- Opowiadanie: exstazewhite - Blask księżyca w świetle dnia

Blask księżyca w świetle dnia

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Blask księżyca w świetle dnia

– Bogowie Nieba i Ziemi, klnę się na was, że odzyskam utraconą nadziejęęeeeeeeeee…! – Krzyczał w niebo pewien człowiek pogrążony w smutku i żalu.

 

Historia ta jednak nie opowiadana o nim lecz o jego ukochanej, która zapłaciła wysoką cenę za jego życie, ale w zamian nie otrzymała tego czego pragnęła.

 

 

 

Rozdział pierwszy . – Noc.

 

Tego dnia słońce świeciła mocno, a żar którym oblewał ludzi powodował u nich silne osłabienie i obojętność na otaczające ich wydarzenia.

 

Jedyną osobą, której słońce nie przeszkadzało był młody chłopak, beztrosko uciekający przed ścigającą go policją.

 

Troje policjantów goniło go od kilku minut w pełnym słońcu, zlani potem i coraz bardziej ociężali z przegrzania, a za każdym razem kiedy go doganiali chłopak szybko przyśpieszał. Bawił się z nimi, ciągle zwalniał i nagle przyśpieszał, żeby nie odpuścili pościgu, gdyby uciekł zbyt daleko.

 

Uciekał tak przed każdym następnym patrolem, a pomimo takiego ciągłego biegu przez godzinę nie wydawał się być ani trochę zmęczony. Policjanci próbowali wszystkich sztuczek jednak chłopak był jak Hudini, pojawiał się i znikał. Na ich szczęście w końcu sam się poddał, a oni nie wiedzieli bowiem dlaczego tak nagle się zatrzymał, wszedł do sklepu i wyszedł z butelką wody w ręku kilka minut później.

 

To w sklepie zobaczyła go po raz pierwszy stała między półkami z napojami zastanawiając się co kupić i wtedy przeszedł obok niej, młody chłopak, spocony i zziajany.

 

Chłopak był młody, przystojny i zadbany. Miał lekko pociągłą twarz pokrytą małymi włoskami, jakby nie ogolił się dziś rano. Był wysoki, miał około metra dziewięćdziesięciu i był dobrze wyrzeźbiony jak atleta. Dobrze go wszyscy widzieli bo był nagi i tak biegł przez pół miasta.

 

Gdy stanął obok niej z butelką wody w ręku zaczął się jej przyglądać z uśmiechem na twarzy. Wtedy też ona spojrzała na niego, a gdy zobaczyła jego uśmiech i dołeczki zaczerwieniła się i odwróciła po butelkę napoju dla ochłonięcia.

 

– Cześć! – przywitał się. – Słuchaj dasz mi swoją bluzę i sukienkę?

 

– Co! – z zaskoczenia upuściła na kafelki puszkę oranżady, która się otworzyła z sykiem i rozlała po ziemi. – Co … Przepraszam… chcesz ode mnie? – zapytała trzymając się za szyję trochę z zażenowania, a trochę z zaciekawienia.

 

– Pytałem czy pożyczy mi pani sukienkę i bluzę, bo tak nago nie mogę iść do więzienia. Proszę panią bardzo! – złożył ręce jak do modlitwy i prosił Ją aż się zgodziła.

 

Dziewczyna rozebrała się na środku sklepu i oddała mu swoje rzeczy, sama zostając w bieliźnie.

 

– Dzięki wielkie! – podziękował Jej chyląc czoło. – Zawsze możesz powiedzieć im, że Cię zmusiłem do oddania mi swoich ciuchów. – dodał odchodząc wolnym krokiem, aż zniknął za drzwiami sklepu.

 

Kiedy wyszedł i zanim go zatrzymali pokazał im dłonią żeby poczekali aż wypije, a kiedy wypił duszkiem litrową butelkę poddał się bez szarpania.

 

– Ty kurwo…! – krzyknął do chłopaka jeden z policjantów i uderzył do pięścią w brzuch.

 

Chłopak zaśmiał się po tym uderzeniu co rozzłościło bardziej i tak wściekłych niczym rozżarzone węgle policjantów. Zaczęli go kopać i bić pięściami. Nawet kiedy upadł na ziemię bili go dalej, jednak on śmiał się nawet kiedy złamali mu nos. Chwilę potem podbiegło kilku funkcjonariuszy i odciągnęli swoich znajomych od ofiary. Podnieśli go i wsadzili do radiowozu.

 

Dziewczyna wyszła ze sklepu, rozejrzała się na boki za chłopakiem i zobaczyła jak wsadzają go całego we krwi do auta. Chwilę później odjechał, a ona podeszła do jednego z oficerów, którzy spisywali i rozmawiali z ludźmi.

