkim westchnieniem usiadł na przysuniętym pieńku.

Rual obserwował go w milczeniu. Jako drążel, Brant był idealnym pośrednikiem pomiędzy zwaśnionymi stronami. Drążąc podziemne tunele jako larwa – obcował z wężowcami; jako osobnik dorosły, żyjąc w koronach drzew – miał styczność z pieściakami.

 

Brant przeciągając się rozprostował skrzydła, po czym wskazał na blizny pokrywające ciało wojownika.

– To z wojny?

Rual bezwiednie przesunął palcem po szramie na piersi.

– Tak.  – Odparł. – Służyłem w armii króla Wiktora.

– Długo?

– Siedem lat.

– Ja bym ludziom nie ufał.

Rual wzruszył ramionami. Nie dziwił się słowom drążela. Pomimo królewskiego dekretu znoszącego niewolnictwo oraz zakazującego polowań na Rasy Mniejsze, ciągle jeszcze zdarzały się incydenty. Nadal pieściaki ginęły bez wieści – zabijane dla futra lub niewolone jako przydomowa służba, szczególnie w rejonach przygranicznych. Ale byli też ludzie życzliwi i pomocni. Do dziś pamiętał łzy w oczach pani Aurelii uwalniającej go z łańcuchów i jej pomoc w pierwszych latach tak upragnionej – lecz jakże trudnej – wolności. To ona entuzjastycznie zajęła się jego edukacją, wspierając go latami, aż w końcu został przyjęty do królewskiej szkoły wojskowej.

– Nie wszyscy są tacy źli – mruknął po chwili, nachylając się nad mapą rozłożoną na stole.

 

Mapa przedstawiała region Pogranicza, od Gór Mgielnych, aż do Starej Puszczy, z zaznaczonym obszarem lasu Xalc. Dla pieściaków był on ważny z powodu rosnących tam drzew pelonowych, których owoce były ważną częścią ich diety oraz służyły jako pasza dla hodowanych przez nich kurosów (przez ludzi zwanych kurami). Pelonowce rosły bardzo powoli, głęboko zapuszczając swoje wrażliwe korzenie, a owocowały dopiero po kilkudziesięciu latach. Za wyjątkiem tego rejonu nie występowały na Pograniczu. Kilka tygodni temu wężowce rozpoczęły wydobywanie melanitu – metalu bardzo cennego dla ludzi, uszkadzając  przy tym korzenie tych delikatnych drzew. Kilka pelonowców zaczęło zrzucać pożółkłe liście najwyraźniej umierając.

Chrzęst z trudem przeciskającego się ciała, dochodzący z tunelu, wyrwał go z zamyślenia. Łoskot narastał, a po chwili  czarna głowa wychyliła się z otworu. Małe oczka podejrzliwie rozglądały się dookoła. Drążel Brant uniósł się na ten widok i najwyraźniej  rozpoznając przybysza zawołał zachęcająco:

– Zapraszam do nas! Nie mogliśmy się już doczekać.

Stworzenie wypełzło z tunelu ukazując długi na sześć łokci, pokryty czarną łuską wężowaty korpus. Zbliżając się do stołu uniosło przednią część ciała w powietrze, kiwając na boki głową jak podrażniona kobra. Skrzyżowało na piersi parę rąk zakończonych krzywymi pazurami i wpatrywało się wyczekująco.

– Witaj Graad, to jest Rual, o którym ci opowiadałem… – Przedstawił Brant. – A to Graad – zaufany wodza Berrona.

– Wasza wodzowska mość… – syczącym głosem przemówił wężowiec. – Miło mi poznać… Miło poznać… Taki dzielny rycerz!… To dla nas prostych kopaczy zaszczyt… to zaszczyt.

Uśmiechał się służalczo kiwając głową na boki z hipnotyzującą regularnością. Rual nie dał się nabrać na tę sztuczkę. Wpatrywał się w jeden punkt nie pozwalając swym oczom podążać za wahadłowymi ruchami. Stwór znieruchomiał i z cieniem zawodu w głosie spytał:

– Jak waszmościom mogę pomóc ?… Ja, prosty wężowiec?

– Musicie przerwać prace w lesie Xalc. – Zimnym głosem zażądał Rual. – Natychmiast!

Graad zbladł, ale opanowawszy się odrzekł pojednawczo:

– Podziemie należy do wężowców… wielki wodzu pieściaków. My, biedni kopacze robimy tylko to, co umiemy… co umiemy… Ludzie potrzebują melanitu i nie pozwolą swoim sługom zrobić krzywdy. – Dodał z groźbą w głosie.

