- publicystyka: Wampir: o ewolucji obrazu krwiopijcy.

publicystyka:

Wampir: o ewolucji obrazu krwiopijcy.

Pomimo upływu czasu, Dzieci Nocy wciąż stanowią nader przyjemny temat, dla wszelkiej maści twórców. Ostatnie dwudziestolecie tj. lata od roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego, aż po rok obecny– obfitowało w produkcje z pod znaku kłów i kołka.

Niewątpliwie prym wiodą w tej dziedzinie filmowcy. Trzymające swoisty klimat „Od Zmierzchu Do Świtu”, trylogia o przygodach Blade’a, czy niejako „wskrzeszonego” z pomocą srebrnego ekranu Van Helsinga (,któremu co prawda twórcy filmu z 2004 roku, nadali imię Gabriel), seria „Underworld”, czy wreszcie stosunkowo nowy „Świt” (Daybreakers), są dowodem, na niesłabnące zainteresowanie tematem wśród reżyserów i scenarzystów. Kolejny dowód na poparcie tej tezy, to powstałe w ostatnich latach seriale, traktujące o losach krwiopijców, takie jak „Pod Osłoną Nocy, ( „Moonlight”), czy „Czysta krew” ( „True, Blood”), które skupiają wokół siebie rzesze fanów, szczycąc się niesłabnącą popularnością.

Ale to przecież jedynie wierzchołek góry lodowej. Nie sposób przecież przejść obojętnie, choćby obok sagi „Zmierzch” autorstwa Stephanie Meyer, która pośród wielkiej rzeszy zwolenników ( przeogromną część stanowią tu przedstawicielki płci pięknej, szalejące za Edwardem), już została okrzyknięta dziełem kultowym.

Twórcy gier komputerowych, co prawda nieco odstąpili ostatnio od tematu, acz osobiście wciąż pamiętam noce, zarwane na przebijaniu się przez hordy wrogów w stworzonym na kanwie Świata Mroku, „Vampire The Masquarade: Redemption”, gdzie gracz sam miał okazję wcielić się w potomka Kaina, a następnie powtórkę tego stanu rzeczy, tym razem, przy „Vampire The Masquarade: Bloodlines”.

Wampiry, niewątpliwi są, więc obecnie na fali popularności. Spoglądają jednakże, na ostatnie produkcje (mam tu na myśli szczególnie drugą dekadę wspomnianego okresu), zaczynam się coraz bardziej zastanawiać, co stało się z nimi stało. Odnoszę, bowiem wrażenie, że sama postać nocnego łowcy, zaczyna mieć, coraz mniej wspólnego z pierwowzorem zaczerpniętym z legend i ludowych podań, mówiących o straszliwej bestii czyhającej nocą na śmiertelników, czy o wołoskim hospodarze Vladzie Palowniku, którego wizerunek stanowił inspirację, przy tworzeniu głównego celebryty wampirzego świata– Hrabiego Vladimira Drakuli. Czosnek jakby stracił na mocy, woda świecona działa już tylko w niektórych przypadkach, osinowy kołek dawno już wyszedł z mody, a ostatnimi czasy, nawet słońce i srebro nie dają już krwiopijcom rady.

Na tym jednak nie koniec, bowiem zmienia się także sam wizerunek wampira. O ile w czasach, gdy o życie walczyli bohaterowie wspomnianego „Od Zmierzchu Do Świtu”, czy choćby stosunkowo niedawno, gdy odwampirzaniem otoczenia etatowo zajmował się Blade, wciąż były to stare i dobre bestie, nieco jedynie bardziej przystosowane, do współczesnych realiów, to choćby w „Zmierzchu”. Czy przytoczonych na wstępie serialach, przedstawiają się one już zgoła odmiennie. Coraz więcej miejsca poświęca się psychice nieśmiertelnych postaci, ich problemom w życiu po życiu, czy wreszcie fascynacji światem śmiertelników, którą zaczyna przejawiać coraz większa ich rzesza. Największym jak dotąd, zaobserwowanym przeze mnie odstępstwem, była swoista „abstynencja”, czyli w tym wypadku, powstrzymanie się od picia ludzkiej krwi. ( saga„Zmierzch”, czy kolejny z dość aktualnych filmów pt. „Wampiry:Przemiana”).