 

– Przepraszam! – musnęła lekko ramię policjanta, by na nią spojrzał.

 

– Tak? – odwrócił się.

 

– yyyy…..eeeee……aaa – Dziewczyna stała oniemiała z otwartą buzią.

 

– Przepraszam pana, ale muszę zająć się tą panią, bo chyba została okradziona przez podejrzanego. – powiedział policjant do mężczyzny, którego właśnie spisywał. – Chodź szybko! – szepnął jej do ucha i złapał za ramię. Przy okazji nałożył na nią marynarkę od munduru.

 

Kiedy oddalili się wystarczająco daleko od całego zamieszania i skryli się w bocznej uliczce powiedział do niej.

 

– Przepraszam za sukienkę i bluzę, ale chyba już ci jej nie zwrócę. – uśmiechnął się chłopak.

 

– Ale ty…bo… by… – jąkała się, nie mogąc nic powiedzieć.

 

– No zamknęli mnie na chwilę. – powiedział. – Gnoje złamali mi nos. – splunął krwawą grudką na ziemię.

 

– Czekaj! – krzyknęła cicho odpychając go na bok. – Kim ty jesteś i co ty w ogóle wyprawiasz.

 

– Jestem Paretari. – zgiął się w pół. – Witaj.

 

– C…co . Co to za imię!?

 

– Paretari! Jestem prawowitym władcą tej planety.

 

– C… co.. ? To jest kurwa jakiś obłęd! Pomogłam wariatowi. Kurwa! Czemu ja mam zawsze takiego pecha. – dziewczyna załamała ręce i zapytała. – Czego ty ode mnie chcesz jeszcze? Hyym. Może planety? Cholera zaczyna mi padać na mózg.

 

– hehehehehehe! – Chłopak stał i śmiał się w niebogłosy. – Żartowałem! Jestem Oliver Szaro-Łomski i pochodzę stąd, ale dopiero co przyleciałem z Australii. – rzekł.

 

Dziewczyna niczego nie powiedziała, tylko stała z opuszczoną głową.

 

– I tutaj zaczyna się moja przygoda z waszą policją! Ja nie wiedziałem, że nie wolno wwozić zwierząt, a zwłaszcza węży. Oni zabrali mnie do jakiegoś pokoju i rozebrali, to się tak przestraszyłem, że mi coś zrobią, że uciekłem, ale teraz mają moje wszystkie rzeczy i chyba będę musiał się do nich zgłosić.

 

– Ty kurwa idioto…! Wciągnąłeś mnie w takie coś!? Ty nie wiesz co to rewizja! Fuck… Chyba się zastrzelę.

 

– Czekaj! Spokojnie! To nie było celowe! Przepraszam, wynagrodzę ci to jakoś…

 

– Ciekawa jestem jak.

 

– Zobaczysz! A teraz spadam stąd po swoje rzeczy, na razie. – pomachał jej na pożegnanie i ukłonił się w pół.

 

– Zaraz! Ty tak chcesz tam iść!? – ale chłopak zniknął za rogiem, dziewczyna pobiegła za nim, jednak już nie mogła go znaleźć.

 

,,Kim on był’’ – Zastanawiała się w myślach. – ,, Czas do domu’’.

 

Nie znając przyczyny tego dziwnego jej zachowania, zaczęła się zastanawiać nad sobą i swoim życiem.

 

Dziewczyna szła powoli przez park w centrum miasta i choć w około było pięknie, kwiaty zakwitły w pięknych barwach, wydzielając piękne zapachy, to jednak nic nie mogło odwrócić jej uwagi od ,,niego’’.

 

 

Koniec

Komentarze

Tego dnia słońce świeciła mocno, a żar którym oblewał ludzi - transgenderowe słońce, no nieźle. :-)

...powodował u nich silne osłabienie i obojętność na otaczające ich wydarzenia. --> to nie brzmi jak narracja, tylko jak fragment jakiegoś protokołu.

a za każdym razem kiedy go doganiali chłopak szybko przyśpieszał. --> a masło było maślane (brak przecinków w tym tekście pomijam milczeniem).


Uciekał tak przed każdym następnym patrolem, a pomimo takiego--> powtórzenie.

nie wydawał się być ani trochę zmęczony --> bez "być".

Policjanci próbowali wszystkich sztuczek--> to znaczy jakich konkretnie?

jednak chłopak był jak Hudini --> Houdini

Na ich szczęście w końcu sam się poddał, a oni nie wiedzieli bowiem dlaczego tak nagle się zatrzymał, wszedł do sklepu i wyszedł z butelką wody w ręku kilka minut później. --> co tu robi słowo "bowiem"?

To w sklepie zobaczyła go po raz pierwszy stała między półkami z napojami zastanawiając się co kupić i wtedy przeszedł obok niej, młody chłopak, spocony i zziajany. --> a przecinki poszły sobie precz.

