- Opowiadanie: growe - Opowiastka o błaznach

Opowiastka o błaznach

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Opowiastka o błaznach

 

Krótkie opowiadanie z morałem. Mam nadzieję, że się spodoba. Życzę miłej lektury.

 

 

 

 

Daleko na północy, za górami i lasami leżał mały kraik, którym rządził młody królewicz o imieniu Bardarf. Był szanowany i kochany, a ludzie chętnie prosili go o radę. Plotki głosiły, że król pławił się w złocie, ale mimo tego nie omieszkał nie pomóc każdemu potrzebującemu, tym samym zyskując aprobatę swoich podwładnych. Mieszkał w ogromnym zamku o strzelistych wieżach i niezdobytych murach. Pałac królewski sięgał chmur, a żołnierze pilnie strzegli jego bezpieczeństwa.

 

Kilka dni temu Bardarf zawarł przymierze z Alfonsem, znamienitym królem południowych krain. Wspólnie postanowili, że Adanella, córka Alfonsa, poślubi królewicza z północy. Dama podała im jednak jeden warunek, jakim było bliższe poznanie Bardarfa. Sojusznicy zgodzili się i umówili na spotkanie w następną sobotę.

 

Pewny siebie Bardarf, wierząc głęboko, że uda mu się oczarować księżniczkę, zaniedbał przygotowania i zostawił wszystko na ostatnią chwilę. Nie mogąc nic już wymyślić w tym finalnym dniu, popadł w depresję, wyobrażając sobie jak traci piękną Adanellę. Po kilku godzinach ślęczenia nad rozwiązaniem, znalazł w końcu upragnione wyjście z sytuacji.

 

Ponieważ on jak i nadworny błazen, Kucyk, byli podobnie do siebie jak dwie krople wody, Bardarf bez namysłu i pod wpływem emocji wykorzystał go jako swojego dublera.

 

„Serce księżniczki jest już moje” – pomyślał władca.

 

Kucyk był energiczny, świetnie znał języki obce i doskonale dogadywał się z ludźmi. Z chęcią zgodził się na wymianę ról i bez słowa przystał na wszystkie warunki swojego pana. Dosłownie godzinę przed przybyciem Alfonsa z córką, na tronie siedział pięknie przyodziany Kucyk, a u jego stóp stał Bardarf, ubrany teraz w kosmatą czapkę z pomponami i pomięty strój w paski.

 

Nagle wrota do sali królewskiej otworzyły się z hukiem i do środka wpadł gruby jegomość, ubrany w czerwony żupan i kołpak. Obok niego stała szczupła dziewka o jasnej cerze i bogato zdobionej sukni.

 

Obydwoje podążyli czerwonym dywanem w stronę tronu, zachwycając się majętnością królewicza z północy.

– Bardarfie! – zawołał z uśmiechem Alfons – Jak się miewasz, stary przyjacielu?

– Wiii..taj – odparł nieśmiało Kucyk i szybko spojrzał na swojego króla – Jak on ma na imię?

– Alfons – szepnął Bardarf i zaczął wymachiwać jakimś pluszakiem.

– Och, witaj Alfonsie! – krzyknął Kucyk, wstając – Jak miło widzieć was znów w moich progach.

Uścisnęli się mocno, po czym król południa pokazał mu Adanellę.

– Oto moja córka. Piękna, nie?

– Zaiste.

– Adannello – powiedział wyniosłem tonem Alfons. – Co takiego chciałabyś wiedzieć o Bardarfie?

 

Kucyk i księżniczka wymienili spojrzenia. Wyglądali na nieco zakłopotanych. Na szczęście o wiele mniej niż Bardarf, który przestał skakać i patrzył na swojego błazna rozkazującym wzrokiem.

Adanella podniosła wyżej głowę i rzuciła:

– Gdzie będziesz mnie zabierał?

– Wszędzie, gdzie panienka sobie zapragnie – wypalił Kucyk.

– A umiesz się kochać?

Błazen popatrzył na swojego króla i przełknął ślinę. Bardarf pokiwał głową jak lalka, żeby odpowiedział „tak”.

