- publicystyka: Postapokalipsa oczami polskiego fana

publicystyka:

artykuły

Postapokalipsa oczami polskiego fana

Wstęp

 

Wspólne dywagacje na temat powstania polskiego nurtu literatury oraz dzieł związanych z gatunkiem nazywanym postapokalipsą, możemy rozpocząć od czasów najdawniejszej ery PRL-u, w której królowali znani oraz lubiani, najwybitniejsi polscy pisarze fantastyczni. Do głównej plejady ówczesnych autorów, zdecydowanie moglibyśmy zaliczyć pisarzy science fiction, takich jak Stanisław Lem, Andrzej Zajdel, Krzysztof Boruń, Andrzej Trepka czy Adam Wiśniewski-Snerg. Młodzi polscy twórcy poruszali tę interesującą oraz intratną tematykę; choćby poza granicami naszego kraju, również w obszarze kinematografii. Z zazdrością spoglądali na dzieło Andrieja Tarkowskiego pt. "Stalker", który zdobywał liczne owacje na konkursach filmowych na całym świecie (także we Francji). Niestety, w tym wspaniałym i nadal rozwijającym się gatunku, jakim jest świat przesycony ostrą domieszką ingerencji czterech jeźdźców apokalipsy, polskim twórcą nie udało się zdobyć większej popularności na zachodzie. Bardzo dobre filmy Piotra Szulkina, takie jak "Obi, oba. Koniec cywilizacji", "Ga Ga. Chwała bohaterom", "Wojna Światów: następne stulecie" czy "Golem", mimo doborowej obsady aktorskiej, pokroju Daniela Olbryskiego, Krystyny Jandy, Marka Walczewskiego czy Jerzego Stuhra nie zdołały przyciągnąć większej ilości miłośników gatunku lub zwykłych fanów fantastyki. Interesujące wnioski reżysera, poparte wyjątkowym oraz oryginalnym klimatem ówczesnych czasów zniewolenia nie wystarczyły do tego, aby przyprawić im miano legendy kina.

Koniec dekady lat osiemdziesiątych, przyniósł w Polsce wiele debiutów pisarskich, do których zdecydowanie można by zaliczyć Marka Huberatha, Andrzeja Zimniaka oraz Macieja Żerdzińskiego. Jednym z najciekawszych oraz najistotniejszych utworów w tonacji końca świata jest oczywiście "Wrócieeś Sneogg, wiedziaam" Marka Huberatha, opublikowany w czasopiśmie Fantastyka (konkurs, rok 1987). Gatunek nazywany w skrócie post-apo, bardzo często mylono z cyber-punkiem, który pomimo wielu wspólnych, fundamentalnych elementów konstrukcji, diametralnie się od siebie odróżniał.

Fani na całym świecie, przyzwyczajani do nowego standardu, poprzez doskonałą, amerykańską sztukę filmową, dostają do wyboru olbrzymią ilość światów, opartych na postapokalipsie, czy to wyjętych z literatury, czy też z własnych i oryginalnych pomysłów. Całość była okraszona nowoczesnymi efektami specjalnymi, a dzieła takie jak "Chłopiec i jego pies" L. Q. Jonesa, "Zielona Pożywka" Richarda Fleischera, "Rok 1984" Michaela Radforda czy też "Cyborg" Alberta Pyuna, na długi czas zagościła w pamięci miłośników kina.

Zapraszam serdecznie do przeczytania mojego felietonu.

 

"Zacznijmy od elementarza, czyli kalejdoskop postapo"

 

