- Opowiadanie: MPJ 78 - Wycieczka z dreszczykiem

Wycieczka z dreszczykiem

Dyżurni:

joseheim, beryl, vyzart

Oceny

Wycieczka z dreszczykiem

Le­ci­wa kor­we­ta, o wdzięcz­nej na­zwie „Sza­lo­ny Łoś” wy­szła z punk­tu skoku i od razu ostro od­bi­ła w bok, sta­wia­jąc pełne ma­sko­wa­nie. Kil­ku­na­sto­ma pa­sa­że­ra­mi po­rząd­nie szarp­nę­ło, co spra­wi­ło, że ten i ów spadł z krze­sła, roz­la­ło się tro­chę vin­landz­kie­go szam­pa­na po­tłu­kły się nie­któ­re krysz­ta­ło­we kie­lisz­ki.

– Ster­nik mógł­by bar­dziej uwa­żać. – Ho­ra­cjo No­slen strzą­sał kro­ple szam­pa­na z kom­bi­ne­zo­nu.

– Moja za­ło­ga robi do­kład­nie to co po­win­na – od­rze­kła ka­pi­tan Auru Taora.

– Za­pew­nia­łeś nas, że tra­fia­my w rejon pry­mi­tyw­ny tech­nicz­nie, a miej­sco­wa cy­wi­li­za­cja nie jest w sta­nie do­strzec na­sze­go przy­lo­tu.

– Chciał­bym przy­po­mnieć parę istot­nych fak­tów. Im­pe­rium i Awal­la­cha­nie za­war­li pakt, który za­ka­zu­je ko­mer­cyj­nych przy­lo­tów do tego sys­te­mu, al­bo­wiem ma on cha­rak­ter skan­se­nu, po pierw­szej fali za­sie­dla­nia świa­tów. Tak więc cała nasza wy­ciecz­ka to le­wi­zna.

– To do­da­je jej pew­ne­go smacz­ku – wtrą­ci­ła z lek­kim roz­ma­rze­niem Hil­de­gar­da Kappe.

– Ow­szem, ale obie stro­ny paktu mają jed­nost­ki i sta­cje bo­jo­we spraw­dza­ją­ce czy nikt nie łamie usta­leń.

– Wąt­pię, aby było to re­al­ne za­gro­że­nie. Na tym ra­mie­niu ga­lak­ty­ki nic się od ty­się­cy lat nie dzie­je, a poza tą pla­ne­tą oko­licz­ne ukła­dy są prak­tycz­nie rzecz bio­rąc mar­twe – No­slen wykazał się wiedzą.

– Strze­żo­ne­go, bogi strze­gą – sen­ten­cjo­nal­nie rzekł ka­pi­tan Taora.

– Gdy mó­wi­my o strze­że­niu, to po­dob­no je­dy­na za­miesz­ka­ła pla­net tego sys­te­mu jest za­in­fe­ko­wa­na.

– To praw­da.

– Czy do­sta­nie­my kom­bi­ne­zo­ny ochron­ne? – Gra­ciel­la Fulko py­ta­ła tyleż ze stra­chem, co fa­scy­na­cją.

– To nie jest in­fek­cja bio­lo­gicz­na, to ra­czej skaza men­tal­na. Wła­śnie z tego po­wo­du, przy­lo­ty tutaj są za­ka­za­ne.

– Czyli to in­fek­cja po­dob­na do sza­rej isto­ty? – No­slen się­gnął po ko­lej­ny kie­li­szek vin­landz­kie­go szam­pa­na.

– Ależ skąd.

– Więc co to jest? – Luz Varia chcia­ła po­znać isto­tę za­gro­że­nia.

– Ro­dzaj nie­bez­piecz­ne­go skre­ty­nie­nia, nie to­le­ro­wa­ne­go przez wład­ców Im­pe­rium. Szyb­ka eg­ze­ku­cja bez pro­ble­mu usuwa scho­rze­nie od ręki.

– To dla­te­go mie­li­śmy zro­bić kopie na­szej jaźni na krysz­ta­łach pa­mię­ci. – Do­my­śli­ła się Gra­ciel­la.

– Do­kład­nie tak.

– Ale pan ka­pi­ta­nie był już tam wcze­śniej, i nie zo­stał ska­żo­ny? – spy­ta­ła inna pa­sa­żer­ka.

– Od­po­wied­ni tre­ning i twar­dy cha­rak­ter, za­pew­nia­ją pełne bez­pie­czeń­stwo.

Pa­sa­że­ro­wie po­pa­trzy­li na współ­to­wa­rzy­szy wy­pra­wy, w spo­sób su­ge­ru­ją­cy, iż sta­ra­ją się okre­ślić, kto z nich wy­ka­że się sła­bo­ścią cha­rak­te­ru. Auru na­tych­miast wy­czuł oka­zję:

– Można u mnie ob­sta­wiać za­kła­dy, kto z pa­sa­że­rów ule­gnie men­tal­ne­mu ska­że­niu. Mi­ni­mal­na staw­ka to stu zło­tych im­pe­ria­li.

 

„Sza­lo­ny Łoś” w peł­nym ma­sko­wa­niu za­par­ko­wał na or­bi­cie, a pa­sa­że­ro­wie stło­czy­li się w pro­mie, który miał ich za­wieźć na po­wierzch­nię. Już wcze­śniej wy­bra­li sobie punk­ty do­ce­lo­we gdzie mieli zo­stać po­zo­sta­wie­ni. Usta­lo­no też czas i miej­sca zbiór­ki, oraz me­to­dy po­stę­po­wa­nia gdyby oka­za­ło się, że ule­gli ska­że­niu.

