- Opowiadanie: krawiec_101 - Bunkier

Bunkier

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Bunkier

Kübelwagenem rzucało na wybojach, ale nie przeszkadzało mu to. Pogrążony we własnych myślach przez okno obserwował okoliczne lasy. Noc była straszna. Burzowe chmury zasnuły całe niebo i padał rzęsisty deszcz, ale nie grzmiało. Nic nie rozjaśniało ciemności. Zbliżali się już do kompleksu i trochę bał się tego, co go tam zastanie. Rozkazy pochodziły od samego Himmlera i były bardzo wyraźne ” Nic, co się tam znajduje nie może wpaść w ręce komunistów”. Anlage Mitte zbudowane przez Organizacje Todt. Kompleks bunkrów nad Pilicą. Po sprawdzeniu przepustek minęli stanowiska zewnętrznego pierścienia obrony. Przejechali przez pole minowe, po czym minęli drugi pas umocnień. Identyczny jak pierwszy tylko lufami zwrócony w kierunku kompleksu. Kierowca objechał potężny kolejowy bunkier kierując się w storn mniejszej kanciastej konstrukcji. SS-Sturmbannführer Max Krauze człowiek do zadań specjalnych samego Heinricha Himmlera spojrzał na betonowego kolosa. Wszyscy ci głupcy próbujący dostać się do tego obiektu gdy prawdziwa tajemnica spoczywała kilka metrów dalej. Samochód zatrzymał się. Major wyjął z kabury służbowego lugera. Chwile warzył broń w dłoni po czym szybkim wyćwiczonym ruchem przeładował i schował pistolet. Po mimo wysokiego stanowiska często ćwiczył posługiwanie się bronią. W jego fachu nigdy nie było wiadomo kiedy może to się przydać. Drzwi otworzyły się a na zewnątrz czekał już szofer z parasolką. Dokładnie zlustrował otoczenie . betonowa konstrukcja wśród drzew. W jedyne drzwi bunkra wycelowane były dwa karabiny maszynowe MG-42, a miedzy nimi zgromadziła się cała drużyna uzbrojona w Karabiny StG44. Ubrani w panterki żołnierze z ukosa spoglądali w jego stronę. Jego twarz oszpecona szeroką blizną po jednej z specjalnych operacji budziła zarówno respekt jak i strach. Nie zmuszał podwładnych do oddawania zbędnych honorów. Nieopodal czekało kilkanaście ciężarówek Opel Blitz, samochodów pancernych Puma, transporterów piechoty Sd.Kfz.250. wszędzie krzątali się saperzy zakładając ładunki wybuchowe. Ruszył w stronę wejścia w towarzystwie jedynie swojego kierowcy, reszta ochrony pozostała przy pojazdach. Po chwili stanął naprzeciwko wyprostowanego jak struna kapitana. Zmierzył go przenikliwym spojrzeniem czekając na meldunek.

 

– Panie majorze właśnie przybyła reszta konwoju, jesteśmy gotowi żeby zaczynać.

 

– Bardzo dobrze. – Powiedział lodowatym tonem– ale najpierw chciałbym to zobaczyć.– dodał po chwili. Czytał meldunki, pomagał projektować laboratoria, widział też filmy w nich nagrane. Ale nigdy nie miał okazji zobaczyć efektów tego eksperymentu na własne oczy.

 

– Naturalnie Panie Majorze.– SS-Hauptsturmführer wykrzyczał kilka rozkazów i po chwili w eskorcie już byli wewnątrz bunkra. Betonowy korytarz prowadził w dół wijąc się w podziemiach.Stukot wypolerowanych na błysk oficerek i ciężkich wojskowych butów unosił się w wilgotnym wnętrzu.

 

– Rozumiem że wykonano moje polecenia – Nawet nie spojrzał na idącego w pół kroku za nim kapitana.

 

– Ależ oczywiście panie Majorze. Każda skrzynia będzie eskortowana przez czterech ludzi. Transportery opancerzone i Pumy będą oddzielały poszczególne pojazdy w konwoju.

 

Jego rozkazy były jasne i jak widział dobrze wykonane. Trasę przejazdu miała zabezpieczać wydzielony batalion z Dywizji Totenkopf.W w drugim kompleksie wszystko jest już gotowe. Żołnierze mieli rozkaz strzelać do wszystkich którzy próbowali by opuścić konwój.

 

Polskich partyzantów się nie obawiał, większy problem mogły stanowić radzieckie Sturmoviki. Luftwaffe nie była już tak potężna jak przed kilku laty. Nie podobała mu się ta myśl ale jutro już nie będzie miało to znaczenia.

