- publicystyka: A teraz coś z zupełnie innej beczki...

publicystyka:

A teraz coś z zupełnie innej beczki...

Panie i Panowie!

 

Właśnie dowiedziałem się, iż należę do mniejszości. Mniejszości szacowanej w Polsce na jakieś 12% społeczeństwa według ostatnich badań, i, co wiem z własnego doświadczenia, mniejszości szykanowanej i prześladowanej. Nie mniej jednak zebrałem się na odwagę, i w dniu dzisiejszym dokonam tzw. coming out'u, czyli ujawnię się ze swym zboczeniem. Otóż drodzy znajomi, ja... ja czytam książki...

 

Tak wiem, jest wśród was część, która w tej chwili nie pragnie niczego innego, jak tylko zerwać tę znajomość. Paru z was zapewne domyślało się tego, w chwili gdy przyznałem się, iż dziś po pracy mam zamiar wydać aż 4 złote na dojazd pociągiem do Sosnowca, by w antykwariacie na dworcu odebrać zamówione książki. Część może myślała, że to na rozpałkę, w końcu zima, ale po co aż do Sosnowca? I o Jezu Chryste! Przecież on ma w domu kaloryfery! On je zapewne czyta! A fuj!

 

Najbardziej boję się tych prawicowych osiłków, tych z kwadratową szczęką i szeroką klatą, co to się chwalą, że nigdy książki nie mieli w ręku, a jeżeli już, to był to Janko Muzykant, bo miał niewiele kartek. Wiecie co jest najbardziej przykre? Że wolno się im tym chwalić, szczycić na ulicach, i społeczeństwo traktuje to normalnie, a gdy ja tylko wyciągnę z plecaka ot taką niewinną książkę Franka Drake'a o poszukiwaniach inteligencji pozaziemskiej, wszyscy w takim pociągu czy autobusie patrzą się na mnie z politowaniem. Z lekturą szkolną jeszcze ujdzie, gdy ktoś się zapyta, czemu czytasz Hamleta, odpowiesz, że ta larwa z polaka zadała do czytania. Ale wyciągnij inne dzieło Szekspira, masz przejebane...

 

Może byśmy jakiś Marsz Tolerancji zorganizowali? Niech Polacy w końcu zrozumieją, iż My, Mole książkowe, nie stanowimy żadnego zagrożenia. Huzłifmi?

Komentarze

Szczerze mowiąc, to ja nie czuję się szczególnie osaczona przez nieczytających:) codziennie spędzam dwie godziny w pociągu i tam większość ludzi jednak czyta. na długich trasach wpatrywanie się w zimową ciemność za oknem jest zbyt wielką stratą czasu:) czytają młodzi, starzy, kobiety czy faceci... jak dla mnie nie jest tak źle:)

poza tym... czy naprawdę czujesz się "szykanowany" gdy mówisz, że ostatnio czytałeś świetną książkę? ja zaobserwowałam praktycznie dwie reakcje wśród nieczytających: umiarkowany szacunek ("Kurcze? Fajne?też bym coś poczytał, ale bla bla bla bla i w tym momencie milion wymówek") albo umiarkowany brak entuzjazmu. Oczywiscie zawsze znajda sie osoby, ktore beda sie szczycic nieoczytaniem, jednak w moim odczuciu nie sa wiekszoscia a wyjatkami. 

 

poza tym przyznam, że trochę nie rozumiem tej krucjaty... te "coming-outy", narzekania na agresje tych wstretnych nieoczytanych bucow, na to jak czytelnictwo umiera... to wszystko wydaje mi sie, przykro to stwierdzic, pozą. mającą na celu oddzielenie "nas od nich", lepszych-czytajacych od nieczytajacy-GORSZYCH... prawda jest taka, ze nie kazda literatura jest dobra i sam fakt czytania jeszcze czlowieka nie ubogaca. poza tym, nie tylko literatura poszerza horyzonty. i co wazne, jak ktoś nie czyta, to raczej się go do tego nie przekona.  czym skorupka za młodu NIE nasiąknie... tego w przyszłości robić nie będzie miała zamiaru. i jeśli rodzina albo przyjaciele w dzieciństwie miłością do literatury nie zarażą to, że tak powiem, po ptokakach. 

takie apele o "prawo do czytania" są mało wiarygodne, biorac pod uwage, ze nikt przeciez tak naprawde sie w to nie wtraca. jakos nie zauwazylam, zeby nieczytajace osoby glosno sie skarzyly, jak to im ksiazki dookola przeszkadzaja. uszczesliwianie na sile osob, ktore tego nie potrzebuja i ktore nam nie narzucaja swojego myslenia, traci hipokryzja.

I dlaczego prawicowych? Czyżby lewackie osiłki były bardziej oczytane? Jakoś nie zauważyłem. :P

Robercie, w pierwszej chwili miałem ochotę odpisać, że znam prawicowych osiłków którzy przeczytali w życiu więcej książek, niż niejedna nauczycielka polskiego z liceum.

