- Opowiadanie: Kingdom - Doleciałem sam

Doleciałem sam

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Doleciałem sam

To stare zadanie ze szkoły, stąd ten temat.

 

 

Moje dzieło nareszcie było ukończone. Zawiązałem sobie i Ikarowi na ramionach specjalne rzemienie, które miały przytrzymać woskowe skrzydła. Obaj stanęliśmy na parapecie okna w wieży. Spojrzałem w dół. Trzydzieści metrów pod nami morskie fale z wielkim hukiem rozbijały się on klif.

– Pamiętaj, drogie dziecko, nie możesz lecieć zbyt wysoko, aby promienie słoneczne nie stopiły wosku, oraz zbyt nisko, gdyż inaczej pióra nasiąkną wodą. Jeśli popełnisz błąd, spadniesz w otchłań morską. – Wskazałem palcem granatową taflę na horyzoncie. Ikar kiwnął głową.

Kiedy wyobraziłem sobie siebie wyskakującego przez okno i wpadającego do morza, nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Jednak gdy przywołałem w umyśle obraz siebie i Ikara lecących do ojczyzny wróciła mi odwaga.

"Za wolność!" – krzyknąłem w myślach i wyskoczyłem przez okno.

Na początku wiatr uderzył we mnie z całą swoją siłą i zacząłem się obijać o ściany wieży spadając w dół. Jednak kiedy rozłożyłem ręce z przytwierdzonymi do nich skrzydłami, od razu poderwałem się do góry.

Po kilku próbach zauważyłem, że kiedy macham regularnie rękami raz w dół, raz w górę albo wzbijam się w powietrze albo opadam, zależnie od siły uderzeń, zaś kiedy delikatnie macham do przodu i do tyłu lecę przed siebie z coraz większą prędkością lub spowalniam, co również zależne było od siły.

Odwróciłem się, żeby sprawdzić, jak radzi sobie mój syn, który miał lecieć za mną. W ten sposób wyruszyliśmy ku ojczyźnie, ku wolności.

***

Właśnie minęliśmy wyspę Kalymnę, kiedy dźwięk trzepotu skrzydeł Ikara zaczął się oddalać. Zdziwiony odwróciłem głowę, lecz mego syna nigdzie nie było widać. Rozglądałem się i ujrzałem go dopiero wtedy, gdy ze świstem zaczął spadać w dół w chmurze piór, a po rękach ściekał mu wosk.

Nie posłuchał mej przestrogi! Oddał się przyjemności lotu zamiast go kontrolować!

Rzuciłem się za nim, jednak było już za późno. Ikar z hukiem uderzył o taflę zimnej wody. Dreszcz wstrząsnął jego drobnym jeszcze ciałem. Chłopaka zaczęło zabierać morze.

Wyciągnąłem go za kostkę i martwego uniosłem w powietrze na własnych plecach ryzykując przy tym zamoknięcie piór. W ten sposób doleciałem z nim do najbliższej wyspy, gdzie oddałem go w ręce bogów, którym w wielkim żalu i smutku złożyłem drogą ofiarę.

***

Do domu wróciłem sam, zrozpaczony, a łzy wyżłobiły mi na policzkach rowki z kurzu. Bez syna nie potrafiłem się cieszyć ani ojczyzną, ani wolnością. Jego śmierć już na zawsze zamknęła moją duszę.

Koniec

Komentarze

Cześć. Napisałeś historię mitu po swojemu. I tyle. Nic szczególnego,

Pozdrawiam.

Trzydzieści metrów pod nami morskie fale z wielkim hukiem rozbijały się on klif.

Metr został zdefiniowany w 1791 roku. Gdyby to była narracja trzecioosobowa jeszcze bym sie nie czepiał, ale w tym przypadku wątpię, by w tamtych czasach znał go choćby bóg, półbóg, czy inne greckie coś.

Powiedziałbym, że skądś to znam. Legenda taka była. A jedynym Twoim wkładem było zrobienie narratora z Dedala.

Pozdrawiam.

