Profil użytkownika


komentarze: 9, w dziale opowiadań: 9, opowiadania: 1

Ostatnie sto komentarzy

Uwaga natomiast ograniczona do Ciebie, tekstu i Twojej “obrony przed zmianami” sugeruje, że nie potrafisz zastosować się do uniwersalnej rady: napisz to samo, ale inaczej. Boisz się skomplikować budowę zdania, wprowadzić metaforę, cokolwiek z arsenału środków wyrażania treści na poziomie wyższym od “wstałem, zjadłem śniadanie i poszedłem do szkoły”? No to przestań się bać…

Hmm, myślę, że piszę to samo inaczej, ale jednocześnie nie komplikuję budowy zdania (wg mnie to nie musi się wykluczać). To nie jest mój strach przed skomplikowaniem, po prostu taki typ narracji preferuję. Mniej ważne dla fabuły, przyziemne sytuacje opisuję krótko, bo nie widzę powodu, aby dłużej się nad nimi rozwodzić. Więcej miejsca wolę poświęcić ważniejszym elementom opowiadania. Staram się w ten sposób unikać dłużyzn, bo z kolei ktoś inny kiedyś mi je wytknął, ale w sumie może robię to złą metodą. Po prostu bez żadnego “bania się”, myślałem, że tak jest rozsądniej ;)

 

Regulatorzy, jeszcze raz dzięki, pomogłaś :) Do zobaczenia w komentarzach pod innymi opowiadaniami :)

Doskonale zrozumiałem, że zaproponowana wersja fragmentu jest tylko próbą podpowiedzi i sugestią. Właśnie dlatego napisałem w poprzednim komentarzu, że się tym fragmentem jedynie zasugerowałem, czyli postąpiłem zgodnie z Twoją intencją, choć nie wiem czemu teraz ponownie muszę zwrócić na to uwagę, skoro czytelnik zazwyczaj jest na tyle rozgarnięty, że zapamiętuje o czym czyta.

nie zamierzałam ingerować w Twój styl, nie skupiałam się na urodzie tekstu

No nie wiem. Przykładowo Twoja poprawka:

 

“Nawet zwykłe rozmowy, których słowa, zdawałoby się, uleciały, potrafiły wybrzmieć po długim czasie.“

 

I jak to zdanie brzmiało pierwotnie:

 

“Nawet zwykła rozmowa potrafiła odbić się echem w tym niezwykłym miejscu.“

 

Przyznaj, że w tym wypadku trochę jednak “pofrunęłaś” i lekko wykroczyłaś poza samo usunięcie powtórzenia :) Takich przykładów jest więcej, bo generalnie powtórzenie często można usunąć na kilka sposobów i zależnie od tego, który wybierzesz, możesz zmienić styl czyjejś narracji, choć rozumiem, że czasem można zrobić to nieświadomie. Twoimi poprawkami tylko się zasugerowałem i wprowadziłem je po swojemu. Może w dwóch miejscach zostawiłem powtórzenie, bo zauważyłem lekką zmianę sensu danego zdania. Czasem też stawało się ono mniej jasne, a taka poprawka wg mnie mija się z celem.

 

Swoją drogą nie wiem w jakiej odległości od siebie muszą znaleźć się te same wyrazy, aby nie zostały uznane za powtórzenie. Często myślałem sobie, że jeśli oddzielę identyczne słowa np dwoma zdaniami to powtórzenie będzie mniej rażące i przestanie nim być. Cóż, sporo chyba zależy od tego na ile ktoś jest na to wyczulony. Ja nie zamierzam ignorować tego typu błędów, ale nie planuję też być w tej kwestii nadgorliwy. Tak czy siak, jeszcze raz dzięki za zasugerowane poprawki, przydały się ;)

S. Leiss Przykro mi, że próba konstruktywnej rozmowy jest automatycznie postrzegana jako brak dystansu do siebie. Sądziłem, że taka dyskusja będzie dla mnie bardziej pomocna niż milczenie na temat swoich wątpliwości i pokorne przyznawanie wszystkim racji. Jeśli to źle, że próbowałem podejść do tej sprawy bardziej rozsądnie i wynieść z niej jeszcze więcej, to przepraszam ;) Poza tym ja te komentarze doceniam, kilka zasugerowanych poprawek już wprowadziłem i dużo kolejnych jeszcze pewnie naniosę.

