- Opowiadanie: Fumiko Ijiri - Aspekt Fantastyczny W Życiu Codziennym

Aspekt Fantastyczny W Życiu Codziennym

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Aspekt Fantastyczny W Życiu Codziennym

Jeżeli założy się, że miłość jest aspektem fantastycznym, świat popadnie w ruinę dla tych, dla których fantastyka uczuć jest niepojęta.

 

*

 

Ścięła włosy. Zafarbowała je na czarno. Kupiła czarną kredkę do oczu i szminkę o najciemniejszym odcieniu czerwieni. Czarny lakier do paznokci ukradła.

Z dnia na dzień pozbyła się wszystkich kolorowych ubrań, zostawiła tylko te, które były czarne lub białe.

– W słoneczne dni będę ubrana na biało, w deszczowe dni na czarno. Proste.

Przestała śpiewać i odzywać się niepytana. Nie zdradzała niepotrzebnych szczegółów, odpowiadała krótko i zwięźle. Spaliła stare fotografie.

 

*

 

– Powiedziała, że możemy cię zabrać. Jeśli chcesz.

– Jasne, że chcę. Nie zostanę ani minuty dłużej w tym piekle.

– Powiedziała dokładnie tak: „wygląda na to, że przygarniemy tego uszkodzonego ptaka". Nie lubię tego określenia.

– Sam go używasz. Dość poprawnie z resztą.

– Wiem. Mówi, że jesteśmy do siebie bardzo podobni. Ja i ona, znaczy się.

 

*

 

Zerknęła w stronę nauczycielki. Kobieta zajęta była rozmową z uczennicami w pierwszym rzędzie. Kobieta?… Nadal nie była pewna. Nauczycielka miała wąsy i dość męską budowę gęby. Wzruszyła ramionami. Wstała i wyszła z klasy bez słowa. Właściwie zamierzała iść do łazienki, znajdującej się na drugim piętrze budynku. Ta była najbliżej. Poczuła jednak dziwną potrzebę zejścia dwa piętra niżej, do szafek. Nie spieszyła się. Myśl nie poganiała jej, więc wiedziała, że zdąży. Niezależnie od tego, na co zdążyć miała.

Przyjrzała się uważnie szafce. Nic nadzwyczajnego. Drzwiczki dalej były zamknięte, przy kłódce nikt nie majstrował. Usiadła za kolumną, oparta o nią plecami, a niecałą minutę później usłyszała znajome kroki. Rozpoznała je w mgnieniu oka, ale jeszcze szybciej dotarło do niej, co się właśnie wydarzyło, skąd wzięła się myśl i dlaczego.

Usiadł na przeciwko niej.

– Jesteśmy chyba znowu trochę zsynchronizowani – powiedziała bez zbędnych wstępów.

– Też mi się tak wydaje.

– Mam lekcje na trzecim piętrze. Przyszłam tu, bo tak. Coś tego ode mnie oczekiwało.

– Tak. Mam lekcje na drugim piętrze. Poszedłem okrężną drogą. Wiedziałem, że powinienem.

 

*

 

Outbox: Zostawcie mnie w spokoju. Zniknijcie z mojego życia. Tego właśnie chcę.

Inbox: Wybacz, dopiero teraz to przeczytałem. Jesteś pewna?

Inbox: No dobrze. Powiem jej to.

 

*

 

Pisała jak najęta. Pisała, pisała, pisała. Już nawet nie wiedziała co takiego pisała, ale wiedziała, że musi pisać. Już dawno tyle nie napisała i już dawno nie czuła tej euforii. Z przerażeniem myślała o tym, że passa może się znowu skończyć i że znowu będzie się czołgać po podłodze błagając o muzę, o dobre słowo.

Nagle przestała pisać. W połowie słowa. Straciła wątek.

Nie poruszyła się ani o centymetr, tylko przeniosła wzrok z ekranu pada na telefon. Mijały sekundy. Jedna, druga, trzecia…

Inbox: Piszesz. Boli cię lewa noga.

Outbox: Piszę. Jeszcze nie, ale siedzę w takiej pozycji, że jak ją wyprostuję, to będzie bolała. Też piszesz, skubańcu. Powinieneś się czegoś napić.

Inbox: Herbata waniliowa.

