- Opowiadanie: Russ - Pomyłeczka

Pomyłeczka

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Pomyłeczka

 

Inżynier długo nad tym myślał, zanim to zrobił. Nie potrafił się zdecydować na odpowiedni dzień, ważne było miejsce i sposób. Wszystko wydawało mu się takie nieodpowiednie. Lina śmierdziała kałem, woda straszyła obłędem, wysokość dłużyła się niemiłosiernie a ostrze brzydziło koniecznością obserwacji własnej śmierci. Gdzieś podświadomie nie akceptował tych okoliczności, mimo, że miały być jego ostatnimi. A może właśnie to, jakaś klasa odejścia.

Zaglądnął jeszcze raz, z pewnym wahaniem, w ciemną lufę rewolweru i pociągnął za spust.

BANG!

Ktoś rozpaczliwie krzyknął za ścianą. Wzdrygnął się. Niewłaściwe mu się wydawało, że żałoba zacznie się tak szybko i przypadkowo. Inaczej to sobie zaplanował. Pewnie teraz zacznie się panika i nici z cichego odejścia. Źle to opracował jak widać.

Nagle zorientował się, że nadal myśli i strach wkradł się do jego chłodnej logiki. Więc jednak zaświaty istnieją. Czy to znaczy, że spędzę teraz wieczność w ciemności, bezcieleśnie? Jednak prawdę powiedziawszy nie czuł najmniejszej zmiany, w stosunku do chwili przed pociągnięciem spustu. Odczekał chwilę i otworzył oczy. Z niedowierzaniem stwierdził, że, poza gryzącym dymem unoszącym się z lufy, nic się nie stało. Zaraz tu się wszyscy zlecą, przypomniał sobie. Co zrobią? „Pewnie w trosce o moją psychikę zamkną mnie w psychiatryku, gdzie spędzę resztę nędznego życia.

Szybko podniósł rewolwer, tym razem przykładając go do skroni i ponownie strzelił.

BANG!

I znowu rozbrzmiał krzyk, tym razem kobiety. Ale mężczyzna stał zirytowany, wdychając prochowy dym unoszący się z jego głowy. Głowy jak się okazało nienaruszonej. Wkurwiony odrzucił przedmiot i ruszył do wyjścia. Otarł, płynące po policzkach, gorzkie łzy. Może popełnił błąd, najgorszy błąd w całym, pospolitym, czterdziestoletnim życiu. Teraz zacznie wszystko od początku, dostał swoją szanse i ostrzeżenie. Położył ciężko dłoń na klamce i jego głowa eksplodowała.

 

 

####

 

Poeta zdziwiony odjął strzelbę od ust i odkaszlnął dymem. Z niedowierzaniem pokręcił głową, a następnie przeładował niewypał i wypalił ponownie.

Koniec

Komentarze

po cichym odejściu nici - a nie powinno być: "nici z cichego odejścia"?

Bardzo fajny szorcik, tym bardziej że pozostawia pole do różnorodnej interpretacji.

Podpisuję się pod komentarzem domka, tekścik przyjemny. Też miałem wytknąć owe "nici", ale zostałem ubiegnięty ;) Nie wiem tylko, dlaczego "Lina śmierdziała kałem"

Tekst jest krótki, a mimo to zauważyłem kilka powtórzeń i brakujących przecinków.

Nie potrafił się zdecydować na odpowiedni dzień, było takie ważne miejsce czy choćby sposób. - coś w tym zdaniu nie gra.


A tak w ogóle, to chyba nie zrozumiałem tego opowiadania...

Mastiff

@KaelGorann: Człowiek powieszony wysrywa wszystko co ma w środku.

@domek, bohdan

Nanosze poprawiki i dziękuje za uwagi.

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

„Pewnie w trosce o moje życie zamkną go w psychiatryku, gdzie spędzę jego nędzna resztę.”   ---> nie wydaje się Tobie, że jeśli moje życie, to zamkną mnie, a nie (je)go? A spędzenie jego nędznej reszty odnosi się do psychiatryka... Co takiego jest w zaimkach względnych, że tyle osób wpada w ich pułapkę? 

Jak się przeładowuje niewypały? 

A tak w ogóle, to ile można o samobójcach, śmierci itp...

@Adam

Właśnie dlatego to zdanie jako jedyne jest w cudzysłowiu. To są myśli Inżyniera - zapisałem to aż tak tragicznie?

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Aj, już widzę....

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Ale nędzna reszta psychiatryka pozostała... 

Podpowiem: Pewnie nędzną resztę życia spędzę w psychiatryku, w którym zamkną mnie, powodowani troską o moje zdrowie. 

Czasami bez takiej gimnastyki nie wymkniesz się z pułapki zaimkowej.

