Profil użytkownika


komentarze: 8, w dziale opowiadań: 8, opowiadania: 2

Ostatnie sto komentarzy

Dzięki za uwagi dotyczące błędów. Z większością uwag, które “bemik” wyłapała, zgadzam się. Jeśli idzie o zdanie “Rzutując niedookreślone odbicia wszystkich zmysłów w głąb, do najskrytszych zakątków jej świadomości, inspirował tym samym jej umysł do twórczej projekcji obrazów osnutych magią sztuki”, które do “bemik” nie przemawia (domyślam się, że “bemik” doskonale wie, jakie znaczenie niesie to zdanie ze sobą), zgodzić mogę się jedynie na to, że idiotycznie wygląda w nim “odbicia wszystkich zmysłów”. Zamieniłem więc “odbicia” na “materiał”. Tak czy inaczej, gdyby nie ta uwaga zdanie faktycznie byłoby zastanawiające.

Pozdrawiam,

K.P.

Racja z tym sięgnięciem po łyk kawy ;) Zabawnie to wygląda, nie ukrywam. Zgodzę się też z zarzutem “otaczającego pomieszczenia” – zupełnie jest to zbędny dodatek. Zresztą, obecnie jak patrzę na to zdanie to wyraz “obrzucić” całkowicie mi nie pasuje i zaraz go zmienię.

Co do “próbowania smaku” moim skromnym zdaniem, nie masz racji. Równie dobrze można wytykać komuś, że używa zwrotu “jeździ na rowerze”, a nie “jeździ rowerem”. Na upartego można sprowadzić rzecz do absurdu twierdząc, że “siedzi się na rowerze, który jedzie dzięki temu, że rowerzysta pedałuje”… Krótko, rzecz sprowadza się do pytania, czy reguły języka można sprowadzić do  reguł logiki. To, że wcześniej nie spotkałeś się z tym problematycznym zwrotem, wcale nie znaczy, że go nie ma, a nawet jeśli, to już tylko kwestia smaku, czy ci się podoba, czy nie.

Co do drobiazgowych opisów – podobnie jak wyżej, kwestia smaku…

A ten nieszczęśliwy łyk, po który się sięga – dokładnie tak, jak napisałeś, stoi sobie z boku, i czeka, szczególnie z rana na mnie, aż go wezmę ;)

Jeszcze drobna kwestia merytoryczna. Mój tekst składa się z nużących zdań, a te z wyrazów, a nie jak sugerujesz, słów. Słowa brzmią wyłącznie wtedy, kiedy się je wypowiada i z tego powodu są słowami;)

Ostania rzecz. Mimo wszystko, cieszę się, że sięgnąłeś po tekst i trochę poczytałeś. Dziękuję też za komentarz. Pozmieniam to, co sugerowałeś i co jest nietaktowne w kwestii estetyki zdania. 

Pozdrawiam z Krk,

K.P.

Tak, już powoli zaczynam sobie to uprzytamniać, że tak monotonny tekst, wycięty z całości raczej nie powinien przyciągnąć niczyjej uwagi ;) Mimo wszystko, cieszę się, że rzuciłeś na to okiem. Na pewno nie spodziewałem się aprobaty. Ponieważ to mój pierwszy tekst literacki, sądziłem raczej, że będzie znacznie gorzej niż jest – pod względem krytyki ;)

Pozdrawiam,

K.P.

Jeśli uda mi się już wszystko dopiąć na ostatni guzik, to wrzucę jeszcze kilka fragmentów. Póki co, to muszę wyeliminować powtórzenia w powyższym tekście, bo dopiero teraz widzę, że jest ich sporo. Jeszcze raz dzięki, że poczytałeś i wyraziłeś opinię.

Już odpowiadam. Po pierwsze zgadzam się w 100%, że tekst jest statyczny – może zanudzić. Jest tak, ponieważ cel tego rozdziału to zapoznanie czytelnika z naturą świata Wioletty, a więc z iluzją. Nie jest to byle jaka iluzja, dlatego chciałem o niej nieco popisać;)

Druga rzecz – w innych rozdziałach porzucam tę monotonię (tak mi się przynajmniej wydaje:)) i koncentruję właśnie na owym fundamencie świata.

Pytanie, jakie może się nasunąć w tym momencie – dlaczego wrzuciłem rozdział najcięższy i najbardziej statyczny? Ponieważ ten wydawał mi się być bliski literaturze o tematyce fantasy. Cała powieść to głównie kryminał przeplatany kilkoma rozdziałami, których akcja rozgrywa się w opisanym wyżej świecie:)

Potencjalną grupą odbiorców tego tekstu wcale nie jest grupa związana z jakąś dyscypliną nauki, czy pseudonauki (filozofii). Potencjalnym odbiorcą jest każdy czytelnik – po prostu. (Czy potencjalną grupą odbiorców tekstu, w którym np. mowa o magii są alchemicy?). Domyślam się, że mój tekst zwyczajnie nie przypadł ci do gustu:) (być może jest nieumiejętnie napisany). W każdym razie, dziękuję ci za poświęcony czas no i za komentarz :)

Pozdrawiam,

K.P.

Z założenia, początkowa rozmowa miała mieć charakter dialogu na temat natury iluzji, aby wprowadzić czytelnika w świat, w jakim egzystują dwaj bohaterowie. Jest to o tyle potrzebne, że w dalszej części, z perspektywy tego właśnie świata, opisywany będzie świat Wioletty – ten nieprawdopodobny, czyli ten, w którym żyjemy, “nasz”. (Nawiasem: jeśli ktoś się dobrze wczyta, to uświadomi sobie, że z perspektywy “naszego” świata ten, w którym żyją dwaj bohaterowie powinien wydać nieprawdopodobny, a rozmowy w nim prowadzone – nieaktualne).

Odnośnie wrażenia – nie będę się spierał;) Jednak początkowa pogawędka bardziej trąci dziewiętnastowieczną powiastką filozoficzną niż osiemnastowieczną – czołowi myśliciele, których poglądami się inspirowałem to Nietzsche i Scheler. Jeśli uda się komuś doczytać do końca tego rozdziału, to powinien się przekonać, że w gruncie rzeczy początkowa pogawędka na temat natury iluzji stanowi wprowadzenie do szerszego i nadal aktualnego problemu na temat natury umysłu ludzkiego i konstruowanej przez ten umysł rzeczywistości.

Pozdrawiam,

K.P.

Dziękuję za te uwagi. Oczywiście zgadzam się z nimi i będę nad nimi pracował. Domyślam się, że problemem może być też interpunkcja. Mam jednak nadzieję, że te, oraz zapewne inne błędy, nie zniekształcają fabuły na tyle, aby była ona odpychająca.

Pozdrawiam i czekam na dalszą krytykę,

K.P.

Nowa Fantastyka