- publicystyka: Kicz w (bardzo) dobrym guście, czyli "Lubelska masakra kotem podwórkowym" Piotra Mroka

publicystyka:

Kicz w (bardzo) dobrym guście, czyli "Lubelska masakra kotem podwórkowym" Piotra Mroka

Nagły atak dobrej grafomanii

Muszę przyznać, że jestem zaskoczony sposobem, w jaki Mrok potrafi przemienić pomysł na książkę, której nie dałoby się w żadnym wypadku czytać w tekst, który czyta się z prawdziwą przyjemnością, raz po raz uśmiechając się pod nosem. Autor w swojej najnowszej powieści obrał za cel pisarzy-grafomanów. Trzeba przyznać, że jest to naprawdę dobry temat do eksploatacji, zwłaszcza, jeśli chodzi o pozycję humorystyczną. A Mrok doskonale czuje się w tym klimacie, raz po raz serwując nam coraz to dziwaczniejsze grafomańskie pomysły, które stanowią świetne tło dla głównej osi wydarzeń.

 

No dobra, ale o co tu biega?

Główny bohater, pisząc i tworząc, balansuje na krawędzi grafomanii. Nie zdaje sobie z tego sprawy do czasu, gdy porywają go jego własne postacie literackie, domagając się poprawy jakości tekstów, aby dało się je w ogóle czytać. Od tego momentu główny bohater zyskuje nowe idée fixe; jest nim stanie się prawdziwym, uznanym pisarzem. Problem polega na tym, że zupełnie nie wie, jak się za to zabrać. Szczęśliwie (albo i nie) jego własne, karykaturalne postacie literackie przyjdą mu z pomocą, najlepszą, na jaką stać zakonnicę-karła, hitlerowskiego zbrodniarza, psychopatycznego mordercę i mechanicznego kota obronnego. Ta wybuchowa mieszanka jest podlana słodko-kwaśnym sosem sarkazmu, który nierzadko zyskuje dodatkowy smaczek pisarskiej autoironii.

 

I jak to rozumieć?

Osoby, które twórczość Mroka znają i doceniają, z pewnością dostrzegą kilka żartów dla wtajemniczonych, które autorowi udało się przemycić do swojego tekstu. Są nimi nawiązania do poprzednich książek autora, stąd moje stwierdzenie, że nierzadko zdarza się mu uciekać w pisarską autoironię. Co więcej, moim zdaniem przy okazji nieźle obnaża mechanizmy rządzące procesami myślowymi odpowiedzialnymi za ucieczkę w grafomianię; moim ulubionym fragmentem całej powieści jest epizod mający miejsce w szkole grafomanów, kiedy to garść pisarzy in spe zaczyna bronić pomysłu swojej nauczycielki przed uczennicą mającą odwagę wyrazić swoje wątpliwości co do literackiej jakości jej tekstu.

 

To czytać, nie czytać?

"Lubelska masakra kotem podwórkowym" to tekst, który polecam szczególnie początkującym pisarzom. Można się pośmiać i jednocześnie zastanowić nad własną twórczością. Myślę, że to książka dla każdego – przyjemna, humorystyczna konwencja i szalone pomysły autora sprawiają, że czyta się naprawdę przyjemnie. Polecam.

Komentarze

Ciekawa, sprawnie napisana recenzja. Teraz masz pewność, że ktoś przeczytał i czuje się zachęcony. ;)

Nowa Fantastyka