- Opowiadanie: snorri - Powroty

Powroty

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Powroty

Powiew wiatru zrzucił kilka czerwonych, jesiennych liści. Jeden z nich kołysząc się lekko, niesiony przez powiew wiatru, który wyrwał go z spośród towarzyszy, zawędrował dalej od pozostałych. Delikatnie wylądował stając na drodze wieży. Ksen nie dbałym ruchem ręki zrzucił go z szachownicy na chodnik. Liść przez chwilę poniewierany był różnymi podmuchami i kluczył pomiędzy szachownicami i ławkami ustawionymi w dwu długich rzędach. Wreszcie zawędrował na trawnik, gdzie wszyscy o nim zapomnieli.

 

Ksen dokończył ruch i w skupieniu spojrzał na szachownicę. Na jego twarzy zagościł uśmiech.

 

– Szach! I mat!

 

Rozgoryczony przeciwnik wyciągnął rękę, którą zwycięzca ochoczo uścisnął. Komplanty rywali połączyły się i zastawiona kwota w całości znalazła się na koncie Ksena. Pięćdziesiąt dolców do przodu!

 

Przeciwnik szybko odszedł, a miejsce, które zajmował, od razu zostało zajęte. Mężczyźni podali sobie ręce zastawiając przy tym po pięćdziesiąt dolarów. Figury także zajęły swoje miejsca.

 

Gambit Evansa. Przeciwnik przedstawia się, choć Ksen oczywiście zna już jego imię, przecież ich Komplanty przez chwile były połączone wspólną procedurą. Ale widać ten ufa tradycji.

 

-Réti. Richard Réti.

 

– Znam jego otwarcie

 

– Tak się śmiesznie składa, że to moje nazwisko – Śmieje się i powoli przesuwa hetmana.

 

Zakłopotany Ksen skupia się na grze. Dopiero po chwili robi, co należy.

 

– John Searle. Jednak wszyscy mówią na mnie Ksen.

 

– Tak wiem.

 

– Tak? Przepraszam, czy spotkaliśmy się wcześniej? – Utrata pionu w ogóle go nie rusza. Konwersacja zresztą też; prowadzi ją z grzeczności.

 

– Pan mnie nie zna. – Uśmiecha się. – Ale to ja nadzoruję ten sen.

 

Po raz pierwszy Ksen odrywa wzrok od gry.

 

– To nie jest sen. Szach.

 

Réti zdziwiony spogląda na szachownicę. Król musi uciekać. Jednak nie. Zasłania się. Atakuje. Ale już gubi się w grze.

 

– Zalega pan z czynszem. Fundusz, który pan ustanowił skończył się miesiąc temu, jak się okazało.

 

– Więc co mogę zrobić? Szach.

 

– Wybudzić się. Znaleźć pracę i puścić sen w ruch za rok, dwa. Albo znaleźć sponsora.

 

– Szach mat. Właśnie wygrałem pięćdziesiąt dolarów. Dziś już po raz dwunasty. Za dwa dni będę miał na kolejne trzy miesiące.

 

– Ależ panie Searle… Skoro świat nie jest prawdziwy, to skąd przypuszczenie, że pieniądze w nim są? – Na to Ksen potrafił się tylko zająknąć. Mężczyzna, który wszedł w to, co było jego rzeczywistością i codziennością uśmiechnął się i spojrzał w niebo na wielkie oko zamknięte w trójkącie – Więc chyba zostaje nam tylko wybudzenie, czyż nie?

 

Zaraz wielkie oko?

***

 

Pierwsze sekundy nie przypominały zwykłego po-snu. Ale przecież to nie był zwykły sen, więc czemu jego następstwo miałoby być pospolite?

 

Czekała na niego śliczna brunetka; dopiero, gdy poczuł na sobie jej spojrzenie, uświadomił sobie swoją nagość. Wręczyła mu torbę. Szybko przetrząsnął jej zawartość w poszukiwaniu bielizny. Już ubranemu przegrała na komplanta kod dostępu i aplikacje „czas i miejsce”. Zasady są proste. Dają mu tydzień. Przez ten czas może korzystać z przyznanego mieszkania. Przez ten czas musi zebrać zaległe pięć tysięcy. Przez ten czas musi znaleźć pracę. Przez ten czas musi znaleźć mieszkanie.

 

Mało czasu.

***

 

Nędzne blokowisko. Zapewne wszyscy mieszkają tu na takich samych zasadach jak Ksen. Powoli wspina się na trzecie piętro gdzie, jak mówi mu komplant, znajduje się jego tymczasowe mieszkania. Na ścianach wyrysowane są karykatury znanych polityków, ale także pojedyncze zdania, a czasem całe akapity głoszące „prawdę”. Mądrości małych bożków.

 

Drzwi do jego mieszkania pokrywa gigantyczne gówno. Rysunek gówna. Program sterujący drzwiami żąda identyfikacji. Krótki kod, przekazany mu wcześniej przez brunetkę, upewnia te drzwi, że przez najbliższy tydzień zamieszkam tą klitkę, której strzegą. Powoli, skrzypiąc, i uwalniając smród drzwi otwierają się.

 

– Panie Searle, niestety wybudzanie nie powiodło się.

***

 

Tym razem wita mnie blondynka. Piękna.

 

Mieszkanie, które mi przydzielają znajduje się w zupełnie inne części miasta. Niesamowita willa. Mimo, iż będę ją dzielił z trzydziestką innych ludzi, cieszę się. Nie przesiąknę smrodem, a może i pozna kogoś, z kim mógłbym wrócić do rzeczywistości.

