- Opowiadanie: Fasoletti - Shit meat

Shit meat

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Shit meat

Nienawidziliśmy tego małego, irytującego skurwysynka. Chociaż nie. Można było powiedzieć o nim wszystko, ale na pewno nie ”mały”. Roman, bo tak miał na imię, przypominał przerośniętego wieprza. Ważył chyba z tonę, a kiedy szedł przez osiedle, wygniatał ślady w płytach chodnikowych. Do tego bez przerwy wpierdalał kiełbasę. Zawsze ściskał w dłoni ogromne, ociekające tłuszczem pęto i pałaszował je z nieludzką łapczywością. Śmialiśmy się nawet z chłopakami, że czosnkowe, szlacheckie, krakowskie i jak się tam jeszcze nazywały, wyrastają mu z ręki.

 

Roman mieszkał w starym baraku socjalnym, za którym codziennie piliśmy jabcoki. Wytaczał się ze swojej nory rano i wracał wieczorem, wciąż przeżuwając kiełbasę. Jednak pewnego razu zniknął. Tak po prostu, zapadł się pod ziemię. Goście ze służby drogowej odetchnęli z ulgą. Przez ostatnich kilka lat chyba z milion razy remontowali chodnik. Ale nas zaginięcie stałego elementu krajobrazu jakim niewątpliwie był Romuś, zaintrygowało. Po zapadnięciu zmroku włamaliśmy się do jego mieszkania.

 

Na widok leżącego na ziemi sporego kawałka czosnkowej z gębą Romana, ryknęliśmy opętańczym śmiechem. Ten debil tak kochał żreć kiełbasę, że w końcu sam się nią stał. Jego przerażona mina świadczyła o szoku, jakiego doznał. Wywracał ślepiami na wszystkie strony i bełkotał coś pod nosem, a kiedy Stachu dla zgrywy naciął go w kilku miejscach nożem, zaczął wrzeszczeć wniebogłosy. Cholera, może był teraz kawałkiem wędliny, ale krwawił zupełnie jak człowiek. Co mieliśmy z nim zrobić? Z braku lepszego pomysłu Antek wpakował go do piekarnika.

 

– Teraz dowiesz się, co czuli Żydzi w Oświęcimiu, zasrany pedale – wymamrotał, nastawiając maksymalną temperaturę.

 

Z głupimi uśmiechami na twarzach patrzeliśmy, jak od gorąca gałki oczne wypływają Romanowi z orbit, by po chwili eksplodować niczym baloniki z wodą. On sam zmienił się w ociekający krwią i tłuszczem kawałek sadzy. Zawinęliśmy go w folię aluminiową i rzuciliśmy wiecznie głodującemu psu sąsiada. Przecież odrobinę dobroci trzeba mieć w sercu, a pies też człowiek, co nie?

 

 

 

Autorm obrazka jest Tomek Woźniak.

 

Koniec

Komentarze

Aż się przeżegnam! Ale z ciebie wizjoner... Jako, że mnie mdli nie będę poszukiwał jakiegoś przesłania, czy alegorii dla realiów miłościwie nam panujących.

Ale może ktoś z mocniejszym żołądkiem jest w stanie mi to wyłożyć :D

Przerażająco strasznie obrzydliwe. Przychodzą mi na myśl następujące rzeczy:

1. Coraz większy brak toleracji dla odmiennosci jakichkolwiek.

2. Zainteresowanie czyli tzw. pasja jaka by nie była może człowiekowi przysłonić cały swiat więc trzeba z tym uważać. 

3. To co robimy, może nieźle wkurzać innych.

4. Wszystko co kolwiek robimy może być uzyte przeciwko nam.

5. Zwierzęta często są traktowane lepiej niż ludzie odmienni.

Przekaz jest, ale forma raczej mi nie odpowiada. Wolę ujęcie mniej torsjogenne :)

A dobrze mu tak... Kto kiełbasą wojuje, ten od kiełbasy ginie.

Tekst podsycił moje jedzeniowe antypatie. Podobało mi się.

Jak zwykle fajnie napisane, choć jakoś szczególnie mnie nie porwało.

 

Pozdrawiam.

Jakie przesłanie? Toż to najzwyczajniejszy w świecie fragment pamiętnika...

Heh, jakież to głębokie w całej swej obleśności :)

Podobało się, jak zwykle. Oczywiście nie jakieś porywające, ale też raczej nie był to tekt, po którym oczekiwałeś podziwu, tylko tego klasycznego... ,,O fuj! Jakim cudem to jest tak dobre przy tym wszystkim?? Blee'' :P

Opowiadanie Fasolettiego w stylu Fasolettiego --- czyli: to juź kiedyś i całkiem niedawno było, a pewnie kiedyś będzie. 

