- Opowiadanie: bubug - Bum-bum i bum-bum (antybajka)

Bum-bum i bum-bum (antybajka)

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Bum-bum i bum-bum (antybajka)

…oj, będzie wesoło! Od rana do rana bum-bum i bum-bum! Pokochasz ten rytm, mały, zobaczysz…

 

*

 

– Spokój tam!

– Zwariować można od tego dzwonienia! Pytam się i pytam, ile można?!

– No proszę cię, posuń się jeszcze troszkę.

– Kiedy nie ma miejsca!

– Jak nic, jestem już cały w rysach!

– Powiedziałem, spokój!

– To ten na rogu tak nami trzęsie. Coś złego mu się przyśniło.

– Wypchnijmy go!

– Przepraszam… Ja już więcej nie będę… już przestaję…

– Nie przestał.

– Na razie, chłopie!

 

Zasapało, zaskrzypiało, trach! – pudełko pękło na krawędzi. Z rozdarcia wytrysnęła złota smużka; odbiła się od półki, przecięła cień za krzesłem i w chmurze zerwanych pajęczyn pacnęła w stertę szmat.

 

– Ałaaa…

– Jesteś cały? – zainteresował się bury aksamit. Przez liczne placki łysiny prześwitywało mu poranne słońce. – Nie rusza się – powiadomił ścierkę.

– Nic mu nie jest. – Zajęta kontemplacją swych tłustych plam ścierka nie raczyła nawet spojrzeć. – Od tego w końcu jest.

– Od nieruszania się? – wtrąciła zakurzona gąbka.

– Od utykania w nieoczekiwanych miejscach. Prawda, mały?

– N-nie wiem… – Mały wydostał się na podłogę i zatoczył nierówne kółko. – Chyba się pokrzywiłem! – jęknął.

– Bzdura! – parsknęła ścierka, obdarzając go wreszcie uwagą. – Zaraz dojdziesz do siebie. A wtedy zacznij myśleć, jak wrócić.

– Wrócić?

– Z nami nie zostaniesz. Jeszcze cię tu przyuważą i nas posprzątają.

– Moglibyśmy go ukryć! – podsunął z zapałem aksamit.

– Jest taki mały – rozczuliła się gąbka. – I cały się trzęsie.

Ścierka spiętrzyła gniewnie zmarszczki.

– Ukryć?! – syknęła. – Czy nie widzicie, jak on błyszczy? I nie dajcie się zwieść tym mikrym kształtom, do swojej roboty jest w sam raz. Czyściło się to i owo. Z tobą w parze, mały, widziałabym niezłą sztukę, wiesz? Profesjonalistkę.

– Ale ja nie chcę! – Mały przyturlał się bliżej gąbki. – Chciałbym zostać w pudełku, albo… albo… – Rozejrzał się rozpaczliwie. – Albo stać na półce, tak, jak on!

Wszyscy spojrzeli w górę.

– Ten nędzny obibok? – Ścierka nie kryła pogardy. – To żaden wzór dla ciebie, mały, tylko by spał i spał. Ja wyprułam sobie wszystkie nitki, żeby teraz…

 

Ale mały już nie słuchał. Powiedział grzecznie „dziękuję” i nie spuszczając wzroku z półki z gwoździami, potoczył się wzdłuż ściany.

– A odwiedź nas jeszcze kied…

– Weź no się, gąbka, stul!

 

Półka wisiała wysoko przy oknie, nieco ponad stołem z imadłem i szufladami na narzędzia, tuż obok fotografii w brudnej ramce.

– Na co tak patrzysz, smyku? – zagrzmiał stół, z ciekawością przekrzywiając blat i obsypując małego trocinami. – Chcesz obejrzeć zdjęcie?

– N-nie… – Mały uśmiechnął się przepraszająco do obrażonej ramki. – Chciałbym porozmawiać z nim.

– Z nim? A cóż ty możesz mieć z nim wspólnego?

– No, jesteśmy podobni i…

– Och, to akurat nie twoja wina. Skarbie, obudź, proszę, naszego sąsiada. Ma gościa.

 

Półka wyprężyła znienacka grzbiet, gwoździe zapiszczały z uciechy, a śpiący przewrócił się z hałasem. Stęknął, wstał i wysapał:

– Co, u diabł…?

– Ten smyk chce z tobą mówić – zagłuszył go stół, mrugając do małego dziurą w lewej szufladzie. – Lepiej się więc zachowuj.

– Czego chcesz? – Usłyszał wreszcie mały.

