- Opowiadanie: oruen - Papierkowa robota (short)

Papierkowa robota (short)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Papierkowa robota (short)

Polon zazgrzytał zębami. Taka sytuacja była niedopuszczalna.

– Radek, ty cholero! – wrzasnął na całe gardło.

– Czego? – Rozczochrana głowa Radka wysunęła się z pokoju.

– To ja wczoraj, jak jakieś juczne zwierzę tragam papier toaletowy z uniwersytetu do domu, a ty go całego zużywasz do wytarcia podłogi? Szmat nie mamy, żebyś papierem podłogę wycierał? – denerwował się Polon.

– E, twoja stara suszy żwir – elokwentnie zripostował Radek i trzasnął drzwiami do pokoju.

Polon westchnął ciężko. Znaczy, że jutro znów musi podebrać z uniwersytetu papier.

Ale moment, zastanawiał się, może teraz uda mi się złapać taką dużą rolkę? W zasadzie – może lepiej iść od razu? Jak pomyślał, tak zrobił.

Uniwersytet w godzinach popołudniowych zawsze był pusty, a przynajmniej tak zdawało się Polonowi, zręcznie przemykającemu po korytarzach, by uniknąć wykrycia – w końcu powinien być teraz na zajęciach, a jakoś nie wyobrażał sobie następującego dialogu (nieuniknionego, jeśli napotkałby któregoś ze swoich wykładowców):

– Panie Poloński, a co pan tutaj robi? Na zajęciach pana nie było, a teraz na uniwersytecie?

– No wie pani magister, z godzinę temu byłem jeszcze chory, ale potem skończył mi się papier toaletowy, więc przyszedłem po trochę. – Polon nie lubił kłamać.

Oczywiście, w myślach ten dialog brzmiał o wiele lepiej, ale to głównie dlatego, że wyobrażał sobie, że zdążył już zwędzić, tfu, zdobyć rolkę.

Przemykał korytarzami bloku B, szukając jakiejś ubikacji. Nie bywał tu za często, i, o ile dobrze pamiętał, rzadko kto miewał tutaj zajęcia, więc istniała duża szansa, że jakaś rolka jeszcze będzie na miejscu. W sumie, pomyślał, wykładowcy zarabialiby o wiele więcej, gdyby uniwersytet nie musiał wydawać tyle na papier. Kalkulował w myślach i wyszło mu, że gdyby policzyć wszystkie wydatki uniwersytetu na szare złoto, jak to nazywali studenci, to mogłoby to przebić PKB niejednego państwa.

Przerwał obliczenia, kiedy dotarł na miejsce. Drzwi były lekko uchylone, co dobrze wróżyło – będzie mógł zdobyć papier bez potencjalnych świadków. Wszedł do środka, szybko złapał za najbliższą rolkę i wyszedł, pogwizdując niewinnie.

Nie zauważył tylko ciemnego kształtu, który zwinął się chwilę potem i wyfrunął przez okno.

 

– To on – rozbrzmiał charczący głos.

– Tak, to on, bez wątpienia – odpowiedział inny.

Tuzin innych głosów zaczęło powtarzać te słowa jak mantrę, coraz głośniej i głośniej.

– Cisza! – zabrzmiał donośny głos przewodniczącej. – Drogie panie, najpierw może formalności. Więc, ahem, niniejszym uroczyście otwieram obrady comiesięcznego sabatu sprzątaczek. Dziś omówimy sprawę znikającego papieru toaletowego. Tak, pani Madziu, wiemy, że dziś miałyśmy prezentować własnoręcznie dziergane swetry, dojdziemy do tego, proszę się nie bać. I nie musi pani tym swetrem tak wymachiwać, proszę. A więc – dodała po chwili przerwy. – Co z nim zrobimy?

– Musimy go ukarać – padła odpowiedź, a zaraz po niej rozległy się liczne głosy poparcia.

– Ale co mamy zrobić? Jest za sprytny. I nie da się złapać, wierzcie mi, próbowałam.

– Nie mamy wyboru – rozległ się zdecydowany głos. – Musimy rzucić Klątwę Pani Tereni.

Nastała chwila ciszy.

