- publicystyka: Imperium Suremu, czyli epicka fantasy w stylu „Gry o tron”? – konkurs SNF 004

publicystyka:

Imperium Suremu, czyli epicka fantasy w stylu „Gry o tron”? – konkurs SNF 004

"Namiestniczka" Wiery Szkolnikowej, debiutującej autorki pochodzącej z Białorusi, mieszkającej obecnie w Kanadzie, to pierwszy z zaplanowanych trzech tomów cyklu o Suremie. Jest to też czwarty tytuł wydanych przez wydawnictwo Prószyński i S-ka książek z serii "Nowej Fantastyki".

 

Wiedziony hasłami reklam i recenzji, iż na rynku pojawiła się kolejna powieść w stylu epickiej fantasy, pokroju takich sław pisarskich jak chociażby G.R.R. Martin, postanowiłem udać się do najbliższej w okolicy księgarni by nabyć ten egzemplarz.

 

Faktycznie z początku wyglądało to na dzieło epickie: dołączona mapka przedstawiająca ziemie Imperium Suremu, objętość ponad 800 stron, czyli jak na epickość i fantasy wydawało się to w porządku. Już w księgarni przeczytawszy kilkadziesiąt stron zainteresowałem się książką, fabuła zaczynała mnie powolutku wciągać.

 

W przedstawionym w powieści Imperium Suremu od zarania dziejów władają namiestniczki. Obecnie władczynią tego potężnego Imperium jest Erissa. To wykształcona, sprawiedliwa, mądra i miłosierna, a także obdarzona wszelkimi dworskimi manierami osoba. Jako władczyni zakończyła w ciągu trzech lat długotrwałą wojnę. Nad Imperium zawisa widmo zagłady zapowiedzianej w starożytnych proroctwach, które nie tylko mogą zakończyć rządy Erissy, ale mogą doprowadzić do jej śmierci. Warto tutaj wspomnieć o pojawiającej się w fabule tajemnej księdze, poszukiwanej przez bohaterów w trakcie czytania opasłego tomiszcza. Odnaleziona księga może doprowadzić do upadku imperium, prawdopodobnie, bo coś tam zostało napisane, ale co? Tego nie byłem w stanie się w żaden sposób dowiedzieć. Myślę, że sama autorka też do tego nie doszła, gdyż owiana wielką tajemnicą księga pod koniec została potraktowana mimochodem. Po co był ten element, który wydawał się dla fabuły kluczowy, a w efekcie przez autorkę sukcesywnie maskowany wielowątkową fabułą, tego nie wiem. Właśnie, wielowątkowość fabuły tej powieści i pojawiające się coraz to nowe elementy sprawiają, że czytelnik nie ma czasu na nudę. Pierwsze strony, które mnie urzekły w księgarni, na przestrzeni tych 500 stron z narastającymi i nabierającymi prędkości wątkami, niczym atakująca brzeg fala tsunami, obawiałem się nadchodzącej katastrofy, kiedy powieść się skończy, a ja zostanę tylko z przedstawionymi wątkami. Na szczęście trzysta stron przed końcem książki, coś się zaczęło dziać. Akcja przestała już nabierać takiego suspensu, wątki zaczęły się klarować. Generalnie mogłem się wreszcie wczuć w klimat lektury, zaczęła się gra na emocjach czytelnika – kogoś znienawidziłem, kogoś polubiłem. Czyli te 500 stron to wstęp? Może tak, może nie, ale ja lubię jak wątki są wplecione w fabułę i rozwijają się na całej długości dzieła, a nie na początku i nie tak obszernie.

 

Szkolnikowej nie udało się uniknąć błędów przy tworzeniu tak obszernego epickiego dzieła. Fabuła może trochę męczyć, bohaterowie są niekonsekwentni i nieskomplikowani w swoim działaniu. Przykładem może być tutaj bardzo bystry generał, który daje sobą pomiatać i z zaszczytem przyjmuje swoją dymisję, wygnanie i przymusowe zaślubiny z brzydką kobietą. Inne błędy autorki to: wtórność pomysłów, niekonsekwencja i wpychanie niektórych elementów fabuły „na siłę", czego przykładem jest wspomniana przeze mnie tajemnicza księga zagłady Imperium.

 

Przyczepiłbym się na sam koniec do okładki książki, która nie ma nic wspólnego z treścią (jak słusznie zauważył to Snow), ale nie uczynię tego, gdyż jest ładniejsza od wszystkich, którymi do tej pory opatrzono inne pozycje „Serii Nowej Fantastyki".

Podsumowując, książkę czyta się dobrze i szczerze mogę polecić "Namiestniczkę" niewymagającym czytelnikom oraz tym, którzy poszukują miłej lektury na podróż czy w domowym zaciszu. Natomiast tym, którzy starają się coś znaleźć w stylu "Gry o tron" G.R.R. Martina, nie mogę jej odradzić, ale mogę jedynie przestrzec, że to nie to samo i o klasę niżej. Cóż, nie zamierzam skreślać twórczości Szkolnikowej i na pewno sięgnę po kolejne tomy by skończyć opowieść i móc wszystko ogarnąć i coś więcej powiedzieć o Imperium Suremu, jak i o samej autorce, która urzekła mnie swoim stylem pisania.

 

 

Autor: Wiera Szkolnikowa

Tytuł: Namiestniczka, księga I

Wydano: 10 stycznia 2010 r.

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Tłumaczenie: Rafał Dębski

Liczba stron: 824

Komentarze

Jesli lektura na podróż to tylko polską koleją, na trasę Przemyśl - Kraków. Akurat zdąży człowiek łyknąć! Popracuj nad tekstem, za bardzo skupiłeś się na fabule.

@szoszoon, chyba czaję o co Ci chodzi, ale żeby być pewny: za dużo związku z fabułą, czyli powywalać to, czy zostawić i dodać doadatkowe elementy, np. warsztat autorki i inne błędy.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

W stylu Gry o Tron? Czyli że tu też głównym bohaterom ucinają ręce, głowy, nosy, podrzynają gardła, pchają mieczem w serce, nabijają na pale itd? Nie żeby mi się Gra o Tron i jej kontynuacje nie podobały, ale moje serce nie zniesie więcej takich emocji

@Glegol - Namiestniczka jest podobna do Gry o tron, ale w sensie epickim, nie w sensie tym czy tytułowa bohaterka wyrywa cześci ciała swoim ofiarom, aż take brutalnie nie jest jak myślisz, więc możesz spokojnie książke przeczytać. Twoje serce z całą pewnością zniesie wszelkie emocje wywołane w trakcie czytania, ale może nie wytrzymać czegoś innego (opisałem to w recenzji) :) P;

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Recenzja podoba mi się.  Swoje zdanie o Namiestniczce wyraziłam pod recenzją Snowa :)

Dzięki agazgaga, że Ci sie podobało. I zerkne zaraz na Twoją recenzje pod artykułem Snow'a

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Dziękujemy za recenzję, a ramach uznania dla autora prześlemy "Podróż Turila".

Nowa Fantastyka