- Opowiadanie: Mytrix - Fantastyczna Gromada

Fantastyczna Gromada

:) Pisane na Fantastów 2017 ale wtedy nieukończone, teraz domknąłem w całość.

Polecam nie brać tego na poważnie.

Na wszelakie łapanki udzielam dyspensy (choć podyskutować też mogę!), choć wolna wola :-)

Marasie – to nie jest zapowiadane, czwartkowe opowiadanie.

Dyżurni:

ocha, bohdan, domek

Oceny

Fantastyczna Gromada

Kapitan Baryła wziął do ręki kasetę VHS opatrzoną etykietą: Zmienni – pierwszy kontakt. Nagranie pochodziło z monitoringu siedziby Nowej Fantastyki, z kamery przed głównym wejściem.

Załadował kasetę do magnetowidu i wcisnął przycisk PLAY:

Dwuipółmetrowe „coś” naparzało znakiem „Uwaga przejście dla pieszych” w autobus szkolny pełen przerażonych dzieciaków. Pierwszy zareagował miejscowy bokser amator – Sierdziowaty.

Rozsierdzony agresją wobec najmłodszych, zaszarżował na humanoida. Szybko zdał sobie sprawę z popełnionego błędu, gdy „coś” zmieniło się w dwuipółmetrowego Pudziana.

W ramach cenzury scen drastycznych, dowódca przewinął na podglądzie kilkadziesiąt sekund dalej. Pomiędzy zakłóceniami dało się dojrzeć, jak biała głowa boksera jest wsmarowywana w asfalt, jak krem w ciało opalonej modelki.

Przybyli na miejsce policjanci, bez większego skutku użyli tasera. Pudzianem-Cosiem chwilę potelepało i nic.

Sięgnęli po pałki, a cosiek przeistoczył się w kibica Legii Warszawa z naprawdę konkretnym bejsbolem w ręce.

Przerzucili się na broń palną, a cosiek przerzucił się na powłokę operatora Gromu i wpakował im po kulce w łeb.

 

***

 

– Jak testy nowej broni?

– Panie kapitanie, Imaginarium jest nieefektywne, nasi piloci ponoszą porażkę za porażką.

– Twój mózg jest nieefektywny! Imaginarium działa bez zarzutu. Wiedziałem, że posadzenie za sterami schematycznie myślących trepów to kretynizm. Ta broń wymaga nieszablonowego myślenia, wyższych idei. – Zamyślił się, smakując swoje słowa, a w ustach miał posmak porannego kiepa, kawy i pasty do zębów. – Tego się obawiałem, tu potrzeba fantastów. Sprowadź mi fantastyczną brygadę!

– Na kiedy, panie kapitanie?

– Na zaraz-dam-ci-w-ryj-za-to-że-tu-jeszcze-stoisz!

– Tak jest! – zasalutował podkomendny i wykonał unik przed lewym sierpowym. Nieudany unik.

– Cholera – zaklął Baryła – teraz muszę wysłać kogoś innego.

 

***

 

Czarna furgonetka zajechała pod posesję K’Bolta, gdy ten zamykał furtkę, wybierając się na spacer. Z auta wysiadło trzech smutnych panów w garniturach.

– Dzień dobry, czy jest pan użytkownikiem portalu en-ef?

– Dzień dobry – odparł zaskoczony, niedoszły spacerowicz. – Odpowiadając na pytanie… – odwrócił się do smutnych panów – tak, a o co…

Zarzucili mu worek na głowę i bez zbędnego pierdolenia, cisnęli na pakę, jak worek kartofli.

– Kto następny na liście? – spytał równie smutny kierowca furgonetki, po czym depnął na gaz.

Auto ruszyło z piskiem opon.

K’Bolt przeleciał przez pakę i wyrżnął głową w drzwi. Spłynął na niego błogi sen.