– Umm…i to jak.

 

Adanella bez słowa podeszła do błazna i okrążyła go. Podczas obchodu sprawdzała dłonią jego mięśnie, twarz a nawet dała mu klapsa w tyłek. Bardarf kipiał ze złości i miotał się jak dziki zwierz w klatce. Zacisnął mocniej pięści, kiedy zobaczył jak Adanella sięgała dłonią pod szatę błazna. Dziwne zachowanie Bardarfa nie umknęło czujnym oczom Alfonsa.

 

– Coś dziwnie zachowuje się twój błazen – powiedział głośniej Alfons.

– Chory na głowę. Wziąłem go z litości, bo nie miał się podziać.

„Ja ci dam chory na głowę – pomyślał Bardarf, ściskając mocniej pluszaka.

– Niech no zacznie coś tańczyć – zaproponował Alfons i odfuknął.

 

Kucyk skinął głową swojemu królowi i spojrzał z uwielbieniem na piękną Adanellę. Bardarf nie mając wyboru, wyprostował się i zrobił kilka pajacyków.

 

– Jeszcze jedno – ciągnęła księżniczka, przyglądając się uważnie skokom prawdziwego królewicza. – Ostatnio słyszałam, że zmieniasz kobiety jak rękawiczki.

– A gdzie tam zmieniam.

– Ponoć odwiedziła cię nawet Brygida

 

Była to kobieta o bajecznie dużej masie ciała. Kucyk zawstydził się i uśmiechnął, patrząc w ziemię jak skarcony

nastolatek. Nie było żadnej reakcji Bardarfa.

– Ha! – zarechotała księżniczka. – Więc to prawda!

– Lubię więcej ciałka.

– Więc preferowałeś Hannę, Nomadę, Ferianę, Nutolę, Gwineę i Tuntrianę, bo miały więcej ciałka?

– Tak jakoś wyszło. Przejmujesz się. Zjesz, przytyjesz i będziesz taka sama.

 

Bardarf plasnął się w czoło tak głośno, że echo odbiło się po całej sali. Z jego ust można było wyczytać tylko dwa słowa: Matko Boska! Alfons nie uwierzył w to co usłyszał i uparcie patrzył to na córkę to na Kucyka. Żyła na skroni pulsowała mu nabrzmiałą krwią.

 

– Niech będzie – oświadczyła Adanella i odwróciła głowę w stronę ojca – Lepsze to niż bycie zabawką tego kretyna z zachodu. Bardarf chce bym tylko jadła i przytyła.

– Staniesz się gruba jak świnia! – wrzasnął oburzony Alfons.

– Panie Alfonsie – powiedział spokojnie Kucyk. – Tylko nie jak świnia. Po prostu będzie pulchna jak bułeczka.

Księżniczka zaśmiała się i przylgnęła do ciała królewicza. Obydwoje patrzyli na zdyszanego od skoków Bardarfa. Był blady i wyglądał jak trup.

– Fajnego masz błazna – oznajmiła Adanella. – Myślę, że możesz go podarować ojcu jako wymianę za moją rękę.

 

Jak biczem strzelił, Bardarf wyprostował się i poprawił czapkę. Zmrużył oczy i wziął ostatni, głęboki oddech, po czym rzucił ostrzegawcze, może i nawet błagalne spojrzenie swojemu błaznowi. Czuł, że akcja wymyka mu się spod kontroli.

 

– Nie możesz – szeptał Bardarf, kręcąc głową.

– Mogę – odparł Kucyk, szaleńczym tonem – Dzięki.

 

Patrzyli na siebie jak dwa lwy i żaden nie zamierzał odstąpić. Kucyk uśmiechnął się ironicznie i przysunął Adanellę bliżej siebie. Czuł tą nieziemską moc, jaką został umyślnie obdarowany i postanowił to jakoś wykorzystać. Nikt nie był teraz w stanie cokolwiek mu udowodnić.

 

– Dokładnie, córko – wyjąkał Alfons. – Coś za coś.