Niektóre z tytułów mających swoje ważne miejsce w panteonie najlepszych produkcji tego gatunku, zdecydowanie zaliczono by do filmów "klasy B", a więc drugoligowych i słabych pod względem wyznaczonych nakładów finansowych. Z pewnością do takich dzieł, można by zaliczyć trylogię "Mad Max", "Krew Bohaterów" czy "Ucieczkę z Nowego Yorku". Zakres najistotniejszych problemów dotyczących gatunku ludzkiego, a zawartych w nurcie utworów postapokaliptycznych, był kolokwialnie mówiąc przeogromny. Zniszczenie planety, wojna atomowa, ataki terrorystyczne, skażenia chemiczne czy anomalie pogodowe były kroplą wody w oceanie spraw, których istota ma zdecydowanie nadrzędne znaczenie. Przetrwanie jednostki w niesprzyjających dla niej momentach życia, ratowanie zniszczonych osiedli mieszkalnych, szereg umiejętności wynikających z trudnych do ogarnięcia sytuacji zastanawiał również potencjalnych twórców i miłośników gier komputerowych. W latach 1985-1993, otrzymaliśmy jedynie kilka tytułów, które zdecydowanie były prekursorami swojego gatunku m.in. "Bad Blood" (Origin), "Wasteland" (Interplay), "Transarctica" (Silmarils) czy "Burntime" (Max Design). Jak wspomniano powyżej, tematyka tychże produkcji była dość zróżnicowana np. mutacja, najazdy przestępców, hakowanie komputerów, handel czy wytwarzanie przedmiotów. Odstraszała dość prymitywna grafika, poruszanie się po świecie gry czy sterowanie bohaterem. Wielu grających na komputerach miłośników fantastyki zapamiętało również inne, podobne tytuły, choćby "Robinson`s Requiem" (Silmarils), "The Chaos Engine" (Bitmap Brothers/Renegade), "Kolony 2106" (Nemezys Software Group) czy "Exodus 3010: First Chapter" (Demonware).

Dzięki wzrostowi nakładów na premiery producentów z Hollywood, dekada lat dziewięćdziesiątych, przyniosła szereg obrazów, które w znaczny sposób wpłynęły także na rozwój gier komputerowych. Wymienienie ich wszystkich jest w praktyce niemożliwe do wykonania, jednakże na tle innych produkcji, wyraźnie zaznaczyły się takie tytuły, jak "Jurrasic Park", "Wodny Świat" i "Wysłannik Przyszłości" (Kevin Costner), czy "Ucieczka z Los Angeles".

Przełomowym arcydziełem gatunku wśród gier został "Fallout – A Post Nuclear Role Playing Game" (Interplay), który aż do dzisiaj, posiada swoich kolejnych, lepszych lub gorszych następców tj. "Fallout 2", "Fallout: Tactics" oraz po wykupieniu przez Bethesda Softworks praw do serii "Fallout 3", "Fallout: New Vegas" oraz "Fallout 4". Obecnie planowana jest premiera najnowszej odsłony gry o nazwie "Fallout 76", czyli wieloosobowej gry sieciowej, w której zadaniem gracza, będzie odbudowa całych Stanów Zjednoczonych Ameryki po wojnie atomowej.

Po rozpoczęciu nowego millenium nastąpiło zmniejszenie zainteresowania tematyką poruszaną w światach postapo. Powstały mniej lub bardziej udane próby, wykreowania nowych wizji zniszczenia. Pierwszy tytuł pochodzący z tamtego okresu, to „Ground Zero: Genesis of the New World” (destraX Entertainment Software), który jest nieudaną próbą przeniesienia gry „Burntime” (patrz wyżej), w nowy engine graficzny 3D. Gra posiadała olbrzymią ilość błędów, które nie pozwalały na swobodną grę (być może istniały jakieś patche naprawiające ten problem). Kolejne gry to „The Fall: Last Days of Gaia” (Silver Style), dodatek „Mutant City” oraz „Metalheart: Replicants Rampage” (Numlock Software). Gry wydane po 2010 roku, a zasługujące na specjalną uwagę fanów, to zdecydowanie "Desert Law" (Arise), "Stalker: Cień Czarnobyla" (GSC Game World), "Rage" (Id Software), "Mad Max" (Avalanche Studios), Krai Mira (TallTech Studio), "This War of Mine" (11 bit Studios), "Underrail" (Stygian Software), "Wasteland 2: Director Cut" (inXile entertainment).

Równomiernie do gier powstających na komputery, miłośnicy konsol oraz klimatów destrukcji otrzymali, uważaną przez niektórych graczy za najlepszą grę wszech czasów "The Last of us" (Noughty Dog, konsola PS3 oraz PS4). Gracz pokonywał dość krótką, lecz treściwą przygodę dwóch bohaterów (dziewczynki oraz dorosłego mężczyzny), w istotny sposób odróżniających się charakterem oraz wiekiem. Z powodu mojego braku w stanie posiadania, powyższych modeli konsol, rozpracowanie dylematu pokrewieństwa, pomiędzy bohaterami należy zbadać samodzielnie.