 

Ho­ra­cjo No­slen był człon­kiem trze­cie­go rodu, a więc wedle im­pe­rial­nych ste­reo­ty­pów po­wi­nien być czło­wie­kiem spo­koj­nym i na­sta­wio­nym na ro­bie­nie in­te­re­sów. Jed­nak­że w trak­cie jego trwa­ją­ce­go już ponad pięć­set lat stan­dar­do­wych lat życia zda­rza­ło mu się szu­kać emo­cji więk­szych niż da­wa­ło za­wie­ra­nie trans­ak­cji. Słu­żył więc w ar­miach czwar­te­go i siód­me­go rodu, a nawet w pry­wat­nych jed­nost­kach pie­cho­ty po­kła­do­wej słyn­ne­go Ha­ka­el­be­ra Ana­ti­dae zwa­ne­go Mie­czem Im­pe­rium. Wy­ro­bi­ło to w nim pewne na­wy­ki. Teraz opie­ra­jąc się o la­tar­nię i pijąc kawę pa­trzył na utarcz­ki lo­kal­sów. Z jed­nej stro­ny sze­re­gi opan­ce­rzo­nych, ubra­nych na czar­no, uzbro­jo­nych w pałki i tar­cze z dru­giej zbie­ra­ni­na, jak ich okre­ślił „chu­ścia­rzy”, od spe­cy­ficz­nych chu­s­t na gło­wach. Lekko go to za­nie­po­ko­iło.

– Czy je­stem wła­ści­wie za­ma­sko­wa­ny? – spy­tał sztucz­ną in­te­li­gen­cję opro­wa­dza­ją­cą go po tym mie­ście.

– Do­stęp­na baza da­nych wska­zu­je, że wy­bra­ny wzo­rzec stro­ju był naj­bar­dziej po­wszech­ny sto lat temu.

– Sto lat, to tyle co nic – za­uwa­żył Ho­ra­cjo. – Chyba, że z jakichś po­wo­dów ten strój jest dziś nie­uży­wa­ny.

– Skany do­stęp­nych źró­deł po­twier­dza­ją, że ten typ ubio­ru nadal jest sto­so­wa­ny.

– No to w po­rząd­ku.

 

Ho­ra­cjo po­pra­wił czar­ny beret z an­ten­ką, pod­krę­cił wąsik, strzep­nął reszt­ki cro­is­san­ta z kra­cia­stej ka­mi­zel­ki. Spodnie ide­al­nie w kan­t i buyy wy­glan­so­wa­ne tak, że można byłoby się w nich przej­rzeć. Sło­wem ma­sko­wa­nie, pod­kre­śla­ją­ce wy­so­ką kul­tu­rę i elegancję w jed­nym. Spo­koj­nie dalej przy­pa­try­wał się utarcz­kom „czar­nych” z „chu­ścia­rza­mi”. Wedle in­for­ma­cji SI, jako osoba nie­za­an­ga­żo­wa­na w star­cie, po­wi­nien być bez­piecz­ny. Nagle ktoś przy­wa­lił mu pałką w plecy. Drugi cios chy­bił celu, bo No­slen prze­to­czył się po bruku i po­de­rwał na nogi. Na­past­nik był „czar­nym” uzbro­jo­nym w gu­mo­wą pałkę i tar­czę. So­lid­nie za­mach­nął się pró­bu­jąc tra­fić Ho­ra­cja ko­lej­ny raz. Ten jed­nak za­nur­ko­wał pod za­ta­cza­ją­cą łuk ręką i zna­lazł się za jego ple­ca­mi. Dzię­ki temu do­strzegł napis GEN­DAR­ME­RIE. W ze­mście za nie­ho­no­ro­we za­cho­wa­nie za­ata­ko­wał pał­ka­rza od tyłu pro­stym kop­nię­ciem pod ko­la­no. Prze­ciw­nik ukląkł, co po­zwo­li­ło na­sko­kiem zła­mać mu kości pisz­cze­lo­we obu nóg. Dwóch ko­lej­nych żan­dar­mów za­trzy­ma­ło się na chwi­lę wi­dząc los swego ko­le­gi. Ho­ra­cjo zła­pał pałkę po­ko­na­ne­go i ru­szył w ich stro­nę. Wy­mia­na cio­sów była krót­ka. Mimo znacz­nej prak­ty­ki, „czar­ni” nie mogli do­rów­nać wy­szko­lo­ne­mu żoł­nie­rzo­wi Im­pe­rium. Ko­lej­ny z żan­dar­mów wi­dząc z jaką ła­two­ścią są bici jego ko­le­dzy się­gnął po pi­sto­let i za­czął strze­lać. Lekki pan­cerz, który prze­zor­nie pod ubra­niem miał na sobie No­slen, z ła­two­ścią po­wstrzy­mał kule. Spra­wa jed­nak stała się oso­bi­sta i Ho­ra­tjo skrę­cił mu kark. Co­fa­ją­cy się de­mon­stran­ci sta­nę­li. Widok sa­mot­ne­go wo­jow­ni­ka po­wa­la­ją­ce­go żan­dar­mów ni­czym krę­gle dodał im od­wa­gi. No­slen już uzbro­jo­ny w zdo­bycz­ny pi­sto­let i pałkę, po­pro­wa­dził ich do ataku na zwar­te sze­re­gi po­li­cji.

 

Gra­ciel­la Fulko by­wa­ła na tej pla­ne­cie wcze­śniej więc po­zwo­li­ła sobie na odro­bin­kę po­dró­ży sen­ty­men­tal­nej. W jej ra­mach ze wzru­sze­niem pa­trzy­ła na obraz za­ty­tu­ło­wa­ny „Wol­ność wio­dą­ca lud na ba­ry­ka­dy”.

Zniszczono słynny obraz Delacroix "Wolność wiodąca lud na barykady" | naTemat.pl

 

– Ach, stary dobry De­la­cro­ix – rze­kła z wes­tchnie­niem.

