- publicystyka: Z lat siedemdziesiątych w przyszłość

publicystyka:

Z lat siedemdziesiątych w przyszłość

Z lat siedemdziesiątych w przyszłość

 

 

Czy człowiek powinien znać datę własnej śmierci? Czy powinien znać przyszłość, nie tylko swoją, ale i swoich bliskich? Oraz, jeżeli już taką wiedzę posiada, to jak powinien ją spożytkować? Motyw podróży w czasie w fantastyce nie jest niczym nowym, raczej jednym z częściej poruszanych tematów. Co nie oznacza, że nie da się o nim pisać ciekawie. Da się.

 

Po prawie czterdziestu latach po premierze Stanie się czas Poula Andersona trafiło na polski rynek i bardzo dobrze się stało. Mamy okazję przeczytać dobrą klasyczną SF, która – nawet jeżeli troszkę trąci myszką – to na pewno jest książką ciekawą i świadectwem pewnego etapu rozwoju gatunku.

 

 

 

Jack Havig jest wyjątkowy. Posiada dar podróży w czasie. Posiada go, odkąd pamięta, „od zawsze" i od najmłodszych lat uczył się, jak nad nim panować i jak z niego korzystać. Jego przygody i doświadczenia będą szybko miały wpływ nie tylko na jego życie, ale może i na inne, przyszłe cywilizacje.

 

Jest interesujący, bo choć idealista, to w żadnym razie nie jest człowiekiem bez skazy. Ludzkie namiętności i przywary też go dotyczą. Wykorzystuje swój dar czasem dla własnej korzyści, a jego postępowanie może budzić moralne wątpliwości. Współpracuje z ludźmi o bardzo podejrzanym zachowaniu i poglądach i z tej współpracy rezygnuje ostatecznie z mało altruistycznych pobudek.

 

 

 

Stanie się czas to książka łącząca w sobie wiele elementów. Bo z całą pewnością jest to powieść akcji – miłośnicy szybkiego tempa powinni być zadowoleni, mogąc czytać o tym, jak bohater snuje swoje intrygi i jak walczy z przeciwnikami. Ale to nie jedyna wartość tej książki. Ma ona też cel edukacyjny i jest próbą przewidzenia przyszłości ludzkości.

 

 

 

Bardzo ciekawe są spekulacje na temat kształtu cywilizacji po upadku i jak mocne piętno wywarłoby na niej dziedzictwo wcześniejszych pokoleń. Czy strach przed powtórzeniem błędów ludzkości nie może na dłuższą metę sparaliżować cywilizacji, sprawiając, że i tak stanie się zagrożona?

 

 

 

Ale Poul Anderson podjął jeszcze inne tematy. Możemy obserwować, jak wyidealizowany obraz człowieka zderza się z rzeczywistością. Jak wiele zła światu może wyrządzić ktoś ślepo zapatrzony w swoje ideały, zarówno pojedynczy człowiek, jak i grupa ludzi. Tu widać, że książka była pisana w latach siedemdziesiątych, kiedy groźba zagłady atomowej wydawała się całkiem realna, a komunizm – gdy pokazał swoje prawdziwe oblicze – przestał być postrzegany jedynie jako ciekawa wizja społeczna.

 

Trudno powiedzieć, w jakim stopniu jest to wadą tej powieści. Czy spojrzenie człowieka z lat siedemdziesiątych na nasze czasy traktować jako trącące myszką, czy ciekawostkę, pokazującą czego ludzie obawiali się czterdzieści lat temu? Możliwe, że i jedno, i drugie.

 

Podobna dwuznaczność jest zauważalna przy opisach wydarzeń i tła powieści. Autor nie pisze szczegółowo o problemach ludzkości, raczej ogólnie ukazuje pewne problemy i nie wnika w techniczne kwestie zagłady cywilizacyjnej, co najwyżej poprzestaje na bardzo ogólnych określeniach. W ten sam sposób opisuje kolejne fazy rozwoju cywilizacji, tak też traktuje zakończenie. Ten brak doprecyzowania nieco asekuruje książkę przed dezaktualizacją – wszak mniej szczegółów, to mniej ewentualnych błędów. Jednak taka ostrożność zabija pewien potencjał utworu, uniemożliwia zgłębienie wizji autora, co może powodować u czytelnika niedosyt.

 

Stanie się czas to pozycja ciekawa, dla fanów klasycznego SF na pewno warta uwagi. Interesująco (i prowokacyjnie dla dzisiejszego czytelnika) zabrzmieć może głos Poula Andersona w dyskusji na temat ograniczeń podróży w czasie i zakresu możliwej ingerencji w przyszłe wydarzenia. Tutaj niestety mam wrażenie, że autor trochę się pogubił i własne zasady naginał dla potrzeb fabuły.

 

Książka jest dodawana do lipcowego numeru „Nowej Fantastyki" i z tego, co mi wiadomo, tylko tak dostępna. Troszkę szkoda, ale z drugiej strony – gdyby książka była dostępna w księgarniach w przeciętnej cenie, ilu czytelników by po nią sięgnęło, a ilu straciłoby szansę na zapoznanie się z tą klasyczną pozycją?

 

 

 

Maciej Pitala

 

 

 

Poul Anderson, Stanie się czas

 

tłumaczenie: Tadeusz Markowski

 

Prószyński Media, 2010

 

ISBN: 978-83-768-421-1

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Źródlo

 

http://www.creatio.art.pl/index.php?menu=aktualny&artid=552

Komentarze

Myślę, że to bardzo kiepski pomysł wklejać taką treść podczas konkursu. Ale z drugiej strony będzie widać kto nie pisał sam.

Nie kapuje. Jakiego konkursu ? i kto niby nie pisał sam ?

Nowa Fantastyka