 

"Wspomnienia z przeszłości"

 

Będąc informatykiem ze średnim wykształceniem i mając trzydzieści dziewięć lat, pomimo wielu niesprzyjających doświadczeń czy prawdziwych katastrof życiowych, nadal pozostaję wielkim miłośnikiem postapo oraz wszystkiego, co ma jakikolwiek inny związek z powyższą tematyką. Kiedy skończyłem siedem lat oglądałem jeden z pierwszych swoich filmów, którego fabuła ocierała się o katastrofę i nie byłem w stanie wyjść z zachwytu. Historia opowiadała o losach amerykańskiej rodziny, poddanej wraz z kilkunastoma innymi mieszkańcami małej komuny, eksperymentom medycznym. Widz, patrząc na to odrażające przedstawienie, razem z głównymi bohaterami odczuwał wpływ trujących środków farmakologicznych wpływających na całą, szczęśliwą niegdyś rodzinę. Oczywiście, pod koniec seansu, wszyscy zostali uśmierceni. Niemniej jednak, miłośnikom podobnych obrazów, od ręki nasuwają się pokrewne dzieła, takie jak "Epidemia" z Dustinem Hoffmanem, kilkuodcinkowy serial pt. "Bastion" według powieści Stephena Kinga lub krótkometrażowe filmy niezależnych twórców.

 

 

Próbując chociaż przez chwilę wcielić się w charakter naszego najbardziej ulubionego bohatera (obojętnie kogo mamy na myśli), wyobrażając sobie jego osobę w naszym świecie, w pewnym okresie jego życia, możemy dojść do istotnych wniosków tzn. dokąd zmierzamy, jakie postawiono przed nami zadania – być może ich wykonanie nie jest możliwe do zrobienia – oraz czy nowy i przesycony brutalnością świat jest przygotowany na nasze przybycie. W dawniejszej Polsce, będąc jeszcze małymi wyrostkami, mieliśmy okazję odczuć to na własnej skórze. Po awarii reaktora elektrowni atomowej w Czarnobylu, większość placówek w Polsce została zmuszona do wydawania odpowiednich środków farmakologicznych, zabezpieczających młode pokolenia przed wieloma chorobami. Prawdę mówiąc nie było na terenie naszego państwa żadnego, większego zagrożenia. Mam wrażenie, że władze stanęły na wysokości zadania. Sporą ilość informacji o tym incydencie, możemy odnaleźć w sztuce "Czarnobyl. Cztery dni w kwietniu", w której główną rolę zagrał Zbigniew Zamachowski.

W jak wyniszczający sposób, będziemy odczuwali destrukcyjny wpływ promieniowania, po ataku nuklearnym wroga oraz czy jesteśmy na to przygotowani? Zwłaszcza jako naród, otoczeni wieloma zagrożeniami, musimy znajdować odpowiednie rozwiązania. Czy zdołamy przetrwać ataki grup terrorystycznych próbujących przejąć kontrolę nad największymi rządami na świecie? Na wiele z powyższych oraz podobnych pytań jesteśmy w stanie znaleźć odpowiedź samodzielnie. Polscy pisarze science fiction, znani goście z zagranicy, politycy czy zwyczajni performersi, od wielu lat zajmują się tą tematyką. Chyba każdemu miłośnikowi fantastyki, znani są dzisiaj tacy autorzy jak Dimitry Gluchovsky "Metro 2033", Joanna Mucha "Wszystko się stało" czy Rafał Kosik "Różaniec". W ich utworach znajdujemy opisy różnego rodzaju sytuacji dotykających bezpośrednio polskich czytelników. Zawartość tychże powieści jest akumulatorem wizji postapokaliptycznych ale również możliwych do zrealizowania alternatywnych przyszłości.

