- Opowiadanie: Ashgan - eksterminacja

eksterminacja

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

eksterminacja

~1~

 

 

 

 

 

Sala główna oberży północnego Rivermaed na wsi Palervale została odnowiona.

 

Główna sala jest całkiem duża, po lewej do wejścia stronie znajdowała się sala niedostępna dla gości i tylko oberżysta wiedział co się w niej znajduję. Czasami do niej zaglądał a jak wracał to z pętem kiełbasy lub parującym talerzem zupy lub gulaszu, znaczy pewnie że jest to zaplecze w którym oberżysta przygotowuje i magazynuje pożywienie i popitki w mniejszych ilościach. Dalej znajduje się długi kontuar sięgający wysokości ponad łokcie stojącego wiekowego mężczyzny. Masywna lada i jego obudowa były całkiem nowe, wycięte z osobnych kawałków drewna jesionu i pięknie wygładzone, idealna robota stolarza z północnego Rivermaed. Przed ladą stoi równo dziewięć zajętych stołków na wysokich nogach, ot, by oberżysta mógł poplotkować z gośćmi a nie musieli by stać przy tym cały czas. Za kontuarem znajdują się półki obstawione butelkami z różnorodnymi trunkami. Całkowicie na prawo znajdują się schody prowadzące do izb by goście mogli przenocować. Butelki na półkach zastawiają szczelnie zakryte za nimi schody na strych i do piwnicy gdzie przechowywane są towary które muszą leżeć w zimnej temperaturze. Za kontuarem kręci się oberżysta który jest bez przerwy wołany przez lordów i innych gości którzy przychodzą się od stresować przy kufelku zimnego piwa.

 

-Panie Jeszcze jeden kufel piwa – zawołał lord, a oberżysta stojący za kontuarem podszedł do bogatego lorda.

 

– Już niosę – czym prędzej pobiegł po następną dostawę piwa.

 

-Paves, dzisiaj też idziesz się spotkać z Lordem Aidanem ? – spytał wielki gruby mężczyzna w bogatym stroju szlacheckim dotykając przechodzącą kobietę za tyłek.

 

-Lordzie Raylion, podobno Ser Cedric złapał kolejną hołotę elfów co kręciła się koło naszego miasta i to w pojedynkę, podobno teraz ogłoszono go łowcą elfów, nie zmierzam teraz do Lorda, nie chcę mu przeszkadzać w zabawie ! – odpowiedział Lord Paves ze śmiechem.

 

-Racja Lordzie, racja. Lord Aidan lubi się zabawiać w tyrana, nie znosi elfów, chce ich wszystkich eksterminować

 

-Trudne to zadanie – stwierdził Kirwin – ale jak tak ojciec chce to niech tak będzie, pijmy za jego zdrowie – zaproponował i uniósł kufel w toaście i stuknął się z bratem, po czym wypili do dna piwo.

*

 

Na piętrze wynajęło pokój dwóch elfich braci Emis i Sirwis. Emis jest młodszym niewidomym bratem od Sirwisa nosi przewiązkę z materiału na oczach w przeliczeniu na wiek ludzi z wyglądu i zachowania ma czternaście lat a Sirwis osiemnaście jednak w wieku elfów młodszy ma sto czterdzieści a starszy sto osiemdziesiąt. Kalectwo spowodował pożar który kilkanaście lat temu wybuchł w lesie wiatru. Za długo przebywał przed płomieniami aż oślepł.

 

-Ależ hałas powiedział rozzłoszczony Sirwis notując przy świeczce w swoim dzienniku.

 

Oboje noszą zielone poncho z kapturem a pod tym białą koszulę, brązowe spodnie przewiązane pasem, do którego mają przymocowaną pochwę, w której noszą piękne zdobione ostrze wykonane ze stali.

