- publicystyka: Stanie się czas - Poul Anderson (Konkurs - Stanie się czas)

publicystyka:

Stanie się czas - Poul Anderson (Konkurs - Stanie się czas)

Podróże w czasie nie należą do tematów rzadko eksploatowanych. Wręcz przeciwnie. Wykorzystanie wątku pojawia się w szeroko pojętych sztukach z filmem na czele. Dlaczego w środku tego urodzaju ktoś miałby tworzyć dodatkowe dzieło?

 

Przed lekturą „Stanie się czas" odpowiedź nasuwała się sama: a no po to, że autor to nie byle kto: absolwent fizyki Uniwersytetu Minessota! Człowiek wszechstronny. Humanista i umysł ścisły w jednej osobie. Szeroka wiedza uczyniła go przecież równie dobrym w pisaniu fantastyki jak i fantasy. Od kogoś takiego czytelnik spodziewa się więc solidnego wykładu na temat możliwości ruszenia z posad dotychczasowych teorii fizyki, kosmologii, "mechaniki-czasu". A co dostaje?

 

Dostaje Haviga. Młodzieńca, który w powieści pojawia się w kilku własnych osobach podróżujących w czasie. Havig 1 podróżuje i to wokół niego plecie się nić akcji, istnieje też Havig 2, który Haviga 1 odwiedza, pomaga mu, edukuje... Ot, Havig samouk. Kiedy w końcu pojawiają się na tej fantastycznej arenie inni podróżnicy, okazują się tak samo nieporadni i niepewni co do własnych zdolności jak i Having na początku swego czasu.

 

Skoki w czasie u Andersona są trochę jak migawki slajdów na ścianie. Wszystko dzieje się szybko i trwa krótko. Historia miejscami zwalnia i to wcale nie z korzyścią dla średnio spójnej całości. „Stanie się czas" to realizacja marzeń przeciętnego czytacza, to dłuższa i bogatsza odpowiedź na pytanie: z kim ze zmarłych osób chciałbyś się spotkać? Oczywiście, każdy chciałby się spotkać z Jezusem, ale czy to czasami nie jest już " demode na zachodzie"?

 

Kilka lat temu telewizja BBC nakręciła dokument pt. „Materia czasu". Prowadzący wjeżdżał pół godziny na pięćsetne piętro biurowca tylko po to, by udowodnić, że na górze czas płynie odrobinę wolniej. Nie rozdwoił się jednak, ani nie pomachał swojemu młodszemu wcieleniu z dachu. W temacie wiemy więc więcej i więcej. Dlaczego nie wie tego Paul Anderson?

 

„ Stanie się czas" mogło być powieścią z prawdziwego zdarzenia, gdyby tylko tę lekką płachtę wizji narzucić na solidne rusztowanie pasjonującej nauki, która już istnieje i nie trzeba po nią skakać w przyszłość. Havig, pomimo, że porusza się płynnie po linii czasu, nie wyprzedza niczego, co do tej pory napisano, nakręcono, czy opracowano na temat załamań czasu i ich następstw. Książka daje się czytać, ale lepiej samemu przyśpieszyć np. na nartach wodnych i w ten sposób doświadczyć przyszłości. Chociaż odrobinę.

 

Komentarze

Zdaje się, że już po terminie, ale niech sobie będzie:)

do 3.08 jest termin ;)

Oczywiście temat podróży w czasie był tylko pretekstem do pokazania ludzkości i prawdziwej natury człowieka. To tylko tło, a szczegóły, które krytykujesz są nieistotne. A więc nie jak podróżujemy w czasie, tylko po co i co z tego wynika.

Raezes, dzięki;) jakaś aktualizacja mi umknęła:)

Mam podobne spostrzeżenia wiktorwroz, zabrakło mi tych fundamentów nauki, ale podpisuje się również pod opinią tomaszka83.

mam wrażenie że wszystkim malkontentom narzekającym na brak wyjaśnień umknęła data powstania tej powieści ...

To nie są narzekania, a ja nie jestem malkontentką. Powód jest zgoła prosty - nie podobało mi się z mnóstwa różnych obiektywnych i całkowicie subiektywnych powodów.

Zapomniałam dodać: pamiętacie film Wehikuł czasu z 1960 r? To było głupie do granic, a jednak cholernie wciągające. Książka na podstawie, której nakręcono film  powstała w 1895;) (H.G. Wells) i jest genialna, ciągle żywa i inspirująca. Stanie się czas wydał mi się o wiele gorszy.

Recenzja zakwalifikowana.

Nowa Fantastyka