- Hydepark: Fandom czytelniczo-fantastyczny

Hydepark:

Fandom czytelniczo-fantastyczny

Ja czasami kompletnie nie rozumiem tego fandomu. Niedawno znowu rozgorzała afera z spowodu nominacji do Zajdla, która powodowana była tylko zawiścią i bulwersem, że Ćwiek wybija się ponad innymi autorami. Ja jakoś nie widzę nic złego w promowaniu się autora. Skoro wydawca nie potrafi to autor sami musi. I ogólnie jeszcze irytuje mnie sprawa z Konradem Lewandowskim, który określił mnie kiedyś na Fejsie pulpą wydawniczą tylko dlatego, że popieram działania Kuby Ćwieka. Mam wrażenie, że powinnam się odciąć od tego fandomu i obserwować tylko tych Polskich autorów, którzy mnie interesują i nie łazić na żadne konwenty. Po prostu mam wrażenie, że dla mnie to wszystko jest za dzikie.

Komentarze

obserwuj

Trochę matematyki. Liczba autorów, którzy się liczą – x. Liczba autorów, którzy próbują się liczyć – 100x Liczba ludzi, którzy nic nie robią, ale bardzo chcieliby się liczyć – 10000x Rozmiar ego przeciętnego człowieka z tego zbioru – 50 standardów. Rzeczywiście, trochę dziko może być.

komentarz Lassara bezcenny

Bo na konwenty nie chodzi się po to, żeby obserwować autorów, tylko żeby się spotkać z fajnymi ludźmi. :) Np. ze mną, o.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Brajt, póki dołączone do Twojej osoby było piwo to owszem, ale ruszyłeś z betą i co nam zostało? Tylko Kubuś Ćwiek ;P

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Konrad Lewandowski jest pisarzem hipokrytą, a w mojej opinii [dj jajko tu był] ;), nie przejmuj się nim. On uważa czytelników za idiotów, poza tym w fandomie nikt go nie lubi. ;)

 

Ćwiek jest popularny bo piszę dobrą rozrywkową prozę. Problem z Zajdlem polega na tym, że część fandomistów nie potrafi połączyć sposobu wybierania laureatów z zapisem w regulaminie "nagroda dla najlepszej powiści fantastycznej" (podaje z pamięci).

 

Fandomu nie należy rozumieć, należy pójść, pomacać, a jak się spodoba to zostać. Przy odrobinie szczęścia spotka się ludzi o podobnym usposobieniu i stworzy z nimi zgraną paczkę. 

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Ćwiek jest popularny, bo PISZĘ dobrą rozrywkową prozę. No ciekawe, ciekawe… :)

Mee!

Snow… cokolwiek byś nie myślał, jakie miał zdanie, słuszne czy nie, są pewne granice których się nie przekracza, więc [dj jajko tu był] i wykasował zbędne słowo (jak widzisz, nie wszystko :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Rany boskie, cenzura! Cenzura na fantastyce! ;P

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Hulaj dusza, piekła nie ma W Polsce ciężko wyżyć z pisania, więc się absolutnie nie dziwię, że Kuba Ćwiek promuje swoją prozę na prawo i lewo. Szczęście sprzyja lepszym.

Work smart, not hard

kozajunior, alt mi się musiał przypadkiem wcisnąć ;)

 

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

A czemu miałby się nie promować? Przecież to część jego pracy. To chyba Polańskiego kiedyś zapytali, dlaczego w filmach promuje swoją żonę (Emanuelle Seigner), a on odpowiedział: A kogo mam? Sąsiadkę? :)

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

cenzura? nie :) jedyna cenzura, jaka istnieje (?) to autocenzura ;)   Nie za idiotów a za minogów intelektualnych, jak gminna wieść niesie :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

     Wcale nie gminna. Ulubionym zwrotem Przewodasa, czyli Lewandowskiego, na "Forum" byl zwrot "minogi splynęly". To o komentujących. No i za to – między innymi – dostał bana.