– Milcz! – wrzasnął rozgniewany Rual i schwycił za rękojeść miecza. – Jak śmiesz mi grozić!

Stwór cofnął się wystraszony z wyrazem zaskoczenia i wściekłości na twarzy. Po chwili jednak opanował się ponownie i z przymilnym uśmiechem zasyczał:

– Nie trzeba krzyczeć, szlachetny wodzu… wodzu. Chcemy pomóc odważnym pieściakom, ale melanit jest cenny… cenny…

– Czas nas pogania – wtrącił się drążel i wskazał palcem na mapę. – Oto propozycja: Pieściaki nie będą utrudniać wężowcom prac w rejonie Trzech Wzgórz pod warunkiem natychmiastowego zaprzestania robót w pozostałej części lasu Xalc. To dobra oferta dla obu stron – tak myślę – i pozwoli uniknąć przelewu krwi.

Graad nachylił się nad dokumentem.

– To ciekawe… ciekawe… Taka wspaniałomyślna propozycja… – wycedził.

Rual zorientował się, że to gra na czas i zaalarmowany sięgnął po stojący obok łuk zrywając się na równe nogi. W tym momencie usłyszał hałas za plecami…  Zdołał tylko uczynić pół obrotu, gdy drugi wężowiec, widocznie skradający się od jakiegoś czasu, skoczył na niego. Pieściak zdążył tylko zasłonić się trzymanym łukiem przed wyszczerzoną paszczą poczwary, której wijące ciało próbowało opleść jego nogi.

– Brać go!… Do mnie! – wrzasnął Graad do kolejnego wężowca wypełzającego z tunelu.

Rual próbował wyskoczyć w powietrze, ale ciężar oplatającego mu nogi stwora był zbyt wielki. Znalazł jednak trochę miejsca pomiędzy zwojami czarnego ciała i jego śmiercionośne pazury wysunęły się cicho, ze złowieszczym świstem rozcinając podbrzusze wężowca. Ten zwiotczał, sycząc z bólu. Rual sięgnął po sztylet i pewnym ruchem wbił go głęboko w oczodół poczwary. Nie zdążył go wyciągnąć, gdy Graad rzucił się niego powalając na ziemię. Spletli się w morderczym uścisku.

Trzeci wężowiec był już o krok od walczących, gdy ze świstem dwie pierzaste strzały utknęły mu w piersi, uśmiercając go na miejscu. Trzecia przeszyła błoniaste skrzydło przerażonego drążela, który w panice odleciał w głębię lasu. Nagle ciężka sieć opadła na tarzających się po ziemi przeciwników.

 

Od strony zagajnika nadbiegła grupa ludzi. Najwyższy z nich, olbrzym z rudą brodą, podbiegł do siatki niewolącej pieściaka i wężowca. Zza pasa wyciągnął drewnianą pałkę i szybkimi, precyzyjnymi ciosami pozbawił obu przytomności, podczas gdy pozostali mężczyźni przeczesywali okolicę z napiętymi w gotowości łukami.

– Strzelasz jak dziecko – odezwał się rudobrody patrząc na jednego z wojowników. – Pozwoliłeś uciec temu drążelowi! 

Mężczyzna skrzywił się, ale nie odezwał ani słowem.

– Tato, tato! – rozległo się wołanie i młody, może dziesięcioletni chłopiec, podbiegł do olbrzyma. – Co upolowałeś?!… Pokaż!

Rudobrody wyplątał ciała z sieci. Jedną ręką chwycił za nogi nieprzytomnego Ruala i uniósł go tryumfalnie do góry oglądając z ciekawością. Krew wolno kapała na ziemię.

– Pieściak! To pieściak! – krzyknął podniecony chłopiec. – Mogę go zatrzymać?… Proszę!

Twarz myśliwego złagodniała słysząc błagalny głos syna. Wskazując na zdobycz odrzekł:

– Futro do niczego… Hmm… Może nada się do czegoś innego… – zastanawiał się głośno, po czym zdecydował: – Dobrze, ale nie wolno ci się do niego zbliżać, dopóki nie odpiłuję pazurów… Jasne?

Uszczęśliwiony chłopiec z zapałem pokiwał głową. Mężczyzna wyciągnął sznur z podręcznej, skórzanej torby i uważnie związał ręce i nogi pieściaka, po czym odrzucił go na bok.

