- Opowiadanie: KazmołSochcim - "To tylko kwestia czasu" wstęp

"To tylko kwestia czasu" wstęp

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

"To tylko kwestia czasu" wstęp

 

Odgrzebałem właśnie stary tekst, który chciałbym kontynuować. Zamieściłem nawet kiedyś początek na mniej popularnym serwisie, ale straciłem wenę. Zostawiam go waszej ocenie :)

 

 

 

Laura była blondynką średniego wzrostu, której długie włosy spływały wprost na smukłe ramiona. Jej błękitne, bystre oczy z zaciekawieniem błądziły po kartach książki. Obciągała tylko co jakiś czas swoją krótką spódniczkę, trochę zbyt krótką jak na jesienną pogodę. Siedziała na przystanku, czekając na autobus. Wokół niej stało kilku ludzi. Jakiś starszy pan co chwila spoglądający na rozkład jazdy, kobieta nieustannie upominająca swoje dziecko, a także dwoje nastolatków, najprawdopodobniej też uczniów. Od czytania oderwał ją chłopak zbliżający się do przystanku. Był przeciętnego wzrostu szatynem o piwnych oczach.

 

– Cześć Laura – odezwał się unosząc rękę w powitalnym geście.

 

– Hej – odpowiedziała podnosząc wzrok znad lektury.

 

Chłopak miał na imię Marcin. Dziewczyna poznała go dwa lata temu. Od tego czasu zauważyła, że gdy tylko odwraca wzrok, ten spogląda na nią z utęsknieniem. Nie było to dziwne. Była ładna i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, a ponadto niezwykle inteligentna, co nie zawsze idzie w parze. Marcin też nie był tępakiem. Laura poznała go właśnie na jednym z konkursów fizycznych, w którym brała udział.

 

Teraz też nastolatek idąc wpatrywał się w Laurę. Ta postanowiła sprawić mu tę przyjemność i specjalnie nie podnosiła wzroku znad książki, dyskretnie obserwując chłopaka. Powoli zbliżał się do pasa dla pieszych. Gdy był na środku, odwrócił się jeszcze raz w stronę dziewczyny, posyłając jej uśmiech. Nagle zza zakrętu wyjechało auto, poruszając się z ogromną prędkością. W ułamku sekundy znalazło się o krok od Marcina. Kierowca nie miał szansy na reakcję. Laura widząc to, rzuciła się z przystanku i wyciągnęła przed siebie rękę, wydając z siebie przeraźliwy krzyk. Inni ludzie obok niej również próbowali podjąć próbę pomocy z góry skazaną na niepowodzenie.

 

Nagle stało się coś niezwykłego. Chłopak zniknął, a po ułamku sekundy pojawił się znów, już po drugiej stronie ulicy, cały i zdrowy. Spoglądał właśnie na swój zegarek, sprawiając wrażenie spóźnionego, nie dając żadnych oznak niedoszłego wypadku.

 

Lecz to nie było wszystko. Reszta ludzi też zachowywała się dziwnie. Laura miała wrażenie, jakby w ogóle nie widzieli całego zdarzenia. Również kierowca przejechał bez przeszkód, znikając po chwili w oddali. Tylko ona stała w nienaturalnej pozycji z wyciągniętą przed siebie ręką, nie mogąc otrząsnąć się z szoku. Zobaczyła coś jeszcze, w jej ręce spoczywało zawiniątko, mała karteczka papieru. Drżącymi rękami rozwinęła papierek. Widniało na nim jedno zdanie: „To tylko kwestia czasu”.

 

 

 

 

 

 

 

Dorzucam od razu następny kawałek.

 

Kolejny będzie jak się napisze :)

 

 

 

Kiedy tylko Marcin przekroczył próg swojego pokoju, od razu rzucił się bezwładnie na łóżko. Powoli zaczął odczuwać skutki zakrzywiania czasu. Efekty pojawiały się zawsze po godzinie, dwóch i za każdym razem było paskudnie. Marcinem wstrząsnęły dreszcze. Bolała go głowa, miał mdłości oraz błyski przed oczami. Jednak jedyne co mógł zrobić, to przeczekać ten moment. Ułożył się tylko wygodniej, zrzucił buty z nóg i zapadł w płytki, niespokojny sen.