Zaraz się tu zrobi wątek o Przewodasie. Nie zabraniam ale i nie zachęcam oraz tradycyjnie upraszam o namysł i rozwagę.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Pamiętaj dj, że to jest internet, miejsce hejtem i flejmem płynące. ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Może i sam Przewodas tu zawita i zrobi się ciekawie? Ech. Gdzie nam do starego forum NF…

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

zwłąszcza, że podobno ten [dj jajko znowu musiał być] pozywa ludzi do sądów bez powodu i tylko dla frajdy :D

Jak już przyjdzie, to niech coś opublikuje. ;)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

18 komentarzy i dwa razy musiałem uciec się do edycji. Słuchajcie – portal jest miejscem do wyrażania prywatnych poglądów, ale jeśli one zaczynają przybierać formę: dla mnie ten to…… czy ten…… to wkraczam ja i [i muszę być].   Rozumiem, że temat, ku jakiemu zaczął zmierzać wątek fandomowy jest mocnointeresującokontrowersyjnoproblematyczny czyli aż się prosi o komentarz, ale uposzę jeszcze raz: BEZ OSOBISTYCH WYCIECZEK. Pasi? dj

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Nic złego nie napisałam. Po co tak bronicie Przewodasa? Może tylko dlatego, że debiutował w tym piśmie :/

Z tego co widzę, to nikt nie broni – jest tylko nawoływanie o kulturę wypowiedzi. ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Słusznie – dj jedynie nawołuje. Jeśli komentarze wyedytowane pojawiłyby się o kimkolwiek to również bym je edytował. w tej konkretnej sytuacji być może na Wasze szczęście…

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

"Problem z Zajdlem polega na tym, że część fandomistów nie potrafi połączyć sposobu wybierania laureatów z zapisem w regulaminie "nagroda dla najlepszej powiści fantastycznej" (podaje z pamięci)." I tutaj jest pies pogrzebany. Dla mnie nagroda Zajdla kojarzyła się zawsze z dobrą literaturą polską, taką, która odznacza się czymś szczególnym, porusza jakiś ważki temat, a nie tylko jest po to by być i by się fajnie czytało. Niestety obecnie zaczyna bardziej kojarzyć się z popularnością. To trochę tak jakby z radiowej Trójki, ktoś mi RmF zrobił. To byłoby świętokradztwo! Wybaczcie, ale ja tego nie kupuję. Tym bardziej jak się spojrzy na proste zestawienie Zajdel-Ćwiek. Nazwisko Zajdla w moim przekonaniu do czegoś zobowiązuję, cos ze sobą niesie, czego Ćwiek nie ma i mieć nie będzie.  

"I needed to believe in something"

Zajdel poruszał problemy, Ćwiek pisze literaturę popularną. Nie ma jak tego porównywać.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Sapkowski też piszę literaturę popularną, a zobacz jaka jest przepaść pomiędzy nim a Ćwiekiem. To dwa zupełnie rózne bieguny. A przecież Sapkowskiego też bardzo dobrze się czyta, ale zwykłym czytadłem książek Sapkowskiego nazwać raczej się nie da.  To, że coś jest popularne i popularne ma być, nie znaczy wcale, że powinno być przy tym jednowymiarowe i pozbawione głębi. Jedno nie wyklucza drugiego. Zresztą to nie jest mój podstawowy zarzut. Ja wbrew pozorom nie pije do Ćwieka i jego twórczości, ale do samej nagrody im. Janusza Zajdla, która zaczyna rozmieniać się na drobne. Kiedyś Zajdel oznaczał prestiż, literaturę wyjątkową na naszym małym, polskim poletku. A teraz? Kossakowska, Ćwiek…mnie się smutno robi z tego powodu.  Jeszcze przed kilkoma laty nagroda Zajdla była dla mnie wyznacznikiem dobrej kiteratury, po którą warto sięgnąć i przeczytać, chciażby po to by znać, jak się kształtuję literatura fantastyczna w Polsce. 