– Pro­pa­gan­dy­sta wy­ko­rzy­stu­ją­cy ko­bie­ty – od­rze­kła jej dziew­czy­na o wy­glą­dzie po­cząt­ku­ją­cej kry­tycz­ki sztu­ki przy pracy.

– Dla­cze­go? – zdzi­wi­ła się Gra­cjel­la.

– Uprzed­mio­to­wił tę mo­del­kę.

– Wy­pra­szam sobie. Wcale nie czu­łam się uprzed­mio­to­wio­na.

– Co? – kry­tycz­kę za­mu­ro­wa­ło.

– Eu­ge­niusz był odro­bin­kę nic­po­niem, ale mnie nie uprzed­mio­to­wiał tylko ubó­stwiał i do­star­czał wielu in­te­re­su­ją­cych chwil, o ile wie pani o czym mówię. – Oczy Gra­ciel­li za­bły­sły.

– Wa­riat­ka – kry­tycz­ka wzru­szy­ła ra­mio­na­mi. – Zresz­tą to nieważne, bo zaraz zro­bi­my hap­pe­ning któ­re­go sława przy­kry­je to wąt­pli­wej war­to­ści dzie­ło.

– A niby co zro­bisz? – za­in­te­re­so­wa­ła się Gra­ciel­la.

– Przy­kle­ję się do ob­ra­zu.

– Idio­tyzm…

 

Do­mo­ro­sła kry­tycz­ka po­de­szła do re­ali­za­cji swej groź­by serio i spry­ska­ła rękę szyb­ko­sch­ną­cym kle­jem. Chwi­lę póź­niej zła­pa­ła za ramę i za­czę­ła krzy­czeć:

– Je­ste­śmy ostat­nim po­ko­le­niem! Sto­imy u progu ka­ta­stro­fy! Mu­si­my wszyst­ko zmie­nić!

– Na po­czą­tek ra­dzi­ła­bym zmą­drzeć – Fulko ob­da­rzy­ła krzy­czą­cą dziew­czy­nę dobrą radą.

– Nic nie po­wstrzy­ma na­szej walki o dobro pla­ne­ty!

– To się jesz­cze okaże.

– Je­ste­śmy we wszyst­kich sa­lach i nie da się nas zi­gno­ro­wać.

 

Nie­mra­wa re­ak­cja mu­ze­al­nej ochro­ny, zwie­dza­ją­cy, któ­rzy skon­cen­tro­wa­li się na uwiecz­nia­niu pro­te­stu smart­fo­na­mi, brak zde­cy­do­wa­nych po­su­nięć ze stro­ny in­nych, wszyst­ko to spra­wi­ło, że Gra­cjel­la po­sta­no­wi­ła dzia­łać. Spoj­rza­ła w oczy pro­te­stu­ją­cej, coś wy­szep­ta­ła jej do ucha i po­szła dalej ra­to­wać dzie­ła sztu­ki, a w każ­dym razie te z nich, które uzna­ła ze warte za­cho­du. Pa­nicz­ne krzy­ki świad­czy­ły, że jest sku­tecz­na.

 

Hil­de­gar­da Kappe, była osobą prze­po­jo­ną misją nie­sie­nia po­mo­cy. Ma­rzy­ła, że od­kry­je przy­czy­ny ska­że­nia men­tal­ne­go pla­ne­ty, opra­cu­je te­ra­pię i za­ro­bi na przy­wró­ce­niu tego świa­ta do ofer­ty tu­ry­stycz­nej. Mo­gła­by wów­czas jak jesz­cze sto lat wcze­śniej sama or­ga­ni­zo­wać tu wy­ciecz­ki, a nie ko­rzy­stać z ofer­ty prze­myt­ni­ków. Zysk był dla niej szcze­gól­nie ważny, jako że po­cho­dzi­ła z dru­gie­go rodu sły­ną­ce­go ze smy­kał­ki do in­te­re­sów. Obec­nie czas po­by­tu na pla­ne­cie miała ogra­ni­czo­ny, toteż po­sta­no­wi­ła spraw­dzić, co miej­sco­wi wie­dzą na temat nę­ka­ją­cych ich cho­rób. Udała się do ber­liń­skie­go Uni­wer­sy­te­tu Hum­bold­tów. Za­glą­da­jąc do jed­nej z sal wy­kła­do­wych tra­fi­ła na pre­lek­cję do­ty­czą­cą płci. Już po kilku mi­nu­tach do­szła do wnio­sku, iż wie­dza wy­kła­dow­ców na temat bio­lo­gii ga­tun­ku ludz­kie­go ule­gła przez te sto lat zna­czą­ce­mu re­gre­so­wi i jest wy­jąt­ko­wo niska. Po­sta­no­wi­ła im pomóc. Ko­rzy­sta­jąc z tego, że pre­le­gen­ci się zmie­nia­li po­de­szła do mi­kro­fo­nu.

– Sza­now­ni pań­stwo, po­nie­waż nie­wąt­pli­wie znów macie ogra­ni­cze­nia re­li­gij­ne zwią­za­ne z do­stę­pem do ciała ludz­kie­go po­sta­no­wi­łam wam pomóc.

– Kim ty je­steś? – pro­wa­dzą­cy cykl wy­kła­dów ner­wo­wo prze­szu­ki­wał kart­ki.

– Tak więc ko­bie­ta rasy ludz­kiej za­sad­ni­czo po­sia­da gru­czo­ły słu­żą­ce kar­mie­niu po­tom­stwa. – Za­dar­ła bluz­kę prze­pro­wa­dza­jąc de­mon­stra­cję to­ples.

– We­zwać ochro­nę! – za­wo­łał bro­dacz w czer­wo­nej mi­niów­ce.

– Po­sia­da też cha­rak­te­ry­stycz­ne na­rzą­dy płcio­we. – Hil­de­gar­da za­dar­ła spód­ni­cę kon­ty­nu­ując pokaz.