 

 

 

Obudził się dopiero wieczorem. Mdłości i ból głowy zaczęły powoli ustępować. Pojawiło się jednak coś innego – głód. Lecz nie była to taka mała chęć, żeby coś przekąsić. Chłopak czuł się jakby, od kilku dni nie miał nic w ustach. Zerwał się z łóżka i pobiegł do kuchni, o mało co nie przewracając komody stojącej w przedpokoju. Otworzył lodówkę, chwycił kawał kiełbasy i zaczął łapczywie wpychać ją sobie do ust. Gdy skończył, opadł na krzesło z błogim wyrazem na twarzy. Jednak zaraz zastąpił go grymas odrazy do samego siebie. Czuł się jak zwierzę. Zawsze po użyciu swoich „zdolności” zapadał w taki stan. Jednak tym razem było jeszcze gorzej. Przez swoją głupotę sprawił, że Laura została wyjęta spod efektu odwrócenia czasu. Z chwilą wręczenia kartki w jej wyciągniętą dłoń zobaczyła obydwie wersje wydarzeń, co nigdy nie powinno się zdarzyć.

 

 

 

Marcin nie był zwykłym nastolatkiem. Wszystko zaczęło się gdy miał 14 lat. Wyszedł wieczorem do sklepu, żeby kupić coś na przekąskę. Najbliższy spożywczak znajdował się jednak 2 km od jego domu. Żeby skrócić sobie drogę, poszedł przez blokowisko. Gdy był mniej więcej w połowie, zauważył, że zbliża się do niego grupka podchmielonych dresiarzy. Poczuł, jak krew zaczęła szybciej krążyć. Nie raz słyszał, jak to kogoś pobili i okradli w tych okolicach. Zszedł na pobocze i starał się nie wyróżniać, mając nadzieję, że nic się nie stanie. Już prawie ich minął, gdy jeden z nich go zauważył.

 

– Te! Młody choć no tutaj! – zakrzyknął zataczając się lekko.

 

Marcin zignorował go, nie zatrzymując się. Dalej wypadki potoczyły się błyskawicznie. Dwóch drabów chwyciło go za ręce, zdzierając z niego kurtkę. Stanął twarzą w twarz z jakimś oblechem o świńskich oczkach.

 

– Co się nie odzywasz, jak do ciebie mówię? Mnie się nie ignoruje! Prawda panowie?

 

Reszta gromady wybuchła drwiącym śmiechem. Marcin czuł, że robi mu się coraz słabiej. Próbował wyrwać się oprychom, lecz oni trzymali zbyt mocno. Zauważył, że dresiarz bierze zamach i zobaczył tylko pięść wędrującą ku jego twarzy, więc zamknął oczy. Naraz jego ciało przeszedł dreszcz. Jednak on prawie go nie zauważył oczekując na uderzenie. Lecz ono nie nastąpiło. Po dłuższej chwili Marcin otworzył oczy i ujrzał nieprawdopodobny widok. Cały świat zamarł niczym na zdjęciu. Już bez problemu oswobodził się z rąk oprawców i dalej podziwiał to niesamowite zjawisko. Naraz spostrzegł coś jeszcze. Na jego ręce pojawił się tatuaż. Przedstawiał zegar, wykonany niezwykle precyzyjnie, z dbałością o każdy szczegół. Chłopak potarł rękę zdumiony swoim odkryciem. Gdy jego dłoń dotknęła wskazówkę, ta przesunęła się, a wraz z nią cofały się wydarzenia wokół niego. W szoku oderwał palce od tatuażu, a czas znowu zaczął płynąć, jednak od momentu, do którego został przesunięty.

