- Opowiadanie: famil - Dylemat

Dylemat

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Dylemat

Stałem na wieży, przyglądając się tłumom zgromadzonym przed zamkiem. Czekałem na chwilę gdy świeżo upieczony król wyjdzie na plac, by pochwalić się swoim nowym, błyszczącym symbolem władzy na głowie. To miała być moja chwila. Przykucnąłem, wziąłem do ręki łuk i przygotowałem strzałę.

 

Lada moment nowy władca miał wychylić swoją niespełna dwudziestoletnią buźkę, zza murów zamku, dając mi tym samym szansę na wykonanie zadania.

 

Zdawałoby się, że nie ma wiatru, ja jednak nauczyłem się dostrzegać niewielkie ruchy liści na drzewach, obserwować chmury i widzieć to czego nie widzą inni. Wiedziałem, że wszystko ma znaczenie. Przy tej odległości nawet bardzo słaby wiatr miał ogromny wpływ na lecącą strzałę. Musiałem przewidzieć gdzie będzie mój cel w chwili, gdy dotrze do placu śmiercionośny pocisk, by odegrać swoją rolę. Przynieść śmierć.

 

Naciągnąłem cięciwę i stało się coś czego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Zacząłem wątpić. Gdy stałem na tej wieży dotarło do mnie, iż od niewielkiego ruchu mojego palca, zależy los całego kraju.

 

Robię to co robię odkąd tylko pamiętam. – Myślałem. – Przecież to jest zwykła robota, taka sama jak każda inna. Więc w czym problem? W praktyce to tylko jeden człowiek. Czy na tronie będzie on, czy ktoś inny, co za różnica. To, że jest młody? Skoro ktoś uznał, że musi zginąć to nieważne czy zrobię to ja czy ktoś inny i tak zginie. Więc skoro już tu jestem to powinienem to skończyć. Chyba.

 

Ktoś wydał dużo pieniędzy i wykorzystał swoją władzę bym mógł się znaleźć na tej wieży. Zmarnować szansę na duży zarobek, zrobić sobie potężnych wrogów ze zleceniodawców i zrezygnować z pracy w tym zawodzie z powodu… właśnie. Z powodu czego?

 

Wiedziałem, że to nie w moim stylu. Nie jestem głupi.

 

Okrzyki radości wyrwały mnie z rozmyślań. Zobaczyłem jego uśmiechniętą twarz.

 

Już czas. – Pomyślałem. Odetchnąłem głęboko, bijąc się nadal z różnymi myślami, ale już było za późno na zmianę zdania.

 

Strzała mknęła przed siebie, przecinając powietrze. Wstałem i oparłem głowę o ścianę zastanawiając się co ja najlepszego zrobiłem.

 

Spojrzałem jak strażnicy wciągają swojego króla do zamku, przyglądając się strzale wbitej w drewnianą bramę.

 

– Może i jednak jestem głupi – stwierdziłem.

Koniec

Komentarze

Niestety wciąż widać, że nie czytasz swoich tekstów przed wysłaniem...

Zacznij od tego: nowym błyszczący symbolem

 

 

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

A jeśli chodzi o treść - niestety ten temat jest stanowczo zbyt ograny. Do tego bohaterowi brakuje motywacji do takiego zachowania. Żeby naszły go takie myśli, musi się wydarzyć cokolwiek, co go do tego skłoni. Tutaj nie wydarzyło się kompletnie nic.

Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki

O, chciałem coś jeszcze poprawić, ale sam mnie famil uprzedziłeś. Skojarzyło mi się z serią Zwiadowcy.

W epoce łuków jako dalekonośnej broni nikt nie znał słowa ani pojęcia "grawitacja".

Dzięki Brajt, nie wiem dlaczego to przegapiłem.

 Masz rację, nie zostało pokazane nic, co mogłoby go skłonić do takiego zachowania.

Kakasasadd1 tak, coś zmieniłem, co wydało mi się troszkę niedobre, a czego nie zauważyłem wcześniej. Zwiadowców właśnie chciałem przeczytać, bo kilka osób mi poleciło tę serię.

AdamKB dzięki za to spostrzeżenie. Nie zwróciłem na to uwagi. Myślałem o zjawisku, a zapomniałem w jakich czasach to się dzieje. 

Dzięki za komentarze :)

 

 

 

Człowiek strzela Pan Bóg kule, znaczy się... strzały, nosi.

"nowym błyszczącym"    "nowy władca"    takie tam ... powtórzenia.  Jak poszukasz znajdziesz więcej.

A motywacja? Za mało kasy dal - więc pokazał, że może to zrobić, ale chce więcej.

 

 

 

 

Snajper szyjący z łuku?  

Skoro ktoś uznał, że musi zginąć to nie ważne czy zrobię to ja czy ktoś Inny i tak zginie. – …to nieważne… Czy ten ktoś Inny, to ktoś tak ważny, że wielką literą o nim wzmiankujesz?

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Taka scenka, która w zasadzie nic nie wnosi. Może jakaś fabuła?

pozdrawiam

I po co to było?

Dzięki, dzięki. 

Regulatorzy tak, taki średniowieczny snajper. Dzięki za wskazanie błędów.

Syf. tekst miał przedstawić sytuację, gdzie jakiś tam zabójca, ma dylemat czy wykonać zlecenie czy nie. Jego decyzja miała być lekkim zaskoczeniem. W praktyce z powodu tych nieprecyzyjnie określonych przyczyn zachowania snajpera, nie do końca się to udało. Poprawię się w następnych opowiadaniach. 

 

gdzie jakiś tam zabójca, ma dylemat czy wykonać zlecenie  --- no i to jest podstawowy błąd. Bohaterem nie może być jakiś tam pajac, ale konkretny człowiek, który ma za sobą życie i wspomnienia, na podstawie których dokonuje wyboru. Jeżeli chce kogoś zabić, to musisz pokazać powody --- "za pieniądze" to trochę za słaba motywacja, która wywoła nudę. Jeżeli nagle bohater zaczyna się zastanawiać, czy zabić --- wtedy musisz pokazać konflikt między tymi racjami --- najlepiej, żeby były równoważne --- oraz konsekwencje dokonanego wyboru.

pozdrawiam

I po co to było?

Rozumiem. Dzięki :)

Zgadzam się z syfem - dylematy bohatera są tutaj niczym nie podparte, a przez to cała scenka wydaje się sztuczna.

 

Pozdrawiam.

Nowa Fantastyka