- Opowiadanie: Fasoletti - Pionek

Pionek

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pionek

Ten dzień Piotr zapamiętał do końca życia. Awantura z ciężarną żoną, błysk piorunów, grzmoty i huk kopniętych nogą drzwi. Potem klejące się do ciała mokre ubranie, ciemna ulica, bar pod osiedlowym pawilonem. Kieliszek za kieliszkiem. Dlaczego wsiadł wtedy do samochodu? Po co? Skąd o tak późnej godzinie wzięła się ta grupa kilkuletnich dzieci idąca żwirowanym poboczem? Te pytania każdej nocy kłębiły się w jego zmaltretowanej głowie. Był wtedy tak zalany że nie pamiętał wiele. Krzyki i płacz, różnokolorowe parasolki wylatujące w powietrze, głuchy huk, gdy auto z impetem przywaliło w betonowy słup stojący na poboczu…Wyrok – 25 lat bez możliwości warunkowego zwolnienia. Płakał na sali sądowej jak dziecko. Tak jak rodzice pięciorga dziewczynek i jednego chłopca które wtedy zabił. Ciężarna żona nie uroniła ani jednej łzy. Cierpiała w milczeniu. Pierwsze pięć lat było najgorsze, współwięźniowie znęcali się nad nim, kilkakrotnie jakieś pedały zerżnęły go w dupę, a córkę oglądał raz w tygodniu przez pięć minut, zza pancernej szyby. Traktowała go jak obcego faceta do którego musi chodzić razem z mamą. Po kolejnych pięciu latach zapłonął promyk nadziei. Wszyscy więźniowie mówili o nowym programie resocjalizacyjnym, o szansie dla takich jak oni, ludzi bez możliwości wcześniejszego opuszczenia murów. I ziściło się. Pewnego dnia do więzienie przyszło kilku facetów w moro, którym towarzyszył doktor. Dokładnie obejrzeli i zbadali skazanych z najcięższymi wyrokami. Wybrali kilkudziesięciu, wśród nich Piotra. Dali im do podpisania umowę. Wyrażali zgodę na pracę jako ochroniarze w korporacji "CCKS", po dwanaście godzin na dobę. Noce spędzać mieli w specjalnych barakach zbudowanych na terenie zakładu i otoczonych wysokim murem, weekendy zaś w domu z żonami i dziećmi. Jakiekolwiek nieposłuszeństwo, odmowa wykonania rozkazu czy dezercja skutkowały natychmiastowym powrotem do dawnej celi, bez możliwości odwołania. Myśląc o żonie i córce podpisał.

 

W pierwszym dniu pracy zawieziono jego, oraz innych więźniów do wysokiego na kilkadziesiąt pięter, szerokiego, oszklonego budynku. Wszystkim przydzielono służbowe, czarne garnitury i co najdziwniejsze, dano broń. Każdy z nich otrzymał pistolet i dwa zapasowe magazynki.

– Jeżeli takie będą rozkazy, macie zabić – powiedział stanowczo ubrany w wojskowe szaty mężczyzna gdy wysiadali z samochodu.

Kilkoro żołnierzy oprowadziło ich po terenie który mieli ochraniać i przydzieliło rewiry. Cześć została wewnątrz budynku, inni znów na placu. Piotr miał patrolować teren wokół kilku niewielkich, zbudowanych z siwej blachy baraków. Spacerował w te i spowrotem myśląc o córce i żonie, z którymi już za cztery dni będzie mógł się spotkać.

 

Trzeciego dnia około południa zawyły syreny alarmowe. Piotr usłyszał strzały i krzyki. Wyjrzał zza winkla i zobaczył ubranego w kowbojskie szaty mężczyznę, biegającego po placu z karabinem maszynowym. Strzelał do każdego, kto znalazł się w zasięgu jego wzroku. Po chwili dołączył do niego drugi, przebrany jak święty mikołaj. Trzymał UZI w obu dłoniach i również bez litości strzelał do wszystkiego co się ruszało.