Manieryczne w tym sensie,  że  Autor zaczyna naśladować sam siebie. I --- jak się przeczyta jedno opowiadanie, to wiadomo, czego mozna się spodziewać po następnym. Zagadką jest tylko skala turpizmu.  

Czemu to drzewo na obrazku ma konary zwrócone tylko w jedną stronę? Tak dla efektu, żeby było bardziej ponuru? Dziwne zjawisko... 

To jest, zdaje się, nawiązanie do pomniku Chopina w Parku Łazienkowskim w Warszawie :D

Możliwe. Ja odniosłem nieodparte wrażenie, że nad tym domem słońce świeci zawsze tylko z jednej strony.

 

Komentarze o niesmaczności są chyba trochę na kredyt, bo o niesmaczność to się nawet nie otarło ;)

W skrócie: kolo wpieprzał tyle kiłbasy, że w końcu sam zamienił się w kiełbasę. Pomysł nie zachwyca, ale opisany w krótkim i rześkim opowiadanku trochę mnie ucieszył.

"co nie?" na końcu trochę mi nie zagrało. 

Oczy wypływające z orbit, po czym eksplodujące, jakoś mi zgrzytnęły. Nie mogłyby zamiast tego np. dobrze się upiec, w międzyczasie gapiąc się z jakimś wyrazem, a potem wypaść? Chociaż sam nie wiem jak wyglądają piekące się oczy :)

Nie no, paczaj na komin, on źle żuca cień

a pies się tym nie przejmuje, bo na niego słońce pada pod innym kątem i też ma cień inaczej

Brzydota, okropność, groteska - według mnie panowie Witkacy i Jaworski byliby z Ciebie dumni. Co prawda, fanem groteski nie jestem i nie mogę powiedzieć, że mi się podobało, ale doceniam.

Tekst znałem już wcześniej, ale chętnie przeczytałem jeszcze raz, więc jest to chyba wystarczająca rekomendacja.

PS Wiedziałem, że kobiety są podobne do kiełbasy, ale żeby Roman?

Nawet nie wiem, co napisać...

Mastiff

Dobrze napisane, nawet bardzo. Ale... mnie to niesmaczy. Napisałbyś coś normalnego w końcu :) Mnie takie cóś nie odpowiada, zupełnie.

Chyba zostane twym wiernym fanem. Bawisz i to tak szczerze. Ciekawe skąd Ty czerpiesz inspiracje? 

A we mnie to jakoś emocji nie budzi... Może coś ze mną nie tak. Ładnie napisane, przesłanie też łatwo dostrzec.

Zdumiona jestem, Fas. Nie "z służby" tylko "ze służby", i nie "w niebogłosy", tylko "wniebogłosy"...

 

Treść - bez emocji, nic szczególnego. Za słabe, za mało impetu jak na Ciebie ; )

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Poprawiłem literówy. Boże, czego Wy ode mnie oczekujecie? :O

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Wyrobiłeś sobie markę i opinię Pierwszego Obrzydliwego, Jego Wysokości Sado-Maso-Fetyszo-Łamacza-Konwencji-i-Dobrego-Smaku, to teraz cierp. ; >

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Masakra...

www.portal.herbatkauheleny.pl

Wiesz co, z tym opkiem to mogłeś startować do konkursu "Moje ciało, moje więzienie", myślę, że jury doceniłoby Twoją pomysłowość i świeżość jaką  ze sobą niesiesz :D

Z przykrością stwierdzam, że słabo jakoś było. Ani jeden nerw mi nie drgnął, a zwykle jak cię czytam, to drga.

A ja powiem tak: do dupy ten tekst.

Od dłuższego czasu nie czytałem Twojego dobrego opowiadania, Fas. Może znudziłem się Twoim stylem, może Ty gorzej piszesz. Nie wiem ; )

Administrator portalu Nowej Fantastyki. Masz jakieś pytania, uwagi, a może coś nie działa tak, jak powinno? Napisz do mnie! :)

A może i to i to:) Postaram się, żeby następny był lepszy.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

chyba mniej chore od poprzednich opowiadan autora... zabawne,groteskowe i krotkie,

ale wyczuwalne obciazenia psychiczne piszacego. ADieu.

Jak zwykle rozwalił mnie ten tekst i... głodna jestem o.o XD

Mermaids take shelfies.

Nowa Fantastyka