Do końca dnia „worków z ziemniakami” przybyło tyle, że pomimo brawurowych manewrów kierowcy, nikt już nie latał po furgonetce.

 

***

 

– Kawy, herbaty? – Baryła ucieszył się, gdy ustawiono przed nim grupę poobijanych i posiniaczonych ludzi. – Nie wiem co tam fantaści mają w zwyczaju pijać. A tak, byłbym zapomniał, zerwijcie im taśmę z ust.

– Aaaaua! – jęknął dar.com. – Co tu się do cholery wyprawia, jakim prawemmlemumlm…

– Dokładnie tak, tego zaklejcie z powrotem.

Pozostali widząc szamoczącego się dar.coma powstrzymali się od kąśliwych uwag. Wpatrywali się w podłogę lub w ciemność panującą w głębi hangaru.

Kapitan przemaszerował przed szeregiem.

– Nie pijam przed piętnastą – oznajmił hrabia, składając ukłon.

– To jaaa – ziewnęła jedna ze zgromadzonych – poproszę kawę. Jakaś taka śpiąca jestem.

Baryła uniósł jedną brew, skinął na podkomendnych, by spełnili prośbę.

– Nie będę owijał w bawełnę. Jesteście ostatnią nadzieją narodu w walce ze Zmiennymi.

Babcia, studentka, hrabia, didżej, miłośnik kotów, lekarz, chyba profesor, w szeregu nie zabrakło i dziadków i innych reprezentantów ludzkości.

Podano kawę.

– Stworzyliśmy broń – kontynuował wzniośle Baryła – która przyczyni się do tryumfu. Potrzebujemy tylko pilotów, operatorów. Ludzi kreatywnych, z nieszablonową wyobraźnią. A oto i rzeczona broń, przedstawiam Imaginarium! – wskazał ręką w ciemność we wnętrzu hangaru. – Teraz!

Nic się nie stało.

Dalej nic.

Kilka sekund później – też nic.

– Panie kapitanie, będziemy walczyć ciemnością? – spytał Reginald.

I rozbłysły reflektory.

Przed fantastami nie ukazało się nic nader imponującego.

Czarne prostopadłościany wysokie na ponad dwa metry, a szerokie na jeden, nie były aż tak niesamowite, jak mogliby się spodziewać po zapowiedzi.

– Sztuka nowoczesna? – parsknął de Biluto. Dostał z pięści w brzuch i zgiął się wpół. Baryła miewał lekkie napady agresji, ale właśnie mu ulżyło.

– Imaginarium. Nano-bioboty sterowane umysłem pilota. Wymagają podłączenia transmitera pod pień mózgu, czy jakoś tak, ale to drobna niedogodność. Infodump, bo tak to nazywacie nie? Później. No podejdźcie, spójrzcie z bliska.

Prostopadłościany żyły własnym życiem, delikatnie drżąc. Pierwszej koniunkcji dokonał K’Bolt. Palcem dotknął jednej z płaszczyzn prostopadłościanu. Z miejsca pierwszego kontaktu rozeszły się okręgi fal, jak po tafli jeziora. Nano-bioboty zadrżały jak galaretka.

– Do czego są zdolne? – EveryWhereGirl biegała po całym hangarze i oglądała każdy, w zasadzie identyczny, prostopadłościan z osobna. Fanka militarnego SF była mocno pobudzona. Polizała jedno z Imaginariów i z bananem na twarzy pobiegła do kolejnego.

Baryła udawał, że tego nie widzi, spacerował i przemawiał:

– Nano-bioboty są zdolne przybrać dowolny kształt, mogą zmieniać konsystencję, stać się innym materiałem. Możecie tworzyć z nich urządzenia, broń, przywdziać je jak zbroję, posłać do walki, stworzyć egzoszkielet, metal, tworzywa sztuczne…

– A porcelanę, zamieniają się w porcelanę?

Baryła stanął wryty jak bryła.

