- publicystyka: Gra o Tron 3 – odcinek dziesiąty, czyli finito po raz trzeci

publicystyka:

Gra o Tron 3 – odcinek dziesiąty, czyli finito po raz trzeci

Gra o Tron 3 – odcinek dziesiąty, czyli finito po raz trzeci

 

Za nami odcinek dziesiąty. Finał trzeciego sezonu. Było naprawdę bardzo dobrze. Przelecieliśmy przez wszystkie wątki, sporo kwestii zostało wyjaśnionych. Niektóre sceny widziałbym trochę inaczej, ale nie ma co narzekać –bawiłem się świetnie. Trochę szkoda, że czeka nas rok przerwy, zdążyłem się przyzwyczaić do cotygodniowego rytuału jakim była Gra o Tron.

 

Odcinek zaczął się od kontynuacji Krwawych Godów. Pokazano dokładnie te sceny, których zabrakło mi w zeszłym tygodniu – ogólnie panujący chaos i pożoga. Jednak według mnie zrobiłyby dużo większe wrażenie, gdyby stworzyć z tego jedną, trwającą pół odcinka całość. Ciało Robba z przyczepioną głową wilkora stanowiłoby idealne zwieńczenie dłuższej sekwencji (nie spodziewałem się, że akurat to znajdzie się w serialu, byłem pozytywnie zaskoczony).

 

Starym zwyczajem najwięcej wydarzyło się w Królewskiej Przystani. Pogawędka Tyriona Lannistera (Peter Dinklage) z Sansą Lannister (Sophie Turner, przy okazji, połączenie tego imienia i nazwiska wygląda naprawdę dziwnie) była całkiem niezła. Sansa wydaje się zadowolona z nowej sytuacji, czemu zresztą nie można się dziwić. Krasnal potraktował ją "po rycersku". Dialog Varysa (Conleth Hill) i Shae (Sibel Kakilli) był co najmniej zastanawiający. Jak zazwyczaj podobają mi się zmiany postaci wprowadzane przez scenarzystów, to tym razem uważam, że popełnili błąd. Nie powinni ruszać Shae. Jestem dość przekonany, że ta krótka wymiana zdań ma uzasadniać przyszłe wydarzenia, ale rozwiązanie zastosowane przez Martina było wielokrotnie lepsze i bardziej uderzające. W tym sezonie wszystkie rozmowy Tyriona z Cersei (Lena Headey) wypadły bardzo ciekawie i tak było również tym razem. Pomimo spięć i negatywnych uczuć, rodzeństwo zawsze znajdzie wspólny język. Pozostając przy rodzeństwie, scena spotkania Cersei z Jaimem (Nikolaj Coster-Valdau) mnie zaskoczyła. Utrzymano ją w smutnej atmosferze, co wydało mi się interesujące i autentyczne, ale opcja z powieści była dużo lepsza (w sadze reunion nastąpił nieco później, na zmianę zdecydowano się zapewne, żeby pokazać to jeszcze w tym sezonie). Najciekawsza w stolicy była scena spotkania Małej Rady. Joffrey (Jack Gleeson) zaczyna podpadać w zasadzie wszystkim oprócz lizusowatego maestera Pycelle'a (Julian Glover). Myślę, że ma to duże znaczenie fabularne. Pewnie nie tylko mi nasunęły się skojarzenia z Szalonym Królem. Następujące po tym randez-vous Tywina (Charles Dance) z Tyrionem również wypadło wyśmienicie.

 

W tym odcinku bardzo spodobały mi się przejścia pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Od Brana (Isaac Hempstead-Wright) mówiącego o tym, że najgorszą zbrodnią w oczach bogów jest łamanie praw gościnności do obżerającego się Waldera Freya (David Bradley). Od Roose'a Boltona (Michael McElhatton) wyjaśniającego, co zaszło w Winterfell do jego bękarta Ramsaya Snowa (Iwan Rheon). Wyszło bardzo płynnie, naturalnie i sugestywnie. Swoją drogą chyba dopiero teraz ujawniono, kto torturował Theona i co tak naprawdę wydarzyło się w siedzibie Starków. Rozmowa Freya z Boltonem również wiele sugerowała. Odniosłem wrażenie, że Roose wcale nie jest zadowolony z takiego obrotu spraw, uśmiecha się, żartuje, ale oczy ma zimne. Nawet jeśli w powieści czyniono takie aluzje, to kompletnie tego nie wychwyciłem.

