- Opowiadanie: habakuk - Mrok

Mrok

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Mrok

Pochylony przy biurku mężczyzna przerwał swoją pracę. Rozprostowując palce, zerknął w stronę okna. Ciemność. Zamyślił się. Ile to już dni? Niespodziewane mrugnięcie odwróciło jego uwagę. Spojrzał na niewielką lampkę, stanowiącą jedyne źródło światła w ciasnym pokoju. Nieśmiało wydobywała z mroku zapisywane przez niego kartki. Mrugnięcie. Żarówka powoli dogorywała. Jeszcze chwila, wytrzymaj. Wrócił do pisania. Pośpiesznie przelewał na papier swoje ostatnie myśli. Usłyszał skrzek. Kiedyś przed świtem śpiewały ptaki. Teraz świt nie nadchodził. Panujący na zewnątrz mrok przesączał się przez szczeliny w oknie i drzwiach. Z każdym mrugnięciem światło słabło, a mrok posuwał się dalej. Coś znowu zaskrzeczało i walnęło o szybę. Mężczyzna nie zwrócił uwagi. Wciąż pisał, przecierając co chwilę pot z czoła. Żarówka przygasała. Jeszcze nie teraz, jeszcze nie. Muszą się dowiedzieć. Pstryk.

 

Ciemność.

 

W przytłaczającej ciszy usłyszał bicie swojego serca. Odchylił się na krześle, usiłując złapać oddech. Przymknął powieki, choć wiedział, że to na nic. Cisza przerodziła się w narastający szum. Serce przyśpieszyło. Poczuł jak paraliżująca trucizna strachu rozlewała się po jego ciele. I tak nie było dokąd uciekać. Usłyszał szepty. Otaczały go z każdej strony. Nie potrafił zrozumieć słów, nawet nie wiedział, czy tam były. Szum stawał się nieznośny. W chwili, gdy zapragnął, by wreszcie nadszedł koniec, zobaczył go. Chora fascynacja zmieszała się z bezbrzeżną grozą. Nagle wszystko ucichło. Poczuł spokój. Błogą świadomość przynależenia. Nie chciał być nigdzie indziej.

 

Ocean.

 

Byłem tu już kiedyś. Pamiętam to miejsce, szum fal i hałaśliwe mewy. I to palące słońce. Ale przecież to było dawno i była ze mną ona.

– Kochanie!

Ten głos… Jej głos. Czy to wspomnienie?

– Kochanie, idziemy na chwilę do hotelu, zostajesz?

– Zostaję, później do was dołączę.

Jest tutaj. I ten zapach. To wszystko jest prawdziwe.

Tak, zostanę tu na jakiś czas.

 

– Szefie, znaleźliśmy kolejnego.

– Stan?

– Źrenice nie reagują na światło, a ciało na bodźce. Stracony.

– Uwagi?

– Próbował sporządzić jakieś zapiski, ale to same bezsensowne bazgroły.

– Dopadło go wcześniej, niż myślał. Biedak. Dobra, zbierajcie się.

– A co z nim?

– Wyeliminować.

– Ale może…

– Bez dyskusji. Wykonać.

– Tak jest.

 

Nad oceanem rozległ się grzmot.

Koniec

Komentarze

Całość jakby wyrwana z kontekstu. Czuję, że to może być początek czegoś. Ale czego?

Wstrzymuję się od oceny, bo jest to niedokończone dzieło. Pozdrawiam.

Przeczytałam dwa razy i kompletnie tego nie ogarniam. Próbę budowania nastroju widzę, domyślam się, że gdzieś za tym jest jakiś pomysł, ale... chodzi o sam strach? O jakąś tajemniczą chorobę, która odcina człowieka od bodźców zewnątrznych? O zaburzenia psychiczne? Wiem, że faceta ogarnia mrok, potem nastepuje (chyba) wizja wybrzeża morskiego i jakiejś kobiety, potem ktoś stwierdza, że bohater nie kontaktuje i nie jest jedyny... ale z czego to wynika i do czego prowadzi - moge się tylko domyślać.

Za mało informacji, ciężko sią w tym połapać. Niby jest jakiś zarys opowiadania, ale warto co nieco wytłumaczyć czytelnikowi, w przeciwnym razie można tylko snuć domysły.

Pozdrawiam

Mastiff

Zaczeło się nawet ciekawie, rodził się klimacik, a potem nagle historia, zanim w ogóle powstała, już się skończyła. Fabuły właściwie nie ma, puenty też żadnej, same pytania bez odpowiedzi. Czeski film - czyli trzeba popracować nad jasnością przekazu.

 

Pozdrawiam.

 

Dla mnie wszystko jasne.

Imperatyw twórczy tak wielki, że synapsy w mózgu przepala. Taki ktoś po wypaleniu jak żarówka,  nadaje się tylko do odstrzału czyli na śmietnik. Wniosek: nie wolno przeginać z pisaniem, ze wszystkim innym też nie. 

Szkoda, że tak krótko, bo udało ci się wprowadzić klimat i aż chce się więcej. Problem w tym, że końcowe odczucie to nie 'łał', tylko raczej 'o co chodzi?'.

Chyba to zły dzień dla opowiadań, które czytam, bo to już wtf3. I nie o to chodzi, że nie zrozumiałam metafor, niestety.

Trudno zrozumieć coś, czego nie ma. 

Ogólnie jestem trochę zdziwiony brakiem zrozumienia dla tego opowiadania i tak samo rozczarowany, że nikt nie trafił  w sedno. Opowiadania nie zamierzam tłumaczyć, moją intencją było pozostawić tajemnicę. Widać czmychnęła zbyt daleko.

pozdrawiam

Nie rozumiem :|

Bo tu nie chodzi o to, że się nie rozumie, tylko o zastanawianie się, po chu...a wafla to napisano... Także luzik, nie ma co być ani zdziwionym, ani rozczarowanym.

Fajnie się zaczęło, ale to już. Na jednym dobrym akapicie nie da się zrobić opowiadania. Szkoda, że w historię nie zostało włożone więcej wysiłku.

pozdrawiam

I po co to było?

Nowa Fantastyka