– Proszę jej wybaczyć. – Pospieszył z wyjaśnieniami Reginald. – Ma bzika na punkcie porcelany. To rzadkie, ale stosunkowo niegroźne schorzenie Schizis Porcelanis. Swoją drogą skoro nas uprowadziliście to kto będzie karmić moje koty?

– I mojego psa i wnuki? – ożywiła się pełnoetatowa Babcia.

– A co z naszymi zwierzętami?! – pomstowali pozostali. Kto nakarmi psy, koty, chomiki, rybki…

– Porcelanę! Czy da się w porcelanę?! – krzyczała Systemka.

– Mmlmmlm – pomstował i dar.com.

I wtedy Baryła zrozumiał. Fantaści byli ludzkości potrzebni, jak szampon pchłom. Jeśli to w ich ręce miał złożyć losy homo sapiens… lepiej było od razu palnąć sobie w łeb.

 

***

 

Wypadki nie toczyły się najlepiej. Dwuipółmetrowe “cosie” naparzały jak popadnie, w co i kogo popadnie. Cywile ukryci w schronie przeciwlotniczym wpadli w tarapaty, bo broniący ich wojskowi padali jak muchy.

Transportery opancerzone zatrzymały się na środku pola bitwy, i z ich wnętrz na placu przed ratuszem wypadli fantaści. Pojazdy wypluły z siebie Imaginaria i pojechały w cholerę.

– No to żeśmy wpadli jak śliwki w kompot – podsumował Reginald.

– Teraz nie wypada się wycofać. Ci ludzie, o tam, liczą na nas. – K’Bolt wskazał ręką na właz do schronu, w który naparzali już Zmienni.

– Kierowcom transporterów jakoś nie zależało poczekać na outcome bitwy – stwierdził z przekąsem de Biluto, zagryzając kiełbasą.

Gdy pozostali dyskutowali, EveryWhereGirl była już w połowie dostosowywania nano-biobotów do swoich potrzeb, choć tak właściwie to nie mogła się zdecydować. Hełm Master Szefa, bolter Gavriela Lokena, młot Thora, wzmocniony pancerz szturmowca Imperialnego, a może lepiej hełm Vadera, zbroję IronMana, Excalibur i Ak-47? Tak, zdecydowanie tak.

– No, jak na początek może być – przyznała sama sobie z uznaniem w głosie.

Jeden ze zmiennych zaszarżował na Systemkę, lecz ta w porę wysłała wszystkie swoje boty, by obtoczyły napastnika, jak panierka schabowego i zamieniły się w porcelanę.

Inny z cośków naparzał didżeja, który skrył się w swoim Imaginarium, zamieniając je w żółciutkie jajko. Na ratunek ruszył mu dziadek. Przeistoczył swoje nano-bioboty w ciężki karabin maszynowy i puścił serię szyszek ciągiem Fibonacciego, powalając adwersarza. Niestety, nie był dość szybki. Jajko zostało rozbite, białko ścięte, a żółtko się przelało. Stracili pierwszego z fantastów.

Śmierć didżeja wybiła im z głów trele morele i sprowadziła na ziemię. Wzięli się w karby i maszyna wojenna ruszyła z pełną parą. Jesienną porą, w skwarze lejącym się z nieba, uderzono w wojenne tamburyny, para z mechów buchała, kocie pazury drapały, suka szczekała, czerwie kąsały, pokraki atakowały, szyszki świstały, kule ogniste się miotały, szpadle tłukły po głowach, tłukła się z hukiem porcelanowa zastawa, a jedna z pań bojowo ziewała!

– Bitwa wygrana! – podjął na zgliszczach hrabia.

Jak się okazało przedwcześnie, bo oto wychynął zza winkla ostatni, dwuipółmetrowy “coś”. Stanęli naprzeciw niego wszyscy fantaści i już byliby gada ubili, lecz ten zmutował, oblicze swe zmienił i się podzielił, na kilka mniejszych.