Niestety, teraz nie jest to dla mnie żadną rekomendacją.  

"I needed to believe in something"

Absolutnie się nie zgodzę, że Sapkowski i Ćwiek to ta sama kategoria. No może jeszcze pierwsze dwie części Kłamcy można by jakoś podciągnąć pod ten sam sztandar co Wieśka, ale reszty już nie za bardzo. A co do Zajdla, to jak najbardziej się zgadzam.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

A co do wyłaniania zwycięzców i samych laureatów, to mamy głęboki wgląd w mechanizmy, obyczaje i, last not least, gusta. Nie jęczcie, polegajcie na własnych, skoro milion much jednak się myli.

Elenar – cytuję siebie samego "Sapkowski też piszę literaturę popularną, a zobacz jaka jest przepaść pomiędzy nim a Ćwiekiem." Jak widzisz nie twierdze, że Ćwiek i Sapkowski to ta sama kategoria. Jeśli bym miał użyć terminologii bokserskiej, powiedziałbym, że Ćwiek to kategoria musza, a Sapkowski conajmniej półciężka ;)

"I needed to believe in something"

Ale właściwie to fani wybierają laureatów Zajdla i to właściwie nie wina autora, że go wybierają. Po prostu ludziom podoba się jego proza.

I to jest najsmutniejsze. Nie jednak ze względu na kiepskie gusta czytelnicze, ale chyba przez wzgląd na całą kondycje polskiej fantastyki. Jak się rozejrzeć, to wyjdzie, że w zasadzie nie było z czego wybierać…

"I needed to believe in something"

Fantastyka, nie tylko polska, cierpi na swoisty syndrom błędnego koła. Nie ma z czego wybrać, windujemy na podium coś, co wydaje się najlepsze. Aha, takie rzeczy cieszą się uznaniem – no to tak piszemy… I znów poziom w dół, brak alternatywy, nagradzamy z tego, co jest… Wiem, upraszczam do granic możliwości, ale ostatnie spacery między półkami w księgarniach tak mnie jakoś nastroiły.

Ba, niestety zła literatura nie staje się lepszą przez porównanie do gorszej, ale jeśli musisz coś wybrać, to wybierasz najmniej beznadziejne :) A można na przykład nie dać Zajdla w którymś roku, uzasadniając, że nie ma czego nagrodzić.

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Nie chciałem posuwać się do aż takiej "propozycji", ale fakt, zimny prysznic bardzo by się przydał.   Ale jak przekonać do odkręcenia kurka z zimną wodą wiernych fanów, fanatyków, krewnych i znajomych królików?

dj – to dobry pomysł, ale szkoda, że nie przejdzie. Tak jak pisze AdamKB mógłby to być zimny prysznic dla piszących i wydawnictw, aby wyjść z marazmu i powszechnej bylejakości. W polskiej literaturze stworzyło się coś na podobieństwao kółka wzajemnej adoracji, które nagradza "swoich". A wybierać z "niczego" tylko po to by dać nagrodę, to jak dla mnie lekkie nieporozumienie.  Co do fantastyki w ogóle, to całe szczęście jest takie wydawnictwo jak MAG, które trzyma poziom wydawanych pozycji i dba o nasze czytelnicze gusta ( ma tu przede wszystkim na mysli ich Ucztę Wyobraźni ). 