Popieram Czubka. Nie jest to złe, ale zero orginalnośći.

Taaa... no przeczytałem, i co? Nie wiem czy jest sens wrzucać tutaj zadania ze szkoły... no chyba, że byłoby jakieś niesamowicie oryginalne, ale tak... hm.

Dzięki za komentarze.

Wstawiłam to zadanie po to, żebyście ocenili mój styl, powytykali błędy, a nie sprawdzali temat pracy...

A, jeśli masz jeszcze możliwość edytowania tekstu, to proponuję oddzielić pierwsze zdanie, ponieważ z formy zapisu wynika, że jest ono częścią fabuły -.-. Pozdrawiam

Pomyliłem się, jest oddzielone

Tylko, że trudno coś powiedzieć o stylu, kiedy coś przepisujesz, zmieniając jedynie narrację. Umiesz konstruować zdania. Tyle mogę powiedzieć.

Pomału, pomału i spokojnie z ocenami... Najpierw zapytajcie Kingdom, która to klasa jakiej szkoły.  Jeśli maturalna, to tak sobie. Zadanie wykonane, i tyle. Jeśli pierwsza gimnazjalna, to tekst wyróżnia się spośród pisanych przez bardzo młode osoby na plus, niemały plus. Bardzo mało błędów interpunkcyjnych, chyba tylko dwa merytoryczne...

Styl nie porywa, ale tekst jest napisany calkiem przyzwoicie. O treści się nie wypowiem, bo nie ma o czym.

 

Pozdrawiam.

Do domu wróciłem sam, zrozpaczony, a łzy wyżłobiły mi na policzkach rowki z kurzu. - Oj oj. Łzy mogły żłobić rowki w  kurzu pokrywającym policzki. Z Twojej wersji wynika, że łzy składały się z kurzu i spływając, zostawiały rowki z niego.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Na początku wiatr uderzył we mnie z całą swoją siłą i zacząłem się obijać o ściany wieży spadając w dół.

Sądzę, że przy obijaniu się te skrzydła nadawały by się do wyrzucenia, a i starszemu mężczyźnie, jakim był Dedal, jakieś kości mogły się połamać.

Po kilku próbach zauważyłem, że kiedy macham regularnie rękami raz w dół, raz w górę albo wzbijam się w powietrze albo opadam, zależnie od siły uderzeń, zaś kiedy delikatnie macham do przodu i do tyłu lecę przed siebie z coraz większą prędkością lub spowalniam, co również zależne było od siły.

Niby dobrze napisane, ale jakoś tak... naiwnie. Dedal musiał chyba wcześniej domyślać się, jak to będzie działać. W końcu widział ptaki, a był mądrym wynalazcą. Zamiast tego napisałabym raczej o doznananiach wolności czy coś w tym stylu.

Wyciągnąłem go za kostkę i martwego uniosłem w powietrze na własnych plecach ryzykując przy tym zamoknięcie piór.

Możliwe, że się mylę, choć sądziłam, że ludzie nieco szybciej idą na dno i Dedal nie zdążyłby wyciągnąć syna. Poza tym nie wyobrażam sobie Dedala taszczącego młodzieńca na plecach.

To takie uwagi odnośnie logiki, które mnie naszły w trakcie czytania. A odnośnie oceny stylu zgadzam się z AdamemKB

To wprawka. Pisz, ale zdaj się na własną wyobraźnię i na mniej szkolne motywy.

No jak na zadanie szkolne, to nie jest źle. Ale poza szkołą tekst jest w miarę poprawny, i tyle.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Wstawiłam to zadanie po to, żebyście ocenili mój styl, powytykali błędy, a nie sprawdzali temat pracy...

No to pierwszym błędem jet wybór tematu pracy. Poczytaj trochę opowiadań --- czy to zbiorów z biblioteki, czy też na stronce --- i spróbuj coś własnego wykombinować. Bezwstydne powielanie znanych powszechnie historii nie ma większego sensu.

pozdrawiam

I po co to było?

Nowa Fantastyka