 

Regulatorzy, dobra odpowiedź. Owszem, widać, że sporą część powtórzeń da się poprawić, ale widać też, że dzieje się to sporym kosztem. Wg mnie ogólny styl opowiadania uległ znacznej zmianie. Nie wątpię, że Tobie się to teraz bardziej podoba, ale można łatwo rozpoznać, iż tekst poprawiał ktoś inny. Dodałaś dużo od siebie. Większość tych poprawek nie jest tak prosta, aby nie mieć wpływu na styl narracji, więc przeanalizuję ten fragment i naniosę poprawki po swojemu. Na pewno jest to pomocne, dzięki.

Jeśli uważasz, że niewłaściwie odczytałam ten fragment, zastanów się, czy stało się tak wyłącznie z racji mojego nierozgarnięcia i niewątpliwej tępoty, czy może Autor niedostatecznie zadbał o jasność przekazu.

 Około kilkunastu osób przeczytało już to opowiadanie i jesteś pierwszą, która zwróciła na to uwagę. Skupiłem się na tym, aby jasność przekazu dotyczyła fabuły. Nie sądziłem, że ktokolwiek mógłby zastanawiać się czy bohater wyszedł z domku bez spodni. Gdyby chodził po dolinie z gołym tyłkiem, to byłaby to dość charakterystyczna sytuacja i wtedy z pewnością jednoznacznie napisałbym o tym w opowiadaniu. Wymieniłaś dwie opcje, z powodu których mogłaś niewłaściwie odczytać ten fragment. Zastanowię się, która z tych opcji jest właściwa i poprawię ten fragment lub uznam, że nie ma czego tam poprawiać ;)

A ja myślałam, że otrzymam logiczne uzasadnienie, które mnie przekona o słuszności użycia liczby mnogiej, a skończyło się na jakiejś krótkiej, wymijającej odpowiedzi.

Nie wiem co w tym wymijającego. Jednoznacznie przyznałem, że bohater sprawdził materace w kilku łóżkach. Wg mnie to bardzo logicznie uzasadnia użycie liczby mnogiej.

Dla pełnej jasności przytaczam jeszcze definicję SJP: popularny – 1. «powszechnie znany, ceniony i używany» 2. «mający na celu głównie dostarczanie rozrywki i przyjemności» 3. «przedstawiony w sposób zrozumiały dla wszystkich»

Myślę, że opcja numer 3 mogłaby tutaj pasować, sprawa jest dyskusyjna, więc dla świętego spokoju mogę to poprawić na “znanych”. W słowniku już sprawdziłem, że “znany” to niekoniecznie to samo co “popularny”, więc tym razem powinno być dobrze.

 

Owszem, czasem tak, ale skoro tak ich nienawidzisz, dlaczego w początkowej części opowiadania – do momentu dotarcia bohatera do celu podróży – jedenaście razy użyłeś nazwy Dolina Minningar, dziewięć razy pojawiła się dolina, dziesięć razy echo, a po wyjściu bohatera z pociągu, pięć razy piszesz o budce?

Bo jest to dla mnie trudne do poprawy. O ile z “budką” jeszcze sobie poradzę, o tyle z synonimami słów “dolina“ i “echo” mam pewien problem. W kilku miejscach mogę zamiennie użyć słowa “kotlina”, ale nie wiem czy to rozwiązuje problem. Słowa “dolina” i “kotlina” choć są synonimami, nie kojarzą mi się jednoznacznie (ale może to tylko ja tak mam). To samo tyczy się synonimów słowa “echo”, czyli z tego co znalazłem: “odgłos, pogłos, podźwięk, rezonans”. Odgłos nie musi być echem. Pogłos może i jest synonimem, ale potocznie raczej jest używany jako określenie na konkretny rodzaj echa, np takiego w dużych, pustych pomieszczeniach, czyli w tym wypadku raczej nie pasuje. Co do pozostałych dwóch określeń, wolę setny raz napisać “echo odpowiedziało…” niż użyć sformułowania “podźwięk/rezonans odpowiedział…”. Oczywiście wiem, że użycie synonimu nie jest jedyną opcją poprawy powtórzenia. Po prostu w kontekście górskiego otoczenia nie spotkałem się jeszcze, aby ktoś na to konkretne zjawisko używał innego określenia niż “echo”, więc chcąc to poprawić muszę uważać, żeby nie zmienić sensu zdania, bo to byłoby wg mnie jeszcze gorsze niż powtórzenie. Jak widzisz, nie jest to takie proste. Oczywiście możesz mi pomóc to poprawić, jeśli potrafisz. Będę wdzięczny ;)