 

 

 

Od tych wydarzeń minęły już ponad dwa lata. Marcin nauczył się panować nad swoją zdolnością. Za każdym razem, gdy chciał jej użyć, musiał tylko przykryć cały tatuaż ręką. Jednak zawsze po jego użyciu chłopak czuł się jak wypluty. Dzisiaj też czuł się podle. Jego nastrój jeszcze bardziej pogłębiło pytanie: „Co zrobić z Laurą?”.

Koniec

Komentarze

Trochę za dużo szczegółowowsci w opisach, ale tak krótki fragment trudno ocenić. Potrzeba więcej. Styl pisania to jedno, konstruowanie fabuły i bohaterów to drugie. I to drugie nie sposób skomentować, a i pierwsze, poza zapowiedzią pewnej ciężkości stylu, takoż. Wrzuć coś więcej - najlepiej całość, bo fragmenty są o kant tyłka rozbić.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Już dodałem kolejny kawałek :)

Kolejny będzie jak się napisze :)

--- dobra rada jest taka, że lepiej najpierw napisać całość, potem ją sprawdzić, a dopiero na koniec opublikować.

pozdrawiam

I po co to było?

Ja lubię, gdy historia powstaje na bieżąco pod wpływem różnych czynników.

Również waszych komentarzy ;)

Nie chcę być czynnikiem, na bieżąco wpływającym na powstanie historii, bo tak lubisz. :-(

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Historia powstająca na bieżąco, pod wpływem różnych czynników, najczęściej utyka, bo czynników brakuje albo się powtarzają, więc niczego nowego nie wnoszą. Bez pomysłu na całość lepiej nie zaczynać...

Pomysł na całość mam.

Ale komentarze pomagają poprawiać błędy w stylu.

Kiedyś spisywałem wszystkie pomyły na całość --- w trzy miesiące zebrało się ze 150.

Stylu nie wyrobisz w trakcie pisania jednego opowiadanka, bazując na kilku komentarzach do dziesięciu akapitów. Już lepiej zacząć regularnie pisać opowiadania na 5-7 stron w tempie jednego miesięcznie i z tekstu na tekst wdrażać rady i nowe rozwiązania.

pozdrawiam

I po co to było?

Ja nie napisałem jednego opowiadania.

Może dopiero zaczynam, ale już ich kilka jest.

No to jak żadnego nie napisałeś, to jeszcze nie masz się co kłopotać stylem. Popiszesz, zobaczysz, jakie są rezultaty i wtedy się zastanowisz, jak chcesz dalej pisać. Ale żeby tak się stało, to trzeba najpierw zacząć produkować teksty ze wstępem, rozwinięciem i zakończeniem.

pozdrawiam

I po co to było?

Oj tam, oj tam...

Wstęp już jest, a nad resztą się jeszcze popracuje ;)

Nie przeszkadza mi, że to początkowe fragmenty, a nie całość, bo już po nich mozna ocenić pomysł, styl, wykonanie, itp. Ogólnie co do stylu odnoszę wrażenie, że nie piszesz jeszcze zbyt swobodnie. Starasz się przekazać czytelnikowi swoją wizję, ale czasami zdarza Ci się przekombinować. Zbytnia drobiazgowość w opisach nie jest potrzebna, choćby w początkowym fragmencie o ludziach stojących na przystanku. Mamy dwójkę nastolatków - zgoda, ale informacja, że najprawdopodobniej są to uczniowie, nic nie wnosi - poza tym widząc osobę w wieku kilkunastu lat można założyć, że to uczeń.

