- Opowiadanie: chovanec - Droga do nieba

Droga do nieba

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Droga do nieba

Palińska, nauczycielka polskiego, wyraźnie zadowolona, mówi:

 

-Wyciągamy karteczki. Podpisujemy się i notujemy polecenia.

 

Przestaję słuchać. Jakoś nigdy nie potrzebowałem poleceń. Palińska nie ma w sobie żadnego talentu magicznego. A ja mam. Jestem po prostu od urodzenia magiem. Naturalne bariery na umyśle nauczycielki nie są zbyt silne, nie czuje nawet, że ktoś czyta jej myśli. Zresztą w okolicy tylko ja jestem obdarzony talentem. Nie ukrywam swoich działań, bo przed kim? Skupiam się i po chwili znam już pytania i odpowiedzi. Przepisuję co trzeba i odprężam się. Tak jak zwykle, gdy mam trochę wolnego czasu na lekcji, bawię się czarami. Nic wielkiego, sprawdzę sobie co myślą o mnie dziewczyny, zobaczę czy kolega się wczoraj upił, trochę przenikania wzrokiem przez ubrania koleżanek– w końcu jestem Widzący. Ot, rutyna.

 

Mniej więcej po połowie lekcji do klasy wchodzi człowiek w garniturze, wyraźnie znudzony. Wizytator. Palińska jest sprytna. Zrobiła sprawdzian i nie ma się do czego przyczepić. Ale ja czuję się dziwnie, co samo w sobie jest dziwne, bo co mnie obchodzi jakaś wizytacja?

 

-Dzień dobry panie Pawle…Bogdanik?

 

Nikt nie zwrócił na to uwagi. Kurwa. Obdarzony. I to niezły skoro umie symulować głos, bo przy normalnym kontakcie umysłowym czuć jednak różnicę. Pewno zobaczył co robiłem i będę miał problemy w Kręgu.

 

-Panie Pawle?

 

-Słucham? Kto pyta?

 

-Znudzony garnitur. Może pan wyjść?

 

Sondował mnie cały czas. Znowu będę miał szlaban w Kręgu za to, że tego nie zauważyłem.

 

-Jak? Teraz? Tak, o ?

 

-Tak. Tak, o.

 

Wstaję i wychodzę, nikt nie zwraca na to uwagi.

 

**************************************************************

 

-Wiesz kim jestem? – W głosie faceta w garniturze pobrzmiewa zdegustowany ton

 

-No… Przypuszczam tylko, że kimś z Kręgu, bo stawiasz zapory.

 

-Nie mylisz się. Skoro wiesz kim jestem to mogę odczytać ci wiadomość od rady Kręgu– teraz mi dojębią, wiedziałem, że kiedyś się to stanie, ale sądziłem, że raczej później niż wcześniej. No cóż, bywa.

 

-Czuję twoje zdenerwowanie, uspokoję cię, nie masz powodów do obaw, bo chociaż brzydzę się tym co robiłeś w klasie, to nic ci za to nie grozi. Wiadomość jest następująca: czarna dwadzieścia i dwa, wiesz kto i co, a my wiemy kto. Powodzenia. Koniec wiadomości. Do widzenia. Wracaj na lekcje.

 

**************************************************************

 

Więc to już. Krąg nigdy nie przeprowadzał lekcji z nieukształtowanymi magami w myśl idei wolnego formowania się talentów. Tylko dawali mi mieszkanie i starali się nauczyć mnie minimum kultury w używaniu mojego specyficznego talentu, żebym nie szpiegował, a przynajmniej powstrzymał się od donoszenia komuś o tym co zobaczyłem. A teraz widać uznali mnie za gotowego na test. Czarna dwadzieścia dwa. Na pewno chodzi o Kamilę, Krąg nigdy nie słynął z wyrafinowania w układaniu „tajemnych” wiadomości do testowanych, więc nie ma opcji, że chodzi o kogoś innego niż o moją niespełnioną miłość, śliczną, nieśmiałą brunetkę – numerem 22 w dzienniku, mieszkająca w domu o numerze 22. Krąg bywa paskudny w układaniu zadań, bo chociaż wie, że znam jej myśli i wiem czego chce to nigdy nie odważyłem się do niej zagadać, a teraz każą mi zrobić to czego zwykle oczekuje się na egzaminie Widzących – za pomocą swoich zdolności muszę wydobyć z niej wiedzę o sobie– musi mnie poznać na tyle dobrze, żeby poznać prawdę o Kręgu i w nią uwierzyć , a potem musze siłą swojego umysłu wymazać wszystkie wspomnienia o mnie z jej głowy. Nienawidzę ich.

 

*******************************************************************

 

Wiatr wieje dość mocno, ale nie jest to jakiś huragan. Deszcz nie pada, właściwie to jest pięknie. Ale ja nie chcę żeby było pięknie. Nie teraz. Teraz chcę żeby było groźnie, burzowo. Przecież kończy się mój świat. Wiem co grozi za niepodołanie Testowi. A ja nie chcę mu podołać. Więc idę na żwirownię. Idę bo to czego chcę tam jest. Wysokie ściany, ładny kąt prosty z podłożem. Już jestem. Hop….

