- Opowiadanie: sinner - On

On

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

On

ON

 

Marcin szedł szybkim krokiem za ubranym na czarno mężczyzną, którego nie mógł dogonić, mimo że był pewien, iż porusza się od niego szybciej. Ruchy mężczyzny wyglądały tak miarowo i powolnie; to było niemożliwe, że wciąż był przed nim.

Otarł pot z czoła nie zwalniając. Lipcowe słońce zniknęło już za horyzontem, a niebo krwawiło, ale nieruchome powietrze wciąż było duszne i upalne. Sprawiało, że płuca się zaciskały, a skóra spływała perlistym, słonym potem. A mężczyzna oddalał się coraz bardziej. Marcin nie odpuszczał jednak i przyspieszył. Zaczął biec, nie mógł go zgubić, nie tym razem, nie po tylu dniach.

Po raz pierwszy zobaczył tego mężczyznę jakieś dwa miesiące temu i od razu zwrócił na niego uwagę. Na pewno nie mieszkał w tej okolicy i wciąż ubrany w czarny przedwojenny garnitur, codziennie – niezależnie od pogody – kroczył tą samą drogą i nigdy nią nie wracał. Robił to codziennie o tej samej godzinie. Zawsze. Jego szara, pozbawiona wyrazu twarz miała w sobie coś dziwnego i tajemniczego. W końcu Marcin nie wytrzymał i ruszył w ślad za nim. Chęć rozwiązania tej zagadki była zbyt silna. Tylko, że zawsze go gdzieś gubił, zupełnie jakby mężczyzna znikał, rozpływał się w powietrzu.

Tym razem mi nie uciekniesz, powtarzał sobie w myślach goniąc go ile sił w nogach. Z trudem oddychał, ale to nic. Mężczyzna był coraz bliżej i tylko to się teraz liczyło. Wkrótce jednak miało się to zmienić.

Mężczyzna lekko i zwinnie skręcił za róg budynku, jakby płynął w powietrzu. Marcin był pewien, że zaraz go dopadnie, nie ważne jak głupio będzie to wyglądało. Obsesja nie zna określenia ,,głupota”.

Wbiegł za róg i siła zderzenia powaliła go. Chodnik przywitał jego plecy jak stęskniona kochanka, a płuca skurczyły się boleśnie ze świstem wyrzucając powietrze. Ból oczyścił umysł z myśli na krótką chwilę, a potem świadomość powróciła wraz z czymś miękkim, co wylądowało na Marcinie.

To ten facet, pomyślał i otworzył oczy. Ale to nie był mężczyzna. Leżała na nim śliczna dziewczyna, z którą się zderzył. Wyglądała na zdezorientowaną, ale tylko przez moment.

– Gdzie on jest? – zapytała. Jej głos był słodki i kojący mimo pobrzmiewającej w nim nutki złości.

– Kto? – zapytał Marcin. Zapatrzony w jej oczy o barwie zgaszonej zieleni, niemal zatoną w czymś pierwotnym i cudownym.

– Ten ubrany na czarno facet, którego goniłam.

– Ty też… – wysapał Marcin gdy oboje zaczęli się podnosić. – Ale jak to…? – nic już nie rozumiał.

 

Mężczyzna patrzył na dwójkę nastolatków trwając gdzieś poza czasem i rzeczywistością. Wiedział, że wkrótce zapomną o nim niemal całkowicie. Zakochają się w sobie i przyćmi to wszystko inne. A on? On zniknie z tej okolicy, ruszy dalej i będzie przechadzać się kolejną ulicą, aż w końcu zwróci na siebie uwagę jakiejś przyszłej pary.

Uśmiechnął się na myśl o tym. Zawsze dawało mu to mnóstwo radości chociaż robił to wciąż odkąd istniał świat.

 

KONIEC.

Michał P. Lipka

Koniec

Komentarze

"Marcin szedł szybkim krokiem za ubranym na czarno mężczyzną, którego nie mógł dogonić, mimo że był pewien, iż porusza się od niego szybciej."

A gdyby dać to tak:

"Marcin szedł szybkim krokiem za ubranym na czarno mężczyzną. Był pewien, iż porusza się szybciej, a jednak nie mógł go dogonić." 

Która wersja jest przyjaźniejsza dla czytelnika i lepiej wprowadza element niespodzianki?

Ode mnie ocena: 3.
Pozdrawiam. 

O, kolejne "pozytywne" opowiadanie!
Jak to miło, że można odpocząć od krwawych jatek.
(Przecinki, literówki, ale stosunkowo mało.)

sama kwintesencja miłości ;)

Uroczy Amorek, chociaż faktycznie możnaby pracować nad technikaliami pisania. :) Powodzenia z kolejnymi tekstami. :)

Jedna z sympatyczniejszych rzeczy jakie zdażyło mi się ostatnio czytać :) i genialna wizja Kupidyna. jak dla mnie - bardzo na plus.
Tylko z tym chodnikiem witającym jak stęskniona kochanka... Takie brutalne uderzenie w plecy chyba bardziej przypomina przywitanie zazdrosnej żony ;)

Nowa Fantastyka