 

Dajesz dość dokładny opis Laury. Trochę ryzykowny zabieg, zwłaszcza, że wielu czytelników jest uczulonych na tzw. Mary Sue. A tutaj mamy blondynkę o długich włosach, smukłych ramionach i bystrych błękitnych oczach. Która zdaje sobie sprawę z tego, że jest ładna, ale jednocześnie bardzo inteligentna. Rzecz jasna, że po świecie chadza wiele osób pięknych, inteligentnych, bystrych i utalentowanych, ale wprowadzanie bohaterki wydającej się być niemalże ideałem to nie jest zbyt dobry pomysł. Nie mówię, że Laura powinna być brzydka albo głupia, ale nie wrzucaj od razu jej opisu. Niech czytelnik stopniowo poznaje Laurę, która w kolejnej części mogłaby chociaż odrzucić blond włosy z czoła - już wiemy, że jest blondynką, możemy ją sobie wyobrazić, a unikamy nadmiernego opisywania. Zwłaszcza, że gdy z początku nie wiemy o niej absolutnie nic, opis wyglądu osoba, która jeszcze nas nie ciekawi (bo nie zdążyła zaciekawić), nie jest czytelnikowi potrzebny.

 

Scena w której omal nie doszło do wypadku: przy Laurze, która rzuciła się z przystanku, parsknęłam śmiechem. Ona mogła zerwać się z ławki, wybiec na chodnik, ale rzucanie się z przystanku kojarzy się... wiadomo z czym. Sama scena powinna mieć w sobie masę energii, czytelnik powinien odczuć napięcie (chłopak zginie czy nie zginie?), a tu napięcie siada. "Ludzie próbowali podjąć próbe pomocy z góry skazaną na niepowodzenie". Hmm, tutaj wszystko działo się w przeciągu kilku sekund. Zacytowane wyżej sformuowanie sugeruje raczej akcję w stylu ratowania kogoś, kto przykładowo zakleszcza się w rozbitym aucie. Wtedy podjęcie próby pomocy kojarzy się z: dzwonieniem po pogotowie, dzwonieniem na policję, próbe wybicia okna, próbe wyciągnięcia człowieka z wozu, itp. Ale sugeruje to jakieś działania w czasie nieco dłuższym niż te kilka sekund. W opisanej przez Ciebie sytuacji ludzie na przystanku powinni raczej zdębieć, ktos może krzyknąć, ktoś zasłoni oczy, ktoś inny zacznie się gapić.

 

Poza tym - pas dla pieszych czy przejście dla pieszych? Auto może jechać prawym, środkowym czy lewym pasem, ale człowiek przechodzi przez przejście dla pieszych.

 

Jeszcze jedno - unikaj w tekście zapisywania liczb w stylu "14 lat", "2 km". Czternaście lat, dwa kilometry. Słownie i bez skracania kilometra do km. :)

 

Ogólnie mam wrażenie, że jesteś jeszcze "nierozpisany", tworzenie scen przychodzi Ci z pewnym trudem. Może byoby Ci łatwiej wczuć się w scenę, którą zamierzasz opisać i wyobrazić sobie, co poczułbys na widok nadjeżdżającego pędem auta, gdy przez jezdnię przechodzi człowiek? Co czujesz - strach, ucisk w żołądku? Paraliżuje Cię niemoc czy zaczynasz krzyczeć?

 

 

Usuń cydzysłów z tytułu. A najlepiej usuń ten tekst, możesz to zrobić pisząc z prośbą na djjajko@fantastyka.pl i wróć tu z nim, kiedy napiszesz całość.

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Ja również polecam ci, drogi autorze, nie wrzucanie tu fragmentów, wstępów, prologów i części. Takich zabiegów się tu nie lubi. Zman też całkiem sporo użytkowników, którzy w ogóle nie zaglądają do tekstu, jeśli widzą dopisek "prolog" lub "część któraśtam". Opowiadanie przed publikacją powinno być kompletne - zawierać wstęp, rozwinięcie oraz zakończenie.  Poszczególne elementy są trudne w ocenie, a poza tym niespecjalnie lubię czytać historie, których zakończenia nigdy nie doczekam, jak to często bywa z tekstami w kawałkach.

Fajne. Zeszłoroczne. Gdzie jest dalszy ciąg?

Przynoszę radość :)

Nowa Fantastyka