– Ja wiem, że trzeba go ukarać, ale żeby aż tak…

– No nie wiem, to w końcu ma być kara, a nie tortura…

– Cisza! – krzyknęła przewodnicząca sabatu, podnosząc ręce w teatralnym geście. – Ten haniebny proceder trwa już za długo! Musimy to rozwiązać raz na zawsze! Tak, pani Madziu, to naprawdę piękny sweter, dobra robota, może go pani schować? Nie? Ale zaraz będziemy rzucać klątwę – powiedziała proszącym tonem. – Czy jesteście gotowe?

– Wszystko gotowe – powiedziała jedna z uczestniczek, kładąc wielki kocioł na stole.

– To zaczynamy!

Brudna szmata, kurzu kapkę,

Niech nie będzie już niejadkiem

Kroplę wody, jakąś trutkę,

Nie ma ochoty na wódkę

Miotły włos i kropla łoju

Musi sprzątać w swym pokoju!

Kocioł rozświetlił się na zielono, kiedy zaklęcie wchodziło w fazę krytyczną.

Piękny sweter pani Madzi

Niech na siebie szybko wsadzi – zaintonował jakis głos.

Sprzątaczki skrzywiły się. Ta część była wyjątkowo okrutna.

 

– Ale jestem głodny – stęknął Polon, otwierając lodówkę.

– Ale masz gastro – zauważył Radek, patrząc na pustą miskę Polona. – W życiu nie widziałem, żeby ktoś zjadł cztery litry rzadkiej owsianki na jednym posiedzeniu.

– Chyba zrobię więcej. Czekaj, niech się robi, a ja pomyję naczynia…

Radek od razu poznał, że coś jest nie tak. Polon zawsze był zwolennikiem gruntownego wymaczania naczyń w zlewie przez co najmniej tydzień, więc wszystko wskazywało na to, że zasnął w kuchni i ma naprawdę dziwny sen. Uszczypnął się mocno, ale to nie pomogło.

– Hej, Polon, a weź, może dzisiaj się wybierzemy na wódkę gdzieś? – zaproponował ostrożnie.

– Hm, wiesz co, chyba nie, muszę dzisiaj posprzątać pokój – odpowiedział lekko Polon, pochylając się nad szczególnie upartym naczyniem, które tkwiło przyklejone do podłogi.

Nastała chwila ciczy, jakby cały wszechświat wstrzymał oddech, czekając na to, co się stanie.

Polon złapał się za głowę.

– Rany, co się ze mną dzieje? – zawołał.

Wszechświat odetchnął z ulgą, a Radek złapał za kopię Vademecum studenta, wydanie poprawione i uzupełnione i zaczął gorączkowo je kartkować.

– Jakoś szczególnie podpadłeś komuś ostatnio? – zapytał.

– A czemu pytasz?

– Masz do wyboru woźnego, sprzątaczki, wykładowcę i – kartkował przez chwilę nerwowo – sąsiadkę z dołu. Sweter wskazuje na to, że albo sąsiadka, albo sprzątaczki.

– Cholera, nie wiem, wszystkim podpadam równo. A co mówi Vademecum?

– No, mamy sekcję Uniwersalne odczynianie klątwy, ale wymaga sporo wysiłku. Przestań sprzątać! – Radek walnął Polona po głowie świeżo umytym talerzem.

– Nie mogę – jęknął Polon. – Jakby mnie coś do zlewu przykuło. Co mam zrobić?

Vademecum stawia sprawę jasno – musimy upolować zepsutą parówkę, ale musi być tak zepsuta, że sama wyczołguje się z lodówki o północy.

– I to wszystko?

– No własnie nie. Mamy tylko minutę, żeby ją złapać i ugotować w czajniku elektrycznym, a potem musisz ją zjeść.

Polon wzdrygnął się. Był przeciwnikiem zabijania już raz zabitego mięsa. Z drugiej strony, parówka nie mięso – pocieszał się.

– Radek, ja nie wiem, czy ja wytrzymam do tej północy. Idę sprzątać w pokoju – zawołał z nieszczęśliwą miną, idąc do siebie.

– W porządku – powiedział Radek, sprawdzając, czy odpowiedniej jakości parówki znajdują sie w lodówce. – Łopata jest w szafie.

 

W kuchni było cicho. Za cicho.

Dwie figury klęczały przy stole, czekając, aż otworzy się lodówka.

– Trzy… Dwa… Jeden… – odliczał Radek.

Drzwi lodówki otworzyły się, jedna z parówek zaczęła wyczołgiwać się na wolność.

– Teraz! – krzyknął głośno.