– Dobra, bierz tego błazna – rzucił uprzejmie Kucyk. – Tylko uważaj, bo jest chory na głowę.

Koniec

Komentarze

ale mimo tego nie omieszkał odmówić pomocy każdemu potrzebującem - przede wszystkim "mimo to", a poza tym ze zdania wynika, że odmawiał pomocy

wymyślić w tym finalnym dniu - dziwne sformułowanie

Kucyk był energiczny, świetnie znał języki i doskonale dogadywał się z ludźm - czyje języki poznał? Języki obce.

 ubrany teraz w kosmatą czapkę z pomponam - nadworny błazen ma raczej gładką czapkę, z jedwabiu

Nagle wrota otworzyły się z hukiem i do środka wpadł gruby jegomość, ubrany w czerwony żupan i kołpak. Obok niego stała szczupła dziewka o jasnej cerze i bogato zdobionej sukni. - wrota do królewskiej komnaty? Jegomość wpadł, a jego córka stała? I co ma jasna cera do bogato zdobionej sukni?

Dalej jest podobnie + zapis dialogów np. Dokładnie, córko – wyjąkał Alfons – Coś za coś. Powinno być Dokładnie, cóko - wyjąkał Alfons. - Coś za coś. (brakuje kropki po Alfons. Tu i wielu miejscach)

Poza wszystkim temat stary jak świat, wiele razy przerabiany.  

"Czasem przypada nam rola gołębi, a czasem pomników." Hans Ch. Andersen ****************************************** 22.04.2016 r. zostałam babcią i jestem nią już na pełen etat.

Oj mój błąd. Rzeczywiście zaraz poprawię.

Nie podobało się. Nie przez wzgląd na temat, bo pomysł na opowiastkę zły nie jest, ale na wykonanie. Wydaje mi się sposób przeprowadzenia fabuły pretensjonalny i jakiś taki nieprzyjemny.

 

Po pierwsze, król i królewicz to nie to samo, podobnie jak pałac i zamek to dwie różne rzeczy.

 

"Plotki głosiły, że król pławił się w złocie, ale mimo tego nie omieszkał odmówić pomocy każdemu potrzebującemu, tym samym zyskując aprobatę swoich podwładnych." - To zdanie to majstersztyk. A więc poddani pochwalali władcę za to, że nikomu nie pomagał?

 

Średnio rozgarnięty z niego władca, skoro nie umiał nawet uczty dla księżniczki wydać. Niby taki zaradny i szanowany...

 

"Bo nie miał się podziać" - zabrakło "gdzie"

 

"zaproponował Alfons i odfuknął" - co to znaczy?

 

"Matko Boska!" - A więc to jest fantastyczny wymyślony świat z królewiczem Twoim własnym, w którym znają Matkę Boską?

 

CO to jest szaleńczy ton?

 

Poza tym mieszasz błazna z królewiczem tak, że miejscami trudno jest zorientować się, który tak naprawdę coś zrobił czy powiedział. Najpierw, mimo przebrań, nazywasz ich imionami które faktycznie noszą, a potem to zamieniasz. Chaos.

 

Tyle ode mnie.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

No może racja. Nie przeanalizowałem tego zbyt dokładnie i stąd błędy. Ale co tam. Nie od razu Kraków zbudowano. Poprawi się i za niedługo tekst będzie o wiele lepszy :) Dziękuje za wytknięte błędy :)

Cóż, historia może i z morałem, ale również ze sporą dozą naiwności. Warto również zapamiętać, że nawet baśniowe twory powinny być przemyślane, co zresztą zauważyli moi przedpiscy. 

Innymi słowy, można przeczytać, ale nie ma szaleństwa.

"Krótkie opowiadanie z morałem" - już to człowieka odstręcza. Nie pisze się takich rzeczy przed swoim własnym opowiadaniem.

Jak zostało wspomniane, temat oklepany i stary jak świat.

Głupiutkie to to i naiwne.

Styl pisania mi się nie podobał.

Ogólnie mi się nie podobało.

Nowa Fantastyka