- publicystyka: Tezeusz na miarę naszych możliwości- recenzja filmu Immortals. Bogowie i herosi

publicystyka:

Tezeusz na miarę naszych możliwości- recenzja filmu Immortals. Bogowie i herosi

Różne są filmy na tym świecie. Dobre. Niedobre. Mogą być mądre, śmieszne, ambitne, wzruszające, szokujące, ekscytujące, widowiskowe lub nudne, wtórne, wulgarne, przegadane, nonsensowne etc. etc. I chociaż można by wymienić tu tysiąc i jedno określenie złego filmu nie ma, w pewnym sensie, nic gorszego niż film nijaki. Niestety tacy właśnie są, mimo zadęcia i wizualnego przepychu, „Immortals. Bogowie i herosi”.

 

Na swój dziwny sposób nowy film Tarsema Singha przypomina mi Lady Gagę– ekstrawaganckimi kostiumami próbuje ukryć to, że w rzeczywistości jest równie oryginalny co dolary drukowane na gazetowym papierze w piwnicy w Wałbrzychu. Tak jak każdy oglądając teledysk do „Alejandro” zastanawiał się czemu Madonna wzięła się za cover starego hitu Ace of Base, tak chyba wszyscy widzowie oglądając Immortals będą bezskutecznie próbowali pozbyć się wrażenia, że oglądają jednocześnie remake 300 i Władcy Pierścieni. Przykro mi, ale taka jest prawda– nic nie pomoże to, jak dziwne hełmy dasz olimpijskim bogom ani to, że przebierzesz wyrocznię i jej towarzyszki za abażury, jeśli wszystkie walki sfilmujesz dokładnie tak jak zrobił to Zack Snyder w ekranizacji komiksu Franka Millera, a armię Hyperiona pod murami Tartaru tak, że okrzyk „For Frodo!” sam ciśnie się na usta.

 

Jak na film który usilnie stara się zaimponować publiczności „Bogowie i herosi” są z resztą nie tylko wtórni ale też zwyczajnie rozczarowujący. Tytani wokół uwolnienia których kręci się fabuła to cherlawi troglodyci, wśród ludzkich bohaterów brakuje ciekawych i charyzmatycznych postaci a wielkie, zagrzewające do walki przemówienie Tezeusza jest tak bezbarwne , że Henry Cavill zasługuje na uznanie za samo to że zdołał je zapamiętać. Nikt z publiczności nie powtórzy raczej tego wyczynu. To właśnie mam na myśli pisząc, że nie ma nic gorszego niż nijaki film. Weźmy na przykład taką „Diunę” Lyncha. Mówcie co chcecie, bo nie był to żadną miarą dobry film, ale Paula krzyczącego „long live the fighters!” zapamiętacie do końca życia, czy tego chcecie czy nie. Film może więc nie być dobry, ale mieć dość charakteru, oryginalności i niemal fizycznej siły, żeby stać się dla wielu dziełem kultowym, i nawet jeśli się do tego kultu nie należy, to można go zrozumieć. Tymczasem „Immortals”, film o bogach, bohaterach, legendach i nieśmiertelności to, jak na ironię, w ostatecznym rozrachunku film stworzony by szybko zostać zapomnianym.

 

Nie są w stanie temu zaradzić ani Henry Cavill ani nawet Mickey Rourke i John Hurt wychodzący ze siebie żeby wzbudzić jednak w widzu zainteresowanie i emocje– scenariusz jest zwyczajnie zbyt słaby, dialogi pozbawione wyrazu. Chyba jedyne za co naprawdę można pochwalić „Immortals” bez żadnego „ale” to efekty specjalne. 75 milionów dolarów to w dzisiejszych czasach stosunkowo niewielki budżet dla podobnej produkcji, a efekt końcowy prezentuje się, czysto technicznie, lepiej niż niektóre filmy w których utopiono nawet ponad dwukrotnie większe sumy (khem Green Lantern khem). Oczywiście 3D to absolutna strata pieniędzy, jak zwykle nic nie wnosi, a w okularach film staje się tylko często zbyt ciemny i zwyczajnie męczący do oglądania.