 

"Podsumowanie minionych dekad"

 

Wielu z wizjonerów, pisarzy czy awangardowych twórców sztuki zajmujących się w przeszłości postapokalipsą odeszło na dobre. Pamiętajmy, że ich dzieła w bardzo dużym stopniu, są nadal przestrogą dla ludzi, którzy roszczą sobie prawa do rządzenia naszą planetą. Wśród takich autorów jak Andre Norton, Vonda Mcintyre, Harlam Ellison, Stephen King czy Philip K. Dick jesteśmy w stanie odnaleźć interesujące treści. Na motywach ich powieści powstawały liczne obrazy filmowe, które zapadały w pamięć fanom gatunku. Następny grosz, wrzucony przez zainteresowanych takim bagażem fanów, dotyczył będzie wszelkiego rodzaju gier. Wspomniany już "Fallout 76" może być kolejnym przełomowym wydarzeniem w klimatach postapo. Niestety, wszystko wskazuje na to, iż będzie to następny tzw. "obgryziony kikut", na którym nie pozostawiono nic wartościowego dla pojedynczego gracza. Jeśli historia gry nie jest do pewnego stopnia prawdziwa, to nie spodziewajmy się specjalnych wodotrysków, wspaniałych questów fabularnych czy ciekawych zadań pobocznych. United States of America nadal istnieje i nic nie wskazuje na to, że potrzebna będzie jej wspólna odbudowa on-line. Oczywiście, jest to wyłącznie "ciąganie" nas po kieszeni, ale przede wszystkim wyłącznie moja prywatna opinia.

 

 

Ilość obecnie wyprodukowanych gier, komiksów czy filmów postapo wyraźnie zmalała. Równomiernie względem zapotrzebowania na dany produkt oraz samych umiejętności twórców wzrasta ilość wydawanych powieści. Miejmy nadzieję, że wszystko zmieni się na lepsze i doczekamy się jeszcze bardziej zaawansowanych produkcji.

Komentarze

Trochę chaotyczne.

Nawrzucałeś sporo tytułów, jak rozumiem tych, z którymi sam się zetknąłeś. Taką wyliczankę uzupełniłbym o “Ostatni brzeg” (książka i dwa filmy) – koniecznie, filmy Nazajutrz” i “Z jak Zachariasz” oraz o “Głowę Kasandry”, kultowe opowiadanie Marka Baranieckiego. Można jeszcze dodać “Kantyczkę dla Leibowitza”, “Łabędzi śpiew” i wiele, wiele innych...

Ilość obecnie wyprodukowanych gier, komiksów czy filmów postapo wyraźnie zmalała.

To akurat chyba łatwo wytłumaczyć – zmakało prawdopodobieństwo globalnej katastrofy, mocarstwa nie trzymają kurczowo palców na atomowych guzikach.

Po awarii reaktora elektrowni atomowej w Czarnobylu, większość placówek w Polsce została zmuszona do wydawania odpowiednich środków farmakologicznych, zabezpieczających młode pokolenia przed wieloma chorobami.

Mnie się zdawało, że wydawano tylko płyn Lugola, dla zabezpieczenia przed radioaktywnym jodem? 

Mam wrażenie, że władze stanęły na wysokości zadania

Przy prawie całkowitej blokadzie informacyjnej ze strony ZSRR najlepiej było chyba nie robić nic, bo kompletnie nie wiadomo było, co się stało.

 

W tekście jest kilka literówek, nie wiem, jak ktoś może mylić cyberpunk z postapo?

 

A podsumowując – twórczość postapo, znana z “Fallouta” czy wymienionych książek, raczej już nie powróci. Myślę, że jej ostatnim tchnieniem w staroszkolnej formie było “Metro”, a i to tylko dlatego, że zwykli Rosjanie mentalnie cały czas żyją w realiach “zimnej wojny”.

Nadszedł czas na postapo biologiczne czy klimatyczne, ale zagrożenie ogólnoplanetarną wojną atomową odeszło już (mam nadzieję na dobre) na śmietnik historii.

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

ale zagrożenie ogólnoplanetarną wojną atomową odeszło już (mam nadzieję na dobre) na śmietnik historii.

Niekoniecznie, Staruchu. Ledwie parę miesięcy temu Stany i Kora Niepołudniowa, o ile dobrze pamiętam, dość głośno i niemal na serio wyrażały chęć wzajemnej wymiany swoich zdobyczy technologicznych w zakresie ekspresowego odparowywania ludności i mienia.

“Metro” natomiast stało się cholernie popularne nie tylko w Rosji, czego dowodem niechaj będą publikacje w uniwersum autorów z różnych zakątków świata, tym i z mojego pokoju.