– Kłam­stwo! – bro­dacz w czer­wo­nej sukni wy­rwał jej mi­kro­fon. – Ja też je­stem ko­bie­tą!

– Czyż­by za­bu­rze­nia go­spo­dar­ki hor­mo­nal­nej? – zdzi­wi­ła się wy­ciecz­ko­wicz­ka, uru­cha­mia­jąc tryb skanu war­stwo­we­go w so­czew­kach za­ło­żo­nych na oczy.

– Jak śmiesz mówić o za­bu­rze­niach!

 

Bro­dacz rzu­cił się na Hil­de­gar­dę z pię­ścia­mi. Walka nie trwa­ła długo. Ko­bie­ta bo­wiem jak przy­sta­ło na oby­wa­tel­kę Im­pe­rium wie­lo­krot­nie od­by­wa­ła służ­bę w si­łach zbroj­nych, a sztu­ki walki wręcz, trak­to­wa­ła jako ulu­bio­ną formę trzy­ma­nia wagi. Dwa szyb­kie bloki, jedno kop­nię­cie. Od­głos miaż­dże­nia, ryk bólu i prze­ciw­nik zwa­lił się na pod­ło­gę.

– Mój ska­ner su­ge­ru­je, że je­steś męż­czy­zną. Obec­nie po­wiedz­my w po­ło­wie – za­de­kla­ro­wa­ła z uśmie­chem.

– Brać ją!

Na to hasło, dzie­siąt­ki słu­cha­czy, rzu­ci­ły się w jej stro­nę. Hil­de­gar­da nie bar­dzo się tym prze­ję­ła. Zła­pa­ła ga­śni­cę za wąż i krę­cąc nią młyn­ki, wśród od­gło­sów ła­ma­nych kości i try­ska­ją­cej krwi, po­czę­ła to­ro­wać sobie drogę do wyj­ścia.

 

Luz Varia była osobą szu­ka­ją­cą spo­ko­ju, udała się więc do te­atru. Sztu­ka nie­ko­niecz­nie jej się spodo­ba­ła. Na­stęp­ne­go dnia cho­dzi­ła po Placu św. Marka ale bro­dze­nie w gu­mia­kach wy­da­wa­ło jej się nie­war­te opła­ty za wstęp do mia­sta. Chcąc zo­ba­czyć jakie war­to­ści du­cho­we wy­zna­ją miesz­kań­cy tego świa­ta-skan­se­nu wpa­dła do Rzymu. Po­słu­cha­ła pa­pie­ża na au­dien­cji ge­ne­ral­nej, ale się roz­cza­ro­wa­ła. Chcia­ła wy­po­cząć na pla­żach Rio de Ja­ne­iro, ale wy­da­ły się jej mniej spek­ta­ku­lar­ne od plaż Nimfy z ukła­du 6489. Gdy wsia­da­ła do promu, ma­ją­ce­go za­brać ją na „Sza­lo­ne­go Łosia”, była roz­cza­ro­wa­na. Za­ka­za­na pla­ne­ta oka­za­ła się nud­nym miej­scem, niewar­tym pie­nię­dzy wy­da­nych na przy­lot.

 

Okręt prze­myt­ni­ków po­wo­li zbli­żał się do punk­tu skoku, nagle na po­kła­dzie dało się od­czuć gwał­tow­ne szarp­nię­cie.

– Co się stało? – za­in­te­re­so­wał się Ho­ra­cjo. 

– Pełna moc! – krzyk­nął ka­pi­tan Auru Taora.

– Ka­pi­ta­nie nie da rady je­ste­śmy w wiąz­ce ho­low­ni­czej – mel­do­wał wach­to­wy.

– Tyle to ja wiem.

– Mamy wia­do­mość na stan­dar­do­wym ka­na­le.

– Kto i czego chce?

– Awal­la­cha­nie. Żą­da­ją, za­trzy­ma­nia się i wpusz­cze­nia na po­kład grupy bo­jo­wej w celu prze­pro­wa­dze­nia kon­tro­li sa­ni­tar­nej i na­ło­że­nia kary. W prze­ciw­nym razie znisz­czą nas.

– Nie mamy wyj­ścia. – Taora wes­tchnął cięż­ko. – Sil­ni­ki w ja­ło­wy bieg. Opu­ści osło­ny. Przy­go­to­wać się na po­łą­cze­nie.

 

Tu­ry­ści stali przed gre­mium zło­żo­ne­go z dwój­ki Awal­la­chan i ofi­ce­ra Im­pe­rium. Ze­spół ten miał oce­nić, czy nie zła­pał in­fek­cji men­tal­nej. Prze­wod­ni­czą­cy roz­po­czął.

– Na­zy­wam się Pa­vienn Aine je­stem ka­pi­ta­nem awal­la­chań­skie­go krą­żow­ni­ka, który was aresz­to­wał. Zgod­nie z ukła­dem za­war­tym Po­mię­dzy Kró­le­stwem an'Gle­an­na a Im­pe­rium układ dzie­więć ty­się­cy pięć­dzie­siąt sie­dem ob­ję­ty jest za­ka­zem lotów, a pobyt na za­miesz­ka­łej pla­ne­cie wiąże się z prze­pro­wa­dze­niem oceny czy osob­nik, który tam prze­by­wał nie uległ ska­że­niu men­tal­ne­mu. Oceny tego do­ko­na ze­spół pod moim prze­wod­nic­twem w skład któ­re­go wcho­dzi: dok­tor Kat­tea Baeg. – Pięk­na Awal­la­chan­ka w nie­ska­zi­tel­nie bia­łym ko­stiu­mie z głę­bo­kim de­kol­tem skło­ni­ła się lekko. A także im­pe­rial­ny po­rucz­nik Mści­woj Wście­kli­ca. – Ofi­cer w mun­du­rze z sym­bo­la­mi szó­ste­go rodu wzniósł rękę w ge­ście po­zdro­wie­nia.