 

Tunel nagle kończyły się dwunastometrowym pionowym szybem.

 

– Kwestia bezpieczeń…– zaczął kapitan ale uciął pod kolejnym lodowatym spojrzeniem. Major Dobrze o tym wiedział. Sam polecił żeby w kompleksie nie było wind. Wszystkie towary były opusczan dźwigiem.

 

Zeszli po drabinie i ruszyli dalej kolejnym tunelem. Major z uwaga obejrzał zainstalowane w suficie i ścianach ładunki wybuchowe. Przeszli kolejne dwieście metrów aż dotarli do potężnych stalowych wrót. Za nimi znajdował sie okrągły hol. Na jego obwodzie rozmieszczono drzwi podobne do tych na okrętów podwodnych. Na jego rozkaz otworzono pierwsze z nich. Spokojnym krokiew wszedł do środka. W pomieszczeniu znajdowało się kilka betonowych basenów. Podszedł do pierwszego i zerknął. Odruchowo się wzdrygnął. Martwe ciała już nie robiły na nim wrażenia, ale nie takie ciała. Kontem oka sprawdził czy nikt z jego podwładnych tego nie zauważył. Ale wszyscy stali jednakowo spięci.

 

– Trzeba to spalić przed samym wyjazdem.

 

– Ależ oczywiście Panie Majorze. – wskazał stojące w kanistry i miotacze ognia.

 

– Laboratoria?

 

– Wczyszczone, Panie Majorze.

 

– Kompleks B ? – Kompleks B był bliźniaczym ośrodek oddalonym od tego kompleksu o trzysta metrów i połączony pojedynczym tunelem.

 

– Też wszystko gotowe , do dziesięciu minut skrzynie są już w ruchu Panie Majorze.

 

– Bardzo dobrze, chodźmy do magazynu.

 

Wyszli do holu i skierowali się do następnych drzwi. W obszernym pomieszczeniu rzędem stały drewniane skrzynie z małymi dziurkami. Major jednak wiedział że w środku znajdują się stalowe klatki. Zbliżył się do pierwszej i dotknął czarnego Orła Rzeszy namalowanego na wierzchu Z środka dochodził obleśny charchot. Ostateczne zwycięstwo pomyślał odwracając się do kapitana. W tym momencie coś wybuchło, a potem jeszcze raz, a w następnej chwili rozległy się serie z broni maszynowej.

 

– Kapitanie co tam się u diabła dzieje– wiedział że to niefortunny dobór słów.

 

Jego podwładny złapał za słuchawkę telefonu na ścianie, w jednej chwili stał sie biały jak ściana.

 

– Ma pan tam iść i to opanować. – Rozkazał po czym sam ruszył w kierunku wyjścia. Szybkim krokiem przebył polowe drogi gdy wystrzały stały się strasznie bliskie. Odwrócił się przez ramie by zobaczyć koszmar w holu. Już biegiem pokonał dzieląca go od drabinki drogę, wspiął się na górę jakiś żołnierz pomógł się wczołgać na samą szczyt. Odwrócił się i na czworaka spojrzał w dół. Kilkanaście postaci w zakrwawionych mundurach SS zbierało się wokół drabinki . Ku jego przerażeniu jeden z nich spojrzał w na w górę a następnie zaczął się wspinać

 

– Strzelać– krzyknął do zgromadzonych żołnierzy.– sam odpełzł na czworaka. Jezus Maria co oni sprowadzili . Był z SS nie wierzył w boga, ale teraz chciał wierzyć. Istniało piekło wiedział o tym, chciał wierzyć że istnieje jego przeciwieństwo.

 

Złapał trzymającego telefon sierżanta.

 

– Wysadzić zaporę. Zalać wszystko, szybko– Przekrzykiwał huk wystrzałów i wybuchy granatów.

 

Ładunki umieszczono kilka metrów od nich i w połączonym z rzeka tunelu. Wybuchł przerwał kanonadę chwile później. Z dołu wystrzeliła fontanna kurzu i odłamków. Tunel z tej strony był odcięty a z drugiej wypełniał się woda.

 

 

 

Major Nowaczyk zapalił papierosa. Oglądając kolejne rozładunek potężnego Mi-17. Oparł się o jednego z starów i oglądał biegających we wszystkie strony żołnierzy. Wszędzie widać było całe tony sprzętu inżynieryjnego. Wojsko kopało w Konewce od dobrych kilku miesięcy ale stare niemieckie bunkry stanowiły godnego przeciwnika. Jakiś generał z wywiadu wywnioskował ze starych zapisków SS uznało że jest tam coś co przyniesie dla kraju same korzyści.