Wiem, że to dla mojego dobra, dlatego dużą część wymienionych błędów poprawiłem, ale też nie zamierzam poprawiać ich wszystkich bezmyślnie tylko dlatego, że ktoś mi je wytknął ;) Myślę, że mam takie samo prawo przyczepić się do czyjejś krytyki, jak ktoś inny do mojego opowiadania, dlatego: Regulatorzy, no cóż, wypisałem moje wątpliwości, bo chciałem Ci pomóc i trochę się udało, a trochę nie. Jednak to Twoja krytyka i wyłącznie od Ciebie zależy, jak będzie napisana ;) Po prostu sądzę, że komentujący często mają rację, ale nie są nieomylni. Jeśli w tej kwestii jestem w błędzie to przepraszam. Gdy mam wątpliwości czy dany fragment jest błędem, to moja obrona wydaje mi się jak najbardziej na miejscu i oczekuję logicznego uzasadnienia, które mnie przekona do wprowadzenia poprawki, a nie jakiejś krótkiej, wymijającej odpowiedzi.

 

Póki co, za najbardziej konstruktywną, niepodważalną krytykę dziękuję Finkli. Pozdrawiam :)

Nie przekonałeś mnie. :-)

Nie chciałem nikogo przekonać, stwierdziłem tylko fakt odnosząc się do ogółu. Przyznałem przecież, że akurat w powyższym opowiadaniu mogą być powtórzenia, które da się jeszcze poprawić i zaraz to zrobię na tyle, na ile pozwoli mi moja stępiona spostrzegawczość :)

Regulatorzy, dzięki, większość tych błędów jest oczywista i sam się dziwię, że ich nie zauważyłem czytając to opowiadanie tysiąc razy, ale czasem czepiasz się fragmentów, które wcale nie muszą być błędami :) Np. nie napisałem jak główny bohater jadł, tak samo jak nie napisałem, że się wypróżniał, oddychał i mrugał oczami, ale czy to oznacza, że tego nie robił? Skoro przeżył te kilka dni to widocznie miał ze sobą jakiś bagaż, do którego spakował też jedzenie. Po co pisać oczywiste rzeczy, które nie wnoszą nic do fabuły? Poza tym zakończenie pozostawia opcję, że całe opowiadanie może być zapętlonym snem. Czy w śnie musisz jeść, żeby przeżyć? :)

 

Nigdzie nie napisałem jak długo bohater przebywał w dolinie, ani ile godzin lub nawet dni przesypiał. Są opisane sny, a w nich poczucie czasu jest inne niż na jawie. Poza tym, skoro opłacił domek wczasowy na tydzień z góry, to może został od jednego pociągu do drugiego? :)

 

Oczywiście buty się wkłada, więc to poprawię, ale spodnie pominąłem świadomie. Może trudno w to uwierzyć, ale naprawdę istnieją ludzie, którzy nie chodzą po domu na golasa, więc gdy muszą wyjść na zewnątrz, to potrzebują tylko narzucić bluzę i włożyć buty, bo spodnie, majtki i skarpetki mają już na sobie. Dziwne, wiem ;)

 

I tak, bohater sprawdził materace w kilku łóżkach w pociągu. Skoro użyłem liczby mnogiej, to widocznie tak zrobił, bo dlaczego nie?

 

Dlaczego o niebezpieczeństwie nie można mówić, że jest popularne? Na danych obszarach konkretne niebezpieczeństwa mogą być częstsze i tym samym bardziej popularne niż w innych miejscach. Nie rozumiem czemu miałby to być błąd.

 

Powtórzeń nienawidzę i staram się je eliminować jak najlepiej, ale czasami po prostu jest to niemożliwe. Nie zawsze da się coś powiedzieć innymi słowami lub użyć synonimu, bo nie każdy wyraz go posiada. Czasami poprawiając jedno powtórzenie tworzę kolejne względem następnego zdania. Błędne koło. Wiele razy widziałem powtórzenia w oficjalnie wydanych książkach i przymykałem na to oko, bo nic nie dało się z tym zrobić. Możliwe, że w powyższym opowiadaniu są powtórzenia, które ciągle można poprawić. Niestety czytając ten tekst po raz n-ty, chcąc nie chcąc, przelatuję automatycznie oczami po słowach i coraz trudniej wyłapać mi wszelkie błędy ;) Jeszcze raz dzięki za czujność i pozdrawiam :)

“mile rozczarowałam” :) Bez ironii przyznam, że z jakiegoś powodu uwielbiam oksymorony. Dzięki za pozytywną opinię! :)

Nowa Fantastyka