***

Trzecia próba przyniosła podobny skutek.

***

Znów stoję przed obskurnym blokiem.

***

Ile to już razy?

***

Zamykam się w kolejnych imaginacjach.

***

 

 

– Panie Searle? Ksen? Panie Searle… Tym razem się powiodło. – Wita go ze szczerym uśmiechem na twarzy.

 

Mężczyzna z zapuchniętymi oczami, rzadkimi włosami i strasznie wychudły patrzy zmęczonym wzrokiem.

 

– Nie… nie próbujmy… kolejny raz… Tu mi odpowiada… Zagrajmy tylko w szachy – I siada na podłodze. – Jeśli wolno, zagram białymi.

 

Richard Réti patrzy na tego człowieka i brakuje mu inteligenta, którym Ksen kiedyś był. Uruchamia program komunikacyjny w komplancie: „Dana? Przynieś mi tu zestaw szachów… Tak… I zwołaj ludzi od rekonstrukcji osobowości…”

Koniec

Komentarze

Uprzejmie proszę, by Autor zechciał wytłumaczyć, co chciał tym opowiadaniem przekazać czytelnikowi, bo ja nic nie zrozumiałam.

 

"Powiew wiatru... Jeden z nich kołysząc się lekko, niesiony przez powiew wiatru... zawędrował dalej... Delikatnie wylądował... Wreszcie zawędrował na trawnik, gdzie wszyscy o nim zapomnieli." - Powtórzenie. Liść jest niesiony powiewem wiatru, potem wędruje dalej by wylądować. Po chwili jednak okazuje się, że jedak szedł, gdyż zawędrował na trawnik, gdzie wszyscy o nim zapomnieli. A kto o nim pamiętał wcześniej?

 

"Ksen nie dbałym ruchem..." - Ksen niedbałym ruchem...

 

"Ksen dokończył ruch i w skupieniu spojrzał na szachownicę." - To wcześniej, grając w szachy, nie był skupiony i nie patrzył na szachownicę?

 

"Meżczyźni podali sobie ręce, zastawiając przy tym po pięćdziesiąt dolarów. Figury także zajęły swoje miejsca." - Zastaw, to rzecz zabezpieczająca spłatę długu. W grze są stawki, więc ...postawili po pięćdziesiąt dolarów. Czy figury same zajęły swoje miejsca, czy raczej zostały na nich postawione?

 

"Utrata pionu w ogóle go nie rusza." - A to błąd, bo utrata pionu powoduje zachwianie równowago, co z kolei może doprowadzić do bolesnego upadku. Winno być: Utrata piona...

 

"Król musi uciekać. Jednak nie. Zasłania się. Atakuje. Ale juz gubi się e grze." - Czy tak miota się na planszy jedna figura szachowa?

 

"Drzwi do jego mieszkania pokrywa gigantyczne gówno. Rysunek gówna. Program sterujący drzwiami żąda identyfikacji. Krótki kod, przekazany wcześniej przez brunetkę, upewnia te drzwi, że przez nalbliższy tydzień zamieszkam tą klitkę, której strzegą. Powoli, skrzypiąc, i uwalniając smród drzwi otwierają się." - W tym fragmencie czytelnik zostaje postawiony pod drzwiami. Gównianymi. Program sterujący żąda identyfikacji. Brunetka wcześniej kod przekazuje. Jest on krótki ale upewnia drzwi, kto zamieszka strzeżoną klitkę. Upewnione drzwi powoli i skrzypiąc otwierają się, uwalniając smród. Nie wiem, czy własny, czy wnętrza klitki.

Bardzo nieczytelny fragment.


"A może i pozna kogoś..." - ...poznać kogoś...

 

Przyszłość Twą Autorze, widzę bardzo pracowitą.

 

 

 

"

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Nie zaznaczyłam, że zamiast "...tą klitkę...", winno być: ...tę klitkę...

Gdyby ci, którzy źle o mnie myślą, wiedzieli co ja o nich myślę, myśleliby o mnie jeszcze gorzej.

Szczerze powiedziawszy, pomysł naprawdę mnie zaciekawił. Mniej więcej do połowy tekst był wciągający, potem niestety się rozmył i zakończył w sposób bardzo rozczarowujący. Myślę, że rozszerzenie i przedłużenie warstwy fabularnej zdecydowanie zrobiłoby tekstowi na zdrowie.

Stylistycznie tekst również wymaga poprawy. Uniknałby również mieszania narracji pierwszoosobowej z trzecioosobową bez wyraźnej potrzeby.

Tak. Za brak drugiego, trzeciego dna przepraszam, ale jestem w wieku, w którym historię pisze się dla historii, a nie dla szerzenia swojego światopoglądu.

 

Co do liścia: 

- wezmę sobie oczywiśie uwagę o powtórzeniach do serca;

- jeśli zaś chodzi o pamięć o nim (:D teraz to głupio brzmi) to chodziło mi o jego zetknięcie się z głównym bohaterem opowiadania;

Interpunkcja, ortografia, stylistyka - będe nad nimi pracował.

Postaram się unikać skrótów myślowych.

Słownictwo poszerzał będę.

Więc pracy mam przed sobą rzeczywiście wiele.

Za wszelkie uwagi serdecznie dziękuje.

Nowa Fantastyka