- Opowiadanie: RobertZ - Listy, szczury i pijana dżdżownica

Listy, szczury i pijana dżdżownica

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Listy, szczury i pijana dżdżownica

Dramatis personae:

On: czternastoletni chłopiec, jasne włosy, rzymski nos, wąskie wargi, ciemna cera, piegowaty, niebieskie oczy.

Ona: lat trzynaście, jasne włosy przechodzące w rudy odcień, ciemne oczy (jak dwa mroczne ogniki). Chce czegoś, ale nie wie czego. Tkwi w niej chęć osiągnięcia nieznanego celu. Smukła, raczej chuda, pierwsze zalążki piersi Raczej wysoka, ale niższa od niego. Wygląda jakby miała piętnaście lat Pewna siebie, wesoła, bardzo lubi się uśmiechać.

czas akcji: 127 rok nowej ery. Czas nieokreślony, ale to na pewno przyszłość. Okres duchowego i kulturowego odrodzenia. Powrót do zarzuconych w późniejszych wiekach wzorców kulturowych dwudziestego i dwudziestego pierwszego stulecia. Ponowny, dynamiczny rozwój techniki.

ludzkość: około trzydziestu milionów. Zamieszkuje ona sześćdziesiąt miast, dość podobnych do siebie i o porównywalnej wielkości. Poza miastami funkcjonuje około stu baz i ośrodków badawczych. Poza Ziemią długo oczekiwana pustka.

Zalecenie dla czytelnika: nie pij coca-coli i nie jedz. To mnie denerwuję.

forma opowieści: seria listów, przypadkowo dobranych, częściowo niekompletnych. Zwykły codzienny świat, szara rzeczywistość. Nie wolno się sugerować zawartym w nich poczuciem zbliżającej się katastrofy.

Uwagi dla ewentualnego, unieszczęśliwionego koniecznością nieustannego czytania różnych bełkotliwych tekstów wydawcy: to nie jest grafomania, lecz specjalnie dobrana forma literackiego przekazu, a jeżeli masz inne zdanie to możesz mnie pocałować.

127-04-13

… Ty obleśny typie Ty plazmo nakrapiana nagrzbietowo. Ty Marsjaninie o czternastu rzutkach wielokrotnie parzystych. Ty…

127-04-20

Kochana Alicjo!

Jestem niewinny. To prawda, poszedłem tam. Zwiedzałem Muzeum Historii Nowożytnej. Oprowadzała mnie po nim pewna młoda, urocza kobieta. Pracuje w muzeum na etacie przewodnika. Nieco starsza od ciebie Blond włosy, trochę za duża tusza i historyczny zapał, ale wierz mi, ona nie jest moją nową dziewczyną. Tyś jest moją gwiazdą, tyś jutrzenką!

Zaprowadziła mnie pod samą klatkę. Tą, w której umieszczono okaz dwudziestowiecznego mężczyzny, odmrożeńca. Pamiętasz tą kampanie reklamową? „Hibernuj się, a doczekasz szczęśliwych czasów". Prawdopodobnie o tym samym myślał ten biedak. Umyto go, ubrano. Był ogolony i najedzony, bo i karmy mu nie żałowano. I mógłby być w naszych czasach szczęśliwy, gdyby nie obawa Rady, że nie będzie potrafił się przystosować (jeszcze pogryzie kogoś lub zrobi coś równie szalonego), no i zastał wsadzony do klatki, którą wystawiono na widok publiczny, aby mógł ściągając turystów zarabiać na swoje utrzymanie.

Kiedy podeszliśmy do klatki, w której się znajdował siedział on wtedy na kamieniu, w ustach trzymał dziwny, podłużny przedmiot, którego końcówka żarzyła się, a z nosa wylatywały mu kłęby dymu, jak u tego smoka co go kiedyś widzieliśmy. Na nasz widok zaczął wrzeszczeć i dziwnie gestykulować, jakby chciał nas odpędzić lub coś nam powiedzieć. W końcu chwycił za włosy stojącą przy samych prętach klatki przewodniczkę. Wtedy uspokoił się i jakąś tak dziwnie się uśmiechał, jakby to co zrobił sprawiło mu wielką frajdę i przyjemność. Macał ją, namiętnie gniotąc jej jeszcze niewielkie arbuzy. Rzuciłem się jej na pomoc. Udało mi się, po krótkiej szarpaninie, wyrwać przewodniczkę z łap tego dwudziestowiecznego goryla. I właśnie wtedy, ty moje słonko nadeszłaś i obdarzyłaś mnie piękną fioletową śliwką pod prawym okiem. Czy mam się tłumaczyć z tego, czego nie zrobiłem?

Uwierz mi, jestem niewinny.