Człowiek powieszony wysrywa wszystko co ma w środku. 


Ha! O tym nie pomyślałem ;)

„Pewnie w trosce o moje życie zamkną mnie w psychiatryku, gdzie spędzę jego nędzna resztę.”

albo: Pewnie w trosce o moje życie zamkną mnie w psychiatryku i będę tam gnił do śmierci.

albo: Pewnie w trosce o moją psychikę zamkną mnie w psychiatryku, gdzie spędzę resztę nędznego życia.

albo: Pewnie w trosce o własny komfort zamkną mnie w psychiatryku, gdzie spędzę resztę nędznego życia. (znudziła mi się już ta podwójna mojość.)

do usług. ^^

 

mnie się podobało. nieprzegadane, niewielki pomysł został umieszczony w krótkiej formie, dzięki czemu uniknąłeś przynudzania i wypełniaczy. może opowiadanie nie zmieni mojego życia, ale na chwilę było w sam raz ;)

No, teraz masz wybór... :-)

@Russ "w cudzysłowie"

Przeczytałam.

@Mauea

Powiedziałbym, że jesteś wielka ale do kobiet się tak nie mówi :) .

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Więc napisz: jesteś wspaniała, jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna i niezastąpiona. :-) 

{Czyli prawie taka, jak ja.  :-) :-) }

dlaczego? dostawałam mleko w dzieciństwie, trochę urosłam, całkiem pasuje ;)

 

jeszcze zdanko, na które zwrócił wcześniej uwagę Bohdan:

Nie potrafił się zdecydować na odpowiedni dzień, ważne było także miejsce i sposób. - dorobiłam Ci słówko, które już bezbłędnie potrafi zdanie zrozumieć. chociaż się nie upieram :)

Cudowna dziewczyna odrzuciła mnie wczoraj Co mam robić?

wzruszyć ramionami i odpalić grę, najlepiej jakąś siekankę.

a jutro wziąć się do roboty, żeby na cudowne dziewczyny zasługiwać.

Przecież jestem poczytnym i przenikliwym literatem, powinny mnie pożądać wszystkie jako nadczłowieka; ja zaś pierwszy raz spotykam się z odmową.

Do jakiej brać się roboty

jeśli rzeczywiście jest cudowna, odrzuciła Cię z konkretnego powodu - być może jesteś zapuszczony, niezaradny, ciamajda, płaksa albo odwrotnie: arogant, nie słuchasz, nie interesujesz się, szukasz tylko podziwu. i nad tym powodem właśnie powinieneś popracować.

 

a jeśli odrzuciła Cię, boś jej do torebki nie pasował, to wcale nie była cudowna i szkoda czasu.

Uczyniła to niezbyt stanowczo, jakby z oporami - jest dla mnie przyjacielska, jednak nie chce angażować się w związek słowem - nie ma to żadnej wartości fizycznej.

Arogantem jestem, lecz to przecież cnota. Lubimy rozmawiać i spierać się.

Jako dwójka ludzi wyższych nie mamy tak pospolitych wad, jak ciamajdowatość lub też zapuszczenie.

No i już wszystko wiesz, Arcturze. :-)

Czy możecie mi powiedzieć, ludzie dobrej woli, gdzie w okolicach Leszna można nabyć pistolet? Dowolnego typu i z amunicją, choć zawsze najbardziej podobał mi się taki stalowy rewolwer z wielką lufą.

czy jest wolna od dłuższego czasu (liczę rok), względnie nie po przejściach (w rodzaju znęcającego się 'partnera') i hetero? jeśli trzy razy odpowiedziałeś tak - odrzuciła Cię jednak ze względu na coś, co tkwi w Tobie. popatrz dobrze w lustro.

jeśli odpowiedziałeś choć raz przecząco, być może powód tkwi w niej samej. spieszę wyjaśnić pytanie trzecie: jeśli Twa wybranka charakteryzuje się seksualnością bi, może być akurat w fazie na kobiety. niektórzy osobiście mi znani ludzie mają właśnie "pływy" na dane płcie - nie zawsze bi to jednoczesne równe traktowanie obu płci. ufam, że pozostałe dwa pytania są zrozumiałe same przez się.

Adamie, ja to wszystko z dobrego serca i zupełnie na poważnie, niechby i w celu kreowania wiarygodnej postaci. a Ty mi tu tak kłody malutkiej kpinki pod nogi. :(

Z pewnością nie dwa ostatnie hasła, co do okresu "wolności" - nie wiem.

Na pewno lubi ze mną przebywać; lubi mnie.

Werter miał rację - lepszy jest mózg wyrwany kulą raz niż męczony w nieskończoność wolnym, nieznośnym prądem uczucia.