Podniósł wężowca. Sięgnął po nóż i szybkim ruchem podciął mu gardło. Patrząc jak umiera, powiedział:

– A na kolację będą wężowce… Smakują jak węgorze!

Koniec

Komentarze

Dobre i barwne opowiadanie. Koncept ras mniejszych opisany sprawnie, krótko i z polotem. Puenta zacnie podsumowująca tekst.

Miła lektura, uważam, że należy się kliknięcie.

The fair breeze blew, the white foam flew, The furrow followed free: We were the first that ever burst Into that silent sea.

Przedstawiłeś scenkę, pokrótce opisującą konflikt i negocjacje między osobliwymi stworami, a potem atak ludzi, w wyniku którego jeden stwór został pojmany, a reszta zabita. Ludzie udali się na kolację, a ja nie bardzo wiem, Patetronusie, co miałeś nadzieję opowiedzieć.

Wykonanie, a zwłaszcza zapis dialogów i interpunkcja, pozostawia bardzo wiele do życzenia. :(

 

pa­zu­ry wień­czą­ce wiel­kie,czte­ro­pal­cza­ste stopy. –> Brak spacji po przecinku.

 

su­ro­we i przni­kli­we spoj­rze­nie… –> Literówka.

 

– Słoń­ce już pra­wie za­szło…  – Stwier­dził. – Je­steś pe­wien , że przyj­dzie? –> – Słoń­ce już pra­wie za­szło…  – stwier­dził. – Je­steś pe­wien, że przyj­dzie?

Nie zawsze poprawnie zapisujesz dialogi. W komentarzu do poprzedniego opowiadania podałam Ci link do stosownego poradnika. Bądź uprzejmy z niego skorzystać.

 

– Przyj­dzie, albo nie przyj­dzie… – od­rzekł Brant. – … – Z wę­żow­ca­mi nigdy nic nie wia­do­mo. –> Co znaczy wielokropek między półpauzami?

 

 -To z wojny? –> Brak spacji po dywizie, zamiast którego powinna być półpauza.

 

Rual nie dał się na­brać na sztucz­kę. –> Rual nie dał się na­brać na sztucz­kę.

 

za wa­ha­dło­wy­mi ru­cha­mi stwo­ra. Ten znie­ru­cho­miał… –> Nie brzmi to najlepiej.

 

– Zim­nym gło­sem za­żą­dał Rual. – Na­tych­miast!

Graad zbladł, ale opa­no­waw­szy się od­rzekł po­jed­naw­czym gło­sem: –> Powtórzenie.

 

– Dodał gro­żą­co. –> – Dodał, gro­żą­c. Lub: – Dodał tonem groźby.

 

Zna­lazł jed­nak tro­che miej­sca… –> Literówka.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Fajne rasy wymyśliłeś. Nietuzinkowe, a dzięki temu ciekawe.

Fabuła już bez szału, ale niech będzie.

Interpunkcja leży i kwiczy.

Masywny łuk z kołczanem pierzastych strzał oparty był o pieniek na którym siedział.

Z tego zdania wynika, że łuk siedział na pieńku. ;-) BTW, po nim powinien stać przecinek.

Babska logika rządzi!

@Reg Dziękuję za przeczytanie i komentarz.

Ludzie udali się na kolację, a ja nie bardzo wiem, Patetronusie, co miałeś nadzieję opowiedzieć.

No, to trudno. Nie będę tłumaczył co chciałem powiedzieć, gdyż IMO jest to dosyć jasne. Wolność to termin umowny i przejścowy. Jedzenie mięsa jest rozmazane moralnie.

 

Wykonanie, a zwłaszcza zapis dialogów i interpunkcja, pozostawia bardzo wiele do życzenia. :(

 

– Słońce już prawie zaszło…  – Stwierdził. – Jesteś pewien że przyjdzie? –> – Słońce już prawie zaszło…  – stwierdził. – Jesteś pewien, że przyjdzie?

Nie zawsze poprawnie zapisujesz dialogi. W komentarzu do poprzedniego opowiadania podałam Ci link do stosownego poradnika. Bądź uprzejmy z niego skorzystać.

 

Czy stwierdzenie jest paszczowe? Może być pomyślane… choć nie jest w tym przypadku.