Twój drogi i wierny przyjaciel

Jolek

127-05-07

Kochany Jolku?!

Mam wrażenie, że coś tu kręcisz Ale niech tobie będzie. Powiedzmy, że wierzę w twoje wyjaśnienia Za nabitego siniaka przepraszam, ale wytłumacz mi, jak ty byś się zachował, gdybyś zobaczył jak twoja najlepsza przyjaciółka całuje się z innym chłopakiem? I nie tłumacz się, że robiłeś jej sztuczne oddychanie. Gdyby ją wcześniej zamroczyło nie uciekałaby tak szybko.

Dajmy jednak szansę naszej przyjaźni Kupiłam na jutro dwa bilety do kina. Wsiądź w transporter i przyjeżdżaj i żadnych tłumaczeń z twojej strony, ie masz w szkole akurat zajęcia. Nie znam żadnej dziewczyny w moim mieście, która by się tak poświęcała dla swojego chłopaka. Leci Kiciński i jego „Życie człowieka ery przedkatastrofalnej". Obowiązkowy garnitur i muszka, bo to premiera. Słyszałam, że ma być na niej prezydent mojego miasta. Film jest podobno świetny. Ziemie atakują kosmici, zielone ufoludki w takich latających, białych talerzach. Ziemianie solidarnie bronią się przed kosmiczną inwazją. Gdzie w dzisiejszych czasach spotkałbyś się taką solidarnością? Przywódcy poszczególnych miast nie kłócą się chyba między sobą jedynie w czasie świąt państwowych i w dni wolne od pracy, które są także dniami wolnymi od polityki. Przynajmniej w telewizji. W sumie, mówię ci, podobno fajne mordobicie.

Twoja jedyna przyjaciółka

Alicja

127-05-10

Kochana Alicjo!

…i zagryzły ją szczury. To prawdziwa plaga naszego miasta. Dzisiaj w telewizji, na rządowym kanale pewna pani opowiadała jak to na własne oczy widziała szczura w białej piżamie w zielone paski, czerwonej muszce zapiętej pod samym pyskiem i lakierowanych bucikach, po jednym na każdą łapę, który twierdził, że jest samym szatanem. Dezynsekcja przeszukała jej dom, ale niczego nie znalazła. Czytałam „Szemra" Passuka. Świetna książka. Autor twierdzi, że w epoce przedkatastrofalnej szczury żyły w dobrej komitywie z człowiekiem. Mieszkały razem z nim w jednym domu. Jadły i spały wraz ze swoim panem. Kossak twierdzi, że pogląd jego oponentów utrzymujących, że zapiski z tego okresu mówią nie o szczurach, lecz o psach jest z gruntu rzeczy błędny, no bo dlaczego w takim razie szczury nazywa się szczurami (dog), a psy psami (rat, raty, ratale)?

Twój ukochany

Jolek

Kochany Jolku!

Uroczy, przemiły, fajowy, ukochany.

Dziękuje za kwiaty, prezent i życzenia z okazji urodzin. Przyjechać nie mogłam ponieważ nasz prezydent pokłócił się z Radą Miasta i wprowadził blokadę dróg. Zapowiedział także odstrzał prymitywów, które mieszkają poza miastem i nie wypełniają swoich obywatelskich obowiązków. Z utęsknieniem i niecierpliwością czekam na twój list.

Twoja

Na zawsze!

(W tym miejscu ktoś narysował przebite strzałą serce, z którego wycieka krew. Tworzy ona pod sercem dużą okrągłą kałużę.)

127-06-01

Kochana Alicjo!

…twoje piersi są jak alabaster. Dotykam je, a ty się słodko uśmiechasz. Chce cię, o tak. Ty aksamicie przestworzy, samo tęczo. Afrodyto mojej duszy. Ty…

Umieram bez ciebie!

Twój

Jolek

Kochany Jolku!

Przyjadę we wtorek. Pociągi kursują w tej chwili tylko raz w tygodniu, a na ulicach pełno żołnierzy i czołgów. Prezydent twierdzi, Że to nie jego wina, a Rada przegłosowała, w zasadzie popierając Prezydenta, że ona również nie ponosi za zaistniały stan odpowiedzialności W innych kwestiach są mniej zgodni Żołnierze zachowują się bardzo agresywnie. Podobno podają im jakieś środki, które mają pozbawić ich uczucia strachu, ale w efekcie działania tych preparatów swoim zachowaniem zaczyniają się upodabniać do szakali. Spalili jeden dom w mojej dzielnicy i wymordowali wszystkich jego mieszkańców. W telewizji jeden wojskowy tłumaczył, że ich działanie było usprawiedliwione, gdyż mieszkańcy tego domu zajmowali się przemytem szczurzych futerek. W zasadzie nie rozumiem o co tu chodzi. Najpierw była ta kłótnia między Radą a Prezydentem o władzę, a teraz obie skłócone strony przynajmniej z formalnego punktu widzenia pogodziły się, by skupić wszystkie posiadane siły w walce ze wspólnym wrogiem. Problem polega na tym, że tak na prawdę nie ma nikogo, kto mógłby zagrażać naszemu Miastu. Ale co nas w końcu to obchodzi.. Zanim przekroczymy próg pełnoletności, doczekamy tych upragnionych osiemnastych urodzin nikt już nie będzie pamiętał tej całej historii. Pamiętaj o wtorku. Czekam na ciebie.