– Chciałbym d-dowiedzieć się, jak to się stało, ż-że pan tu jest – wymamrotał. – Że tak sobie stoi i…

– Stoję za zasługi.

– Zaczyna się – mruknęło imadło.

– Za zasługi? – podchwycił mały. – Mógłby mi pan o tym opowiedzieć?

– Wedle życzenia. A więc, ledwie świtało, gdy wyruszyliśmy w nieznane, ja i moja wierna kompania. Horyzont srebrzył się nad czarnym borem, a ostatnie gwiazdy…

– A w skrócie? – wtrącił stół.

– Poproszę w skrócie – podchwycił mały.

– W skrócie: przyczailiśmy się, namierzyliśmy i bum! – trafiłem w pień. Wygrzebali mnie dłuto z młotkiem, wróciłem w kieszeni i było całkiem miło, dopóki nie dowiedziałem się, ilu już w niej było przede mn…

– Sąsiedzie! – wrzasnęła ramka.

– Sami chcieliście! Coś jeszcze?

– Po prostu przynieśli tu pana z powrotem? – upewnił się mały.

– No.

– A czy ze mną zrobią to samo?

– Nawet jeśli, to honorowe miejsce jest już zajęte. Trema, co? Pamiętam, że ja nie bałem się ani trochę. W życiu trzeba być twardym, mały, prosto lecieć, z hukiem trafiać i nigdy, ale to nigdy nie ufać k…

 

Ale mały już nie słuchał. Poturlał się przed siebie, wciąż niespokojny i przygnębiony. Trociny machały mu na pożegnanie, aż zniknął w kurzu.

 

"Kryjówka!", pomyślał nagle. "Muszę znaleźć kryjówkę!" Z nową energią wziął się za przeszukiwanie kątów i cieni za sprzętami. Przejrzał szczeliny w podłodze, poradził się pająków, stoczył walkę na błyski z pewną wyjątkowo niegrzeczną szyjką od stłuczonej butelki i pogadał ze szczypawkami. Bogatszy w listę najlepiej rokujących dziur w ścianie w zapasie, już miał się wcisnąć w zaklinowane między puszki z farbą stare pudełko po zapałkach, kiedy nadepnął go but.

– Och, najmocniej przepraszam… – zaczął but skruszonym tonem, jednak mały nie zdążył odpowiedzieć. Coś wyrwało go spod podeszwy, podłoga skoczyła pod sufit, po lewej błysnęło rozmazane okno i zrobiło mu się niedobrze. Chwilę potem bardzo ciasno. Następnie zimno. Kiedy zgasło światło, zrozumiał.

"Przecież tu wrócę", dodawał sobie odwagi. "Wydłubią i przyniosą. Postawią…."

 

*

 

– Mówię ci, jak tylko mnie rozruszają, znów będzie wesoło. Zrobi się też ciepło. Nieco głośno i z początku trochę ci to pewnie poprzeszkadza, ale szybko się przyzwyczaisz. Ja już przestałem zwracać uwagę na to ciągłe bum-bum. Dlatego tak się zdziwiłem, kiedy ucichło, wiesz? Bo nieźle trzepnąłeś, aż mnie zatkało, chłopie! Ale to nic w porównaniu z tą ciszą… Naprawdę, super, że wpadłeś, wreszcie mam z kim pogadać, no nie? Bo w końcu się przecież rozgadasz, musisz się tylko zadomowić. Oj, będzie wesoło! Od rana do rana bum-bum i bum-bum! Pokochasz ten rytm, mały, zobaczysz!

 

Ale mały…

 

 

Koniec

Komentarze

Hm. Naprawdę oryginalne.

„- Od nie ruszania się? - wtrąciła zakurzona gąbka.” - Hm, napisałabym „nieruszania” łącznie.

 

„- Ten nędzny obibok? - ścierka nie kryła pogardy.” - Ścierka wielką literą.

 

„Ale mały już nie słuchał. Powiedział grzecznie „dziękuję” i nie spuszczając wzroku z półki z gwoździami, potoczył się wzdłuż ściany.” - Przecinek po i. Bo „ nie spuszczając wzroku z półki z gwoździami” to wtrącenie, więc albo winno być wydzielone przecinkami z obu stron, albo wcale.

 

„- Czego chcesz? - usłyszał wreszcie mały.” - Usłyszał raczej wielką literą. To nie „odgłos paszczą” tylko opis.

 

„Naprawdę, super, że wpadłeś, wreszcie mam, z kim pogadać, no nie?” - Zbędny przecinek po mam. Gdzieś jeszcze wpadł mi w oko jakiś nadprzecinek, ale już nie pamiętam gdzie.