– Jak bę­dzie prze­pro­wa­dzo­na ocena? – Ho­ra­tio chciał wie­dzieć, co go czeka.

– Pla­ne­ta jest cały czas ob­ser­wo­wa­na przez bez­za­ło­go­we sondy z or­bi­ty, kon­tro­lu­je­my też lo­kal­ne sys­te­my mo­ni­to­rin­gu, wiemy więc co i gdzie ro­bi­li­ście.

– Pierw­szym oce­nia­nym bę­dzie Ho­ra­cjo No­slen. Pani dok­tor jakie wnio­ski.

– Zo­bacz­my na­gra­nie

– Ho­lo­gram za­mi­go­tał sce­na­mi walk ulicz­nych, prze­mo­cą nie­ko­niecz­nie sen­sow­ną, le­ją­cą się krwią, pod­pa­le­nia­mi. W cen­trum tego wszyst­kie­go sza­lał No­slen.

 

– Nie­wąt­pli­wie oce­nia­ny wpadł w szał – stwier­dzi­ła Kat­tea. – Su­ge­ru­ję li­kwi­da­cję, bo być może to objaw ska­że­nia men­tal­ne­go.

– Po­rucz­ni­ku – Pa­vienn zwró­cił się do Mści­wo­ja.

– Nie zga­dzam się z dia­gno­zą dok­tor Baeg. Moim zda­niem to ty­po­wy przy­kład im­pe­rial­nej od­wa­gi i go­to­wo­ści nie­sie­nia po­mo­cy prze­śla­do­wa­nym przez ska­żo­ną po­pu­la­cję.

– Przy­chy­lam się do opi­nii. – Aine ski­nął głową. – Uzna­ny za nie­ska­żo­ne­go. Po opła­ce­niu man­da­tu bę­dzie mógł po­wró­cić do Im­pe­rium. Kto na­stęp­ny?

– Gra­ciel­la Fulko.

– Zo­bacz­my co ro­bi­ła na tej pla­ne­cie.

Ho­lo­gram z mu­zeum, rów­nież ocie­kał krwią. Fulko pod­cho­dzi­ła do ak­ty­wi­stów, hip­no­ty­zo­wa­ła ich, w efek­cie pró­bo­wa­li się oni na­tych­miast uwol­nić. W wielu przy­pad­kach zo­sta­wia­jąc za sobą płaty ode­rwa­nej skóry, a nie­kie­dy od­gry­za­jąc wła­sne dło­nie.

– Bez­sen­sow­ne okru­cień­stwo jest ob­ja­wem ska­że­nia – za­uwa­ży­ła Kat­tea.

– Pro­te­stu­ję! – krzyk­nę­ła są­dzo­na. – Bro­ni­łam sztu­ki przed bar­ba­rzyń­ca­mi!

– Zo­bacz­my, czy to aby na pewno była sztu­ka – rzekł Pa­vienn.

– Po­do­ba mi się ten obraz – stwier­dził Mści­wój. – Atak pro­wa­dzo­ny przez ludzi uzbrojonych w pry­mi­tyw­ną bro­nią strze­lec­ką i białą, do tego bez żad­nych pan­ce­rzy bo­jo­wych. Nie­wąt­pli­wie w Im­pe­rium uzna­no by go za dobry, bo pod­kre­śla od­wa­gę uczest­ni­ków.

– Zdro­we pro­por­cje, zdaje się, że pro­wa­dzą­ca przy­po­mi­na panią Fulko – za­uwa­żył Pa­vienn.

– Po­zo­wa­łam do tego ob­ra­zu – Gra­cjel­la z dumą wy­pię­ła pier­si.

– I przy­ty­ło się od tego czasu – Kat­tea po­zwo­li­ła sobie na drob­ną zło­śli­wość.

– Ko­bie­ty w Im­pe­rium nie są nie­na­tu­ral­nie chude jak Awal­la­chan­ki – od­cię­ła się Gra­cjel­la.

– Bez wąt­pie­nia w dzia­ła­niach Fulko brak oznak ska­że­nia. Za­pła­ci man­dat i może wra­cać do Im­pe­rium. – Pa­vien, po­sta­no­wił uciąć zło­śli­wo­ści ko­biet, zanim prze­kształ­cą się w więk­szą awan­tu­rę. Kto na­stęp­ny?

– Hil­de­gar­da Kappe, po­twier­dzo­ny eks­hi­bi­cjo­nizm i napad agre­sji, są prze­słan­ki…

– To był wy­kład me­dycz­ny i obro­na wła­sna! – za­pro­te­sto­wa­ła Hil­de­gar­da. – Zresz­tą z tego co pa­mię­tam, tu­tej­si żacy nie raz i nie dwa po­tra­fi­li uzgad­niać sta­no­wi­sko na­uko­we przy po­mo­cy mor­do­bi­cia i noży.

– Sprawdź­my – za­żą­dał Pa­vienn.

 

Ko­mi­sja przez dłuż­szą chwi­lę oglą­da­ła dzia­ła­nia pani Kappe, od pre­zen­ta­cji to­ples i du­ples, po pan­de­mo­nium sze­rzo­ne ga­śni­cą. Pierw­szy ode­zwał się Mści­wój

– Nie­wąt­pli­wie to przy­kład, od­wa­gi i zdol­no­ści bo­jo­wych, nie do­szu­ki­wał­bym się tu ska­że­nia men­tal­ne­go.

– Tak, zde­cy­do­wa­nie za­de­mon­stro­wa­no tu im­pe­rial­ne atuty – Pa­vienn lekko się uśmiech­nął.

– Oni tam aby na pewno nie po­my­li­li ludzi z rasą Hor­go­li? – spy­ta­ła Kat­tea.