I strach blady kostuchy zimną kosą padł na gromadę.

Kolejno przed fantastami wyrosły maszkary straszne!

Redaktorów dwóch.

Korektorki dwie.

I na ich czele naczelny ojciec.

Padli obrońcy homo sapiens na kolana.

– To nieludzkie! To być nie może! – krzyczał de Biluto.

– Mlmelmm – poparł go dar.com wciąż zakneblowany.

– Nie wszystko stracone! – K’Bolt wstał i złote pióra wyrosły mu z pleców. Wyrwał jedno i rzecze – tym piórem tekst spiszemy i w diabły redakcję poślemy.

 

***

 

Tam, na zgliszczach, trzy dni opowiadanie wszyscy pisali. Absurdu i humoru de Biluto dorzucił, Systemka porcelany, a inni? Inni kwantów, szyszek, smoków i mieczy i fantastycznych elementów.

Jeden dzień zaspana koleżanka tekst leżakowała.

Jeden na autokorektę.

Jeden na Reginalda i Finkilli łapankę.

 A siódmego, kartkę papieru w samolot pozginali i do zasiadającej nieopodal redakcji, wysłali.

Naczelny zwąchał pismo nosem, pochwycił w locie i swojej ekipie rzucił na pożarcie. Redaktorzy maglowali, brzytwą Lema traktowali, korektorki sprawdzały, słowniki przetrzepały i naczelnemu opowiadanie oddały.

Przeczytał raz.

Nie uwierzył.

Przeczytał drugi i woła:

– Drukujemy!

Koniec

Komentarze

Na wszelakie łapanki udzielam dysputy, choć wolna wola :-)

No to sobie pogadamy, Mytriksie. Choć podejrzewam, że pewnie pomyliłeś dysputędyspensą. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No już myślałem…

Po przeczytaniu spalić monitor.

Reg. podejrzewam, że Twoje podejrzenia są słuszne :-)

 

Marasie, ostatnio zapanowała moda na pozbywanie się z głowy niedokończonych spraw, więc pozbyłem się i ja. A to właściwe opowiadanie ma 28k znaków na razie i… i mam dzisiaj wolne, więc spore szanse, że sporo przybędzie.

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Przeczytałem z wielką przyjemnością. Uwag krytycznych brak.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

Chrościsko, dzięki za wizytę :) Ciekawe czy wszystkie nawiązania portalowe są dla Ciebie czytelne :-)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Bryła udawał, że tego nie widzi, spacerował i przemawiał:

Przechrzciłeś Baryłę!

Zarzucili mu worek na głowę i bez zbędnego pierdolenia, cisnęli na pakę, jak worek kartofli.

xD

Zdań w podobnym tonie jest więcej. Świetny tekst i bawiłem się jeszcze świetniej!

Ciekawe czy wszystkie nawiązania portalowe są dla Ciebie czytelne :-)

Nie wiem czy wszystkie, ale odnalazłem ich całkiem dużo.

"Wolność polega na tym, że możemy czynić wszystko, co nie przynosi szkody bliźniemu naszemu". Paryż, 1789 r.

No cóż, nie zdążyłeś na konkurs, ale cieszę się, że w końcu pozbyłeś się z głowy. ;)

Opowiadanie całkiem zabawne, przeczytałam z przyjemnością, a w dodatku poczułam, że chyba bardzo zmężniałam. ;D

 

Dwu i pół me­tro­we „coś” na­pa­rza­ło zna­kiem… –> Dwuipółme­tro­we „coś” na­pa­rza­ło zna­kiem

 

gdy „coś” zmie­ni­ło się w dwu i pół me­tro­we­go Pu­dzia­na. –> …gdy „coś” zmie­ni­ło się w dwuipółme­tro­we­go Pu­dzia­na.

 

bez więk­sze­go skut­ku użyli elek­trycz­ne­go ta­se­ra. –> Czy taser może być inny, nie elektryczny?