Dziękuję za korekty. Obiecuję poprawę (stopniową) i proszę o wybaczenie. Amen. Nigdy nie pisałem dialogów, więc to dla mnie nowość. Przez wiele lat nie miałem za bardzo kontaktu z językiem polskim czytanym i pisanym, tożem się zaśniedział ogólnie.

 

@Finkla Dziękuję za przeczytanie i komentarz.

Z tego zdania wynika, że łuk siedział na pieńku. ;-) BTW, po nim powinien stać przecinek.

 

Jeżeli łuk siedział na pieńku to ten przecinek powinien stać przy nim, a nie po nim:)

 

Interpunkcja leży i kwiczy.

 

… obok łuku i przecinka:)

 

 

@Wisielec Dziękuję za przeczytanie i komentarz.

Dobre i barw­ne opo­wia­da­nie. Kon­cept ras mniej­szych opi­sa­ny spraw­nie, krót­ko i z po­lo­tem. Pu­en­ta za­cnie pod­su­mo­wu­ją­ca tekst.

Miła lek­tu­ra, uwa­żam, że na­le­ży się klik­nię­cie.

 

O! I takie komentarze lubię! Jakbym ze cztery kawy wypił! Taki nakręcony jestem, że zaraz siadam do pisania:) Miło mi, że się spodobało.

Jeżeli łuk siedział na pieńku to ten przecinek powinien stać przy nim, a nie po nim:)

Gdybym napisała, że przecinek przy pieńku, to jeszcze mógłbyś mieć wątpliwości, z której strony. ;-p

Ja też kliknęłam, znaczy, że nie jest źle.

Babska logika rządzi!

Trochę tak jakby u mnie na podwórku kury ustalały z wróblami strefę wpływów, a na koniec przyszedł list i wszystkich zeżarł.

Podobało mi się :)

Trochę tak jakby u mnie na podwórku kury ustalały z wróblami strefę wpływów, a na koniec przyszedł list i wszystkich zeżarł.

Prawdziwie krwiożercza korespondencja.

Trochę tak jakby Maorysi ustalali między sobą strefy wpływów na pacyficznej wysepce, a na koniec przypłynęły brytyjskie liniowce.

Lubię trafnie zbudowane przypowieści, dlatego “Polowanie” bardzo mi się podobało. Ekosystem “ras mniejszych” był namalowany barwnie i w oszczędnych słowach, to też duży plus.

The fair breeze blew, the white foam flew, The furrow followed free: We were the first that ever burst Into that silent sea.

@Wonsz

Trochę tak jakby u mnie na podwórku kury ustalały z wróblami strefę wpływów, a na koniec przyszedł list i wszystkich zeżarł.

Podobało mi się :)

 

Dziękuję serdecznie. LIST! To jest pomysł na Haevy Fantasy!:)

 

@Wisielec

Zbyt wiele komplementów czyni mnie zaruzumiałym… O! Już czuję jak się nadymam!

Wielkie dzięki.

Czy stwier­dze­nie jest pasz­czo­we? Może być po­my­śla­ne…

W tym przypadku, Patetronusie, to ewidentnie wypowiedź paszczowa, myśli bohatera zapisuje się inaczej. Abyś mógł wyzbyć się wątpliwości, podaję linki do stosownych poradników: http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/zapis-partii-dialogowych;13842.html i http://www.jezykowedylematy.pl/2014/08/jak-zapisac-mysli-bohaterow/

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Sprawnie napisane, ale kompletnie i pod każdym względem nie moje klimaty, więc pozostawiło mnie obojętną, taka karma…

http://altronapoleone.home.blog

Przyjemny tekst. Rasy nie są jakieś mocno rzucające na kolana, ale weterana DnD mało co może zaskoczyć ;) Historyjka nawet zabawna. Ciekawe tylko, że Raul nie ma żadnych znaków bycia cywilizowanym, co identyfikowało by go wśród ludzi.

Podsumowując: przyjemny koncert fajerwerków, wart klika ;)

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

@NoWhereMan

Ciekawe tylko, że Raul nie ma żadnych znaków bycia cywilizowanym, co identyfikowało by go wśród ludzi.

 

Miał: 

Futro, zaplecione w równe rzędy warkoczyków

Krótki miecz przy boku, bogato zdobiony sztylet

 

Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze.

Hmm… Bardzo fajnie napisane, sprawnie i obrazowo. Intrygujący początek, podobało mi się też uniwersum i stworzone przez Ciebie rasy. Dobrze pokazane postacie, mimo, że tekst był krótki. Klimaty też jak najbardziej moje.