 Nie da się tak żyć

spróbuj się delikatnie wywiedzieć (podpowiem - kobiece reguły Gry zabraniają pytania samego zainteresowanego wprost, chodzi o subtelniejsze zdobycie informacji; męskie być może są mniej restrykcyjne). bo kobieta, która po dłuższykm okresie czasu odzyskuje prawo do łażenia cały dzień w dresie i stanie nieogarniętym, najpierw się musi tym nacieszyć, nim znowu zechce się dla kogoś codziennie starać.

 

ależ ja się poetycka robię wieczorową porą. ;)

Jeszcze trzeba wziąć pod uwagę wiek. Pardon, że się wtryniam, ale mi gwiazdka mrugała na liście.

bylebyś tylko wzorem Wertera i innego Gatsby'ego nie zaczął się nad sobą użalać - nie ma nic gorszego ani skuteczniej odbierającego atrakcyjność niż nadmierne jojczenie nad własnym nieszczęściem. jasne, sprawa jest świeża, teraz jesteś całkowicie w mocy - tyle, że ten stan nie będzie trwał wiecznie.

kobietę, która jest rzeczywiście cudowna, warto poadorować przez dłuższy okres czasu. odwdzięczy się z nawiązką.

Niezgodo - jasne, ale o to wolałam nie pytać, świeżo po lekturze tekstu Fasa ;)

Poza tym lepiej zawsze kopa dostać i ruszyć dalej, niż czekać do uschniętej na jednoznaczną decyzję i tracić czas.

czekanie do momentu, w którym złości Cię czekanie, też jest przecież jednoznaczną decyzją - tyle, że pochodzącą od Ciebie. nie wierzę w stan wiecznego zawieszenia, ale może mało jeszcze widziałam.

Jest ironiczne ogromnie, że o podobnych rzeczach rozmawiamy pod tekstem o samobójcach.

 

Gdzie mam się zabić? Może w lasku 1-2 km od mego domu? A może wyjdę jutro, punkt 11:44 na Rynek i tam, aby mnie zapamiętali. Moje nieukończone powieści chwycę pod pachę i niech je wiatr rozwieje.

 

TO NIE SĄ ŻARTY MAM OCHOTĘ NA ŚMIERĆ BARDZIEJ NIŻ KIEDYKOLWIEK WCZEŚNIEJ I NIE MA CHYBA MYŚLI KTÓRA MOGŁABY MNIE URATOWAĆ

Swoją drogą zaskakujące, jak bardzo zmienia się spojrzenie na różne sprawy w zależności od wieku. Dzisiaj wolę reguły gry odmienne od zacytowanych Maueowych "dziewczęcych" - masz coś to mów, nie masz, to wynocha. Kiedyś nie do wyobrażenia!

Arcturze, jeśli wolisz, odezwij się do mnie prywatnie - nie ma potrzeby, byś dzielił się sobą z całym światem.

eodai@o2.pl

... wiek nasz jest wystarczająco dojrzały, by brać nas na poważnie i wystarczająco młody, aby uniknąć zramolenia się.

Jednak zaczął się użalać.

Czyż można winić tego, który krzyczy trafiony w skroń kamieniem?

A przecież czymże jest twoje "użalanie" jeśli nie dotkliwym krzykiem duszy?

Niezgodo - jeśli rzecz świeża, tak jak mówi, ma prawo.

 

Arcturze - użalanie się jest wtedy, kiedy nic się złego człowiekowi już nie dzieje, minęło dużo czasu, funkcjonuje tak właściwie normalnie, a jednak lubi sobie wrócić do dawnego niepowodzenia i zrobić z niego porażkę, która złamała jego życie, choć codzienność absolutnie takiej diagnozy nie potwierdza.

o prawdziwym zdarzeniu łamiącym życie mówi się później (wtedy, kiedy można już mówić o użalaniu) rzadko i niechętnie.

Dla mnie całkiem ciekawe. Tylko ostatnie 2 zdania bym wywaliła, bo się po nich dalszego ciągu oczekuje.

Przeczytałem, wzruszyłem ramionami... takie sobie.

Cóż, spoko szort. Jeśli trafnie interpretuję przesłanie, to stwierdzam, że tekst jest naprawdę bardzo dobry, bo mimo oklepanego wątka, przesłanie ma głębokie i... hmmm... nieźle zapakowane :) Dam 5.

@Narmo

Ten tekst bez ostatnich zdań to jak... Gwiezdne wojny bez ,,dawno, dawno temu w odległej galaktyce''.

@Urban Horn

Dzięki! Z ciekawości, opko już odleżało komenty, co stwierdziłeś. Bo tekst okazał się strasznie dwuznaczny i ludzie dziwne teorie mi mówili.

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

Nowa Fantastyka