"I needed to believe in something"

Winston Wolf nazwałby to nieco inaczej a nie kółko wzajemnej adoracji :) Uczta Wyobraźni – right, ale nie chcesz wiedzieć, jak mało osób to czyta :D. W sumie sporo wydawnictwo wydaje coś przyzwoitego/dobrego ale z polskich jakoś mniej :(

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

A powiedzcie mi, obaj przedpiścy, dla kogo ma być wydawana dobra, porządna, z jakąś myślą pisana fantastyka? Dla wychowanych na "Zmierzchu", Harrym i "Eragonie"? Cudów nie ma. W świat fantastyki wprowadzali mnie starzy mistrzowie, półki uginały się pod ich dziełami, nie pod blablaniną dla niedojrzałych emocjonalnie "young adult", którym tylko na emocjach zagrać można, bo wiedzy na grę wyższego poziomu jeszcze im nie dostaje. A czym skorupka za młodu… Pratchett jeszcze "przechodzi" bo pośmiać się jest z czego, ale po Lema nie ma co sięgać, nuuudziaaarstwo z przemądrzałością do spółki…   Zastzreżenie: to jest generalizacja, nie piję do nikogo konkretnego, poza tym nawet o wampirach można ciekawie i dobrze napisać, jeśli się umie.

Co mnie ciekawi, zazwyczaj jak trafiam na jakąś dyskusję w gronie znajomych fantastów, to zawsze zahaczają o tę czy inną książkę z Uczty Wyobraźni. A ja wtedy siedzę cicho, bo ledwo co czytałem. ;)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Sam Lema nie strawiłem w wieku młodzieńczym. Co więcej – do Władcy Pierścieni musiałem drugi raz podchodzić, bo w wieku lat 9 mnie odrzuciło w połowie pierwszej księgi, dopiero dwa lata później udało mi się przejść przez Ciemny Las. Fantastycznie do 14 roku życia wychowałem się na typowo przygodowych, pisanych możliwie prostym językiem rzeczach – Tajemniczej Wyspie, Akademii Pana Kleksa. Przede wszystkim zaś na grach – planszowych (to dzięki nim sięgnąłem po Władcę), komputerowych. A gdyby nie to, że akurat wkroczyła moda na gry fabularne i smarując po jakąś strategiczną planszówkę natknąłem się na pierwsze numery "Magii i Miecz", to i "Nowej Fantastyki" bym nie kazał rodzicom zaprenumerować, ani nie sięgnąłbym po hmmm.. jaka była ta moja pierwsza dorosła, kupiona za kieszonkowe lektura… chyba "Wieczna Wojna" Haldemana, bo akurat w 1995 było wydanie.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Znaczy to, moim skromnym zdaniem, że przebyłeś klasyczną drogę "wzwyż". Verne – technika, jej postęp na cokole. Pan Kleks – baśniowo, czarowo… Tolkien nie do przejścia? No jasne, trochę później na Niego czas. Ja w mniej więcej tym wieku "załamywałem się" na pozycjach popularnonaukowych. No jak, nieba nie ma? Przecież je widzę!  :-)  Słońce nie spada mi na głowę, chociaż nie jest do niczego przymocowane? E tam, kłamią… Ojciec pozgrzytywał zębami, ale niczego przede mną nie chował. Dorośniesz, to zrozumiesz, a teraz odrób wreszcie lekcje!  :-)

Róznie bywa z tym czytaniem Uczty dj – weźmy takie Ślepowidzenie Wattsa, które dobrnęło już do trzeciego wydania, Nakręcana Dziewczyna Bacigalupiego – drugie wydanie. Jedne się sprzedają lepiej inne gorzej, ale ważne, że ktoś podjął się misji raczenia nas pozycjami nietuzinkowymi, które wymykają się klasyfikacjom i sięgają jezykowych wyżyn. A gdyby faktycznie sprzedawały się tak słabo, to po co ktoś by miał wydawac kolejne pozycje z tej serii? A przeciez cały czas się ukazują i będa ukazywały i to jest fajne. Ja niemal w ciemno kupuję te pozycję i praktycznie się nie zdarzyło abym się zawiódł ( poza Duncanem ). A jesli faktycznie słabo się sprzedają i mimo to, MAG dalej je wydaje, to podówjny plus dla nich – to by wówczas świadczyło, że pracują tam tez pasjonaci.   