Tak więc może jeszcze wszystko przed nami.^^

A do postapo biologicznego czy klimatycznego obowiązkowo należy dodać jeszcze technologiczne. I tutaj lista pozycji wzbogaca się o Marca Elsberga i jego “Blackout”. Generalnie dobra rzecz.

“Ostatni brzeg” natomiast – nowsze wydanie filmowe – dawno temu mocno sponiewierał mi dzieciństwo. Jednocześnie chciałbym i boję się obejrzeć ten film po raz drugi. Właśnie dlatego, że był genialny. Tyle, że był genialny dla Cienia-Gówniaka, więc dla obecnej wersji mnie mógłby się okazać niszczącym piękne wspomnienia rozczarowaniem.

 

Artykuł, jako że nawiązujący do moich mizantropicznych namiętności, generalnie na plus. Acz zgodzę się z szanownym wcześniej komentującym, że to taka trochę chaotyczna wyliczanka. Niemniej jest ciekawie i ubogacająco. Np. nigdy nie słyszałem o naszej rodzimej kinematografii spod znaku postapokalipsy. Nie wiem tylko, czy dobrze, że to się zmieniło.

 

Peace!

 

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu, nieprzypadkowo napisałem – “ogólnoplanetarna wojna atomowa”. Starcia typu Korea – USA czy nawet (nie daj Boże!) Indie – Pakistan, byłyby jednak wojnami na skalę lokalną, mniejszą czy większą. Nie skończyłyby się chyba zimą nuklearną.

“Ostatni brzeg” – mnie akurat sponieiwerało zakończenie pierwszego filmu. :). Prosty trick, a jaki znaczący. I o ile drugi mi się podobał, to akurat jego zakończenia kompletnie nie pamiętam.

Co do polskiej twórczości – nawet “Seksmisję” można zaliczyć do postapo ;). Ale jednak polecam “Głowę Kasandry”. Ta to mnie kiedyś przeturlała po ścianach i suficie.

Polska literatura postapo z lat, gdy chłonąłem ją mocno intensywnie, nie była popularna, bo nie była wydawalna. Jakże przecież miłujący pokój ZSRR mógłby zniszczyć całą planetę?

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Wiesz, Staruchu, ja tak sobie myślę, że gdyby Hamerykańce z Koreańczykami zaczęli wymieniać uprzejmości, to pewnie na pojedynczym geście by się nie skończyło. Kilka bombek ci, kilka tamci, do tego mogłoby jeszcze drgnąć ręka – w końcu sytuacja zrobiłaby się dosyć nerwowa – komuś w Rosji, komuś w Korei Południowej, komuś w Chinach, Indiach, Pakistanie i komu tam jeszcze coś może drgnąć – wszak wszystko sąsiedzi zza miedzy. A kto wie, może nawet jakiś Francuz chciałby się przyłączyć do zabawy i wystrzelić rakietę z ładunkiem konwencjonalnym w postaci białych flag.

Nie twierdzę, że tak by się stało, ale też tego nie wykluczam. Zresztą nawet, jeśli nie mieszać reszty towarzystwa, tylko pozwolić Trumpowi i Kim Dżong Unowi trzaskać się po pyskach przy pomocy dość konkretnych środków, skutki mogły by być opłakane. Nawet jeśli nie zima nuklearna na całym świecie (choć chmura atomowa sunąca nad Europę nie brzmi nieprawdopodobnie), to zniszczenie, choćby częściowe, dwóch z trzech najpotężniejszych ośrodków cywilizacji i przemysłu – bo oberwałaby pewnie połowa Azji, nie tylko Korea – miałoby opłakane skutki – głównie gospodarcze, jak przypuszczam, bo dzisiaj wszystko jest ze sobą związane w sposób przerażająco ścisły (ale za nimi szereg innych katastrof) – dla całego świata. Fakt, tu już trochę odbiegam od post-apo w rozumieniu stricte nuklearnym, ale to chyba niewiele zmienia, jeśli chodzi o ostateczny rezultat, bo wątpię, żeby świat zdołał wstać z kolan po czymś takim. W każdym razie nieprędko.

Nawet, przyznaję po cichu (żeby mi nikt nie zwinął pomysłu ;), sam swojego czasu zacząłem bawić się wizją świata po takiej wojence. Mam nadzieję, że z tej zabawy wyniknie kiedyś coś konkretnego (tylko na papierze, ma się rozumieć), ale bardzo prawdopodobne, że wszystkie moje przypuszczenia co do możliwego przebiegu takiej wojny – nawet, gdyby faktycznie do niej doszło – są bardziej fantastyką niż czymkolwiek innym, i ani myślę próbować ukazać to inaczej.