 

Nawyczek zastanawiał się co mogło by przetrwać sześćdziesiąt lat pod woda. Przychodziło mu do głowy tylko złoto. Ale zaraz grał kiedyś w taką grę, jak ona się nazywała? Wolfenstein, tak właśnie tak. Hitler sprowadził diabła, a polak musiał go powstrzymać. Uśmiechnął się do siebie na tę myśl.

 

– panie majorze przebiliśmy się – krzyknął jego zastępca.

 

 

Koniec

Komentarze

--- Chwile warzył broń w dłoni  --- gotował lugera w łapie?

--- Po mimo --- pomimo,

--- Drzwi otworzyły się a na zewnątrz czekał już szofer z parasolką. Dokładnie zlustrował otoczenie --- w tym kontekście to szofer lustrował otoczenie,

--- Nieopodal czekało kilkanaście ciężarówek Opel Blitz, samochodów pancernych Puma, transporterów piechoty Sd.Kfz.250. --- ja bym wspomniał jeszcze o PzKpfw IV, dodał, że oznaczeniem Pumy jest Sd.Kfz. 234/2 i tak dalej. Krótko mówiąc, wyliczanka dziesiątek fachowych nazw jest raczej bez sensu. Nie lepiej napisać, że czekały ciężarówki i wozy pancerne?

--- - Bardzo dobrze. – Powiedział lodowatym tonem- ale najpierw chciałbym to zobaczyć.- dodał po chwili. --- błędy w zapisie dialogów,

--- Jego rozkazy były jasne i jak widział dobrze wykonane. Trasę przejazdu miała zabezpieczać wydzielony batalion z Dywizji Totenkopf.W w drugim kompleksie wszystko jest już gotowe. Żołnierze mieli rozkaz strzelać do wszystkich którzy próbowali by opuścić konwój. --- tu nastąpiło jakieś dziwne przemieszanie czasów, próbowaliby razem piszemy, powtórzone mieć,

--- Kontem oka --- tym, które oko założyło sobie w Sparkasse?

--- Kompleks B był bliźniaczym ośrodek oddalonym od tego kompleksu o trzysta metrów i połączony pojedynczym tunelem. --- to jest chaos,

--- - Strzelać- krzyknął do zgromadzonych żołnierzy.- sam odpełzł na czworaka. Jezus Maria co oni sprowadzili . Był z SS nie wierzył w boga, ale teraz chciał wierzyć. Istniało piekło wiedział o tym, chciał wierzyć że istnieje jego przeciwieństwo. --- chaos 2,

Cóż, puenta byłaby nawet zabawna, gdyby wykonanie tak bardzo nie straszyło. Przydałaby się lepsza stylizacja, tj. rozsądne przerysowanie hitlerowców, bo tutaj najpierw dajesz taki niby realizm, a potem wpada kwaskowa groteska, która niestety pasuje do reszty jak świni siodło.

pozdrawiam

I po co to było?

Czemu po prostu nie napisać "Sturmgewehr"? Byłoby pewnie jaśniej... .Kątem oka, a nie " kontem"...

Słabowite, niestety.

Zacznę od minusów.

W większości opowiadań zdania są krótkie, to prawda, ale u Ciebie to utrudnia czytanie; wpychasz w nie dużą ilość nazw własnych i przymiotników. Zwykle krótkie zdania podkreślają gwałtowność i "aktywność" fabuły, a tutaj służą opisaniu sytuacji, szczególnie w pierwszym akapicie (?). Co do tych wątpliwych akapitów, to przydałoby się wydzielić tekst, zamiast pisać bez przerw, co wprowadza niepotrzebny chaos.

Poza tym dużo jest zdań, w których stosujesz małe litery na początku oraz takich, w których słowa się powtarzają albo występują literówki. Niby to zwykłe niedopatrzenia, ale sprawdzanie (wielokrotne!) tekstów przed opublikowaniem to naprawdę dobry pomysł, bo takie małe błędy denerwują i zniechęcają do czytania.

No i ortografy, czyli rzecz absolutnie niedozwolona...

Plusy? Pointa. Chyba tylko.

W skrócie, radziłabym po napisaniu zostawić opowiadanie na jakiś czas, najlepiej długi, a potem przeczytać je jeszcze raz. Wtedy literówki na pewno zostaną wyłapane, podobnie jak wszystkie inne błędy.

Pozdrawiam.

Byłem przeczytałem.

Nowa Fantastyka