"I needed to believe in something"

AdamKB -  "powiedzcie mi, obaj przedpiścy, dla kogo ma być wydawana dobra, porządna, z jakąś myślą pisana fantastyka? Dla wychowanych na "Zmierzchu", Harrym i "Eragonie"?" Na przykład dla Ciebie i dla mnie ;) i kilku jeszcze oszołomów, którzy szukają czegoś więcej w literaturze  niz tylko czystej rozrywki ;) 

"I needed to believe in something"

Trzecie wydanie – right, ale w jakich nakładach? Zmierzch i Harry Potter – nie nie przyrównujcie tego do całej masy paranormali, które teraz wychodzą. Te dwie to akurat nienajgorsze książki :)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Nie potwierdza, ani nie zaprzeczam – nie czytałem ani jedego, ani drugiego. Harrego kiedys prówbowałem przeczytać, ale doszedłem do wniosku, że to jednak nie dla mnie. Gdybym wcześniej do niego podszedł, to kto wie, może bysmy się nawet polubili ;) A Zmierzchu nie zamierzam czytać – nie moja bajka. 

"I needed to believe in something"

Ja z Uczty kończę własnie Maszynę Różnicową i nie powiem, żeby to była książka, którą leciałabym polecać znajomym… Technicznie pewnie super i steampunk dopracowany, ale nudne jak diabli.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Albo ślepowidzenie czy accelerando – świetne książki, ale jak nie jesteś ultrafanem hardsf to znudzisz się i zniechęcisz

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Co do Ślepowidzenia to wydaje mi się, że jest to pozycja która może spodobać się nawet laikowi, natomiast Accelerando to już wyższa szkoła jazdy i mało się znajdzie osób, które jest w stanie przełknąć tę pozycję. Ale są tam też książki nieco lżejsze jak np. wydany ostatnio Wurt, jest Jonathan strange i pan norell ( którego póki co czytałem tylko fragmenty – ale bardzo przystępne ) jest Nakręcana – w miarę łatwa w odbiorze. czy Finch VanderMeera ( najlżejsze z jego dzieł ). Wydaje mi się też, że Macleod jest w mairę przystepny, podobnie Mcdonald ( chociaż wiadomo, że wszystko jest względne ). Córka żelanego smoka też nie jest tak trudna. Maszyna różnicowa jest dość nierówna, ale ogólnie bardzo lubię z uwagi na gatunek i właśnie techniczne sprawy ( zboczenie ). Generalnie jak sama nazwa serii wskazuję, jest to Uczta Wyobraźni, a zatem pozycja dla specyficznego odbiorcy, który jest juz znudzony sztampą ( takiego jak ja ). Ja kupuję je w ciemno praktycznie i się nie zawodzę. Odpuszczam tylko Duncana i Harrisona – poziom dziwności i  cięzkości przerasta nawet mnie.

"I needed to believe in something"

Zresztą, gdyby tak mówić, to Lem również jest ciężki, a ludzie czytają, nie tylko fanatycy hard sc-fi. Wystarczy odpowiednio się nastawić i mieć świadomość, że lektura na którą patrzę i którą zamierzam przeczytać łatwa może nie być. A potem juz tylko zachwycać się kunsztem pisarskim i niezwykłością prezentowanych wizji. Będę bronił zawsze i zachwalał Ucztę, bo mam wrażenie, że ktoś wydaje te książki specjalnie dla mnie. I dlatego gdybym miał przed sobą pomysłodawcę seri to bym go ucałował i uściskał bardzo gorąco ;)

"I needed to believe in something"

Wiadomo, że "łatwe, proste i przyjemne" znajdzie większe grono zwolenników i nie ma się co oburzać. :) Lubię poczytać Lema, Dukaja, Mieville'a, ale czasem i coś głupawego też kupię. Niestety, z tym, że lansowana jest papka trzeba się zgodzić. To jest smutne i conajmniej niepokojące.

