- Hydepark: Książka versus film

Hydepark:

Książka versus film

Temat zakładam z czystej ciekawości...

 

Zdarzyło Wam się obejrzeć adaptację/ekranizację książki, która to adaptacja/ekranizacja okazała się Gniotem Totalnym?

 

A czy znacie może filmy, które swoje książkowe wersje biją po głowie, wysyłają w kąt i każą siedzieć cicho?

 

A może są takie historie, które zostały tak dobrze przedstawione i na papierze, i na ekranie, że ciężko zdecydować?

 

Piszcie, porównujcie, polecajcie :)

 

[Przy okazji, chytrym sposobem, dowiem się, co jeszcze warto przeczytać/obejrzeć ;) W końcu sesja się zbliża i coś trzeba robić ;> ]

Komentarze

obserwuj

Jeśli chodzi o filmy, które moim zdaniem są o wiele lepsze od książki, to na myśl przychodzi mi przede wszystkim Stephen King. To znaczy tak - ekranizacja "Skazanych na Shawshank" jest o niebo lepsza od opowiadania, natomiast "Zielona mila" jest tak samo dobra w wersji napisanej jak i sfilmowanej ; )

 

Nie ma co się rozwodzić chyba nad złymi ekranizacjami, bo jest ich sporo. Niektóre po prostu kiepskie, inne tylko średniawe, ale och, jak wielu rzeczy nie daje się pokazać w filmie! Wiele z nich mnie rozczarowało (choćby ekranizacje Pratchetta i "Nigdziebądź" Gaimana, czy Harry Potter), koło reszty przeszłam obojętnie. Ale to temat rzeka...

 

Też będę obserwować, może ktoś rzuci tytuł genialnego filmu, którego jeszcze nie widziałam? ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Eeee... poza Wiedźminem?

Wciąż nie doczekałem się na przyzwoitą ekranizację Hrabiego Monte Christo.

Chciałbym przeczytać książkę, na podstawie której powstała Szklana Pułapka. Z drugiej strony trochę się tego boję.

 

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Natomiast klasycznym przykładem ekranizacji, która przebiła książkowy pierwowzór jest dla mnie rosyjski Stalker oraz Niekończąca się Opowieść, mimo wszelkich zalet książki.

Niezależnie od Nigdziebądź, strasznie podobała mi się ekranizacja Gwiezdnego Pyłu. 

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ekranizacja "Gwiezdnego pyłu" była ładna, ale wolę książkę ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Ach, Gaiman... Moim zdaniem filmowa "Koralina" i właśnie "Gwiezdny Pył" to dwa mistrzostwa świata w porównaniu z książkami. W filmach postacie żyją, a w książkach są płaskie i bezpłciowe. Chociaż inne pozycje Gaimana raczej przypadły mi do gustu.

WOJA POLSKO-RUSKA. CIĘŻKO SIE ZDECYDOWAĆ, CO JEST GORSZE.

Wg mnie film Fightclub jest dużo lepszy od książki, której nie trawię.

Serial Gra o tron to przyzwoite przełożenie na inne medium.

Władca Pierścieni jeśli chodzi o książkę to język jest już trochę archaiczny, dlatego film imo bardziej przystający do współczesnych "realiów fantastyczntych" jest lepszy.

Na szybko to tyle.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Nagi Lunch, mistrzostwo jako książka (zwłaszcza) i film, ale jednocześnie w obu przypadkach dla większości totalnie niestrawne.

Oprócz Hrabiego Monte Christo zawiedziony byłem też ekranizacją Paragrafu 22. 

Kiedyś marzyłem o ekranizacji przygód Tomka Wilmowskiego. Teraz z niecierpliwością czekam na Grę Endera.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Och, zgadzam się co do Fightclubu, film świetny, książka błe.

 

Mnie serial GOT w ogóle nie przypadł do gustu, a Władca ma swoje poażne zalety w obu wersjach i w obu inne ; )

 

I już milczę, bo skończy się tym, że będe komentowała każdy kolejny komentarz z osobna ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Film "Stalker" o niebo lepszy od opowiadania? Polemizowałbym. Ma swoje momenty, ale nie zachwyca (i - powiedzmy to. Ciągnie się jak flaki z olejem). Od filmu bardziej spodobała mi się... piosnka Kaczmarskiego, napisana na jego podstawie.

Te ciągnące się w nieskończoność sceny są przepiękne, zwłaszcza w połączeniu z tak genialną muzyką. Ja tam mogę w kółko oglądać to, jak jadą po torach kolejowych czy sceny z psem podczas snu. Taka specyfika tego gatunku kina.