Te wszystkie aspekty, składają się na współczesny obraz wampira, który zaczyna jawić się nam jako twór bardziej... ludzki. Oczywiście nie wszystkie z prezentowanych nam obecnie Dzieci Nocy, można podciągnąć pod wymieniony wyżej portret, acz jest to ostatnio, zjawisko dość powszechne. Ogromna przepaść dzieli współczesne wampiry, od tych ukazanych choćby na kartach powieści Brama Stokera, czy przedstawionych przez Coppolę w ‘Drakuli” i Polańskiego w „Nieustraszonych Pogromcach Wampirów”.

W starszych produkcjach, ukazywano je jako bezduszne istoty, w pełni wykorzystujące swą nadnaturalność, służąca im za narzędzie do omamiania i wabienia bezbronnych ofiary. Wampir był, bowiem drapieżnikiem, w pełni zdającym sobie sprawę ze swej skuteczności w działaniu. Czytelnika czy widza, pociągały nie tylko, dlatego, że stanowiły ucieleśnienie wszystkich cech, jakie pragnie posiadać śmiertelny człowiek, ale również z powodu swego wyrafinowania, wysublimowania z jednej strony, oraz bezwzględności i drapieżności z drugiej. Wzbudzały to niewyraźne uczucie, którego nazwać nie sposób, a które stanowi swoistą mieszankę przerażenia i fascynacji. Uczucie, które sprawiało, że po spotkaniu z wampirami, podświadomie baliśmy się zamknąć oczy, a wszelkiej maści cienie na ścianie, skrzypy i jęki nabierały nader złowrogiego wydźwięku.

Czy jednak, o dzisiejszych spadkobiercach wizerunku możemy powiedzieć to samo? Większość nastolatek chciałaby chodzić pod rękę, z Edwardem, Emmetem, czy innym Jasperem. Mick St John., główny bohater serialu, „Pod Osłoną Nocy”, jest zwykłym detektywem i gdyby nie fakt, że żona sprawiła mu w noc poślubną dość nietypowy prezent, serial traktujący o jego perypetiach, byłby kolejnym kryminałem i to raczej kiepskim, bowiem wyrzuciwszy z serialu wątek wampiryzmu głównego bohatera i jego dążenia do zachowania człowieczeństwa, musielibyśmy zostawić z niego naprawdę niewiele. Niepostrzeżenie, wyparował gdzieś cały ten mroczny płaszcz tajemniczości i grozy, jaki opinał blade i nieśmiertelne jestestwo istoty, żyjącej, wbrew boskim i naturalnym prawom.

Co sprawiło, że wampir, nie jest już tak straszny jak kiedyś? Czyżby dzieci Hrabiego Drakuli postanowiły iść z duchem czasu i dostosować się do tego, czego wymaga od nich współczesny odbiorca? Czy uległy zwykłej i powszechnej w tych czasach komercjalizacji? Może ludzie chcą mieć, na kogo zrzucić swoje problemy mówiąc między sobą „patrz. On żyje czterysta lat i pożyje pewnie drugie tyle, a też ma kłopot ze znalezieniem swojego miejsca na Ziemi”. A może to swoisty rodzaj ucieczki i poszukiwania drogi do doskonałość, którą dla wielu reprezentują krwiopijcy? Albo próba dowiedzenia, że nieśmiertelność, której pragną, co niektórzy, stanowi nie dar, a przekleństwo, zaś samotność, boli i dotyka nawet te na pozór nieskazitelnie perfekcyjne istoty.

Łamanie schematów, to rzecz dobra, sprzyjająca powstawaniu nowych nurtów, motywów i prądów myślowych, prowadzących niewątpliwie do rozwoju sztuki we wszystkich jej aspektach. Nie protestuje, więc przeciw temu zjawisku. Mimo wszystko jednak, z chęcią powracam do starszych produkcji, gdzie wampiry wciąż stanowiły wcieloną grozę i formę, a jakiej objawiało się zło. I czasem parafrazując starą piosenkę Wojciecha Gąsowskiego, nucę sobie pod nosem:

 

Gdzie się podziały, tamte wampiry?..