 

Przyznaję się szczerze i bez bicia – nie mam pojęcia, o co chodzi w Twoim tekście...

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Zabawne.

Lekko zabawne, ale niezrozumiałe. 

(Zawsze możliwe, że tylko dla mnie takie.)

Obstawiam, że bohaterem, alias " Młodym" był robak, na co wskazuje dość dlugi pasuus przu  końcu tekstu. Ale - możliwe są inne interpretacje.

Autorka  zapewne wyjaśni wszystko, co jest do wyjaśnienia.  

No i Anglia może byc mistrzem Europy w piłce noznej. Nieżle chlopcy grali. 

RogerRedeye - to nie robak :)

I wybaczcie, ale wyjaśnień nie będzie, wszystko jest w tekście.

Dzięki za przeczytanie, uwagi i poprawki.

 

Z początku myślałem, że ktoś tu się bawił programem typu random text generator...

 

Czymże może być mały? Jest gramatycznie rodzaju męskiego, jest mały, mieści się w pudełku, jest złoty, świeci się, toczy się, jest podobny do gwoździa i tego czegoś, co się wbiło w pień, wchodzi w interakcję z młotkiem <bum bum i bum bum?>...

 

... co by to nie było, to i tak łamigłówka to za mało, żeby uczynić ten tekst ciekawym.

Hm... Moje typy:

1. Jakieś Straszliwie Tajemnicze Kosmiczne Cholerstwo... albo

2. Bum-bum - obstawiam, że to bicie serducha, a jeśli tak, to Mały może być zegarkiem - wtedy ostatnią kwestię mógłby wypowiadać pasek, albo - co chyba bardziej pasuje - pierścionek. A gwoździe czyżby sztandarowe?

Jak nic z powyższego to za cholerę nie wiem.

A ja myślałem, że mały jest ołówkiem wyrzuconym przez niesforne dziecko. Ołówkiem, który upadł w śnieg za oknem i zamilkł na wieki. Z tym bum-bum to nie wiem o co chodzi. 

:-) O to chodziło, żeby nikt nie wiedział, o co chodzi. :-)

Pardon,  Autorko, pomyliłem imię (nazwę?) bohatera, i jeszcze napisłem imię / nazwę dużą literą. Ach, ta piłka nożna...  Naprawdę mi przykro. Sorry. 

Pozdrówko.

No cóż, ja również nie wiem, co Autorka miała na myśli. Tekst, którego sensu nikt nie rozumie, to nie jest dobry tekst.

 

Pozdrawiam.

Witaj!

 

Bogatszy w listę najlepiej rokujących dziur w ścianie w zapasie <--- w tym zdaniu coś mi nie pasuje. Być może to, że bogatszym można być "o coś", a nie "w coś"? Można być bogatym w żelazo, ale bogatszym o żelazo.

 

A oprócz tego, podobało mi się. Przyjemny tekścik i fajna łamigłówka.

 

Pozdrawiam

Naviedzony

... co by to nie było, to i tak łamigłówka to za mało, żeby uczynić ten tekst ciekawym.

Skoro jest ciekawy na tyle, by skłonić Cię do próby rozwiązania łamigłówki - próby chybionej, btw - to mnie to wystarcza :)

Tekst, którego sensu nikt nie rozumie, to nie jest dobry tekst.

Czyli jeśli komuś uda się zrozumieć, to wówczas stanie się dobry? Wypiję za to :)

Naviedzony, chyba masz rację, rzecz do zapamiętania.

Dzięki wszystkim za odwiedziny.

Sofistka...

Nie było żadnej próby. Wymieniłem trochę faktów, trochę przypuszczeń, które mi się nasunęły, niejako z konieczności, podczas czytania.

Tak, przyznaję się, przeczytałem. Proszę nic ponad to nie insynuować ;)

Nie wiem, co złotego mogłoby utknąć w nieoczekiwanym miejscu. Może nieoczekiwany byłby czyjś zadek zamiast czyjegoś mózgu? No i podobieństwa raczej są chyba znaczne, między młodym a obibokiem?

Bubug - ty to naprawdę masz talent pisarski. Nawet taki zrozumiały tylko dla autora tekst, napisałaś tak, że czyta się z przyjemnością i zaciekawieniem.

Chociaż brakuje mi puenty, wyjaśniającej jasno czym jest bohater.

Wygląda jak nabój pistoletowy 

Nowa Fantastyka