- Opowiadanie: Zoltan - Leo

Leo

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Leo

Bezludna aż do dzisiaj Green Island (zielona wyspa) jest oddalona od najbliższego miasta o ponad 200 mil kwadratowych, jednak zasiedliło ją wojsko rycerzy czerwonego Lotosu, mają zamiar wybudować willę dla rodziny Van Rissing, jest to jedna z niewielu rodzin szlacheckich, które istnieją w kraju Kingshill. Są niezwykle bogaci, dlatego byli w stanie nająć wojsko do pilnowania niewolników do budowy domu dla całej rodziny liczącej około pięćdziesiąt osób gdyż mają dziesięć synów, wielu wujów wnuków i ciotek oraz dziadków.

 

Wszyscy przypłynęli czterema Galleon’ami, jeden był przeznaczony dla samych Niewolników, niewolnicy są odziani w same płachty na krocze, kajdany na nogach i rękach. Statki przycumowały do brzegu, z pierwszego z nich wyszła cała rodzina szlachecka, z drugiego i trzeciego strażnicy a z czwartego niewolnicy, którzy są wprowadzani przez straże jak zwierzęta, jak się obalając przez kajdany na nogach to są bici skórzanymi batami po plecach i nogach. Jeden z niewolników, co wyszedł jest nieźle zbudowany jak na swój wiek, wygląda na około piętnaście lat, ma długie jasne blond włosy pomarańczowe oczy, elegancki kolczyk w prawym uchu i delikatną urodę, wstał mimo ciosów i ruszył z resztą niewolników drogą, którą im uformowało wojsko, przodem idzie cała rodzina a za nią niewolnicy, prowadzą ich na miejsce gdzie została już zniszczona cała roślinność by można było postawić dom, młodzieniec rozejrzał się w koło i ujrzał piękną naturę – i tak to pewnie wszystko spalą – powiedział do niewolnika idącego przed nim.

 

-Jak się nazywasz? – spytał go.

 

-Leo, a ty? – odparł pytaniem obracając głowę do niego.

 

-Jestem William – przedstawił się niewolnik – więc jesteś chłopakiem czy dziewczyną, przepraszam z góry za to pytanie.

 

-Chłopcem, jestem chłopakiem – wytłumaczył Leo.

 

-Wy nie macie imion! – krzyknął strażnik i zdzielił obydwóch batem po nogach tak mocno, że upadli na ziemię pokrytą twardym piachem, niewolnicy poganiani z tyłu potrącili ich nogami, gdy ci z tyłu ich zauważyli ominęli ich i Leo podparł się dłońmi i zdołał wstać, po czym podał dłoń Williamowi i pomógł mu się podnieść, ruszyli dalej z grupą do miejsca pracy.

 

-Zwierzęta, traktują nas tak a sami są nimi skąd pochodzisz Leo? – spytał zaciekawiony Will.

 

-Ja z Wancocu, jest to wieś położona na dalekim południu pracowałem głównie w polu z ojcem z tego się utrzymywaliśmy.

 

-To, dlaczego tu trafiłeś.

 

-Żołnierze tego szlachcica spalili całą nasz wieś, ja trafiłem tutaj moi bracia gdzie indziej tak jak i starzy rodzice są schorowani, pewnie już nie żyją.

 

-Ja pracowałem, jako rzemieślnik u łuczarza, podobno mój mistrz produkował bronie dla innych krajów, zdemolowali jego zakład a mnie zabrali do pracy tutaj.

 

-Każdy z nas trafił tu z byle błahego powodu.

 

-DOTARLIŚMY! – krzyknął dowódca straży.

Koniec

Komentarze

O matko...

No dobrze, ale co z tego wynika? Początek chaotyczny, choćby za sprawą wymieszania czasów teraźniesjzego z przyszłym (zdecyduj się na jeden!), opisy wyglądają jak notatki do opwiadania, a nie jego część, potem  scenka która nie prowadzi raczej do niczego. Wygląda mi to raczej na szkic do jakiegoś opowiadania, ale na pewno nie opowiadanie z fabułą... chyba, że to początek: jeśli tak, to niezbyt zachęcający. Zastanów się, o czym właściwie chcesz pisac, jaką historię chcesz opowiedzieć, potem zastanów się, jak chcesz to zrobić. To tutaj wygląda jak półprodukt.

oddalona od najbliższego miasta o ponad 200 mil kwadratowych

Oplułem sobie ekran komputera.

 

Pisałeś to po pijaku?

Błędów wszelkiej maści tu zatrzęsienie, tak samo jak nielogiczności. Dialog w ogóle nie trzyma w napięciu, bohaterowie nie są nakreśleni praktycznie w ogóle, zakończenia brak. Tekst do generalnego remontu.

Z początku ma być o niczym potem ma się rozwinąć

To rozwiń, zanim wrzucisz, bo to co jest teraz jest nieciekawe totalnie. Nie mówiąc już o błędach.

Prócz tego, na bór zielony, nazwy własne po angielsku tłumaczone w nawiasie na polski? Po co? Na co? Czemu?

Na to że jak czyta to np moja babcia czy ktoś to nie znają angielskiego, to dla nich :)

Przy tak obranym targecie zostałbym przy polskich nazwach. I to nie tylko miejsc. Przykładowo - przypłynęli galeonami, nie Galleon'ami.

Oj, no słabe to. Bardzo twórcze podejście do interpunkcji. 

Ale po co w ogóle nazwa po angielsku? W tym świecie istnieją Anglicy?

Poprawiłem na szybko pierwszy akapit:

Oddalona o jakieś dwieście mil od wybrzeża wyspa Green stała się celem rodu szlacheckiego Van Rissing. Ród ten, ponadprzeciętnie liczny i takoż dostatni, od dłuższego już czasu poszukiwał odpowiedniego miejsca do budowy nowej siedziby. Senior rodu, sir Richard, najął nawet najemników spośród rycerzy Czerwonego Lotosu, by w jego imieniu sprawowali nadzór nad pracującymi niewolnikami.