Outbox: Moja ulubiona.

Inbox: Jej też.

Odłożyła telefon na stronę i pisała dalej, teraz już nieco wolniej i spokojniej, zastanawiając się sekundę dłużej nad każdym kolejnym słowem.

 

*

 

– Kiedyś udało mi się ją teleportować.

– Nie wierzę ci – uśmiechnęła się i pokręciła głową. Nie wyglądał na zawiedzionego czy oburzonego.

– Naprawdę. Była zima. Ja spałem u siebie, ona była na nartach. Późnym wieczorem trochę się rozmarzyłem i spróbowałem sobie wyobrazić, jakby to było, gdyby tu była. Poczułem ciężar na materacu obok mnie i przez pół przymknięte oczy widziałem jej kontury. Wyciągnąłem rękę przed siebie i dotknąłem jej ramienia. Obudziła się, a wtedy zniknęła. Dwie minuty później przedzwoniła do mnie i powiedziała, że przed chwilą śniła o tym, że była u mnie i spała. Widziała wyraźnie mój pokój i poczuła moją dłoń na swoim ramieniu, a kiedy zdała sobie sprawę z tego, że przecież wcale jej tam nie ma, obudziła się.

Patrzyła na niego zdezorientowana.

– Ona może to potwierdzić.

 

*

 

Czym jest miłość? Potrzebą bycia blisko drugiej osoby? Dlaczego w takim razie tak wielką rolę gra, z kim jesteśmy? Kto jest tą „prawidłową" osobą? Co o tym decyduje? Czy istnieje miłość, która trwać może wieki? Czy istnieje miłość, która przezwycięża śmierć? Czy miłość może obudzić w nas istoty fantastyczne, o których istnieniu nie mieliśmy pojęcia? Czy może z nas zrobić telepatów, telekinetów? Czy może zamienić nas w zwierzęta? Czy istnieje uczucie tak silne, że doprowadzić może do zagłady świata? Czy istnieje miłość ponadczasowa? Czy miłość jest fantastyczna? Czy może naukowo-fikcyjna? Czy jest uczuciem, czy chemią?

Czy jest dla wszystkich?

 

*

 

Outbox: Jesteś dziś w szkole? Chcę, żebyś mi wybaczył pewną rzecz. Myślę, że mógłbyś zrozumieć. I wybaczyć. Przynajmniej ty.

Inbox: Mam matematykę, ale mogę się urwać wcześniej.

Inbox: Kiedy i gdzie.

 

*

 

– Czuję ją – wyszeptała cicho, a jej oczy zaszły łzami.

– Tak? Co robi? Widzisz ją?

– Nie, tylko czuję. Tęskni. Cholera…– wzdrygnęła się i ukryła twarz w dłoniach – Za dużo tego… Za dużo uczuć, przepraszam…

– Nic nie szkodzi – objął ją ramieniem – Spokojnie. Rozumiem.

– Ale ja nie rozumiem. Najprostsze mechanizmy w ludzkich odruchach i uczuciach są dla mnie tak skomplikowane… Mogę rozrysować ich reakcję, mogę się ich nauczyć na pamięć, ale nadal nie będę ich mogła zrozumieć i nadal nie będę w stanie rozpoznać ich u siebie. Natomiast to, co dzieje się między wami… To jest jak jakiś cholerny aspekt fantastyczny.

– Co masz na myśli? Wyjaśnij – mruknął przyciągając ją bliżej siebie. Oparła głowę na jego ramieniu i wzięła głębszy wdech.

– To, co wy macie między sobą, ta niewidzialna nić… Sieć właściwie… Jest piękna i silna. Nie potrafię sobie wyobrazić, by cokolwiek mogło stanąć między wami. Czasami naprawdę czuję, jakby to uczucie towarzyszyło wam od samego początku, odkąd przyszliście na świat, a nawet jeszcze wcześniej. To jest prawie tak jakby świat kręcił się wokół was i tego, co posiadacie, gdy jesteście razem. Bez tego świat by nie istniał.

Uśmiechnął się.

– Wiesz, to brzmi prawie tak, jakbyś się w nas zakochała.