– Też o tym my­śla­łam – od­rze­kła Hil­de­gar­da. – Hor­go­le fak­tycz­nie mają sie­dem­dzie­siąt dwie płcie, po jed­nej na każdy prze­no­szo­ny chro­mo­som, jed­nak­że oni de­ba­to­wa­li o swoim ga­tun­ku.

– No cóż, nie­wąt­pli­wie mamy tu obro­nę nauki, a nie ska­że­nie – za­wy­ro­ko­wa­ła Kat­tea.

– Wie­rzę, że nie­któ­rych z pre­le­gen­tów de­fi­ni­tyw­nie prze­ko­na­łam do mo­je­go sta­no­wi­ska.

– Czyli man­dat i niech wraca do domu – za­wy­ro­ko­wał prze­wod­ni­czą­cy. – Kto nam jesz­cze zo­stał?

– Na­zy­wam się Luz Varia – ko­bie­ta wy­stą­pi­ła krok do przo­du.

– Zatem zo­bacz­my, czy nie zo­sta­ła pani ska­żo­na.

 

Ko­mi­sja oglą­da­ła dłuż­szą chwi­lę ma­te­ria­ły. Miny człon­ków wy­ra­ża­ły coraz więk­sze za­kło­po­ta­nie. Pierw­sza ode­zwa­ła się Kat­tea:

– Sztu­ka, na któ­rej była wy­da­je się mocno ska­żo­na men­tal­nie. Jest po prze­słan­ka, acz nie dowód.

– Chcia­łam zo­ba­czyć coś miej­sco­we­go, ale przy­znam, że za­wio­dłam się – pró­bo­wa­ła się bro­nić Luz.

– Pod­czas ca­łe­go po­by­tu nie do­strze­głem prze­ja­wów, żad­nej z im­pe­rial­nych cnót, acz też nie do­strze­głem prze­ja­wów pod­le­ga­nia miej­sco­wym wpły­wom – z za­kło­po­ta­niem stwier­dził Mści­wój.

– Jakoś tak nie było oka­zji do ich za­de­mon­stro­wa­nia – Varia nie umia­ła zna­leźć in­nych wy­tłu­ma­czeń.

– Na razie po­trak­tu­je­my to jako przy­pa­dek nie­ja­sny i pod­da­my kwa­ran­tan­nie – orzekł osta­tecz­nie Pa­vienn.

 

Go­dzi­nę póź­niej ka­pi­ta­no­wie Pa­vienn i Auru spo­tka­li się w ka­bi­nie krą­żow­ni­ka przy szkla­necz­ce rumu z Ja­maj­ki.

– Zacny tru­nek. Miej­sco­wy, ale nie­mal do­sko­na­ły w swej pro­sto­cie – Auru po­chwa­lił go­spo­da­rza.

– Po­wiedz mi, po co ty to ro­bisz? – Aine za­py­tał prze­myt­ni­ka.

– Ale co?

– No wiesz. Masz plan­ta­cje kawy na kilku pla­ne­tach, nie­złe zyski, a i tak wo­zisz tu bo­ga­tych sno­bów. Wma­wiasz im nie­stwo­rzo­ne hi­sto­rie. Po­da­jesz mi ko­or­dy­na­ty i czas bym was zła­pał. Na do­da­tek da­jesz su­ge­stie, kogo z pa­sa­że­rów za­mknąć w kwa­ran­tan­nie pod lip­nym pre­tek­stem.

– Jak sam za­uwa­ży­łeś to bo­ga­ci nic­po­nie.

– No i co z tego, prze­cież ta­kich są mi­liar­dy w ko­smo­sie.

– Oni po­trze­bu­ją emo­cji, więc je im daję. Ty po­trze­bu­jesz suk­ce­sów i rów­nież je za­pew­niam.

– No tak, gdyby nie mel­dun­ki o aresz­to­wa­niach pew­nie dano by tu eskor­to­wiec, albo tylko małą kor­we­tę.

– Sam ro­zu­miesz…

– Pod­krę­casz sztucz­ne za­gro­że­nia, by ich le­piej sku­bać – Pa­vienn uśmiech­nął się lekko.

– Daję im emo­cje, oni mi ulu­bio­ny spo­sób za­ra­bia­nia, a i ty coś tam na tym sko­rzy­stasz.

– Nie mo­żesz mieć żalu. – Awal­la­cha­nin uśmiech­nął się sze­ro­ko. – Tak na mar­gi­ne­sie, Luz Varia za­ofe­ro­wa­ła mi drob­ny upo­mi­nek, za unik­nię­cie kwa­ran­tan­ny i szyb­ki po­wrót do Im­pe­rium.

– Nie mam żalu, wprost prze­ciw­nie. Cie­szę się twoim szczę­ściem, bo dzię­ki temu mo­że­my owoc­nie współ­pra­co­wać.

– A tak wła­ści­wie, dla­cze­go ona, a nie na przy­kład No­slen?

– Bo wi­dzisz, tylko ona zda­wa­ła się znu­dzo­na. To psu­ło­by opi­nię o wy­ciecz­kach z dreszczykiem do tego systemu, a tak wszyst­kim zna­jo­mym opo­wie jak otar­ła się o śmierć.

 

 

Koniec

Komentarze

Cześć MPJ 78!

 

Przeczytałem opowiadanie i w ogólnym odbiorze oceniam je pozytywnie. Gdzieś na drugim planie wyszła Ci też sympatyczna satyra na wojujący feminizm i poprawność polityczną. A przynajmniej tak to odebrałem :)

 

Przez większość tekstu miałem wrażenie, że fabuła jest pourywana, ale na koniec wszystko nabrało sensu. Historie poszczególnych “bogatych nicponiów” były ciekawe, chociaż troszkę zbyt krótkie. Zanim zdążyłem kogoś polubić to przeskakiwałeś do kolejnej postaci. I właśnie, postaci masz zatrzęsienie na niecałych 18k znaków, w pewnym momencie straciłem ogląd kto jest kim :)

 

Jest sporo do poprawy od strony technicznej (trochę wypisałem w dalszej części komentarza), co powoduje lekkie zgrzyty podczas lektury.