 

-Braciszku – odezwał się Emis siedząc przy ciepłym kominku – a jak nas złapią? – spytał lekko przygnębionym głosem – i znów będziemy bici i będziemy zmuszeni do ciężkiej pracy dla tych potworów? – Sirwis się obrócił i oparł się ramionami o oparcie drewnianego krzesła – nie złapią, masz moje słowo, gdy ten konflikt się skończy już nie będziemy cierpieć – pocieszył go brat a mały elf położył się na plecach i odezwał się:

 

-Gnębią nas tylko przez wygląd uszu.

 

-Emisie, to jest rasizm, oni mają się za bogów i rasę wyższą.

 

-Mają się za bogów, a bogowie ich zniszczą – odparł młodszy brat.

 

-Miejmy taką nadzieje –obrócił się znów w stronę stołka, złapał za pióro i zaczął dalej pisać, podczas pisania usłyszał skrzypienie schodów, jak by ktoś wchodził, usłyszał też odgłos oręża, oraz pierścieni kolczug, które nosi straż – schowam cię w kufrze, ja nie mam gdzie postaram się ich spławić – wstał, podszedł do brata, wziął go na ręce i podszedł do kuferka, jedną ręką go otworzył i włożył brata do niego po czym zamknął szybko kufer i usiadł z powrotem przy biórku.

 

Jeden ze strażników zapukał do drzwi, młodzieniec wstał, otworzył lekko drzwi, strażnik szarpnął za klamkę i otworzył je całkowicie, ten zrobił kilka kroków w tył, a dwóch strażników weszło do środka.

 

-Z kilometra czuć tu elfem –splunął na podłogę po czym oboje zaczęli po chamsku myszkować po pokoju, mały Emis zatkał dłonią usta by nie usłyszeli jego nerwowego oddychania.

 

-Proszę wyczyścić to, co pan tu naświnił, po czym opuścić mój pokój – powiedział stanowczo Sirwis stojąc w miejscu.

 

-Nie będziemy nic tu sprzątać, proszę zdjąć ten kaptur i pokazać co pan skrywasz nosząc kaptur – rozkazał trzymając dłoń na głowicy miecza, Sirwis zaczął się ostro pocić.

 

-Wiedziałem, stresujesz się jednak jesteś elfem, proszę dać ręce do tyłu i klęknąć – rozkazał i zaczął zbliżać się do elfa powolnym krokiem a ten udawał, że podnosi dłonie do góry, jednak nie posłuchał i dobył swojego pięknego stalowego ostrza.

 

-Teraz wiemy to na sto procent – powiedział strażnik i lekko się uśmiechnął– masz elfi wzór na rękojeści, poddaj się elfie – nalegał pewnym głosem strażnik i także dobył swojego ostrza, Sirwis spojrzał na przeciwnika swoimi głęboko zielonymi oczami z wielkim gniewem tak samo jak strażnik na niego, zasunął zasłonę hełmu na twarz , po czym złapał miecz dwiema dłońmi by włożyć więcej siły w atak – walczysz bez pancerza, wiele ryzykujesz elfie – zakpił z niego strażnik a jego towarzysz cofnął się parę kroków do tyłu, by się nie wtrącać w pojedynek, młodszy braciszek Emis wygląda przez dziurkę w kufrze martwiąc się o swojego starszego brata.

 

Sirwis złapał lewą dłonią za zielone poncho i zrzucił je z siebie na ziemię zostając w samej białej lnianej koszuli.

 

-Zaręczam ci strażniku, że nie ryzykuje za wiele nigdy nie dorównasz mi w walce orężem nędzna płotko – zakpił elf przyjmując postawę bojową.

 

Oboje ruszyli do ataku, zderzyli się swoimi ostrzami aż zaczęło się iskrzyć, po chwili strażnik kopnął Sirwis’a kolanem w brzuch i popchnął go tak mocno, że wylądował na ziemi, następnie przyłożył mu ostrze do karku.

 

-Zaraz odetnę ci twoją piękną główkę i będę ją nosić z dumą, jako trofeum przy pasie –uniósł ostrze, międzyczasie elf kopnął ko w piszczel tak, że ten także wylądował na ziemi, złapał za swój miecz i jednym cięciem uderzył go w przerwę pod hełmem podrzynając mu gardło, przy czym krew z tętnicy przeciwnika trysnęła mu na twarz, Sirwis spojrzał na strażnika stojącego przy drzwiach.

