Punktem wyjścia, na którym mocno opiera się saga, jest powszechna u ludności amerykańskiej wiara w przesądy, zabobony, magiczne numery oraz znaki. Co więcej, owe gusła naprawdę działają – dobrze narysowany heks zatrzyma złodzieja, pomoże w życiu, a nawet ukryje prawdziwy wygląd przed oczami innych.
Card przedstawia losy rodziny Millerów, w której właśnie na świat ma przyjść kolejne dziecko – tytułowy siódmy syn siódmego syna. Wiadomo, iż będzie człowiekiem niezwykłym, a jedna z postaci – pięcioletnia Peggy, żagiew, czyli osoba potrafiąca śledzić ludzkie ścieżki w przyszłości – natychmiast odnajduje w nim sens swego życia; człowieka, który będzie w stanie poprowadzić ludzkość ku lepszemu.
Pierwszy tom "Opowieści o Alvinie Stwórcy" to dzieciństwo chłopca, ukazanie jego największego wroga, przedstawienie ludzi takimi, jakimi są – momentami książka jest wręcz wzruszająca, trudno opanować łzy radości, jak też ludzie potrafią być dobrzy, gdy tylko chcą. Z drugiej strony potrafią być także głupi, zawistni, bezwzględni, pyszni...
Pewnie, że można rzec, iż Card znowu wykorzystuje ten sam motyw, który raz już mu przyniósł sławę. Ender w momencie poznania go miał bodajże sześć lat, Alvina obserwujemy od dziecka i dzieckiem wciąż jest na końcu powieści. Ale to żadna wada, bo Card jak mało kto potrafi wniknąć w umysł młodego człowieka, którego osobowość dopiero się kształtuje, więc mimo iż motyw naprawdę jest ten sam (Alvin czuje, że powinien prowadzić ludzkość, Ender wie, że musi to robić) saga i tak robi niesamowite wrażenie. A moralizatorstwo autora wcale nie nuży, wręcz przeciwnie: naprawdę edukuje.
Gdyby tylko poziom kolejnych części dorównywał tomowi pierwszemu...
Hmm, to nie brzmei zachęcająco. Czyzby autor zdradził horrory na rzecz fantastyki. A może źle kojarzę, że to autr "Szkatułkj"?
Owszem, to autor "Szkatułki", znany jednak głównie z cyklu fantasy "Opowieść o Alvinie Stwórcy" oraz przede wszystkim science fiction "Gra Endera" i liczne kontynuacje.
I bardzo sympatyczny człowiek, jak się okazało w ostatnich dniach. Recenzja niezła, chociaż króciutka - ale z tym samym problemem borykamy się w krótkich recenzjach na łamach NF: przekazać jak najwięcej na małej powierzchni. ;)