- publicystyka: Głosem Katona, czyli jak zostać publicystą

publicystyka:

Głosem Katona, czyli jak zostać publicystą

Salve! Skoro kliknąłeś w ten wielce zachęcający tytuł, powiem ci, jaki jest cel tego tekstu. Otóż, zamierzam z ciebie zrobić prawdziwego pogromcę, mordercę nędznych śmiertelników, prosa wśród zgrai nędznych noobków, wokoło którego głowy będą latały nagie kupidynki, rytmicznie szarpiąc struny lir i unisono podśpiewując – „monster kill, monster kill, mo-mo-monster kill!".

Jest to chyba warte chwili uwagi? Szeregowy, broń w łapy i do szeregu marsz!

A więc pomyśl przez chwilę – co? – tak, masz na to pozwolenie. A więc, pomyśl – co najbardziej podnieca płeć przeciwną, co karze pochylić głowy nad przenikliwością umysłu publicysty, co najbardziej uderza w czytelnika, tak że ten chowa się w kącie i obronnie zasłania ramionami? No? Nie, nie chodzi mi o twardą pornografię. Krytyka, tępaku, krytyka! Krytykujący wygląda o wiele mądrzej niż krytykowany. Problem w tym, że jak tak patrzę na was... no, trudno by było w waszym przypadku wyglądać mądrzej.Hej, hej, nie odchodź! Za co mi płacą, do cholery. Ominiemy i tą przeszkodę. Ale po kolei. Więc: 1. Scouting!

 

Oczywiście, żeby do czegoś się odnosić, trzeba do czegoś się odnosić. Poplącz się przez jakiś czas po perymetrze, posłuchaj, co innym przeszkadza, zanotuj te najczęściej powtarzane uwagi. W końcu, cholera, awangardziści mogą być docenieni, ale dopiero wiek po swojej śmierci! Nasze cele są bardziej doraźne, tak rzeczywiste, jak figi rzucone na podłogę. Kiedy notesik będzie zapełniony, czas na fazę drugą.

2. We have the main.

 

Dobra– wiadomo już, co krytykować. Ale jak? W sposób cudowny w swej prostocie: ironia. Pamiętaj, aby wszystko odpowiednio wyraźnie przerysować, po co ktoś ma trudzić wystającą część swojego ciała? Gorzkie, sardoniczne słowa są atrybutem jedynego sprawiedliwego lub cynicznego indywidualisty. Nieważne– Katon czy G. House, i tak wszyscy biją już czołem w marmurową posadzkę świątyni. Jakieś potrzeba odwagi, by tak otwarcie wystąpić?– pytają się nędzne duszyczki.

3. Harras?

 

Jednak, cholera, nawet najbardziej tendencyjny pisarz może dostać po wirtualnej dupie, kiedy zaweźmie się na niego jakiś idiota. Najważniejsza zasada– nigdy nie uderzać bezpośrednio! Niech każdemu się wydaje, że satyra dotyczy kogoś innego. Nic tak nie cieszy człowieka, jak błędy bliźniego. Zapisz sobie ten aforyzm, może się jeszcze przydać. W taki sposób wszyscy są zadowoleni, a owcze w wilczej skórze twych słów spokojnie pasą się, nie niepokojone żadną wizją odwetu.

4. Nuclear launch detected

 

I to właściwie wszystko, co musisz wiedzieć. Pamiętaj– mądrych ludzi nigdy za wiele, a mądrzy są ci, którzy umieją wskazać, czemu inni mądrzy nie są. Na szczycie są ci, którzy nie upadają – a nie upadają ci, którzy się nie wspinają.

Jeszcze ćwiczenia praktyczne. Przeczytaj chociaż ten tekst, jest on doskonałą ilustracją siebie samego. I też czy czasami nie jest... Oj! Paradoksem?