 

Pierwszego “Ostatniego brzegu”, jakkolwiek kusi nielicho, też się boję. Za to chętnie dorwałbym książkę, gdybym tylko miał ku temu sposobność.

 

Swoją drogą, jak to możliwe, że miłujący pokój Socjalizm nie był przedstawiany w tych post-apowieściach jako dzielnie broniąca siebie i świata niesłuszna ofiara kapitalistycznych zbrodniarzy rzucających w nas stonką? Coś takiego w ogóle mogło przejść w jakiejkolwiek formie?

 

Peace!

"Zakochać się, mieć dwie lewe ręce, nie robić w życiu nic, czasem pisać wiersze." /FNS – Supermarket/

Cieniu, ale to co opisujesz, to jest przepoczwarzanie się naszego świata w jakiś nowy, a nie postapo, gdzie, jak sama nazwa wskazuje, następuje – szast-prast – apokalipsa ;). A pomysł, zaiste, ciekawy. Ale wyjdzie raczej 88 milionów światów równoległych, bo zmiennych jest tak dużo, że efekty końcowe mogą być diametralnie różne.

A “Ostatni brzeg” (książkę) oczywiście polecam. Choć czytałem ponad 30 lat temu i mogę mieć lekko nieobiektywne spojrzenie :). Ale myślę, że jak podejdziesz do lektury jak do świadectwa swoich czasów, to nie będziesz niezadowolony.

Swoją drogą, jak to możliwe, że miłujący pokój Socjalizm nie był przedstawiany w tych post-apowieściach jako dzielnie broniąca siebie i świata niesłuszna ofiara kapitalistycznych zbrodniarzy

Tego się przeskoczyć nie dało. Raz – jak miłujący pokój komuniści mogli wytłuc miliony ludzi, choćby to byłi wredni kapitaliści? Dwa – jak uzasadnić, że ZSRR miałoby aż tyle broni ofensywnej? Trzy – jak komunizm działałby w warunkach powojennych, pokatastroficznych? Wszak na biurokracji to wszystko stało, a jak tu pierwszy sekretarz obkomu miałby leczyć z choroby popromiennej i ubijać mutanty? Nijak się tego w komuniźmie nie dało. Na wszystko musiał być papier ;). Na kartach książki wszystko się da, ale w to nawet najbardziej fanatyczni towarzysze by nie uwierzyli.

Swoją drogą jestem ciekawy – powstała w ZSRR jakaś powieść, opowiadanie postapo? Ktoś wie? (tych z akcją dziejącą się u wrażych kapitalistów nie liczę, jeśli takie powstały).

Pierwsze prawo Starucha - literówki w cudzych tekstach są oczobijące, we własnych - niedostrzegalne.

Odezwał się do nas autor dwóch grafik, które zostały zamieszczone w artykule, twierdząc że zostały zamieszczone bez jego zgody. W związku z tym byłem zmuszony je usunąć z tekstu. Przypominam, że obowiązują par. 4 pkt. 3, 4 i 8 naszego regulaminu:

 

3. Użytkownik zarejestrowany może umieszczać w Serwisie wyłącznie Materiały, które są wolne od wad prawnych oraz roszczeń podmiotów trzecich oraz, o ile Materiały stanowią utwór w rozumieniu ustawy z dnia 04 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, do których przysługują mu autorskie prawa majątkowe lub uprawnienia z tytułu licencji.

4. Użytkownicy zarejestrowani umieszczający w Serwisie Materiały, rozpowszechniają je na własną odpowiedzialność. Każdy Użytkownik zarejestrowany zamieszczający swoje opinie, komentarze ponosi odpowiedzialność za wszelkie roszczenia osób trzecich z tytułu naruszenia praw tych osób.

8. Użytkownik zarejestrowany oświadcza, że będzie korzystał z Serwisu, zarówno w zakresie odbioru jak i przesyłania informacji, wyłącznie w sposób zgodny z obowiązującym prawem, zasadami współżycia społecznego i dobrymi obyczajami.

 

Nowa Fantastyka