 

Na Północy było bardzo intensywnie. Spotkanie Jona (Kit Harington) i Ygritte (Rose Leslie) było chyba najsmutniejszą sceną całego odcinka. Wszystko mi tu zagrało (nawet "kocham cię, ale muszę iść do dom"). Już o tym pisałem, ale nie zawadzi powtórzyć. Leslie to zdecydowanie najlepsza kobieca aktorka trzeciego sezonu. Przy niej nawet Kit Harington wydaje się być porządnym Jonem.

 

Sporo wydarzyło się u Stannisa (Stephen Dillane). Rozmowa Davosa (Liam Cunningham) z Gendrym (Joe Dempsie) wywołała uśmiech na mojej twarzy. Wygląda na to, że bękart odegrał już swoją rolę i w kolejnych sezonach raczej go nie zobaczymy (choć kto wie, może scenarzyści jeszcze coś dla niego ukręcą). Natomiast sama końcówka była bardzo ładnie skomponowana. Sala obrad oświetlona promieniami zachodzącego słońca nadała całości atmosferę pełną nadziei.

 

Najbardziej po macoszemu potraktowano Greyjoyów i Daenerys (Emilia Clarke). Szczerze powiedziawszy to pod koniec odcinka obawiałem się, że Matka Smoków w ogóle się nie pojawi. W przypadku Żelaznych Ludzi było nieźle. Yara (Gemma Whelan) pokazała, że ma jaja (łapiecie dowcip?). Natomiast co do Dany, mam mieszane uczucia. Z jednej strony było epicko, a z drugiej nigdy nie byłem przekonany, co do autentyczności takich zbiorowych uniesień.

 

Reasumując, było naprawdę nieźle. Krwawe Gody zostały zrehabilitowane w moich oczach, nie sądziłem, że podzielą je na dwa odcinki. Jednak mając na uwadze to, że chodzi o finał sezonu, to odniosłem wrażenie, że mogło być lepiej. Zabrakło dobitnych cliffhangerów. Część wątków została prawie, że zamknięta, część napięcia zwyczajnie się rozmyła. Można było pokazać kilka rzeczy, które naprawdę wstrząsnęłyby publiką (chociaż pewnie scenarzyści zachowali je, żeby czwarty sezon zacząć w stylu Hitchcocka). A, i nie mogę uwierzyć, że zrezygnowano z imprezy pt. Sam Zabójca, serial na tym sporo traci.

 

Chciałem podziękować wszystkim, którzy wytrwali ze mną i moimi recenzjami przez kolejne dziesięć odcinków, a w szczególności tym, którzy zdecydowali się zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Jeśli chodzi o moje odczucia, to uważam, że formuła tekstowych recenzji się wyczerpała. Jest fajnie, ale ten projekt zdecydowanie wymaga odświeżenia. Mam kilka ciekawych pomysłów, także do zobaczenia za rok.

 

Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji,

Snow

 

PS Podrzucam link do nowego utworu Karliene pt. The End piosenka zainspirowana Krwawymi Godami.

Komentarze

Też bardzo podobały mi się te płynne przejścia z jednego wątku na drugi. Szkoda, że dopiero teraz i mam nadzieję, że będą to stosować w kolejnych sezonach.

I też zabraklo mi czegoś w ostatniej, a więc teoretycznie najmocniejszej scenia - Dany. Za to scena otwierajaca - miód cud i orzeszki!


Tak się zastanawiałam nad Joffem i Ramsay'em. I cieszę się, że tych dwóch tak się od siebie różni. Oczywiście mają ze sobą wspólnego, ale... są inni i to bardziej niż w książce, co jest dla mnie na duży plus. Serialowy Ramsay jest bardziej "radosny" w swoich torturach.

"Joffrey (Jack Gleeson) zaczyna podpadać w zasadzie wszystkim oprócz lizusowatego maestera Pycelle'a (Julian Glover)."- ja to odczytałem inaczej. Pycelle na tym spotkaniu Rady wykorzystywał każdą okazję, żeby zemścić się na Tyrionie za wcześniejsze uwięzienie i zgolenie brody. Podlizywanie się Joffreyowi i odgrywane oburzenie służyło raczej dolaniu oliwy do ognia, żeby Joffrey kazał pojmać albo nawet stracić Krasnala.