 

-Poddaję się, ale jeszcze się spotkamy elfie, w Rivermaed tylko ludzie są prawem, zginiesz przyjacielu – zagroził mu i napięcie się obrócił.

 

-Czekaj ! – krzyknął a strażnik obrócił się do niego – Ser Hardven Martis, osobisty strażnik Lorda Aidana, ten którego zabiłeś to faktycznie tylko płotka nie dorównuje osobistej straży króla, powodzenia w przyszłości elfie – powiedział z ironią rycerz po czym otworzył drzwi od izby i wyszedł zamykając je za sobą, elf puścił miecz na ziemię i upadł na kolana opierając się dłońmi o podłogę, Emis podniósł pokrywę od kufra i wyszedł z niego, Sirwis podszedł do niego i złapał go za ramiona

 

-Dobrze się czujesz? – spytał patrząc na niego smutnym wzrokiem.

 

-Tak, dziękuję – odparł, po czym Sirwis podszedł do misy z wodą, wyciągnął z niej ścierkę nasiąkniętą wodą i lekko ją wykręcił przeczyścił nią twarz z krwi i włożył ją z powrotem do misy, wrócił się po zielone poncho, wziął je i ubrał, zasunął kaptur na głowę, podniósł miecz i wsunął go do pochwy, wziął swój dziennik i włożył do skórzanej torby, którą także ma przymocowaną do pasa, podszedł do Emisa i wziął swojego brata za rękę i oboje opuścili pokój, ruszyli pewnym krokiem wzdłuż korytarza i zeszli na dół do głównej karczmy gdzie wciąż bawią się ludzie, spróbowali czmychnąć, ale nagle krzyknął karczmarz, który stoi za kantuarem i wyciera kufel po piwie:

 

– Stójcie! – krzyknął a Sirwis z lekkim napięciem obrócili się do niego – nie zapłaciliście za pokój! – zawołał a bracia podeszli do lady.

 

-Ile to ma być? – spytał Sirwis rozwiązując rzemyk, którym ma związaną swoją sakiewkę przy pasie.

 

-Dziesięć Leronów – powiedział karczmarz a elf zaczął wykładać po kolei dziesięć monet z twarzą Lorda Aidana na blat, gdy wyłożył ich dziesięć odezwał się:

 

-To wszystko? – spytał a karczmarz pokiwał głową, że tak, oboje odeszli a ten zawołał – czekajcie jeszcze! – Sirwis ponownie się zatrzymał i obrócił do niego trzymając swojego braciszka za rękę – a porządek w izbie zostawiony ? – spytał z niepewną miną.

 

-Tak – odparł ponownie Sirwis.

 

-Dobrze, idźcie przyjemnej nocy.

Koniec

Komentarze

Elfowie Sirwis i Emis wydali mi się znajomi. Niejaki Zoltan już o nich pisał - znacie się ;) ?

Wybacz, ale to jest absolutna tragedia. Pod każdym względem. Przestaję rozumieć, o co tu chodzi. 

Pozdrawiam.

Chyba dość dobrze się znają. Fragment o Sirwisie i Emisie u Zoltana:

Na piętrze wynajęło sobie pokój dwóch elfich braci, Emis i Sirwis. Emis jest niewidomym młodszym bratem od Sirwisa, nosi przewiązkę z materiału na oczach w przeliczeniu na wiek ludzi z wyglądu i zachowania ma czternaście lat a Sirwis osiemnaście jednak w wieku elfów młodszy ma sto czterdzieści a starszy sto osiemdziesiąt – ależ hałas - powiedział rozzłoszczony Sirwis pisząc przy świeczce w swoim dzienniku w którym notuje co jak dotąd im się przydarzyło. Oboje noszą zieloną tunikę z kapturem i a pod tym białą koszulę i brązowe spodnie z pasem do którego mają przywiązaną pochwę z pięknym zdobionym mieczem z elfiej stali, starają się by nie dobywać ostrza ani nie ściągać kaptura w miejscu publicznym gdyż ludzie w Pitros nie znoszą elfów.