– Wiem. Wcale by mnie to nie zdziwiło. Jeżeli naprawdę tak jest, jeżeli wasza miłość utrzymuje świat w obecnej postaci, to ja nie mam wyjścia. Muszę was kochać, dajecie mi życie. Chociaż sama nie czuję… Nie potrafię… Lubię być blisko was. Czasami czuję się jak pasożyt żyjący na waszej miłości.

 

*

 

Siedzieli w poczekalni. Dookoła poustawiane były krzesła, a na nich siedzieli inni pacjenci instytutu, ze swoimi opiekunami. Pacjenci wyglądali na zniszczonych lub uszkodzonych, a opiekunowie byli zaniepokojeni.

– Model A23, kod Heidi! – zawołała pielęgniarka. Wstali i ruszyli za nią.

– Proszę – wpuściła ich do gabinetu i przyjrzała się im uważnie – Więc w czym problem?

– Sztuczna inteligencja nawala – powiedziała dziewczyna ponurym głosem. On tylko westchnął ze zrezygnowaniem. Pielęgniarka spojrzała na nich zaskoczona.

– Sztuczna inteligencja? Nie rozumiem… Które z was jest androidem? Oboje zachowujecie się normalnie.

Podniosła rękę i pomachała, uśmiechając się. Pielęgniarka uniosła brwi.

– Eh… Okej… Czyli co konkretnie nawala?

– Dysk emocjonalny. Mam depresję. Lekcje przeprowadzane były w poprawny sposób, coś musiało się jednak przepalić.

– Dobrze, sprawdzimy to. Goździk.

Zasnęła.

 

*

 

Outbox: Wybacz mi. Zrozum. Toalety szkolne mniej śmierdzą, kiedy ma się plastykowy worek na głowie, ale ja nadal nie potrafię czuć się bardziej ludzko. Nadal nie czuję, że żyję, chociaż wiem, że umieram. Przepraszam. Przygotowałam te wiadomości wczoraj wieczorem. Przemyślałam to wszystko. Jestem spokojna, nie boję się. Wybacz mi.

Inbox: Nie rób tego, błagam.

 

*

 

– Nie znaleźliśmy żadnego problemu w fizyce – oznajmiła pielęgniarka – Proponujemy rozmowy z psychologiem. Skontaktujemy się z wami za miesiąc. W tym czasie radzę ci trzymać na nią oko, jeżeli coś jeszcze będzie nie tak, to…

– To nie jest mój droid. To znaczy… Opiekuję się nią i dbam o jej rozwój, ale nie jest członkiem mojej rodziny.

– W takim razie musimy poinformować jej prawnego opiekuna.

Poderwała głowę i spojrzała z przerażeniem na pielęgniarkę.

– Czy to konieczne?

– Tak. Jest jeszcze jedna sprawa, trochę zastanawiająca. Dysk emocjonalny sprawia wrażenie nienaruszonego, jednak dysk psychologiczny posiada ścieżki, których nie widzieliśmy jeszcze nigdy wcześniej. Wygląda na to, ze Heidi nauczyła się czegoś nowego, czego żaden z naszych droidów jeszcze się nie nauczył. Można zapytać co to takiego?

Oboje wyglądali na lekko zmieszanych.

– Eksperymentowaliśmy z paranormalnymi zjawiskami. Teleportacja, telekinetyka, telepatia… Heidi jest w tym dość dobra…

– To wyjaśnia wiele – skwitowała pielęgniarka – Koniec z tego typu próbami i problem powinien się rozwiązać, gdy wreszcie zaczniesz uczyć się prawdziwych emocji. Doświadczanie ich poprzez podłączanie się do innych przedmiotów tylko zaśmieca ci dyski i wprowadza niepotrzebny chaos w systemie. Skończ wydziwiać i zachowuj się jak normalny droid.

 

*

 

Kopnął w drzwi. Szybko wyciągnął z kieszeni klucze i przyłożył grzbiet jednego z nich do zamka. Drżącymi dłońmi obrócił go i szarpnął klamkę otwierając drzwi. Wpadł do kabiny i natychmiast go zemdliło. Smród oleju wyciekającego z jej ran przyprawił go o zawroty głowy. Zatrzasnął drzwi, zerwał worek z jej głowy i siłą zmusił ją, by usiadła. Porządnie przywalił jej w twarz.