Twoja piersista Wenus.

Całusy

Alicja

Kochana Alicjo!

….to nie jest sen. Doznaje uczucia, wyjątkowo realistycznego, mam wrażenie jakby obłaziły mnie robaki. Wgryzają się w moją skórę, wchodzą pod nią i drążą coraz głębsze korytarze idąc ku mojemu sercu i innym ważnym organom. W mojej głowie krąży uparta myśl, że chcą one opanować i zjeść mój mózg. Próbuje krzyczeć, chce wstać, ale nie potrafię. Świdrujący całe ciało ból jest potworny i nie potrafię go w tej chwili opisać. Krew spływa z tysięcy wydrążonych w moim ciele ranek tworząc na pościeli ciemną, nieustannie rozrastającą się kałużę W niej także są robaki. Wydaje mi się, że one traktują mają krew jako coś w rodzaju jeziora, w którym z ochotą pływają, taplają się, a wciąż czyste, białe prześcieradło służy im za plażę Kiedy mam już się obudzić widzę te Istoty, przyjaciół robaków, które mnie zjadają.. Są wielkie, obrzydliwe, ruszają wąsami. Olbrzymie pyski, wyszczerzone kły, ogony jakby od niechcenia ze świstem przecinające powietrze. Ubrane są one w robocze, przepocone koszule i brudne, jakby uwalane błotem lub brązowym kałem spodnie. Śmieją się ze mnie i mojego cierpienia. Zdają się czekać na moją śmierć, na chwilę, gdy robaki zjedzą i przetrawią ostatni kęs mojego mięsa, a potem zabiorą, a następnie wypiorą uwalane krwią, pełne leżących na nim martwych robaków, prześcieradło, a gdy już będzie czyste będą je używać tak jakby od samego początku było ono ich własnością. A mnie już nie będzie. Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.

Twój ukochany

Jolek

127-07-02

Kochany Jolku!

…Prezydent grozi, ze zrzuci na Miasto bombę atomową, jak to już bywało za starych, „dobrych" czasów. Rada mówi, że jak Prezydent użyje bomby, to oni wypuszczą ze swoich laboratoriów zarazki trądu, tyfusu, cholery, eidsa i czegoś tam jeszcze i wtedy to Prezydent popamięta, gdy żołnierze podlegli prezydentowi zaczną padać jak muchy. Ale przyjechać możesz żołnierze wyglądają na zmęczonych. Łażą po ulicach i nic nie robią. Wszyscy zdają się na coś czekać Widziałam na ulicy prawdziwego proroka. Zgromadził się wokół niego tłum ludzi. Opowiadał im o zbliżającym się, bliskim końcu świata. Policja aresztowała go i zaprowadziła do miejskiego więzienia, tam trzymają wszystkich ostatnio zatrzymanych. Podobno mają być jakieś procesy, ale w zasadzie nikt nic nie wie.

Co do twego snu, to jest w nim naprawdę coś dziwnego. Mnie także śnią się szczury, a właściwie jeden szczur. Ma okulary w rogowej oprawcę, ubrany jest w garnitur, siedzi na krześle i mówi mi, że muszę być grzeczna, bo inaczej mi wleje W śnie wydaje mi się, że jest on moim nauczycielem, ale nie przypominam sobie czego mnie uczy.

Napisz co o tym wszystkim myślisz

Twoja ukochana

Alicja

Kochana Alicjo!

…twoje piersi są jak pąki róży, które kwitną, wypukłe i nabrzmiałe czerwienią swojego środka. Twoją oczy są tak głębokie jak dwa jeziora bez dna. Tonę w nich nie oczekując nawet na ocalenie, gdyż najważniejsze dla mnie jest to, abyśmy byli razem. Ty jesteś….

Długo czekałem na twój ostatni list Poczta zaczęła ostatnio nieco szwankować. Winne temu wszystkiemu jest prawdopodobnie to całe zamieszanie w twoim rodzinnym Mieście. Przyjadę na początku sierpnia, jak tylko zostaną wznowione połączenia między naszymi osadami.