I u Ashgana:

Na piętrze wynajęło pokój dwóch elfich braci Emis i Sirwis. Emis jest młodszym niewidomym bratem od Sirwisa nosi przewiązkę z materiału na oczach w przeliczeniu na wiek ludzi z wyglądu i zachowania ma czternaście lat a Sirwis osiemnaście jednak w wieku elfów młodszy ma sto czterdzieści a starszy sto osiemdziesiąt. Kalectwo spowodował pożar który kilkanaście lat temu wybuchł w lesie wiatru. Za długo przebywał przed płomieniami aż oślepł.

-Ależ hałas powiedział rozzłoszczony Sirwis notując przy świeczce w swoim dzienniku.

Oboje noszą zielone poncho z kapturem a pod tym białą koszulę, brązowe spodnie przewiązane pasem, do którego mają przymocowaną pochwę, w której noszą piękne zdobione ostrze wykonane ze stali.



Mi to wygląda na próbę wrzucenia z innego konta rozbudowanej wersji tamtego opowiadania. Niestety jakościowo jest jak było, a ilościowo nawet gorzej, bo o ile tam dotrwałem do końca, to tu mi się ta sztuka nie udała. Drogi Autorze - pochwalam Twoją chęć pisania, ale zanim wrzucisz kolejny tekt, powinieneś bardzo udoskonalić swój warsztat. 

Pozdrawiam.

Naprawdę?

pozdrawiam

I po co to było?

Do czytania to się nie nadaje, pozwolę sobie tylko zwrócić autorowi uwagę, że język polski niewątpliwie trudna język, ale da się opanować jego podstawowe zasady, naprawdę. I warto to zrobić, zanim zacznie się w tym języku pisać. Na początek proponuję przyswojenie następującej zasady: jeśli obaj elfowie są płci męskiej, to są "obaj", a nie "oboje". Oboje to są albo dwóch płci, albo w orkiestrze w sekcji instrumentów dętych drewnianych.

    Jakby Autor raczył napisać tytuł z dużej litery, można byloby zacząć czytać...  Plaga błędnych tytułów, czy co?

Autorze, nie powinieneś napisać tego tekstu, ale cóż, mleko już się rozlało.

W tej sytuacji mam prośbę –– na razie nie pisz. Notuj sobie w kajeciku wszystkie pomysły, rób notatki, ale przede wszystkim czytaj i ucz się języka polskiego.

Yoss radzi Ci, abyś „bardzo udoskonalił swój warsztat”, ale moim zdaniem, problem w tym, że Ty w ogóle nie masz warsztatu.
Poproś rodziców by kupili Ci dużo kredek, albo farbki, i –– dopóki nie nauczysz się pisać –– rysuj lub maluj obrazki, które podpowiada Ci wyobraźnia, ale na razie, błagam, nie pisz.  

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A ja myślę, że to jednak nie może być na serio. A my daliśmy się wkręcić :).

Świetnie napisane, doskonały warsztat i technika. Od razu widać ten błysk.

 

A co do opowiadania, to nie wiem, nie czytałem. E koledzy, a może w tytule miałao być [GRAFOMANIA]?

@ilusioner - nie wiem, czy ktoś celowo piszący nawet na GRAFOMANIĘ byłby w stanie spłodzić coś takiego: "Główna sala jest całkiem duża, po lewej do wejścia stronie znajdowała się sala niedostępna dla gości i tylko oberżysta wiedział co się w niej znajduję." (plus zdanie następne, miłosiernie nie zacytuję). To jednak wygląda na niecelową grafomanię ;)

Dialogi nierzeczywiste, pomieszanie czasów, i w zasadzie trudno się zorientować o co chodzi. 

Przed opublikowaniem daj komuś do sprawdzenia, szanowny Autorze, choćby pani od polskiego :)

Nowa Fantastyka