– Zabić cele! – ryknął głos w krótkofalówce

Piotr przykucnął i szybkim truchtem przebiegł za jeden z baraków. Odgłosy karabinów maszynowych były już nieznośne. Kowboj wbiegł do środka budynku i tam kontynuował rzeź, natomiast mikołaj dobijał rannych na placu. Jeden z jego kolegów został zmieniony w krwawa miazgę, gdy granat odłamkowy wybuchł mu tuż pod nogami.Piotr wyskoczył zza węgła, wycelował i strzelił. Spudłował. Krótka seria zcięła go z nóg. Przez chwilę czuł ból w klatce piersiowej, ale gdy na nią spojrzał zobaczył tylko krwawą miazgę. Potem zapadła ciemność.

 

– Zajebisty ten nowy sieciowy FPS – krzyknął 16– letni Franek i wyłączył monitor – padali jak pionki!

– Zajebisty to mało powiedziane! – podekscytowany Łukasz nie mógł przestać się trząść z emocji – za każdym razem jak go włączam przeciwnicy wyglądają inaczej i giną tak realistycznie…

– Jutro też ciupiemy?

– Pewnie, wpadaj do mnie, tym razem spróbujemy zakatrupić samego Wielkiego Szefa!

 

"Zmarł na skutek postrzału w czasie próby ucieczki". To zdanie wryło się w umysł Żony Piotra na dobre. Widziała je pod powiekami nawet kiedy zamknęła oczy. Nie miała siły już płakać, nie miała siły robić cokolwiek. Czekała na ten pierwszy weekend gdy przytuli swojego męża, może nawet pójdą do łóżka… Nawet solidna dawka tabletek uspokajających nie mogła zgasić żrącego ją poczucia straty. Obok ich mała córeczka układała klocki. Jedyna pamiątka po zmarłym mężu, z twarzy prawie identyczna jak on. Tak mało rozumiała…

 

Następnego dnia pod budynek korporacji "CCKS" podjechał samochód. W towarzystwie żołnierzy wysiadło z niego kilkudziesięciu ubranych w czarne garnitury mężczyzn.

– Jeżeli takie będą rozkazy, macie zabić – krzyknął do nich jeden z żołnierzy, po czym rozproszyli się na placu.

 

Koniec

Komentarze

Dzień dobry / dobry wieczór
Coś Ci umknęło podczas pisania.
Zamiana człowieka w zdalnie sterowaną kukłę z komputerowej strzelanki wymaga jakichś zabiegów, uważam. Kwestia interfejsu, umożliwiającego sterowanie...
Poza tym: nie mógłbyś durnej rozwalanki zamienić na coś ambitniejszego? Chyba że chodziło Ci o pokazanie, do czego jest zdolny domyślny System --- bo to jest pomysł tylko na rozładowanie tłoku w więzieniach...
Podumaj. Punkt startowy dość interesujący.

Zacząć od tego można. Jednak dalej trzeba będzie wysiłku.
Pozdrawiam. 

AdamKB: Ale to kowboj był zdalnie sterowany. Ofiary były z krwi i kości. Kowboj mógł być  ... robotem? :)

To raczej inne rzeczy się nie kleją, w rodzaju - skoro wszystkie pionki mają czarne garnitury, to czemu gracze widzą za każdym razem innych przeciwników? Chyba nikt nie przypatruje się szczegółom twarzy, kiedy uczestniczy w strzelance? Albo kilkudziesięciu żołnierzy wysiadających z samochodu. Wiadomo, że ciężarówka to też samochód, ale mimo wszystko...

Na pewno ciekawe byłoby zastanowić się, skąd i czemu 16-letni Franek miał dostęp do tak wyrafinowanej rozrywki. I co z tego wynika.

Hehe, jaka dyskusja rozgorzała. Przyznam się szczerze, że sam nie przemyslałem głębiej tego opowiadanka, ot, wpadł mi do głowy taki pomysł, siadłem, napisałem. Gdybyscie zapytali jaka dokładnie jest jego puenta, sam bym nie wiedział :P Czasem zdarza mi się spłodzić na szybko coś tego typu.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

No i bardzo dobrze.
Teraz siądź wygodnie, przeczytaj trzy razy powoli, pomyśl --- i napisz sześć razy dłuższe i siedem razy lepiej skonstruowane opowiadanie.
Przeczytam z zainteresowaniem.

Nowa Fantastyka