Co u nas? W zasadzie nic ciekawego. Kotka ma małe. W telewizji mówili, że szczury zjadły człowieka. Wspominali również o twoim Mieście. Prezydenta nazwali bałwanem, a Radę bandą kretynów. Przy okazji przypomniano wspaniałą przeszłość naszego miasta. Ostatni zamach miał tu miejsce trzysta dwadzieścia trzy lata temu, za rządów Alfreda Grubiastego. Poszło wówczas o drugie danie pierwszego śniadania. Podobno Rada obcięła Prezydentowi Grubiastemu diety.

Tak ogólnie to jednak nuda. Nie to co u ciebie.

Twój ukochany

Jolek

127-08-12

Kochany Jolku!

Szkoda, że nie mogłeś przyjechać. No cóż, wprowadzono u mnie stan wyjątkowy, no i ta kłótnia między naszymi Miastami. Ale sam rozumiesz Te bałwany i kretyny niezbyt spodobały się Radzie i Prezydentowi Podobno już za trzy miesiące zostanie zniesiony zakaz wyjazdu z Miasta. Wtedy będziemy mogli się w końcu spotkać. Ale to tyle czasu.

Piszesz, że u ciebie nic ciekawego się nie dzieje, a tymczasem u nas zdarzyło się coś dziwnego. Otóż żołnierze urządzili polowanie na szczury. Podobno przegryzają one przewody i psują różne urządzenia. Również w moim domu szczury poprzegryzały kable w piwnicy. Przez trzy dni nie mieliśmy światła. I ten sen. Wyobraź sobie, że dzisiejszej nocy mój „nauczyciel" sprawił mi lanie. Powiedział mi, że sobie zasłużyłam, bo byłam niegrzeczna. Dodał jeszcze, że nie powinnam się w przyszłości z nikim więcej kłócić, a następnie wysmagał mnie swoim nagim, ohydnym

ogonem….

Musisz odpisać.

Twoja stęskniona

Alicja

127-12-02

Kochana Alicjo!

…To jest jak krzyk, szept niesiony nocą. Maszerują w zwartych szeregach ubrane w galowe mundury. Zadarte ogony, dumne pyski pełne uporu i wściekłości. Marzą o wojnie, która da im awans i panowanie nad światem.

Ktoś powiedział o ewolucji i konieczności ustąpienia przed tym co jest lepsze, bliższe doskonałości. Zużyliśmy się i Matce Przyrodzie nie pozostało nic innego jak wyrzucić niepotrzebny już wzór i zastąpić go czymś innym. Ohydni padlinożercy! Trupy ludzi są dla nich tym, czym dla nas jest gotowana wołowina „Przypadkowa mutacja", „Syndrom postępującej ewolucji". Takie tytuły można znaleźć w gazetach. Gąszcz mądrych słów, z których niewiele rozumiem. Ale myślę, że nawet ludzie, którzy pisali te artykuły niewiele więcej wiedzą ode mnie. Moja rodzina wyprowadza się z Miasta. Podobno są jeszcze puste, nie zasiedlone ziemie w Wolnym Świecie. Chciałbym abyś pojechała tam ze mną.

Twój ukochany

Jolek

128-01-12

Kochany Jolku!

Nie wiem co mam napisać. Boimy się. Strach stal się powszechnym nielimitowanym uczuciem. Miasto płonie. Nie ma prądu, ani też wody. Pod naszym domem urządziły sobie wesołe miasteczko; minikaruzele, zjeżdżalnie i futra pomalowane jaskrawą farbą we wzory, których znaczenia nie rozumiem. Są jak ludzie. Tacy sami, niemalże identyczni, godni śmiechu naśladowcy. Czy naprawdę wszystko musi się właśnie w ten sposób skończyć? Nicość zastąpiona inną nicością. Istnienie zastąpione innym istnieniem. Koniec jednego oznacza zazwyczaj początek czegoś nowego, ale jaka w tym pociecha dla wszystkiego co przemija?

Czy ten szczur musi się tak na mnie gapić?!….

 

Szczurze Wiadomości

W okolicach Mysiej Dziury zauważono dżdżownicę, która miała zawiązaną różową kokardkę. Wyżej wymienioną, która znajdowała się w stanie wskazującym na spożycie alkoholu odwieziono do miejscowej Izby Wytrzeźwień.

Koniec

Komentarze

Czuje, że czegoś mi w tym tekście zabrakło. Nie czytać, nie oceniać, nie wyrzucać. Może napiszę jeszcze raz. Pomysł wydaje mi się dobry ;).

Nowa Fantastyka