Dwie godziny później nadal siedzieli na podłodze kabiny. Przyzwyczajeni do odoru oleju. Milczeli.

– Mam ochotę skopać cię do nieprzytomności – wycedził przez zaciśnięte zęby.

– Dlaczego tu jesteś? – jęknęła.

 

*

 

Inbox: Obrazy nawiedzały mnie dziś w nocy. Jesteś taka słaba, gdy leżysz tam. Pozbawiona życia. Próbuję zastąpić ten obraz jakimś innym. Na przykład tym z wczoraj, kiedy śmiejesz się na huśtawce, albo kiedy leżysz obok mnie i czuję twój puls pod palcami. Ale huśtawka jest mało wyraźna, a kiedy cię obejmuję, czuję twoją krew na rękach. Kocham cię. Myśl o tym, że mogłabyś zniknąć boli. Cieszę się, że cię znalazłem. Nie tylko dlatego, że cię uratowałem, ale również dlatego, że to byłem właśnie ja. Byłoby o wiele gorzej, gdyby to był ktoś inny. Ona pewnie czuła by się jeszcze gorzej, gdyby cię zobaczyła wtedy na podłodze. Ktoś inny pewnie zaciągnął by cię na jakieś bezowocne i beznadziejne badania i obserwacje. Myślę, że dobrze robię, zmuszając cię do otwierania się przede mną. To dobrze, że tu przyjedziesz. Dobrze, że będę mógł trzymać cię w moich ramionach tak często, jak to tylko możliwe i że będę mógł nadal starać się przemienić twoje życie w coś przyjemnego. Kocham cię. Bardzo.

 

*

 

– Mam ci coś do powiedzenia – oznajmiła, palcami przeczesując jego włosy – Tylko obiecaj mi, że nie rzucisz niczym.

– Okej. Wal śmiało.

– Nadal nic nie czuję – atmosfera zgęstniała – Mogłabym zrobić to jeszcze raz i pewnie nadal nic by się nie zmieniło. Mogłabym to zrobić z czystej ciekawości, by zobaczyć, czy jest we mnie coś więcej. Czy dane mi będzie kiedykolwiek doznać aspektu fantastycznego.

Wstrzymał oddech na chwilę, po czym cofnął się od niej.

Koniec

Komentarze

Klimat jest ładnie budowany w tym opowiadaniu, to trzeba przyznać. Niektórzy będą pewnie narzekać na temat (ach, miłość...) i "niejasność" związaną z zostawieniem dużej ilości miejsca na domysły czytelników, ale mnie to nie przeszkadza. Ode mnie 5.
Pozdrawiam.

Dziękuję :)

Podoba mi się.
p.s. Również majstruję coś o miłości, ale w nieco innym wymiarze. Można na wszędobylską miłość narzekać po sesji z "Ja Wam pokażę" czy "Nigdy w życiu". Nie, nie narzekać. Można dostać odruchów wymiotnych i boleści głowy. Ale są też świetne twory jak "Sceny z życia małżeńskiego" Bergmana bądź przynajmniej bardzo porządne jak "Miłośc w czasach" zarazy Marqueza (książka, of kors, nie byle jaki film). Przy Twoim opku ani nie wezbrało mi się na mdłości ani na boleści głowy. Czyta się porządnie. Wolę co prawda bardziej realizm magiczny aniżeli robotykę ale i tak porządnie:) Bez oceny.

A propos robotyki. Chyba wyszedłby na dobre temu opowiadaniu brak wchodzenia w szczegóły konstrukcyjne androida... Reszta w porządku.
Ocen nie wystawiam.

Przyznaję, z robotyki to ze mnie lewa noga. Dziękuję za miłe komentarze :)

O miłości? Można. Nawet trzeba. Ale nie tak - pamiętniczek pensjonarki w sosie s-f. 
Niektóre zdania solidnie skrojone. Podobnie, jak w innych opowiadaniach. 
Pozdrawiam 

A mnie się podobało i bez wyrzutów sumienia daję pięć. Nie razi mnie ani temat miłości, ani takie jego przedstawienie, moim skromnym zdaniem tekst "coś" w sobie ma, jest dobrze napisany i klimatyczny. Bardzo przyjemnie się czytało.