 

***************************************************************

 

2012.12.12

 

Kolejny. Komuś musi się tam śpieszyć. Od kiedy ten mały w czarnym kapeluszu dorwał się do biurka Szefa to jest coraz więcej samobójców parających się magią. A krąg dla nich przeznaczony nie jest wielki bo kto by się spodziewał, że magowie będą zabijać sami, przecież mają w życiu wszystko co chcą. Niestety chyba Krąg się dowiedział kiedy będzie sąd ostateczny– gdy zapełni się choć jeden krąg piekielny. I chyba robią w tym kierunku wszystko co w ich mocy by było to jak najszybciej. Akurat wtedy drogi Michale gdy Szef jest na leczeniu sanatoryjnym gdy przeczytał to kłamstwo „ Bóg pan umarł”. Cóż, gdybym chciał powpuszczać do nieba złych kumpli to próbowałbym to zrobić chyba tylko wtedy gdy Szef nie będzie w pełni sił….a mają oni w tym kręgu takich kamratów całkiem sporo…..

Piotr, biskup rzymski.

Koniec

Komentarze

"-Wiesz kim jestem? – W głosie faceta w garniturze pobrzmiewa zdegustowany ton."

 

"A krąg dla nich przeznaczony nie jest wielki, bo kto by się spodziewał, że magowie będą zabijać sami, przecież mają w życiu wszystko co chcą."

Tyle tylko wyłapałam, bo nie jestem w tym mistrzem(niestety robię ich dużo). Tekst mi się podoba.

Masz fajny styl. Chciałabym się dowiedzieć coś więcej. Jak mu poszło, co się stało. Może kiedyś będzie i kontynuacja?

Powodzenia!:)

Jak dla mnie to wszystko przedstawione jest dość enigmatycznie i lakonicznie. Wprawdzie wydaje mi się, że w końcu zrozumiałem, o co chodzi, ale może przydałoby się nieco więcej wyjaśnień.

Jak można, ludziom, czytelnikom, przedstawiać tak mocno niedopracowany kawał tekstu.

 

Raz, że pomieszałeś czasy, w pierwszym akapicie:

 

>> Przestaję słuchać. Jakoś nigdy nie potrzebowałem poleceń. Palińska nie ma w sobie żadnego talentu magicznego. A ja mam. Jestem po prostu od urodzenia ... << --- raz czas teraźniejszy, a raz przeszły. No i dwa powtórzenia.

 

Dwa - kiedyś już wstawiłeś ten tekst, prawda? Poprzedni był krótszy, niż ten. Ale to tylko tyle jest zauważalnych różnic.

 

>> Wieje wiatr << --- masło maślane !

 

Ogólnie, to nie mam zamiaru robić Ci łapanki, ale co zdanie, to kwiatek. Popracuj nad stylem, bo brakuje Ci znajomości podstaw języka polskiego: budowa zdań, zaimki, powtórzenia, itp. Jest tego bardzo dużo, a roboty.... może do wiosny się wyrobisz! Tekst do napisania od nowa. Niestety. Przykro mi.

"Wszyscy jesteśmy zwierzętami, które chcą przejść na drugą stronę ulicy, tylko coś, czego nie zauważyliśmy, rozjeżdża nas w połowie drogi." - Philip K. Dick

Ponieważ Autor nie zadbał o czytelnika i zaprezentował bardzo niedbały tekst, pozwoliłam sobie tylko „rzucić okiem”. Nie mam zamiaru bardziej przykładać się do komentarza o dziele.

 

W głosie faceta w garniturze pobrzmiewa zdegustowany ton – Brak kropki. Ton nie może być zdegustowany; zdegustowany może być facet.

 

…śliczną, nieśmiałą brunetkę – numerem 22 w dzienniku… – Moim zdaniem, czegoś to nie dopisałeś.

 

…a potem musze siłą swojego umysłu… – Literówka.

 

Więc idę na żwirownię. – Ja poszłabym do żwirowni.

 

Od kiedy ten mały w czarnym kapeluszu dorwał się do biurka Szefa to jest coraz więcej samobójców parających się magią. Mam wrażenie, że powinno być: …to wśród parających się magią, jest coraz więcej samobójców.

Nie mam jednak żadnej pewności, bo czytając ten tekst można mieć wyłącznie niepewności.

 

I chyba w tym kierunku wszystko co w ich mocy by było to jak najszybciej.Tutaj już nie mam pewności niczego.

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

A mi się podoba, może dlateo, że się nie znam?

Tekst jest, jak już zauważono, bardzo niedbale napisany. To nawet nie jest opowiadanie tylko bardziej zarys pomysłu. Niedopracowany zarys, bo przyznam, że w ogóle nie rozumiem, dlaczego niby bohater miałby się zabić. Kilka scenek, z których nie za wiele wynika.

Poza tym, wydaje mi się, że kiedyś widziałem już na tej stronie ten tekst i ta wersja niewiele rózni się od poprzedniej.

 

"Ale ja czuję się dziwnie, co samo w sobie jest dziwne" - nie wydaje Ci się to bełkotliwe?

 

Tekst do generalnej poprawki.

 

Pozdrawiam.

 

Bardzo ładnie, szlachetnie ze strony bohatera, że idzie się zabić zamiast iść zmanipulować dziewczynę, ale --- ale poza tym kolejna niedomyślana do końca opowiastka o niedolach magów. Istnieje jakaś tam zwierzchność, ale nie wtrąca się do niczego, nie uczy, nie nadzoruje, nie pomaga i nie przeszkadza? Swoisty egzamin urządza i na tym koniec jej roli? Przykro mi, nie kupuję.

Niestety tekst jest niewiarygodny, czyli brak mu wiarygodności :) Bohater - cwaniak w szkolnej sali w zderzeniu z problemem i to raczej domniemanym niż rzeczywistym okazuje się całkowitą niedojdą. Pomimo czarodziejskiej, niesamowicie wielkiej  mocy, popełnia samobójstwo przy pierwszym zadaniu - nie kupuję tego. 

Nowa Fantastyka