Interpunkcja kuleje, ale o tym pisali już poprzednicy, a dla mnie osobiście nie ma to aż tak gigantycznego znaczenia.

Mam mieszane uczucia co do fabuły. Zaczęło się ciekawie, ale później było niestety gorzej. Po pierwsze walka – o ile opisy starć czytać uwielbiam, to tutaj nie miała ona związku z fabułą, nie popychała akcji do przodu, a to trochę zgrzyta (choć ja chyba popełniam ten sam błąd ;)). Po drugie – opowieść nagle się urwała, nie zakończyła, ale właśnie urwała. Najpierw negocjacje między dwoma rasami, a później atak tej trzeciej i pozamiatane. Bardziej przypominało to prolog do jakiejś dłuższej opowieści.

Pomimo powyższego czepialstwa (merytoryki ;)) uważam, że opowiadanie zasługuje na klika, bo jednak zalety przeważają nad wadami.

 

Paper is dead without words; Ink idle without a poem; All the world dead without stories; /Nightwish/

Nie jestem pewna, czy tak nieprofesjonalne podejście do negocjacji jest niedopatrzeniem w konstrukcji fabuły, czy ładnym pokazaniem jaki realny wpływ na rzeczywistość mają rasy mniejsze.

 

Ale napisane przyzwoicie, to doklikam do biblioteki ;)

 

Mam nadzieję, że Rual zdoła uciec z niewoli ;)

I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

@El Lobo Muymalo

Dziękuję za bardzo miły komentarz.

Po pierwsze walka – o ile opisy starć czytać uwielbiam, to tutaj nie miała ona związku z fabułą, nie popychała akcji do przodu

Zgadzam się, będę nad tym pracował.

Po drugie – opowieść nagle się urwała, nie zakończyła, ale właśnie urwała.

Bardziej przypominało to prolog do jakiejś dłuższej opowieści.

Cóż, świat fantasy zaczął rozrastać się w mojej głowie i to opowiadanie było tylko wycinkiem. Urwałem, bo chciałem szybko opublikować i poznać opinie, czy warto… Jestem już cierpliwszy i mam nadzieję, że następne teksty będą bardziej dopracowane.

 

@wybranietz

Nie jestem pewna, czy tak nieprofesjonalne podejście do negocjacji jest niedopatrzeniem w konstrukcji fabuły, czy ładnym pokazaniem jaki realny wpływ na rzeczywistość mają rasy mniejsze.

Cóż, wężowcom nie można ufać… Zawsze trzymają z silniejszym. Tym razem zbytnio zawierzyły ludziom.

Mam nadzieję, że Rual zdoła uciec z niewoli ;)

Spokojnie, znając go – poradzi sobie. Wychodził już z dużo gorszych opałów:)

Dziękuję bardzo za komentarz i klika.

Urwałem, bo chciałem szybko opublikować i poznać opinie, czy warto…

No to już wiesz. ;)

Wiem, że czasem trudno sobie odmówić opisu jakiejś naparzanki, sam mam do tego słabość. ;)

Paper is dead without words; Ink idle without a poem; All the world dead without stories; /Nightwish/

Masywny łuk z kołczanem pierzastych strzał oparty był o pieniek[+,] na którym siedział.

– Słońce już prawie zaszło…  – stwierdził. – Jesteś pewien , że przyjdzie?

Niepotrzebna spacja przed przecinkiem.

– Przyjdzie[-,] albo nie przyjdzie – odrzekł Brant.

A tu niepotrzebny przecinek.

To ona[-,] entuzjastycznie zajęła się jego edukacją, wspierając go latami, aż w końcu został przyjęty do królewskiej szkoły wojskowej.

I tutaj.

Dla pieściaków był on ważny z powodu rosnących tam drzew pelonowych[+,] których owoce były ważną częścią ich diety oraz służyły jako pasza dla hodowanych przez nich kurosów (przez ludzi zwanych kurami).

Chrzęst z trudem przeciskającego się ciała, dochodzący z tunelu[+,] wyrwał go z zamyślenia.

Tutaj dorzuciłabym przecinek i potraktowała “dochodzący z tunelu” jako wtrącenie.

– Zapraszam do nas!…

Nie jestem pewna poprawności takiego zapisu. Wydaje mi się, że albo krzyczymy, albo “zawieszamy” głos. Potem jest podobny zapis z pytajnikiem.

to jest Rual[+,] o którym ci opowiadałem

Zawsze przecinek przed “który”.