Nie jest to może idealnie, ale zajęło mi dziesięć minut. Gdybyś poświęcił każdemu akapitowi po te dziesięć minut, nie miałbyś tylu negatywnych komentarzy. Poza tym na Twoim miejscu znalazłbym kogoś zaufanego i oczytanego, kto będzie mógł sprawdzać Twoje opowiadania i sugerować poprawki.

Pozdrawiam.

    Masakra w Dzień Swietego Walentego.  A to akurat było w Chicago.

Proponowałbym zrezygnować z pisania opowiadań. Idzie wiosna. Można zająć się czymś pozyteczniejszym. Po co tracić czas na tworzenie idiotyzmów, jak się nie potrafi sklecić poprawnie jednego zdania? Ktoś Ci autorze za karę kazał pisać?

Ja nie wierzę, że zostało to napisane na poważnie i opublikowane tu na poważnie. Po prostu nie wierzę. Nawet nie chce mi się tracić czasu i energii na wyłapywanie oraz poprawianie błędów zarówno językowych, fabularnych, jak i logicznych - gdyż, bo, ponieważ, ale, że - ten tekst nie został napisany na poważnie, o. To żart z nas wszystkich, a wyrażając się slangiem internetowym - trolling.

Serdeczne wyrazy współczucia dla babci Autora, bo skoro to było pisane dla niej, pewnie musiała powiedzieć wnuczkowi, że ładnie napisał.

Ponieważ nie jestem babcią Autora, mogę powiedzieć wprost –– Autorze, nieładnie napisałeś. Udało Ci się wystukać czterysta trzydzieści wyrazów i postawić kilkanaście znaków interpunkcyjnych. Przeczytałam wszystkie wyrazy i zupełnie nie umiem nazwać tego, co zaprezentowałeś.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A brajt to kiedy skończy wylewki i tynkowanie dużej "przechowalni" na NF? Bo potrzebna ci ona jest na gwałt! I drobne sito by się jeszcze przydało.

w_baskerville, brajt odda do użytku od razu cały nowy kompleks fantastyczny z sauną, basenami i innymi takimi, więc nie ma co liczyć na udostępnienie samej poczekalni przy tej stronie. Kiedyś chyba tu wspominał, że wstępnie kwiecień jest prawdopodobny, ale pewien nie jestem.

"Są niezwykle bogaci, dlatego byli w stanie nająć wojsko do pilnowania niewolników do budowy domu dla całej rodziny" - co jest absolutnie bez sensu, gdyż - jeśli są tacy bogaci - mogli po prostu wynająć budowniczych, którzy zbudowaliby dom bez przymusu.

"Wszyscy przypłynęli czterema Galleon’ami" - ta kreska stoi tam w jakim celu?


A teraz rada. Po pierwsze, nigdy nie publikuj części, wstępów, ani prologów. Jeśli coś nie jest skończone, nie nadaje się do publikacji. Wierz mi. A ludziom generalnie nie uśmiecha się czytanie tekstów w kawałkach, bo wynika z nich niewiele oraz są trudne w ocenie. Weź również pod uwagę, że "teraz jest nudno, ale potem się rozwinie" to kiepska wymówka. 

Ten tekst jest o niczym. Gdybyś opublikował całość, być może doczytałbym dalej i został zainteresowany opowiadaną przez ciebie historią. A teraz? Nie ma możliwości, żebym wrócił później do tego tekstu, nawet jeśli zamieścisz jego następną część. 

odległe o ponad200 mil kwadratowych, ma się to do odległości jak  200 lat świetlnych do przemijania czasu

płachty na krocze - czyli tzw. przepaski, chyba?

Statki przycumowały do brzegu - no a niby do czego miały przycumować. No a niby do kamiennego nabrzeża, czy drewnianego pomostu.

Całość tak słaba, że też nie wierzę o pisaniu tego na serio. Gdyby jednak tak było, to Drogi Autorze, przed opublikowaniem, daj  pani od polskiego do przeczytania i pisz, pisz, pisz, trening czyni miszcza ;)

Ale też czasem coś przeczytaj. Nawet lektury szkolne są wskazane.

Też nie wierzę, że tekst był pisany na serio, ale jeśli tak, to jest źle.

Niewolnicy odziani w płachty i kajdany.  

Bez komentarza.

"Jeden z niewolników, co wyszedł jest nieźle zbudowany jak na swój wiek, wygląda na około piętnaście lat, ma długie jasne blond włosy pomarańczowe oczy, elegancki kolczyk w prawym uchu i delikatną urodę, wstał mimo ciosów i ruszył z resztą niewolników drogą, którą im uformowało wojsko, przodem idzie cała rodzina a za nią niewolnicy, prowadzą ich na miejsce gdzie została już zniszczona cała roślinność by można było postawić dom, młodzieniec rozejrzał się w koło i ujrzał piękną naturę - i tak to pewnie wszystko spalą – powiedział do niewolnika idącego przed nim."

U la la, ładne zdanie Ci wyszło, Autorze, to chyba jakiś rekord. Gratuluję ;)

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

Nie sądziłam, że kiedykolwiek przyjdzie mi to napisać - Autorze, zajmij się czymś innym. Może poczytaj książkę albo idź z babcią na spacer.

Ale po tym spacerze i po zastanowieniu się, czy naprawdę chcesz nauczyć się pisać, weź się za naukę polskiego, jeśli odpowiedź będzie twierdząca. To nie boli, naprawdę.  

Potraktuj powyższe jako zachętę.

Nowa Fantastyka