 Miał lekko pociągłą twarz pokrytą małymi włoskami --> CAŁĄ??? Ani chybi mutant.

 Był wysoki, miał około metra dziewięćdziesięciu i był dobrze wyrzeźbiony jak atleta. Dobrze go wszyscy widzieli bo był nagi i tak biegł przez pół miasta. --> po pierwsze, powtarza się "dobrze". Po drugie, informację o nagości należy umieścić na początku tekstu, bo czytelnik już zdążył wyobrazić sobie ubranego uciekiniera i teraz zmuszasz go do swego rodzaju zresetowania myśli.

Dlaczego słowo "ją" piszesz wielką literą??? Jeszcze rozumiem ten błąd z "cię", bo ludziom się myli z korespondencją, ale jak czytam, że "prosił Ją", to się zastanawiam, czy spotkał Matkę Boską...

__________________________________________________________

Znajdź w sieci poradnik  "Pisanie o pisaniu", na pewno sporo się z niego nauczysz, bo język, jakim piszesz, jest mocno kulawy. No i tradycyjna porada: dużo czytaj.

 

Przeczytałam i popieram przedmówczynię. Pomijając błędy warsztatowe, Twoim głównym problemem jest prowadzenie historii. Fabuła musi się rządzić pewnymi prawami (no i nie ma jej co budować na dialogach, to nie dramat jest). Opowieść trzeba umieć tworzyć i wprowadzać w nią czytelnika. Ponadto bohaterowie muszą być wiarygodni, bo bez tego kicha.

 

Dużo czytaj, czytaj, czytaj, i to prawdziwych książek, a nie blogów. Ucz się z nich. A na początek zajrzyj TU, na pewno nie zaszkodzi.

 

Pozdrawiam.

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Witaj!

 

Nie przebrnąłem. Fatalny warsztat, a o fabule nie będę się wypowiadał, bo skończyłem lekturę zanim zdążyłem ją zauważyć. Porażające błędy gdziekolwiek się spojrzy. Tutaj nie ma chyba ani jednego porawnego zdania. Do napisania od nowa. Nie zniechęcaj się jednak i próbuj, bo wielu z nas tak zaczynało. Dużo czytaj i pisz codziennie, a będzie lepiej.

 

Pozdrawiam

Naviedzony

Jest kiepsko. Naprawdę kiepsko. Rozumiem, że tekst miał być zabawny i w ogóle, ale ten zamiar gubi się w morzu błędów i potknięć. Najzabawniejsze i najsmutniejsze zarazem jest to, że większości z tych błędów mógłbyś uniknąć, gdybyś porządnie przejrzał własny tekst kilka razy. A tak ... cóż... wychodzi tylko twój brak szacunku dla czytelnika, a to nie jest zbyt pożądana cecha u pisarza.

Jeżu kolczasty... I to jest rozdział pierwszy? Jeśli cała powieść tak napisana... 

Podpisuję się pod zdaniami poprzedniczek i poprzedników.

A ja mam to gdzieś .... co myślicie o tym, pisze dla siebie i taki mam swój styl, kuślawy czy nie w zupełności mi wystarcza. Nie chcecie nie musicie czytać. A, wielcy poloniści co jeszcze ?

No tak... Pisarz wzgardzony.

Nie, Naviedzony. Odwrotnie, to my jesteśmy wzgardzeni przez pisarza niedocenionego.  :-)  No bo co my tu wiemy o pisaniu, o języku...

No właśnie .

:-) Może nas chociaż trochę oświecisz? :-)

Drogi autorze, jeśli piszesz dla siebie - i tylko dla siebie - nie publikuj. Jeśli publikujesz jakąś pracę, automatycznie przestaje być ona pracą "dla siebie", a zaczyna być pracą "dla większego grona czytelników".

To naprawdę bardzo, bardzo proste - jeśli masz gdzieś to co myślimy, nie zamieszczaj tu tekstów. I ty na tym zyskasz, bo nie będziesz musiał niepotrzebnie się denerwować, i my na tym zyskamy, bo nie stracimy niepotrzebnie czasu. Każdy wygrywa.

exstazewhite 2012-06-04  21:44
No właśnie .

 

Hehehe! Dawno się tak dobrze tutaj nie ubawiłem. :D

Jeszcze dużo pracy przed tobą, autorzeeeeeeee...!

Człowieku, to był cynizm, a oczywiście wiem, że muszę nad swoim pisaniem pracować i pracuje ciężko. Krytyka jest mile widziana, nawet brutalna. I choć czytam dużo, mam inny punkt widzenia w wielu sprawach.    

Byłem tu. Kropka.

(ech, przebrnąłem przez całość, tylko po co?)

Nowa Fantastyka