Rodzaj niebezpiecznego skretynienia, nie tolerowanego przez władców Imperium. Szybka egzekucja bez problemu usuwa schorzenie od ręki.

Wyborne! :D

– A niby co zrobisz? – zainteresowała się Graciella.

– Przykleję się do obrazu.

– Idiotyzm…

Pomyśleli wszyscy :)

Na to hasło, dziesiątki słuchaczy, rzuciły się w jej stronę. Hildegarda nie bardzo się tym przejęła. Złapała gaśnicę za wąż i kręcąc nią młynki, wśród odgłosów łamanych kości i tryskającej krwi, poczęła torować sobie drogę do wyjścia.

Ona ma nadludzką siłę, czy ta gaśnica zakrzywia prawa fizyki? :)

 

Oni potrzebują emocji, więc je im daję. Ty potrzebujesz sukcesów i również je zapewniam.

– Bo widzisz, tylko ona zdawała się znudzona. To psułoby opinię o wycieczkach z dreszczykiem do tego systemu, a tak wszystkim znajomym opowie jak otarła się o śmierć.

Właśnie zaczynałem się zastanawiać, po co to wszystko :) Dobry twist.

 

W gratisie mini łapanka:

Imperium i Awallachanie zawarli pakt, który zakazuje komercyjnych przylotów do tego systemu, albowiem ma on charakter skansenu, po pierwszej fali zasiedlania światów

Szyk zdania jest dziwny, Może: Po pierwszej fali zasiedlania światów Imperium i Awallachanie zawarli pakt, który zakazuje komercyjnych przylotów do tego systemu. Obecnie ma charakter skansenu.

„Szalony Łoś” w pełnym maskowaniu zaparkował na orbicie, a pasażerowie stłoczyli się w promie, który miał ich zawieść na powierzchnię.

Zawieźć?

z drugiej zbieranina, jak ich określił „chuściarzy”, od specyficzne chusty na głowach. Lekko go to zaniepokoiło.

specyficznych chust

Spodnie idealnie w kancik

Jeżeli idealnie, to raczej w kant.

Wedle informacji SI, jako osoba niezaangażowana w starcie[+,] powinien być bezpieczny.

Dodałbym przecinek we wskazanym miejscu

Lekki pancerz, który przezornie pod ubraniem miał na sobie Noslen[+,] z łatwością powstrzymał kule

jw.

Noslen[+,] już uzbrojony w zdobyczny pistolet i pałkę[+,] poprowadził ich do ataku na zwarte szeregi policji.

jw.

Ach[+,] stary dobry Delacroix

jw.

Jesteśmy we wszystkich salach i nie da się nas zignorować.

Zabrakło półpauzy?

 

zdziwiła się wycieczkowiczka, uruchamiając tryb skanu warstwowego w soczewkach założonych na oczy[+.]

Kropkę zjadło.

Gdy wsiadała do promu, mającego zabrać ja na „Szalonego Łosia”[+,]była rozczarowana.

Kolejny brakujący przecinek :)

Atak prowadzony z prymitywną bronią strzelecką i białą, do tego bez żadnych pancerzy bojowych.

Prymitywna broń strzelecka i biała to byli przeciwnicy? :) Może: Atak prowadzony z wykorzystaniem prymitywnej broni strzeleckiej i białej, do tego bez użycia pancerzy bojowych.

 

Pozdrawiam! :)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Świetne. Ubawiłem się. Jak na tak krótki tekst, to bardzo sprawnie udało Ci się pokazać rozbudowany świat z jego stosunkami społecznymi i międzyplanetarną polityką. Opisałeś całą masę bohaterów o różnych charakterach oraz ich przygód. Wszystko klarownie podane. Do tego odniosłeś się do naszych aktualnych problemów i sporów. Ja akurat zapewne inaczej niż uczestnicy wycieczki postrzegam te kwestie, ale doceniam humor, z jakim je przedstawiłeś.

 

Nominuję. Pozdrawiam. 

cezary_cezary dziękuję za wskazanie błędów i niedoróbek. Poprawki naniosłem. Mam nadzieję, że udało mi się dać odrobinę rozrywki. 

 

AP “Ja akurat zapewne inaczej niż uczestnicy wycieczki postrzegam te kwestie, ale doceniam humor, z jakim je przedstawiłeś.”

Cieszę się, że odebrałeś to jako zabawne. I tylko szkoda, że w Imperium pewnie to wiedzą i do galaktycznego towarzystwa nas nie przyjmą. 

Mam nadzieję, że udało mi się dać odrobinę rozrywki. 

Ależ rozrywki miałem całą masę;) trochę ponarzekałem, ale opowiadanie zdecydowanie mi się podobało;)

„Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy”

Wycieczka udana, dreszczyku mi brakło, bo byłam dziwnie pewna, że cała rzecz dobrze się skończy. Choć początkowo nie nadążałam za gwałtownymi przeskokami od postaci do postaci, to z zadowoleniem stwierdzam, że w finale wszystko podwiązało się w logiczną całość, dając spójny obraz całości. Opowiadaniu bardzo dobrze zrobił humor – w bardzo dobrym gatunku i podany z umiarem.

MPJ-cie, mam nadzieję, że poprawisz usterki, bo chciałabym zgłosić opowiadanie do Biblioteki.

 

– Wąt­pię, aby było to re­al­ne za­gro­że­nie. Na tym ra­mie­niu ga­lak­ty­ki nic się od ty­się­cy lat nie dzie­je, a poza tą pla­ne­tą oko­licz­ne ukła­dy są prak­tycz­nie rzecz bio­rąc mar­twe – No­slen. → Co Noslen? Czegoś tu najwyraźniej zabrakło.