W nawiązaniu do zastrzeżeń kaz73: w pamiętniczku pensjonarki też można przemycić poważne problemy, niekoniecznie tylko miłosne. Sosik s-f? Dlaczego nie... W tym opowiadaniu, jeśli przymknąć oko na podstawowy błąd w założeniach wyjściowych --- a przymknąć trzeba, inaczej opowiadanie nie mogłoby powstać --- jest problem.

AdamKB.
Właśnie! Przemycić. Ale tu nieczego się nie przemyca. Chyba, że kawę. Na ławę.
Pamiętniczek pensjonarki z założenia nieczego przemycać nie może. I w tym sensie użyłem tego porównania.

Różnice zdań są rzeczą normalną, inaczej byłoby bardzo nudno.
Ale przy którymś tekście zapewne się zgodzimy w odczycie. Pozdrawiam.

Jasne! Nuda zabija!
A co odczytu-jak to nazwałeś- to akurat w przypadku tego opowiadania odczyt jest jednoznaczny i właściwie nie ma się o co spierać. Rzecz jest o miłości i tyle. Ba! Jestem w stanie zarzyzykować tezę (lub raczej tezkę) że gdyby autorka/autor napisał opowiadanko, świadomie i celowo, z punktu widzenia owego  nieszczęsnego "pamiętniczka pensjonarki" mogłaby powstać rzecz całkiem ciekawa. Na pewno oryginalna. Pozdrawiam. 

O miłości i tyle? Zgoda, że o miłości, ale czy tylko, nie byłbym pewien.

Isenna: Dziękuję serdecznie za ocenę i komentarz :)
Chłopaki: Ciekawa dyskusja się rozwinęła. Adam, o czym jeszcze, według Ciebie, jest to opowiadanie? Interesuje mnie co różni ludzie znajdują w tym tekście, biorąc pod uwagę, że rzeczywiście starałam się delikatnie wepchnąć do niego coś więcej.

Najprostsze mechanizmy w ludzkich odruchach i uczuciach są dla mnie tak skomplikowane... Mogę rozrysować ich reakcję, mogę się ich nauczyć na pamięć, ale nadal nie będę ich mogła zrozumieć i nadal nie będę w stanie rozpoznać ich u siebie.
Skończ wydziwiać i zachowuj się jak normalny droid.

Z oczywistym zastrzeżeniem, iż kto inny może wyłapać inne akcenty.
Nic nie wiadomo, dlaczego pojawiły się wśród ludzi androidy, na jakich zasadach mają funkcjonować w społeczeństwie, ale w tym przypadku nie jest to, moim zdaniem, istotne.

Chodzi o tą chęć uczłowieczenia się?
Ostatnio mnie zastanowiło, jak to właściwie jest: czy sama chęć bycia człowiekiem nie oznacza, że już jest się na dobrej drodze, by się nim stać? Może nie fizycznie, ale psychicznie. Jednak czegoś tam zawsze będzie brakowało, jak by na to nie spojrzeć. Maszyna na zawsze pozostanie maszyną. Maszyna świadoma swojego istnienia na zawsze pozostanie tylko maszyną świadomą swojego istnienia, tak jak człowiek na zawsze pozostanie tylko człowiekiem.
Chociaż w kontekście tego opowiadania, być może nie tylko człowiekiem, lecz człowiekiem. Czymś, czym maszyna świadoma swojego istnienia zapragnęła się stać.
Kurczę, wzięło mi się na filozofie.

O tę chęć także.
Temat androida, sztucznej inteligencji, relacji człowiek --- inteligentna maszyna staje się, można rzec, coraz aktualniejszym. I frapującym. Poglądów multum, od czarnowidztwa kompletnego, czyli buntu maszyn, do sielanki, co chcesz, możesz sobie, póki na to czas, wyobrazić. Uczucia, ogólniej: emocje --- temat w temacie najgorętszy jak dla mnie, i najtrudniejszy, wedle mnie dla wszystkich bez wyjątku. Stawiasz pytanie, na które odpowie, jak mi się wydaje, przyszłość --- ale właśnie o stawianie pytań chodzi w tej niby zabawie...
Nie jest to, uważam, filozofia w tym zabarwionym ironią znaczeniu. Rozróżnienie pomiędzy tylko a to powazna kwestia.

Nowa Fantastyka