A muzyczna wersja Pikniku, poza ścieżką dźwiękową do filmu, jak dla mnie rządzi w węgierskiej wersji: http://www.youtube.com/watch?v=f6Av0D8HUzs 

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Hmm... Mówisz? Może dam drugą szansę, faktem jest, że oglądałem w niejakim pośpiechu.

Najlepiej się ogląda w kinie, powtarzają czasem w DKFach.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A ja nie mam nic do powiedzenia, bo nie czytam książek : (

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

"Prestiż" Christophera Priesta jest znakomitą powieścią (dostał nawet World Fantasy Award), ale o dziwo Nolanowi udało się zrobić go jeszcze nieco lepszym, wycinając z fabuły zbędne drobiazgi.

"Jestem legendą" Richarda Mathesona to jeden z najlepszych horrorów, jakie czytałem w życiu - natomiast ekranizacja z Willem Smithem to koszmarne nieporozumienie i obraza dla książki. Tylko Smith dobrą grą aktorską wyszedł z tego obronną ręką; reszta była do wywalenia.

"Prestiż" był wydany po polsku? 

W "Jestem legendą" fajny był jeszcze pies. :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Może nie z fantastyki, ale przykłady reprezentatywne.

Quo Vadis - to co zrobili w filmie z książką, to kpina i tragedia. Gość który grał Ursusa, nie pamiętam jak się ten zapaśnik nazywał, to kompletne beztalencie. Trela, Linda i Bajor świetna grą aktorską nieci uratowali ten gniot, ale to niestety za mało.

Rambo - książka i film, niebo i ziemia. I trudno tutaj orzec, która wersja lepsza. Powiem tyle, że najpierw oglądałem film, dlatego lektura książki była dla mnie sporym szokiem. Film był baaardzo luźną adaptacją w każdym razie.

A z fantastyki, cóż, stare wersje Conana wydają mi się świetnie zgrane z klimatem książki, choć sama postać z literackim pierwowzorem nie ma wiele wspólnego. Za to nowa wersja to już porażka na całej linii, tak fabularnie jak i technicznie.

Dalej, za genialną ekranizację oddającą ducha książki mam Solomona Kane'a i szkoda, że film poniósł finansową porażkę.

Masterton i jego Manitou - Oba dzieła do najlepszych nie należą, jednak ekranizację uważam za nieco lepszą, co nie zmienia faktu, że w filmie zakończenie jest jeszcze głupsze niż w książce.

 

Tyle z szybkiej przypominajki by chyba było.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

No, nareszcie ktoś uważa, że Linda i Bajor w QuoVadis grali dobrze :)

Zaplusiłeś F, zaplusiłeś

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Judoka Kubacki Ursusa... grał? :)
No to dorzucę: "Uciekinier" Kinga.
Film (głównie za sprawą Arniego) każdy z nas (dziś 30-40 letnich) łykał jak pelikan...
Książka wylądowała u mnie na najniższej półce i w ścisku czeka na lepsze dni (razem ze "zmierzchem: i "Pięknymi Istotami" - między innymi - tak dla porównania...).

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

DJ, ja też uważam! Ja też! :D No, w każdym razie Bajor. Chyba najlepszy Neron jakiego widziałem.

Linda tak, Bajor mnie wkurzał : P Ale może właśnie tak miało być?

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Neron ma być wkurzający. Wolałbyś sympatycznego? :P

Można być złym, ale nie wkurzającym : P

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

To zależy co uznamy za wkurzające. :) Bajor przede wszystkim nie był groteskowy w swojej roli, bo do tej pory każdy Neron był pokazywany jako krwiożerczy błazen.

Dobra, nie offtopujcie chłopaki, F zaplusował i plusów na dziś wystarcz :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Bajor to Neron wszechczasów :) I piosenkarz też :)

Uważajcie, bo na nowej stronie zasugeruję brajtowi kącik wielbienia Bajora. Wymagane wysłuchanie utworu i odpowiedzenie na 3 pytania w celu zalogowania się na stronie...

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Dj, sam nakręciłeś offtop.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Brajt - tak, "Prestiż" był wydany i to nawet dwukrotnie. Raz w serii "Salamandra", a drugi raz z okładką filmową.

Z innych dobrych ekranizacji - "Przez ciemne zwierciadło", czyli animacja Linklatera na podstawie powieści Dicka. Co prawda trochę odbiega miejscami od oryginału, ale sedno zostało zachowane. Zresztą ekranizacje Dicka to osobny temat; nawet mieliśmy o tym cały artykuł w "NF", bo sporo tego było i na bardzo różnym poziomie.