A co do ogólnych wrażeń - to już tradycja w "Grze o tron", że najmocniejsze uderzenie przypada na przedostatni odcinek (egzekucja Neda, bitwa nad Czarnym Nurtem, Krwawe Gody). W czwartym sezonie mogłyby się w nim znaleźć <uwaga spolier> pojedynek Czerwonej Żmii z Gregorem Clegane'em, a wtedy w dziesiątym jeszcze byłaby śmierć Tywina Lannistera na wychodku <koniec spoilera>.

Co do Pycelle'a to może i tak właśnie miało być. Generalnie w powieści odniosłem wrażenie, że to są straszne ciepłe kluchy, które podlizują się po kolei wszystkim i w dodatku nie grzeszą rozwagą. W serialu to marginalna postać, która we wszystkim przyklaskuje Joffreyowi, a wczesniej, z tego co pamiętam, przyklaskiwała Robertowi (zabicie Daenerys).

SPOILER

Strasznie byłem zawiedziony wynikiem tego pojedynku ;)

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

SPOILER, HUE HUE

Wygląda na to, że bękart odegrał już swoją rolę i w kolejnych sezonach raczej go nie zobaczymy (choć kto wie, może scenarzyści jeszcze coś dla niego ukręcą.

Jak dla mnie to wszystko ładnie się układa pod wydarzenia z książki, czyli spotkanie Gendry'ego z Brienne pod koniec czwartego tomu. W końcu nie wiadomo, gdzie on dopłynie tą rozklekotaną łódeczką ;)

Co do Shae - też się zastanawiam, czy ta scena oznaczała, że Tywin dowie się o romansie Shae i Tyriona i wyśle Shae tam, gdzie... wysłał Tyshę, czy też biedna Shae zginie, pytanie z czyjej ręki ;)

Spotkanie Jaime-Cersei, zupełnie inne niż w książce, ale świetnie zagrane przez Costera-Waldau. Widać, że wrócił zupełnie inny Jaime, niż wyruszył i że Cersei nie będzie wiedziała, co z tym zrobić.

Sezon był pierwszym, który oglądałam po przeczytaniu książki, więc siłą rzeczy mam zupełnie inny odbiór niż przy dwóch poprzednich - oglądanie polega przede wszystkim na porównywaniu. I to porównanie w moim odczuciu wypada jednak na korzyść serialu. Gdy w większości przypadków ekranizacji powieści pomijanie wątków, wyrzucanie postaci, łączenie dwóch bohaterów w jednego się nie sprawdza, tutaj wyjątkowo twórcy dali radę. Widać to zwłaszcza w przypadku Gendry'ego, który "zastąpił" Edrica Storma - jakoś nie zauważyłam też braku Cytryna i tej całej reszty ferajny, którą spotyka Arya. Z kolei rozwinięcie marginalnych postaci też wyszło świetnie - bardzo fajna Shireen, no i zdecydowanie świetna Margaery. Oczywiście do wielu rzeczy można się przyczepić - lepiej zapomnieć o Reedach, u Dzikich też tak jakoś nudno (w przeciwieństwie do Ciebie, nie przepadam za Ygritte, a Rose Leslie kojarzy mi się bardziej z pokojówką z Downton Abbey :)). Szkoda, że na czwarty sezon trzeba będzie czekać aż rok...

Brawo! A dj się w końcu ogarnął i zrobił to, co należało

"Przychodzę tu od lat, obserwować cud gwiazdki nad kolejnym opowiadaniem. W tym roku przyprowadziłam dzieci.” – Gość Poniedziałków, 07.10.2066

Świetne wykonanie "The rain of Castamere", o filmie już nie wspomnę...

Jeśli chodzi o inne role aktorów znanych z "Gry o Tron" - oglądam sobie teraz serial "Ripper Street" i tam się co chwila potykam o kogoś z obsady GoT, nie wspominając o tym, że jedną z głównych ról gra Jerome Flynn, czyli Bronn.

Natomiast chyba największym szokiem było dla mnie uświadomienie sobie, że Rory McCann, czyli Ogar, grał wczesniej w "Ostrych psach" i wyglądał w nich jak na załączonym obrazku:

http://24.media.tumblr.com/tumblr_m8w65iipQn1qb5j8po1_500.png

Widać lubi być "psem". ;)

Nowa Fantastyka