 

 

 

 

 

Komentarze

Tekst ten w zamierzeniu był żartem (mam nadzieję, że nikt sie nie obrazi). I odautorska zagadka- gdzieś w tym tekście są ukryte dwa nawiązania do dzieł Kaczmarskiego. Znalazca otrzyma gumowego kurczaka.

Czemu usunięte. Celne było. I zastanawiałem się tylko, czy ja wściekłem, czy Katy. Taka fajna nam publicystyczna debata wyszła :(

No nie, taki fajny tekst, a musiałeś go zepsuć zdaniami zaczynającymi się od "a więc" :P

i każe, nie karze, w tym akurat znaczeniu

Szanowny autorze: najpierw, zanim przyobleczemy się w bóstwa szaty, uczymy się zasad gramatyki. Zatem nie: "tą" przeszkodę tylko "tę". Ale z tym "Jakieś" potrzeba odwagi to już na publicystyce nie wypada...
Nic tak nie cieszy człowieka, jak błędy bliźniego. - to jakiś autorski aforyzm? Jaki głęboki i sardonicznie satyryczny... Boże, pod ziemię się zapaść to za mało dla Twego geniuszu! - Ale zapisałem, zanotowałem, zakonotowałem, i przesłałem innym.
Tekst jest doskonałą ilustracją siebie samego - genialne:) tylko gówno z tego tekstu i sformułowania wynika! Czyli co, tekst jest ilustracją... autora?

"Na szczycie są ci, którzy nie upadają - a nie upadają ci, którzy się nie wspinają"
czyżby
"Kto się nie wspiął- ten nie spada,

A kto pragnie być na szczycie -

Będzie spadać całe życie. "

oraz
"Otóż, zamierzam z ciebie zrobić prawdziwego pogromcę, mordercę nędznych śmiertelników, prosa wśród zgrai nędznych noobków, wokoło którego głowy będą latały nagie kupidynki, rytmicznie szarpiąc struny lir i unisono podśpiewując -"
"Spoczywa łotr wśród chmur
Na materacu z piór,
Koi go lira tkliwa...
Wtem widzi, że tuż, tuż
Ów, co mu w kark wbił nóż -
Też rajskich dóbr zażywa.
Zakrzyczał łotr brzęk lir:
Co robi tu ten zbir?
Wszak zadźgał mnie, gadzina!
Czy to nagroda za
Złem zwyciężanie zła?
Czy Raj to, czy melina?"
Obie piosenki z tego samego albumu. Kurczaka wysyłasz do usa. Priorytetem.

i zapomniałam dodać: z napisanym odręcznie listem w którym przeprosisz mnie za wszystkie zniewagi pod moim adresem.

Pomyłka.
Pierwsze pasuje, Teodycea za bardzo wydumana.
Cóż, muszę przyznać, że drugie było raczej dla fanatyków J. K., który mają przesłuchaną każdą płytę chociaż 500 razy.
"Czterdziści lat nasz uczono,
Kiep ten, co w prawdę wierzy
A teraz głosem Katona,
Mówicie: bądźcie uczciwi."

"Egzamin"

"Czterdziści lat nasz uczono,
Kiep ten, co w prawdę wierzy
A teraz głosem Katona,
Mówicie: bądźcie uczciwi."
lol ja tego nie znałam po prostu.

aha, i zapomniałem napisać: suprize!!

Zastanawiałem się, czy ktoś rozpozna styl.

Co zaś do tekstu: może pod względem merytorycznym nie za bardzo mi wyszedł, co zaś do przeszłania- nie mam wątpliwości.

No właśnie - przepraszaj, małpo jedna!

Mam wrażenie, że autor nie rozumie słowa "publicysta" i już w tytule tekst się rozkracza. Do tego ortografia i stylistyka skrzeczy. I nawet jeśli artykułowi cel przyświecał zacny, a przesłanie było niegłupie, całość się wyłożyła na formie.

Och, JeRzy, autor twierdzi, że to był jeno żart... On nie chce ci odebrać redakcyjnego stołka. Wyluzuj.

Nowa Fantastyka