Książka UCIEKINIER jest taka sobie bo Stephen King chciał zobaczyć jak krótkiego czasu potrzebuje do napisania powieści. Jeżeli dobrze pamiętam to zajęło mu to 6 albo 7 dni. Zgadzam się z joseheim, że kiepskie ekranizacje to raczej norma. Trzeba chwalić te mistrzowskie, które prześcignęły swój pierwowzór lub mu dorównały jeśli książka jest wybitna. Dla mnie do takich należy K-PAX z intrygującą rolą Kevina Spacey'ego, a mistrzostwem jest FORREST GUMP, SKAZANI NA SHAWSHANK i ZIELONA MILA.

Książka UCIEKINIER jest taka sobie bo Stephen King chciał zobaczyć jak krótkiego czasu potrzebuje do napisania powieści. Jeżeli dobrze pamiętam to zajęło mu to 6 albo 7 dni. Zgadzam się z joseheim, że kiepskie ekranizacje to raczej norma. Trzeba chwalić te mistrzowskie, które prześcignęły swój pierwowzór lub mu dorównały jeśli książka jest wybitna. Dla mnie do takich należy K-PAX z intrygującą rolą Kevina Spacey'ego, a mistrzostwem jest FORREST GUMP, SKAZANI NA SHAWSHANK i ZIELONA MILA.

A ja zamierzam przemęczyć całość "Wywiadu z wampirem". I książka była świetna i film, Chociaż różniły się jak dzień od nocy.

Jestem sygnaturką i czuję się niepotrzebna.

A "Nie opuszczaj mnie" jest najlepszą adaptacją powieści fantastycznej ostatnich kilku lat. Kazuo Ishiguro w ogóle ma szczęście do adaptacji swoich książek.

Ogólnie nie przepadam za filmami z serii o Harrym Potterze (chociaż osiągnęłam już ten etap życia, że oglądam w TV z sentymentu :)), ale mam wrażenie że najbardziej spitolona została ekranizacja "Księcia Półkrwi". Oglądając film, zaczęłam rozumieć sens kręcenia ekranizacji w dwóch częściach - wszystko zostało tak poszatkowane, tak spłycone (a nie twierdzę, że książka jest szczególnie głęboka), do tego co chwila ujęcia na rozmyslającego mhrocznego Malfoya (na siedząco, na stojąco, na leżąco), zabrakło kluczowych scen i bohaterów, nie ma żadnego napięcia.

Za to wyjątek robię dla części czwartej - "Harry Potter i Czara Ognia" - to z kolei mój ulubiony film z serii, któremu udało się w pełni oddać woltę, jaka dokonuje się w książkach, kiedy nagle magia przestaje być zabawą w peleryny niewidki i "wingardium leviosa", a staje się kwestią życia i śmierci. Jako jedyny z serii ma początek, środek i koniec, nie traci z oczu żadnego z ważnych wątków, pokazuje dojrzewanie bohaterów (przygotowania do balu i "podchody" Harry'ego i Rona do koleżanek są po prostu genialne), jest humor, jest napięcie, jest tzw. "duch oryginału", cokolwiek to jest :)

Zgadzam się też z Jogurtem co do Forresta Gumpa - książka ok, ale film? Mistrzostwo świata!

Przedziwnym zbiegiem okoliczności "Księcia Półkrwii" obejrzałem na szarym końcu, już po kolejnych filmach. Pamiętałem, że między 5 i 6 tomem jest przepaść zwłaszcza jeśli chodzi o wątki poboczne, książka była wyraźnie pisana pod przyszły film. Ale o ile książka mnie zawiodła, to film się podobał.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

książka była wyraźnie pisana pod przyszły film


Co masz na myśli?

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Forrest Gump super na plus, jeśli chodzi o ekranizację, ten Hanks zrobił prawdziwe cudo z filmu. Tolkien genialny w obu wersjach. Tak samo obie wersje "Zaklinacza Koni" bardzo dobre, choć trochę inne. Co do ekranizacji HP mam mieszane uczucia, strasznie mnie wkurzało dalekie odchodzenie od oryginału i przeszkadzali mi niedobrami aktorzy (poza McGonagall i Snapem :)). Ostatnio czytalam Działa Nawarony i będe musiała odświeżyć film, bo książka ge-nia-lna. To tak, co mi przychodzi do głowy na szybko.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Film na podstawie "Dział" był niezły, ale ekranizacja "Komandosów z Navarony" to już porażka.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Nowa Fantastyka