 

„Immortals. Bogowie i herosi” to na pewno nie fatalny film, może dostarczyć niezobowiązującej rozrywki– obsada jest dobra, akcja w miarę wartka, efekty może nie aż imponujące ale zupełnie poprawne. Nie, nie jest to film fatalny i nie zamierzam kłaść się przed salą kinową niczym Rejtan by próbować zatrzymać widzów– to nie nowe „Transformery”. Ale jest to film zupełnie niepotrzebny. Już to wszystko widzieliśmy, nawet nie raz. Przygnębiająca wręcz jest ta ofensywa wizualnie niemal identycznych, przesyconych CGI za to niemal pozbawionych fabuły filmów. Za kilka lat gdy spojrzymy wstecz „Bogowie i herosi” zleją nam się w jedno z nowym „Conanem Barbarzyńcą”, „Starciem Tytanów” i „Księciem Persji” i będziemy zachodzili w głowę po co w sumie Conan chciał uwolnić Tytanów tym magicznym sztyletem cofającym czas?

Komentarze

Tak jak każdy oglądając teledysk do „Alejandro” zastanawiał się czemu Madonna wzięła się za cover starego hitu Ace of Base, tak chyba wszyscy widzowie oglądając Immortals będą bezskutecznie próbowali pozbyć się wrażenia, że oglądają jednocześnie remake 300 i Władcy Pierścieni. – A to Alejandro to nie było właśnie Lady Gagi? W sensie, nie ona to skoverowała?

 

Przykro mi, ale taka jest prawda- nic nie pomoże to jak dziwne hełmy dasz olimpijskim bogom ani to, że przebierzesz wyrocznię i jej towarzyszki za abażury, jeśli wszystkie walki sfilmujesz dokładnie tak jak zrobił to Zack Snyder w ekranizacji komiksu Franka Millera, a armię Hyperiona pod murami Tartaru tak, że okrzyk „For Frodo!” sam ciśnie się na usta.

To pogrubione zdanie mi trochę zgrzyta. Dokładnie fragment „Nic nie pomoże to jak”.

 

Trochę mnie zniechęciłeś tą recenzją, ale pewnie i tak obejrzę. Choćby z ciekawości, ile w niej prawdy :P

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Już pierwsz trailer pokazany spory czas temu, zdecydowanie mnie od tej produckji odrzucił. Porównania z "300" same cisnęły się na usta. Filmu nie obejrzałem i obejrzeć nie zamierzam, a ta recenzja tylko mnie w tym postanowieniu utrwala. Ostatnie zdanie bardzo trafne.

Pozdrawiam serdecznie

@Fasoletti- "A to Alejandro to nie było właśnie Lady Gagi? W sensie, nie ona to skoverowała?"

No i właśnie o to chodzi, że to piosenka Gagi, a wygląda jak cover Ace of Base w wykonaniu Madonny :D

Aha. Nie jestem fanem tego typu muzyki, teledysk Alejandro widziałem może dwa razy w życiu, Madonny lubię tylko jedną piosenkę... Pewnie dlatego nie załapałem przesłania.
W takim razie zwracam honor :)

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Brejo! Pod Twoją poprzednią recenzją napisałam, że interpunkcja woła o pomstę do nieba. Czemuż to zignorowałeś?;/ jak ktoś już poświęca czas na komentowanie, to warto sobie wziąć do serca radę i trochę popracować nad wytkniętymi błędami;/ 

Trochę tu dużo nawiązań, ale w sumie ok!

Porównanie do 300 to coś złego? Przecież ten film był rewelacyjny.
:)
Ale na "Immortals" się nie wybieram, bo zwiastuny odrzucają całkowicie.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Nowa Fantastyka