Parówka zdążyła się już zorientować, że to pułapka, ale nic z tego – drzwi lodówki, niczym wrota do innego wymiaru, zamknęły się za nią bezpowrotnie.

– Łap!

– Cholera, śliska.

– Skoczyła na parapet! Siatką ją!

– Wyrywa się, skubana. Nic z tego, do czajnika!

Woda gotowała się wyjątkowo długo.

– Masz piętnaście sekund!

Polon szybko przełknął ostatni kęs i od razu zrobił się zielony na twarzy.

– No, po czymś takim na pewno długo nie będziesz głodny – zauważył Radek. – Masz, popij wódką, to zabije ten smak.

Polon popił, zerwał się ze swojego miejsca i zaczął biec do łazienki.

– U, widzę, że porządek też szlag trafi – podsumował Radek, słysząc charakterystyczny odgłos dobiegający z łazienki. – Tylko nie ścieraj tego papierem! Sweter masz…

Koniec

Komentarze

Przeczytałem i uśmiechnąłem się. Chyba na nic więcej nie liczyłeś?

Pozdrawiam

Mastiff

Choć Hugo, Nebulą, Noblem z literatury i pokojem na świecie bym nie wzgardził, uśmiech zupełnie mi wystarczy.

Dzięki za przeczytanie :) 

heh, świetne:D

Serio. Wyobraźnię masz niezłą. Sam pomysł z sabatem sprzątaczek jest niezły.

Z przyjemnością przeczytałabym jeszcze wiele Twoich opowiadań. Fajnie poprawiają humor. Dlatego pisz i nigdy nie przestawaj tego robić:)

Pozdrawiam.

Podobnie jak Bohdan uśmiechnąłem się kilka razy od ucha do ucha.

Niniejszym składamo ficjalną obietnicę: Nigdy nie wyniosę nawet malutkiej rolki papieru!

A teraz idę zabic już raz zabite mięso...W razie czego  ma ktoś pozyczyc sweter?

Jak ktoś zainteresowany, to z mojej strony można ściągnąć wszystkie opowiadania o Radku i Polonie w PDF-ie.

Pozdrówko i dzięki za przeczytanie :) 

Super! To jest lektura obowiązkowa dla każdego szanującego się studenta :) Kolejne opowiadanie po "Piaskospaniu", które potwierdza Twoją rozbudowaną wyobraźnię. Tym razem poszło zdecydowanie lepiej. Z codziennej (z przymrużeniem oka) sytuacji zrobiłeś naprawdę dobre fantasy. Chociaż w lekkiej formie wolę Cię bardziej niż w poważnym poprzedniku.

 

Jestem zachwycona ; P Sięgnęłam po ten tekst przypadkiem i nie żaułję. Dziękuję za tę chwilę doskonałego humoru!

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Naprawdę śmieszny i sympatyczny tekst :)  Mam ochotę wysłać go kilku osobom, będzie pełnił rolę krzywego zwierciadła ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

Jose napisała, że mam przeczytać, więc i ja melduję swoją obecność. Przypominają mi się niektóre imprezy w DS VII... Zgrabna, zabawna rzecz, przymykam oko na literówkę. Ale jak do Polona dotarł sweter pani Madzi?!

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

hehe, śmieszne :)

Do poczytania.

    Niewątpliwie opowiadanie jest lekkostrawne. I nic ponadto.

Dzięki za przeczytanie :) Cieszę się, że się podobało :)

Witaj!

 

Naprawdę niezłe, choć mam wrażenie, że zostało przemyślnie zmontowane z akademickich żartów. Mimo tego podobało mi się i wiem, że nikt, kto nie jest studentem nie doceni tego subtelnego humoru. ;)

 

Pozdrawiam

Naviedzony

Dobre. Zabawne ;)

 

Pozdrawiam

Dobra historyjka.

pozdrawiam

I po co to było?

Wysłałem Ci maila Ouren z linkiem do konkursu, który wpisuję sie idealnie w Twój styl :)

pozdrawiam

Dzięki bardzo :)

Hej, ja też chcę, co to za prywata? Inni też lubią konkursy! ; P

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Właśnie!

Zapraszam na stronę autorską: www.facebook.com/LadyWrites - Anna Szumacher

Jak maila dostanę, to sie podzielę, bo chyba gdzieś utknął po drodze :)

Nowa Fantastyka