- publicystyka: Recenzja Komiks: Hawkman Volume 1: Endless Flight

publicystyka:

Recenzja Komiks: Hawkman Volume 1: Endless Flight

Scenarzysta: Geoff Johns i James Robinson

Rysunki: Rags Morales, Michael Bair, Patrick Gleason i Christian Alamy

Okładka: Andrew Robinson

Wydawca: DC comics

 

 

Bez wątpienia Hawkman przynależy do tego grona bohaterów, których nie łatwo wyprzeć z pamięci. Niby chłop z wielkimi skrzydłami, a wyróżnia się spośród reszty przebierańców swą złożoną osobowością jak i porywającym sekretem z przeszłości. Młody archeolog będący kolejnym wcieleniem egipskiego faraona, zamordowanego przed wiekami przez swego "lojalnego" sługę Hath-Set´a. Nie można się nie zgodzić, że pomysł ten jest wielce zachęcający, szkoda tylko, że został porzucony na tak długie lata na rzecz innej, równie ciekawej koncepcji, a mianowicie kosmicznego stróża prawa z Thanagaru. Jednak po wielu latach w niebycie Carter Hall powraca w swej nowo powstałej serii, pod kierownictwem najbardziej znamienitych kreatorów komiksowego świata. To nie kto inny jak Geoff Johns, James Robinson i równie niepowtarzalny Rags Morales. Wspólnie oprowadzają nas po skomplikowanym świecie skrzydlatego wojownika i jego dawno utraconej miłości w inicjalnym albumie serii pod tytułem "Endless Flight".

 

Pierwsza część historii jasno oddaje to kim jest Hawkman – obrońcą St. Roch i wojownikiem z agresywnym usposobieniem. Wstęp wydaje się podkreślać sam fakt, że Carter oprócz pełnienia super-bohaterskiej funkcji jest ponadto odkrywcą ceniącym sobie nie tylko własne dobra kulturowe, ale również inne cywilizacje jak choćby te, z którymi się zetknął podczas pobytu w Battlelands. Jeden z pracowników Stonechat Museum, archeolog Danny Evans zaginął w czasie poszukiwań tego właśnie miejsca. Okazuje się, że po piętach deptali mu żądni fortuny złoczyńcy z Shadow-Thief´em na czele. Zaskoczył mnie kierunek w jakim podążyli twórcy. Ściślej mówiąc chodzi o samą realizację komiksu przygodowego z motywami fantastycznymi jak np. miejscowi tubylcy o błękitnej karnacji lub występujące tam słoniopodobne stworzenia. Dostrzegalne jest też pewne upodobanie twórców w przyrodnich seriach filmowych Indiany Jones´a, Skarbu Narodów, czy też barbarzyńcy z Cymerii, Conana. W dobrej zabawie nie przeszkadza usilne wprowadzenie podstaw tej postaci dla początkujących czytelników. Idealnym przewodnikiem okazuje się być one-shot "Secret Files & Origins" posiadający biografie najważniejszych postaci, szczegółowy opis muzeum Stonechat, a nawet ukazujący okoliczności w jakich książe Khufu i jego małżonka Chay-Ara tracą życie z rąk Hath-Set´a.

 

Równie ciekawie prezentuje się "Sling and Arrows", w którym to jesteśmy świadkami najburzliwszego konfliktu sięgającego jeszcze Satellite Era. Okazuje się, że w czasie nieobecności obojga ptaszków dopuszczono się zabójstwa burmistrza St. Roch, co gorsza tajemniczy łucznik, Thomas Ludlow działający pod pseudonimem "Spider" nie wydaje się poprzestawać tylko na jednej ofierze. Do poszukiwań mordercy dołącza się sławny awanturnik ze Star City, Oliver Queen alias Green Arrow, z którym nasz skrzydlaty bohater ma na pieńku od czasu członkostwa w Justice League of America. Przyjemna historyjka charakteryzująca się szybką akcją, jak choćby podczas potyczki z Ludlow´em i jego groźnymi "pajęczymi-strzałami". Jednak pomimo zawrotnego tempa na największą uwagę zasługują zgryźliwe wymiany słowne obojga bohaterów, które niejako miały prowadzić do okropnych wydarzeń związanych z Dr. Light´em i Sue Dibny w mini-serii "Identity Crisis".

 

Za znakomity wkład artystyczny należałoby nagrodzić Ragsa Moralesa. Zdecydowanie zasługuje na pochwałę, zwłaszcza za sceny batalistyczne z udziałem Hawkmana, np. jego drobna utarczka z super-przestępcą Bloque, która kadr za kadrem oddawała wielkie zaangażowanie rysownika w ten dosyć krótki fragment. Ponadto pojawiło się parę intymnych scen z udziałem dwojga Sokołów, ale pozostają one w cieniu bardziej wyrazistej dwójki starych znajomych.

 

Nowy Hawkman sprawia wrażenie fruwającej hybrydy Indiany Jones´a i Conana Barbarzyńcy, ale to tylko urozmaica przygody tej już dość sfatygowanej postaci. Można uznać ten album za udaną, choć dosyć późną reanimację tego nieszczęśliwie zakochanego bohatera.

Komentarze

A może napisałbyś tutaj na stronę jakiś tekst o "Blackest Night"? To duże wydarzenie w uniwersum DC.

Jak tylko znajdę czas.

Nowa Fantastyka