A w drugiej doszło do mnie, że to przecież tylko zgrabna analogia.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Ja tu się z April nie zgodzę z pewnymi kwestiami :)

Ja za młodu w ogóle nie pałałam miłością do żadnej książki, w ogóle ich nie chciałam czytać. Lektury szkolne? won mi z tym! w czasach kiedy powinnam była je przeczytać, przeczytałam zaledwie kilka, bo musiałam.

A potem jakimś cudem, gdy skończyłam liceum, gdy już nikt mnie nie zmuszał do czytania "tych paskudnych lektur", po prostu wsiąknęłam. Zaczęłam pochłaniać jedną książkę za drugą, zaczęłam je masowo kupować, aż w końcu zawsze w zapasie mam jakieś 5 książek czekających do przeczytania.

Więc też nie martwy się na zapas, gdy nasze dzieci nie będą chciały w młodości czytać, bo nigdy nie wiadomo kiedy im ta niechęć do bycia w większości społeczeństwa nieczytających przejdzie ;)

Obawiam się, że lewa strona czyta tyle samo co prawa. Najmniej natomiast czyta ta środkowa, może dlatego nie wie po, której stronie się opowiedzieć.

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Albo po prostu opowiada się za środkiem:)

Autorze, jakimi pociągami/autobusami jeździsz? Mi się zdarzyły jedynie uwagi typu "co czytasz/o czym to?" ze strony nieznajomych. Bardziej ciekawość, a nie potępienie. Najbardziej negatywna reakcja była pewnego księdza, który przyłapał mnie w miejscu publicznym na lekturze "Czarnoksiężnika z Archipelagu". Gdy poznał tytuł, to spojrzał się na mnie trochę dziwnie, ale nic więcej. Prawda, iż czytanie nie jest tak popularne, jak np. TV, ale nie widzę zorganizowanych akcji przeciw słowu pisanemu (poza VAT). A poglądy polityczne w ilości pochłanianych książek są mało istotne.

Zastanawiam się, jak potraktować ten tekst. Bo mam wrażenie, że jest on od początku do końca żartem, a jednocześnie komentujący traktują go jakby serio. No to nie wiem. Rzeczywistość opisana w tekście jest, z mojego puntu widzenia, fantastyczna. Ludzie wokół mnie czytają, mniej lub więcej. Zwykle mniej niż ja, ale więcej niż nic. Wszędzie natomiast widzę ludzi, (głównie kobiety), czytające Zmierzchy, 50 Twarzy Grey'a, Igrzyska Śmierci i Paolo Coelho... Niby to nie literatura tylko fabularna rozpałka do kominka, ale coś czytają, w każdym razie. Więc o czym waściwie chciałeś nam powiedzieć, Autorze?

Ja kiedyś księdzu pożyczyłem "Agenta Dołu" Wolskiego, prawdziwie szatańska lektura. I mi skurczybyk nie oddał!

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

@Jerry Bremer, Zmierzch, Grey, Igrzyska śmierci - ok. Zgadzam się - na podpałkę idealne, ale odpalantujże się od Paula Coelho.

Dobra, przepraszam, poniosło mnie. Taki impuls. Bardzo lubię Paula Coelho i dlatego. I tak, rozumiem, że każdy ma swój gust.

A teraz z jeszcze innej beczki, z tej z solonymi śledziami

Jakiś czas temu podróżowałam sama pociągiem z rowerem. To była kolej Arriva, a tam mają takie dziwne wagony, że rower da się trzymać tylko w przedziale z przodu pociągu, a na dodatek z tego przedziału jest bezpośrednie wyjście z pociągu. Na peronie był dziki tłum. Gdy wsiadłam okazało się, że nie ma miejsca w przedziale z przodu, ale właśnie tam musiałam postawić rower (no trudno). Siedziało tam towarzystwo trochę już podpite i trochę z kwadratowymi szczękami. Miejsce siedzące było tylko w przedziale obok za drzwiami. Kolesie się ze mnie śmiali, że chętnie się przejadą moim rowerem (rower był tuż obok wyjścia z pociągu) i ogólnie robili aluzje że chętnie go podprowadzą. Niestety w przedziale nie było miejsca by stać, musiałam usiąść w drugim przedziale za szklanymi drzwiami. Kolesie udawali zainteresowanie rowerem i jego wyniesieniem, zaczęłam czytać książkę i udawać brak zainteresowania. Więc tzw. lider grupy przechodząc niby do wc wyrwał mi książkę i sprawdził co czytam. I zdarzył się cud, nagle był bardzo miły i pełen szacun. A czytałam coś Neila Gaimana . Jeszcze mi pomogli rower wynieść z pociągu na stacji gdzie wysiadałam.

Więc nie czuję się dyskryminowana czytając książki, a nawet czasem to dobrze wpływa na otoczenie

Próbowałem, Coelho kiepsko się pali. :(

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nowa Fantastyka