 

sen­ten­cjo­nal­nie rzekł ka­pi­tan Taora → Brak kropki po didaskaliach.

 

Do­kład­nie tak.– Właśnie.

https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Dokladnie;1075.html

 

– Chyba, że z jakiś po­wo­dów… → – Chyba, że z jakichś po­wo­dów

 

…i bury wy­glan­so­wa­ne tak, że można by było się w nich przej­rzeć. → …buty wy­glan­so­wa­ne tak, że można było się w nich przej­rzeć.

 

uzbro­jo­nym w gu­mo­wą pałke i tar­czę. → Literówka.

 

za­nur­ko­wał pod za­ta­cza­ją­cą łuk ręką i zna­lazł za jego ple­ca­mi. → Co znalazł za plecami?

A może miało być: …za­nur­ko­wał pod za­ta­cza­ją­cą łuk ręką i zna­lazł się za jego ple­ca­mi.

 

– Zresz­tą to nie ważne, bo zaraz zro­bi­my hap­pe­ning któ­re­go sława przy­kry­je te wąt­pli­wej war­to­ści dzie­ło.– Zresz­tą to nieważne, bo zaraz zro­bi­my hap­pe­ning, któ­re­go sława przy­kry­je to wąt­pli­wej war­to­ści dzie­ło.

 

Chwi­lę póź­niej zła­pa­ła za ramę i za­czę­ła krzy­czeć → To zdanie powinien kończyć dwukropek.

 

– Kim ty je­steś? – pro­wa­dzą­cy cykl wy­kła­dów ner­wo­wo prze­szu­ki­wał kart­ki.– Kim ty je­steś? – Pro­wa­dzą­cy cykl wy­kła­dów ner­wo­wo prze­szu­ki­wał kart­ki.

 

Za­dar­ła bluz­kę go góry prze­pro­wa­dza­jąc de­mon­stra­cję to­ples. → Masło maślane z literówką – czy można zadrzeć coś do dołu?

Wystarczy: – Za­dar­ła bluz­kę, prze­pro­wa­dza­jąc de­mon­stra­cję to­ples.

 

Hil­de­gar­da za­dar­ła do góry spód­ni­cę kon­ty­nu­ując pokaz. → Kolejne masło maślane.

Wystarczy: Hil­de­gar­da za­dar­ła spód­ni­cę, kon­ty­nu­ując pokaz.

 

ma­ją­ce­go za­brać ja na „Sza­lo­ne­go Łosia”była roz­cza­ro­wa­na. → Literówka. Brak spacji po zamknięciu cudzysłowu.

 

miej­scem, nie war­tym pie­nię­dzy… → …miej­scem, niewar­tym pie­nię­dzy

 

– Co się stało? – za­in­te­re­so­wał się Ho­ra­cji → Literówka. Brak kropki po didaskaliach.

 

W cen­trum tego wszyst­kie­go sza­lał No­slen → Brak kropki na końcu zdania.

 

– Nie­wąt­pli­wie oce­nia­ny wpadł w szał. – stwier­dzi­ła Kat­tea. → Zbędna kropka po wypowiedzi.

 

– Zo­bacz­my, czy to aby na pewno była sztu­ka. – rzekł Pa­vienn. → Jak wyżej.

 

w Im­pe­rium uzna­no by go dobry… → Pewnie miało być: …w Im­pe­rium uzna­no by go za dobry

 

Pa­vien, po­sta­no­wił uciąć zło­śli­wo­ści ko­biet, zanim prze­kształ­ci się w więk­szą awan­tu­rę. → Piszesz o złośliwościach, które są rodzaju żeńskiego, więc: Pa­vien po­sta­no­wił uciąć zło­śli­wo­ści ko­biet, zanim przekształcą się w więk­szą awan­tu­rę.

 

Pierw­sza ode­zwa­ła się Kat­tea → Przydałby się dwukropek na końcu zdania.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Hej.

Przyjemnie się czyta o turystyce gdy zima za oknem. Fajne przedstawienie surowych grożących kar za złamanie zakazów, które, jak to w życiu bywa, najczęściej są finansowe. Muszę tego admirała poznać bliżej:)

Klik za humor i ciekawą wizję turystyki kosmicznej.

Pozdrawiam.

Feniks103.

audaces fortuna iuvat

odrzekła kapitan Auru Taora

Auru natychmiast wyczuł okazję 

 

Minimalna stawka to stu złotych imperiali. ← sto?

Jest więcej miejsc, które wskazali przedpiścy, więc ja już spasuję. Podoba mi się pomysł i finał. Tekst relaksowy i dobrze, bo można odpocząć.

 

 

 

MPJ-cie, jak zwykle bardzo proszę i cieszę się, że mogłam się przydać.

Zgodnie z obietnicą udaję się do klikarni. ;)

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Cześć,

 

podoba mi się budowa historii – w moim przekonaniu, bardzo precyzyjna i spinająca się na koniec. Umiejętnie połączyłeś mini historie, nadając im własny charakter.

Humor średnio mi podszedł, ale widzę, że pozostałym się podoba, więc chyba nie ma co się czepiać.

 

Plusa do biblio dam.

 

Podrawiam!

Che mi sento di morir

Podobało mi się! Z pomysłem, dobrze skomponowane i punktujące absurdy Ziemian. :) Klikam do biblioteki.

dziękuję, za opinię 

:)

 

Fajny sposób na walkę ze spleenem. I wszyscy zadowoleni.

Imię Varii zasugerowało, że to fantaści.pl, ale chyba jednak nie.

Interpunkcja tradycyjnie kuleje.

Babska logika rządzi!

Nowa Fantastyka