 

Się­gne­li po pałki… –> Literówka.

 

co­siek prze­isto­czył się w Ki­bi­ca Legii War­sza­wa… –> Dlaczego wielka litera?

 

Kto bo na­kar­mi psy, koty, cho­mi­ki, rybki… –> ?

 

Dwu i pół­me­tro­we “cosie” na­pa­rza­ły jak po­pad­nie… –> Dwuipół­me­tro­we “cosie” na­pa­rza­ły jak po­pad­nie

 

Tak, zde­cy­dow­nie tak. –> Literówka.

 

– Bitwa wy­gra­na! – pod­jał na zglisz­czach hra­bia. –> Literówka.

 

ostat­ni, dwu i pół me­tro­wy “coś”. –> …ostat­ni, dwuipółme­tro­wy “coś”.

 

Sta­nę­li na prze­ciw niego wszy­scy fan­ta­ści… –> Sta­nę­li naprze­ciw niego wszy­scy fan­ta­ści

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

ac, cieszę się, bo i ja dobrze się bawiłem pisząc tę krótką formę :-)

Przechrzczenie Baryły na Bryłę wyszło stąd, że nie wiedziałem którą formę wybrać i raz było tak, raz inaczej, a później ujednolicałem i przeoczyłem.

Ejj… ja lubię kartofle :-)

 

chroscisko, z ciekawości patrzyłem na datę rejestracji Twojego konta i jeżeli nie bawiłeś się w archeologię, to część mogła umknąć :D

 

reg, dwuipółmetrowy komentarz skruchy powinienem napisać za te “dwu i półmetrowe” babole :D Dzięki za łapankę, już poprawiłem wskazane niedoróbki.

Skoro zabawne i do przeczytania z przyjemnością, zatem opowiadanie spełniło swoją rolę! A z tym zmężnieniem, tak to już bywa, jedni mężnieją inni niewieścieją ;-D

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Tyle że mężna kobieta brzmi o wiele lepiej, niż kobiecy facet. ;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Uśmiałem się, celna uwaga!

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

;D

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

No to żeśmy wpadli jak śliwki w kompot – podsumował Reginald.

 

Jak grzybki w barszcz!!!

 

Bardzo sympatyczne i dość pomysłowe : ). Wiele odniesień szczerze mnie rozbawiło.

Może to chwila umysłowej słabości, ale czy ktoś mógłby przybliżyć tożsamość de Biluto?

Mogło być gorzej, ale mogło być i znacznie lepiej - Gandalf Szary, Hobbit, czyli tam i z powrotem, Rdz IV, Górą i dołem

Sympatyczne, z kilkoma błyskotliwymi spostrzeżeniami i zacnym finałem. Szkoda tylko, że postaci nie rozwinąłeś ponad te parę zdań, które wypowiedziały.

 

@Nevazie, wydaje mi się, że chodzi o Bailouta. Sam miałem problem z K’boltem – aż doznałem olśnienia. :D

Nie ma mnie w pierwszym akapicie, ani w ostatnim. Znaczy nie gram głównej roli. :(

*:・゚✧(=✪ ᆺ ✪=)*:・゚✧

/ᐠ。ꞈ。ᐟ\

Przynajmniej jakąś grasz, chlip chlip.

To samo miałem, Darconie, powiedzieć, że dostałeś rolę TapeFace, a co mają Nevaz i Jasnostrony powiedzieć, skoro zabrakło dla nich literek. A w obu potencjał drzemie nielichy.

 

Nevazie, następnym razem będą grzybki w barszczu, wedle życzenia! de Biluto rozszyfrował Jasnostrony.

 

Jasnostrony, wybacz brak roli i otrzyj łzy. Masz tu chusteczkę z mojej kieszonki z marynarki *podaję*, tylko raz smarkana. Błyskotliwe spostrzeżenia w humorystycznym tekście powiadasz!? To być nie może! Ano nie rozwinąłem postaci, choć miałem zamiary takie w 2017roku, bo to miało być opowiadanie z krwi i kości, a pozostał szkielet. Co zrobić. Zdechło, w szafie przeleżało, mięso samo sobie poszło.