Komentarze

Nihil novi sub sole... Ciekawszych tematów nie było?

Bardzo żałuję, że temat wampiryzmu się wyczerpuje. Wspominania Stephanie Mayer zupełnie zhańbiła obraz krwiopijców i to najbardziej jak tylko można by to zrobić… Strasznie nad tym ubolewam. Moja „przygoda” z wampirami zaczęła się od serii gier Castlevania, gdzie wampiry są esencją zła, a walczy z nimi ród, który to robi od pokoleń, nie żaden inny wampir czy zwykły człowiek. Cóż począć… Pozostaje czekać, aż Julius Belmont wybierze się do Edwarda i skopie jego „błyszczący” zadek ;-)

Jak dla mnie, tekst jest ciekawy. Ale nie mogę się do końca zgodzić z autorem. Dlazego? Ano dlatego, że wbrew pozorom, wampir, jest postacią bardzo złożoną pod względem psychologicznym. I pomimo sewgo, najczęściej antagonistycznego wizerunku, według mnie, ma więcej do odczuwania w świecie, jakby nie było wciąż rządzonym przez ludzi, niż poprostu zabijać bezpłciowo, bo taki jest jego onstynkt. Choć nie ukrywam, że książki pani Mayer, są z goła nudne:P. Przynajmniej dla mnie. Ale to chyba za sprawą tego, że jestem męską, szowinistyczną świną, która nie ma w sobie za grosz romantyzmu:P
Pozdrawiam:)

Ciekawy tekst.

Autorze
Odpoiwedź na twoje pytanie co się stało z wizerunkiem wampira tkwi w dekonstrukcji, jako postawie filozoficznej czy estetycznej, twórczej. Nie sposób płynąć pod prąd gdy wszyscy dekonstruują.
PIszesz : Łamanie schematów, to rzecz dobra, sprzyjająca powstawaniu nowych nurtów, motywów i prądów myślowych, prowadzących niewątpliwie do rozwoju sztuki we wszystkich jej aspektach, więc sam sobie odpowiadasz na pytanie co sie z nimi stało. EWOLUOWAŁY. To dobrze, bo ewolucja trwa i być może zatoczą krąg i wrócą do swej poprzedniej postaci wzbogacone o nową treść zrodzoną z dzisiejszej dekonstrukcji.
Ale to miło z twojej strony, że sie o nie martwisz i o zaspokajanie swoich estetycznych doznań:)

Paweł Ciećwierz w swojej książeczce o nieumarłych załatwił temat. Ciężko coś dodać. Ale takie skrótowe przedstawienia zawsze nieźle się czyta. W ostatnim zdaniu przecinek zbędny i dwie kropki p znaku zapytania. Pozdrawiam.

Panie i Panowie, moim zdaniem temat wampirów jeszcze ma dużo do zaoferowania. W powyższym tekście nie ma nic na temat twórczość Ann Rice czy Briana Lumley'a. Już nie mówiąc nic na temat "pamietnika wampira" (serial).
Samo podejście wyżej wymienionych autorów ma zupełnie inne podejście do historii powstania i dziejów wampirów.
Jest więc tematów na wiele filmów :) Ja z niecierpliwością czekam na adaptacje Nekroskopa.
A wizja wampirów wynurzających się z ciemności egipskich mitów też może dużo namieszać :)
Pozdrawiam
Reaper

Myslę że choc to temat na który powiedzianu juz wiele to ciagle mozna jeszcze cos dodać. Sam tekst jednak jest po prostu zbyt lakoniczny i skondensowany. Matimark mógłby go bardziej rozwinąć i naprawdę wyszedłby dobry tekst o ewolucji  wampirów. Ale tak naprawdę czy wampiry ewoluuja w złym kierunku. "Zmierzch" to tylko wypadek przy pracy:-) Zaraz Drakula zgada się z Lestatem, zawołają Blade'a razem pójdą urwać Cullenom głowy przy samych dupach:-)

 

Nowa Fantastyka