W ogóle spójrz na ten fragment:

– Witaj Graad… to jest Rual o którym ci opowiadałem… – Przedstawił Brant. – A to Graad – zaufany wodza Berrona.

– Wasza wodzowska mość… – syczącym głosem przemówił wężowiec. – Miło mi poznać… Miło poznać… Taki dzielny rycerz!… To dla nas prostych kopaczy zaszczyt… to zaszczyt.

Mogę przyjąć, że jedna z osób wypowiada się w ten sposób, ale dwie?

– Nie trzeba krzyczeć[+,] szlachetny wodzu…

Przecinek przed wołaczem.

Trzeci wężowiec był już o krok od walczących, gdy ze świstem[-,] dwie pierzaste strzały utknęły mu w piersi, uśmiercając go na miejscu. Trzecia przeszyła błoniaste skrzydło przerażonego drążela, który w panice odleciał w głębię lasu. Rozległ się kolejny świst i ciężka sieć opadła na tarzających się po ziemi przeciwników.

Zza pasa wyciągnął drewnianą pałkę i szybkimi, precyzyjnymi ciosami pozbawił obu przytomności[+,] podczas[-,] gdy pozostali mężczyźni przeczesywali okolicę z napiętymi w gotowości łukami.

– Strzelasz jak dziecko[-.] – odezwał się rudobrody patrząc na jednego z mężczyzn. – Pozwoliłeś uciec temu drążelowi! 

Mężczyzna skrzywił się[+,] ale nie odezwał ani słowem.

Jedną ręką chwycił za nogi nieprzytomnego Ruala i uniósł go tryumfalnie do góry ciekawie oglądając.

Napisałabym raczej: oglądając z ciekawością.

Twarz myśliwego złagodniała słysząc błagalny głos syna i wskazując na zdobycz odrzekł:

Problem z podmiotem. Wygląda, jakby twarz (słysząc i wskazując) odrzekła.

Dobrze, ale nie wolno ci się do niego zbliżać[+,] dopóki nie odpiłuję pazurów…

Zaskoczyło mnie zakończenie, też mam wrażenie “urwania” tekstu.

Ale pomysł na mniejsze rasy fajny i ładnie przedstawiony.

Przynoszę radość :)

Dziękuję za odwiedziny i poprawki:)

Ciekawy szort. Spodobało mi się światotwórstwo, a choć całość zamyka się w zasadzie na przedstawieniu jednej sceny, zawiera jednak pewne przesłanie, które wielu ludzi u władzy powinno sobie wziąć do serca. Zgadzam się z Lobo, że udało ci się nieźle naszkicować postaci w taki krótkim tekście (przynajmniej Ruala). “Rasy mniejsze” brzmi super : ).

Brakowało mi w niektórych miejscach opisów – np. Drążela.

Jaką długość miałeś na myśli pisząc o sześciu łokciach? Czy wężowce też zaliczają się do ras mniejszych?

 

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

@Nevaz

Dziękuję za komentarz.

Sześć łokci to około 180cm.Wężowce (długość 6ł, średnica 1ł) podobnie jak Pieściaki, Drążele czy Paskudniki zaliczają się do ras mniejszych:)

Nie przekonało mnie. Nowe rasy/gatunki nawet ciekawe, ale zabrakło mi w tym tekście wyraźniejszej opowieści. Trochę rozmów, trochę walki… Nie wiedziałem, do czego historia zmierza, nie potrafiłem się zainteresować losem bohaterów. Końcówka taka, jakbyś nie miał pomysłu, jak to domknąć. 

Tytuł też niezbyt zachęcający. 

Ostała się jeszcze niepotrzebna kropka po “dziecko”:

– Strzelasz jak dziecko. – odezwał się rudobrody patrząc na jednego z wojowników. – Pozwoliłeś uciec temu drążelowi! 

https://www.facebook.com/matkowski.krzysztof/

@funthesystem

Dziękuję za komentarz. Cóż, ten szort nie był do końca przemyślany jako zamknięta historia a raczej krótkie zajrzenie w inny świat. Dzięki komentarzom być może będzie rozszerzony w coś większego, z ciekawszą fabułą. Cieszę się, że nowe rasy się podobają.

Sugerowałbym zamienić łokcie na stopy, wtedy zdecydowanie bardziej odpowiadałoby to tradycyjnie przyjętym miarom : ).

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Nowa Fantastyka