 

Zalth, jak mam twoje maślane oczy rozumieć? Szok? Potrzebna terapia? :D

 

 

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Ale wiesz, że fantaści to konkurs cykliczny i w przyszłym roku Baryła znowu ogłosi? Miałbyś gotowy szkielet…

Sympatyczne, chociaż pojawiam się dopiero pod koniec.

Faktycznie, można było postaci rozwinąć, dołożyć smaczków. No, ale nie jest źle.

Cywile ukryci w schronie przeciwlotniczym wpadli w tarapaty, bo broniący ich wojskowi padali jak muchy.

Powtórzenie.

Babska logika rządzi!

Wypadki nie toczyły się najlepiej. Dwuipółmetrowe “cosie” naparzały jak popadnie, w co i kogo popadnie. Cywile ukryci w schronie przeciwlotniczym wpadli w tarapaty, bo broniący ich wojskowi padali jak muchy.

Transportery opancerzone zatrzymały się na środku pola bitwy, i z ich wnętrz na placu przed ratuszem wypadli fantaści. Pojazdy wypluły z siebie Imaginaria i pojechały w cholerę.

– No to żeśmy wpadli jak śliwki w kompot – podsumował Reginald.

– Teraz nie wypada się wycofać.

Finklo, to celowa wpadka :-)

 

Wiem, że cykliczny, ale zawsze mam więcej pomysłów, niż przerobowej mocy pisarskiej, więc o pomysł się nie martwię, a część nawiązań do portalu i tak się już zdążyła zestarzeć, zapuścić brodę i wąsy :D

Dzięki za wizytę :-)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Przerwa w żegludze, więc wpadam na chwilę, poczytać Mytrixa. Jest fajnie – żywiołowo, z humorem i pomysłem w sam raz na szorta. Jest i hrabia ;D Podobało mi się, 3maj stempel jakości. No i pozdro z Ibizy ;D

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Hrabio, dziękuję za wizytę pomimo tak napiętego, lordowskiego grafiku! No i za pozdrowienia z Ibizy też! (Warto się wybrać?)

Stempel przyklepał bibliotekę, więc radym podwójnie. Grunt, że się podobało :-)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Aż czuję potrzebę zwiększenia aktywności by załapać się na rolę mówioną w następnych edycjach ;D

I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

Ten przelicznik nie wydaje się taki prosty… ;-)

Babska logika rządzi!

Najlepszym sposobem na załapanie się na rolę, w jak największej ilości tekstów o Fantastach, jest pisanie genialnych opowiadań :D No i pogodne komentowanie i odpowiadanie na komentarze.

Finkla pewnie miała by pełnoprawną rolę, gdyby był to pełnokrwisty tekst a nie szort :)

 

P.S.

Można też mieć szczególne i charakterystyczne upodobanie do czegoś, np. do porcelany… do militarnego SF…

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Przeczytałem. Ciekawe dialogi mi rozpisałeś, w sam raz na słuchowisko. :) Zamiana płci to też dobry pomysł, tak odczytuję NWMa i Reg. I mimo, że fajnie i szybko się to czyta, to w konkursie było kilka zacnych opowiadań i z takim króciakiem to byś chyba nie powalczył. ;)

Pozdrawiam.

 

 

Chociaż scena ze złotymi piórkami jest naprawdę rzadkiej urody, to najbardziej w pamięci zapadł mi passus z rozchodzącymi się falami ;))

Dzięki!

Darconie, fajnie i szybko i dobrze! To miało być dłuższe opowiadanie, ale po takim czasie postanoeiłem tylko domknąć w szorta, by bawiło :-)

 

coboldzie, nie pozostaje mi nic, jak tylko znacząco się uśmiechnąć. ;))

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

@Finkla

nie zwiększając aktywności musiałabym zwiększyć intensywność wypowiedzi a za to właśnie gary wyfurgał ;P

 

@Mytrix

P.S.

Można też mieć szczególne i charakterystyczne upodobanie do czegoś, np. do porcelany… do militarnego SF…

No, widziałam jak zgadywali tamburyny =.=

Szkoda tylko, że nikt nie trafił ;P

I would prefer not to. // https://www.facebook.com/anmariwybraniec/

Dopóki nie zbluzgasz nikogo personalnie, wykorzystując wulgaryzmy, jesteś bezpieczna. ;-)

Ech, łatwo zdobyć porcelanową łatkę. Fun chyba raptem dwa porcelanowe światy zbudował… ;-)

Babska logika rządzi!

Bardzo przepraszam, że nie udało mi się uratować didżeja. Następnym razem spróbuję innym ciągiem szyszek. :D

Takie przyjemne. Z humorem jak to bywa – niektóre żarty podeszły mi bardziej, inne mniej. Najbardziej spodobało mi się zdanie "I strach blady kostuchy zimną kosą padł na gromadę.". :)

„Często słyszymy, że matematyka sprowadza się głównie do «dowodzenia twierdzeń». Czy praca pisarza sprowadza się głównie do «pisania zdań»?” Gian-Carlo Rota

Jestem pewien, że inny ciąg okaże się skuteczny!

Z humorem jak z gustami :-)

Przyjemne o!

A wskazane zdanie napisałem spontanicznie i mi się spodobało, więc zostało nietknięte. Jak się okazuje słusznie! Czasem człowik palnie coś od tak, a inni zaczynają bić brawo :D

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Uśmiechnęło :)

bolter Gavriela Lokena

Szacun, lubię tę postać :) Wszak był tam wtedy, gdy Horus zabił fałszywego imperatora…

Podsumowując: zabawny koncert fajerwerków, który w moim przypadku spełnił swoje zadanie. Taki idealny wyluzowywacz do obiadu.

Won't somebody tell me, answer if you can; I want someone to tell me, what is the soul of a man?

Fantaści byli ludzkości potrzebni, jak szampon pchłom.

Taa… To tak na podreperowanie ego? ;)

http://altronapoleone.home.blog

No pewnie ;) Czemu by nie?

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Warto się wybrać?

Eeeech, jak by Ci to powiedzieć…

Na Pennsylvania Burgera z pewnością :D

Jazda na skuterkach też daje radę, ale dyskoteki raczej sobie odpuść. Nie licują z Twym burgrabiowskim poziomem ;)

 

A właśnie, co do tekściku – mnie też motyw zmiany płci przypadł do gustu. EveryWhereGirl, hehe ;D W ogóle nośny motyw dla jakiegoś większego tekstu na Fantastów.

"Tam, gdzie nie ma echa, nie ma też opisu przestrzeni ani miłości. Jest tylko cisza."

Sympatyczne :)

Przynoszę radość :)

Zobaczymy z tą nośnością, Hrabio, jeżeli uda mi się coś napisać na kolejnych fantastów. Patrząc na poślizg, owinienem już zacząć :D

Z żoną u boku to i dyskoteki nie byłyby takie straszne ;)

Ten Pennsylvania Burger brzmi dobrze.

 

 

Anet,

 

cała sympatyczność po mojej stronie!

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Niektóre smaczki chyba do wyłapania tylko dla tutejszych insiderów, ale i tak fajnie się czytało. Z jajem napisane i warsztatowo nic nie zgrzyta.

ZAURIXORZE,

 

dzięki za pozostawienie śladu :-)

Ryzykowałbym stwierdzenie, że większość smaczków dla insiderów :-)

"Taki idealny wyluzowywacz do obiadu." NWM

Nowa Fantastyka