- publicystyka: Współczesne stare, dobre s-f - recenzja Wyprawy Łowcy

publicystyka:

Współczesne stare, dobre s-f - recenzja Wyprawy Łowcy

Współczesne stare, dobre s-f

Ramon Espejo to kawał pinche skurwysyna, jak sam często siebie określa.

Gdy na odległej ziemskiej koloni musi na jakiś czas zniknąć z miasta, wyrusza na kolejną ekspedycję w poszukiwaniu cennych minerałów. To, co tam znajduje, zmusza go do szaleńczego wyścigu, który na zawsze zmienia jego życie.

 

Wyprawa Łowcy to książka w pewnym sensie wyjątkowa. Trzech autorów oraz dwudziestoletnie leżakowanie w oczekiwaniu na lepsze czasy. George R.R. Martin, Gardner Dozois i Daniel Abraham. Tacy autorzy to porządna rekomendacja, jednak jak broni się sama powieść?

 

Książka ta jest zajmującą powieścią przygodową – zajmującą, jeśli czytelnikowi uda się przebrnąć przez sto stron rozbiegówki, które być może dobrze nakreślają atmosferę panującą na planecie oraz opisują dość obrazowo różnorodność obcego – a jednak tak podobnego – świata, jednak w gruncie rzeczy są po prostu nudne. Książce wydanej w dwudziestym pierwszym wieku nie wystarczą latające jaszczurki i lodososny, żeby naprawdę pobudzić wyobraźnię czytelnika. A wątek niemożności porozumienia się z obcymi naprawdę nie jest niczym nowym.

 

Po tym przydługim wstępie autorzy wpuszczają nas na głębsze wody. Fabuła przestaje być prostoliniowa i przewidywalna, a bohater staje przed ciekawymi problemami. Czytelnik obserwuje powolną metamorfozę Ramona, dzięki której odkrywa on swoją naturę. I dochodzi do smutnej prawdy, że człowiek, niezależnie od czasu i miejsca, na zawsze pozostanie człowiekiem.

 

Recenzowana powieść (nie licząc pechowego początku) to porządny kawałek literatury, jednak po takich autorach można było spodziewać się dużo więcej. Gdyby książka została napisana w normalnym trybie i wydana w latach siedemdziesiątych, prawdopodobnie trafiłaby na listę klasyków. Prawie ćwierćwieczny poślizg nie wyszedł jej na dobre. W wolnej chwili można po nią sięgnąć, jednak nie robiąc tego, dużo nie stracicie.

 

4/6

Martin G.. R. R., Dozois G., Abraham D.

Wyprawa Łowcy

tłumaczenie: M. Jakuszewski

ZYSK I S-KA 2010

23,00 zł

Komentarze

Wprawka przed konkursem. 1999 znaków. Okazuje się, że stuznakowe widełki to wcale nie taka prosta sprawa.

Pozdrawiam,
Snow

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

"Trzech autorów oraz dwudziestoletnie leżakowanie w oczekiwaniu na lepsze czasy. George R.R. Martin, Gardner Dozois i Daniel Abraham. Tacy autorzy to porządna rekomendacja, jednak jak broni się sama powieść?"
" (...) rozbiegówki, które być może dobrze nakreślają atmosferę panującą na planecie oraz opisują dość obrazowo różnorodność obcego - a jednak tak podobnego - świata, jednak w gruncie rzeczy po prostu nudne."- Rozbiegówka jest nudna. Chyba że ja czegoś nie umiem wyłapać w tym zdaniu.
"Książka ta jest zajmującą powieścią przygodową - zajmującą, jeśli czytelnikowi (...)a jednak tak podobnego - świata, jednak w gruncie rzeczy są po prostu nudne. Książce wydanej w dwudziestym pierwszym wieku nie wystarczą latające jaszczurki i lodososny, żeby naprawdę pobudzić wyobraźnię czytelnika."
To są pierdoły i w normalnym tekście bym ich nie zaznaczał- pytanie tylko, czy w czymś, co ma 1999 znaków, takie pierdoły mają rację bytu?
Tekst na konkurs radzę lepiej poprawić.
Z poważaniem
Lassar



Kajam się.
Przejrzałem jeszcze raz- strony są nudne.

De gustibus non coś tam, coś tam... Mnie się właśnie ten początek bardzo podobał. Ta atmosfera tajemnicy, kto go porwał, tego zanurzonego w ciemności (no potem się okazuje, że nie porwał, tylko wyklonował?), i te dociekanie o co chodzi. A potem to już "typowe" sci-fi fantasy. Koleś dostał questa, i go wypełnia. Owszem, nie takie typowe, bo w trakcie czytania doznajemy przewartościowania swych zapatrywań na to, kto jest tym złym, a kto tym dobrym, niemniej jednak takie sztuczki też już czytalim. Mnie zaciekawił przede wszystkim świat opisany, i z chęcią bym się o nim dowiedział czegoś więcej. Uniwersum "Wyprawy Łowcy" aż się prosi o rozwinięcie.

 

A tak na marginesie dodam, że te hiszpańskie wstawki pomału zaczynały mnie drażnić. Pendejo i tak dalej. Nie każdy musi mieszkać w Teksasie, i kumać te grypsy meksów. Gringo, cojones, to jeszcze, ale cała reszta? Mnie drażniła, ale znowu, de gustibus, bla, bla, bla...

Lassar, ano widzisz. Dzięki temu testowi uświadomiłem sobie, że krótki tekst jest bardziej podatny na przejście tego typu powtórzeń.  Niby szybkie do sprawdzenia, ale chyba dlatego człowiek przelatuje wzrokiem bardzo pobieżnie, bo podświadomie wie, że w takim krótkim to ciężko dużo błędów narobić ;). Taka moja diagnoza ^^

krisbaum, mnie z kolei ta mroczna ciemność - nie wiadomo co, strasznie drażniło. A jeśli chodzi o same uniwersum to zdaje się, że jest to jakieś szersze uniwersum jednego z autorów - Dozoisa.

Sygnaturka chciałaby być obrazkiem, ale skoro nie może to będzie napisem

Nowa Fantastyka