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

koik80 – nikt się nie oburza ;), mnie też się zdarzy przeczytać coś "głupawego" jak ładnie to ująłeś, ale robię to coraz rzadziej. Papka jest również potrzebna, bo bez niej jakbyśmy docenili coś naprawdę dobrego? Szkoda tylko, że jest jej aż tyle i że to z reguły to ona właśnie się najlepiej sprzedaje…

"I needed to believe in something"

No tak, trudno wyrobić sobie dobry smak szamając parówki. :/

"Pierwszy raz w życiu dałem się zabić we śnie. "

Wiecie, odkąd kultura się umasowiła, zawsze było tak, że jest kilka rzeczy wybitnych i cała masa rozrywkowych. Nasze czasy nie są tu wyjątkiem. Dla mnie problem polega na tym, kto decyduje, co jest "wyjątkowe". Jak ktoś jest ciekawy, co ma na ten temat do powiedzenia Dukaj, to polecam nowy CzF ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Snow – ciekawy temat, jak zdążę, to postaram sie kupić CzF, bo jetem ciekaw opinii Dukaja w tej kwestii. To juz w ogóle temat na osobna dyskusję. Kto tak naprawdę odpowiada za klasyfikację dzieł wybitnych? Czy ten ktoś ma w ogóle pojęcie na ten temat? To taj jak –  z po raz kolejny przytaczanym przeze mnie –  RMF-em. Prawda jest taka, że jęsli nie puszczają jakiejś piosenki na tej własnie stacji, to praktycznie nie ma szans na zaistnienie i szerszą popularność na polskim rynku muzycznym. Zobaczcie jaka władza spoczywa w rękach jednej rozgłośni radiowej i ile może się z tym wiązać nadużyć. Wystarczy że RMF kogoś puści lub nie…a że puszczają w koło to samo, to ludzie słuchają cały czas tej samej papki…

"I needed to believe in something"

Jakby lata temu RMF dostał koncesję na nadawanie lokalnych programów w miejsce ogólnopolskiego… to by była zupełnie inna stacja.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

nie wszystkie utwory da się umasowić

Zgadza się. Ciężko bowiem sobie wyobrazić Behemota puszczanego tuż po Brzozowskim ;) ale jest cała masa muzyki, którą mogliby puszczać, która nie jest żadnym skrajnym gatunkiem, ale tego nie robią. Dla mnie to kompletne nieporozumienie i umyslne wypaczanie gustów. 

"I needed to believe in something"

Ja tam RMFu nie słucham w ogóle, a nie uważam się za odbiorcę totalnie niszowego i oderwanego od świata… Jeszcze zależy co to znaczy "zaistnieć". Bo jeśi jest to równoznaczne z pokazywaniem na aktualnym MTV, to ja chyba podziękuję ;)

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Ja niestety czasem jestem zmuszony, jak puszczają w pracy, a poza tym unikam słuchania. Jest wiele innych ciekawszych stacji, np. trójka ;)

"I needed to believe in something"

Ja tam trójki słucham rzadko – tylko jak lecą jakieś ciekawe rap0programy – ale uważam, że jest to dobra pod względem muzyki stacja – właśnie w porównaniu do takiego eremefefemu.

Mee!

Ja słucham Tok FM do śniadanie, a w RMF Classic muzyki filmowej i z gier – świetne audycje.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Czy jeszcze ktoś tu zagląda? Do tego postu znaczy? Bo mały pingwinek ma bardzo mały móżdżek i mimo że bardzo długo myślał i bardzo się starał, to nadal ni chu… chu nie jest w stanie powiedzieć, o co do diabła chodziło w Maszynie Różnicowej. Czy ktoś mógłby mnie oswiecić? Bo na razie tylko czuję, że zmarnowałam kupę czasu :(

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Czuję, że wątek: wyjaśnijcie mi, o co chodziło w książce… by się sprawdził (głównie przy Dukaju)

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Mogę założyć. Tyle, że to będzie wielka spoilerownia, trzebaby to jakoś oznaczyć.

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Tytuł: O co chodzi w tej książce (UWAGA: Spoilery!)

will do

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka