- Opowiadanie: Selena - Hipoteka

Hipoteka

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Hipoteka

– Jak to nadal będziemy dłużnikami?! – krzyknęła Basia, pospiesznie przeglądając przyniesione przez Jarka pismo.

 

Podrapał się po głowie. Jak by jej to wyjaśnić…

 

– Zabezpieczenie?! – przerwała mu natłok myśli.

 

– Normalnie. Pamiętasz umowę?

 

– Pamiętam, do cholery! Ale przecież zabierają mieszkanie? Jeszcze im mało?!

 

– Powiedziała, że wartość mieszkania jest niższa niż wartość zadłużenia. Był krach na rynku. Pamiętasz?

 

Baśka może i pamiętała, ale teraz wybuchła płaczem. Mieszkali tu ponad pięć lat. Zdążyła się już przyzwyczaić do myśli, że ten dom jest ich. Zainwestowali w ściany, podłogi, urządzenia. I jeszcze to zabezpieczenie! A tak ładnie pomalowali pokój dziecięcy…

 

– Bacha, daj spokój. To jeszcze nie koniec świata. Nadrobimy.

 

– Mamo, czemu płaczesz? – W wejściu do pokoju stanęła Amelka.

 

– Ile… ile mamy czasu? – zapytała Jarka Basia, ignorując dziewczynkę.

 

– Dwa dni – rzucił krótko.

 

– Amelia – rozległ się drżący głos Basi. – Pojedziesz na wycieczkę. To znaczy… musisz wyjechać. Na trochę…

 

– Co? – Amelka skrzywiła się. – Sama?

 

– Spokojnie, mała – uśmiechnął się Jarek. – To będzie takie przedszkole. Tyle że na dłużej. Nie martw się, tam będzie dużo innych dzieci.

 

– Chodź, wytłumaczę ci – odezwała się Basia i zabrała dziewczynkę do drugiego pokoju.

 

Jarek odetchnął z ulgą. Pomyśleć, że gdyby znalazł się w podobnej sytuacji trzydzieści lat temu, musiałby oddać bankowi, poza mieszkaniem, ponad dwieście tysięcy!

 

Teraz wystarczyło oddać zabezpieczenie.

Koniec

Komentarze

– Mamo, czemu płaczesz? – w wejściu do pokoju stanęła Amelka.  - po myślniku w dużej literki


– Ile… ile mamy czasu? – zapytała Jarka Basia, ignorując dziewczynkę. - zmieniłbym to Jarka Basia

 

Niezły temat na dłuższą historię, ale i tak może być.

 

Pozdrawiam

Mastiff

Dla mnie trochę makabryczne. Nie tylko samo zabezpieczenie, ale też reakcja ojca. Ktoś taki powinien się zabezpieczać, ale w inny sposób.

Rozumiem, że to wizja fantastyczna, dystopijna i w ogóle, ale mimo wszytsko - dla mnie kompletnie odrealniona. 

Rozumiem, że to dziecko było zabezpieczeniem kredytu, tak? W takim razie, nie rozumiem logiki, jaką kierował się bank - zabezpieczenie powinno być czymś co łatwo spieniężyć w razie braku płatności, a w jaki sposób można spieniężyć dziecko? Co bank by z takim dzieckiem robił?

Poza tym, wiem, że to jakiś system dystopijny i zasady z naszego, realnego świata nie muszą koniecznie go dotyczyć, ale mimo wszystko trudno mi jest uwierzyć, że cała sprawa tak szybko się kończy. W realnym świecie ruszenie domu, wyeksmitowanie bohaterów i tak dalej jest niesamowicie trudne, a jeśli takówi mają głowę na karku - praktycznie niemożliwe.

Niestety, mam trochę zbyt dużo życiowych doświadczeń, żeby kupić tę historię i taki system.

    Jak na fantastykę, opowiadanie jest chyba za mało realistyczne.

(...)  a w jaki sposób można spieniężyć dziecko?  

W kawałkach.  

Przepraszam za makabryczny pseudodowcip, ale ten tekścik może być powodem koszmarów sennych.

Nawet w dzisiejszych czasach dzieci (niestety) się spienięża. Nawet w kawałkach. Dziwne pytanie.

Mastiff

Straszne. Brrr. Pomysł, że byłabym "zabezpieczeniem" rodziców.

"(...)  a w jaki sposób można spieniężyć dziecko?  
W kawałkach." - pomysł jeszcze bardziej makabryczny.

Za krótkie, za krótkie. Proszę, napisz coś więcej.

 

Pozdrawiam:)

Ciekawe. I to 'spieniężenie w kawałkach' również jako pierwsze przyszło mi na myśl. Może powinni na tej bazie jakieś tesy psychologiczne tworzyć czy coś coby potencjalnych psychopatów wyłapywać... A ja proszę, żeby nic dłuższego nie było, zbyt duże ryzyko że się ta makabra się rozpłynie i strasznie rozwodni. Tak jak jest niech zostanie - jest dobrze.

Mnie nie ruszyło, pewnie ze względu na krótką formę. Ale sam pomysł ciekawy, można by go rozwinąć. Pewnie całą sytuację dałoby się uzasadnić, a tak to muszę jedynie zakładać, że z jakichś powodów dla bohaterów takie wyjście jest najbardziej optymalne.

Mi się podobuje, świetnie współgra z dzisiejszym seansem "Ludzkich dzieci". :)

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

No i pytanie, co na to Julka?

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Nie czytam jej jeszcze horrorów;)

Samo spieniężanie dzieci technicznie nie jest problemem, transplantologia idzie do przodu. A gdyby w wyniku wojen lub plag spadła liczebność światowej populacji, to cena też poszłaby do góry.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

Hmm... No i nie wiem, co napisać, bo nie napiszę przecież, że się podobało. Zgadzam sie do pewnego stopnia, że wizja odrealniona, ale nie uważam, że to w jakiś sposób dyskwalifikuje tekst --- wręcz przeciwnie. Co do samego "spieniężania dzieci" to od razu nasunęło mi się na myśl kilka pomósłow --- każdy gorszy od poprzedniego ;)

Życie pisze takie scenariusze, że żadnemu autorowi się one w głowie nawet nie zrodzą. A świat się zmienia. I nie jest tak, że stajemy się coraz bardziej cywilizowani. Niestety wyuzdanie i zezwierzęcenie postępuje. Jasne, że nie mówię tu o całej populacji, ale o części z pewnością. 

Dla mnie jeden z najlepszych tekstów Oleńki. Nie jezykowo, ale jeśli właśnie o treść chodzi, to zdecydowany faworyt.

http://tatanafroncie.wordpress.com/

faktycznie. pomysł fajny. forma trochę zbyt krótka, żebu go dobrze przekazać.

Muszę przyznać, że potrzebowałam zastanowić się, o co chodzi. A jak już zrozumiałam, to w zasadzie pozostaję niewzruszona. Może właśnie przez wspomniane odrealnienie, znaczy się brak wiary w to, że to mogłaby być prawda? ; ) Oby...

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Mocne. Z uwagi na krótką formę musiałam przeczytać dwa razy, żeby załapać o co biega. Oddanie dziecka, a czemu nie? Może to świat, w którym ludzkość cierpi na masową bezpłodność i dzieci są na wagę złota? Straszna wizja, ale poruszająca. Gratuluję.

Dlaczego część czytelników uznała, że opowiadanie jest makabryczne? Przecież krew jeszcze się nie leje, wszystkie członeczki i organki są na miejscu. A że bank jest łasy na żywy towarek… ;-)

Przecież to tylko opowiadanie, nie projekt wprowadzenia nowych zabezpieczeń, na wypadek niemożności spłacenia kredytu.

Pozdrawiam.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie przemawia to do mnie zupełnie. 

A ja myślę że to może być kolejny krok po eutanazji. W świetle kierunku rozwoju naszej cywilizacji, pewnie kiedyś tak będzie.

Podobny pomysł ogladałem kiedyś w jednym z odcinków "Strefy Zmroku", tyle że bardziej makabryczne.

Podoba mi się. Krótko, jasno i konkretnie. Doskonale oddajesz emocje w kilku słowach.

Dzięki.

W zasadzie to miał być drabel, ale się nie zmieściłam. Także do doskonałości daleko;)

Dobre. Mocne. Wciska w krzesło.

Ale będę miała koszmary...

Gdyby ktoś był zainteresowany, pojawiło się też na szortalowym PDF-ie. Z rysunkiem Haskeera.

Nowa Fantastyka