- Opowiadanie: Fasoletti - Już na zawsze będziesz moim niewolnikiem

Już na zawsze będziesz moim niewolnikiem

Autorze! To opowiadanie ma status archiwalnego tekstu ze starej strony. Aby przywrócić go do głównego spisu, wystarczy dokonać edycji. Do tego czasu możliwość komentowania będzie wyłączona.

Oceny

Już na zawsze będziesz moim niewolnikiem

Hans był piękny niczym młody bóg. Wysoki, dobrze zbudowany, błękitnooki blondyn, wręcz podręcznikowy przykład aryjczyka. W jego nieskazitelnie białych zębach można się było przeglądać, przez co koledzy z pracy żartowali, że powinien występować w reklamie pasty Kolgeyt. Kiedy szedł ulicą, kobiety wodziły za nim urzeczonymi spojrzeniami. Wyobrażały sobie jak muska ich piersi zadbanymi dłońmi, jak całując w ociekające wilgocią łechtaczki wprowadza na wyżyny rozkoszy, połykały wzrokiem jego jędrne pośladki. Gdyby mogły, brałyby go tu i teraz, na oczach ludzi.

 

 

Niestety, jeden mały szkopuł uniemożliwiał realizację tego śmiałego planu i nie chodziło wcale o wstyd czy prawne konsekwencje związane z kopulacją w miejscu publicznym. Otóż Hans był pedałem, kochającym sadomasochistyczne gierki. Nie interesowały go zupełnie napalone polskie dziewoje, którym na jego widok twardniały sutki, a po udach spływał gęsty kisiel.

Preferował twardą, męską przyjaźń, doprawioną odrobiną pikanterii. Chętnych do nieco ostrzejszych zabaw wyszukiwał poprzez ogłoszenia internetowe. W sieci aż roiło się od napalonych, lubujących się w brutalnej dominacji młodzieniaszków, nigdy nie odmawiających stosunku grzecznie wypinającym tyłek cwelom. Tak, kiedy Hans zakładał na głowę skórzaną maskę, z władczego Herr Direktora zmieniał się w niewolnika, pokornie wykonującego polecenia mastera.

 

 

Tego wieczora, przeglądając pocztę, natrafił na niezwykle interesujący mail:

 

„Chciałbym, byś już zawsze był moim niewolnikiem”

 

Obok widniało zdjęcie ogromnego fiuta tryskającego spermą oraz numer telefonu. Zaintrygowany Hans natychmiast zadzwonił i umówił się na spotkanie.

 

Willa, przed którą wysiadł z taksówki, wyglądała jak zamczysko rodem z horroru. Kamienne ściany obficie porastał mech, a kruki obsiadające szpiczaste dachy przylegających do budynku wieżyczek mierzyły przybysza przeszywającym spojrzeniem.

Hans poczuł się dziwnie nieswojo, zimny dreszcz przebiegł mu po plecach. Wmówił sobie jednak, że taka stylizacja domostwa to celowy zabieg. Przecież każdy cwel powinien czuć respekt przed swoim panem, powinien się go bać i okazywać należyty szacunek. Pokrzepiony tą myślą, drżącymi z przejęcia rękoma naciągnął na głowę skórzaną maskę i zapukał do drzwi.

 

Otworzył nagi starszy pan o posturze neandertalczyka, owłosiony na całym ciele jak goryl. Nie odezwał się ani słowem, tylko z całej siły trzasnął Hansa w szczękę, a kiedy ten upadł kaszląc krwią, zapiął mu na szyi obrożę i niczym zdychającego psa zaciągnął do bogato wyposażonej sypialni. Czego tam nie było! Specjalne pasy do podwieszania pod sufitem, gablota z najróżniejszymi rodzajami pejczów oraz szafka wypełniona po brzegi dildami i wibratorami. Na podłodze leżały najeżone ostrymi kolcami nakładki na fiuta. Ze ścian zwisały łańcuchy. Podniecony widokiem tych sprzętów, Hans bez czytania podpisał cyrograf podsunięty przez mastera.

Spodziewał się, że teraz przejdą do konkretów – chlastania biczem, dymania w kakao, srania na klatę i finałów do ust. Jakież było jego zdziwienie, kiedy małpolud, uśmiechając się dobrotliwie, przycisnął mu do nosa chusteczkę nasączoną chloroformem.

 

Po przebudzeniu zauważył, że nie czuje swojego ciała. Spróbował obrócić głowę, ale szyja nie reagowała. Zupełnie, jakby jej nie miał. Mógł poruszać jedynie oczyma. Postanowił zlustrować pomieszczenie, w którym się znajdował. Z całą pewnością nie była to sypialnia. Raczej jakieś laboratorium. Na metalowych stołach leżały wypełnione kolorowymi płynami fiolki i brudne skalpele. Tajemnicza aparatura stojąca pod ścianą mrugała światełkami, a dookoła walało się pełno strzykawek oraz zakrwawionych bandaży.

 

Do pokoju raźnym krokiem wszedł małpopodobny mężczyzna odziany w stary mundur Armii Krajowej utaplany szkarłatnymi plamami. W dłoniach ściskał spore lustro, które postawił przed cwelem. Hans na widok swego odbicia chciał wrzasnąć i pewnie by mu się to udało, gdyby posiadał jeszcze struny głosowe. Niestety, został ich pozbawiony, tak samo zresztą jak całego tułowia. W blaszanej misce leżała jedynie głowa z doszytym do kości ciemieniowej tyłkiem. Master rozpiął rozporek, chwycił resztkę Hansa i zaczął posuwać na przemian – raz w rozdziawione z przerażenia usta, raz w kakao.

 

– Za lata cierpień! Ukrywania się po kanałach! Za te wszystkie egzekucje! Za zmasakrowanie powstańców i okupację, za obóz w Oświęcimiu, teraz ty będziesz moim niewolnikiem, Hitlerowski bękarcie! – warczał, wykonując gwałtowne ruchy frykcyjne.

 

W końcu spuścił się Hansowi na twarz, po czym odstawił go do ogromnej blaszanej szafy, w której na półce stało kilkadziesiąt innych, podobnie zmodyfikowanych czerepów w różnym wieku. Wszystkie miały typowo aryjskie rysy. Na widok świeżo upieczonego towarzysza niedoli uśmiechnęły się smutno.

 

AK-owiec wyciągnął zza pazuchy butelkę wina. Upił potężny łyk i obrzucił swoje trofea pełnym nienawiści spojrzeniem.

 

– Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Wolności, skurwysyny – wycedził przez zaciśnięte zęby.

 

 

Tekst został napisany dla Niedobrych Literek na aktualkę z okazji Dnia Zwycięstwa. Resztę szortów w tym temacie można przeczytać tutaj.

Koniec

Komentarze

Prawdziwe oblicze AK - wreszcie ktoś ośmiela się o tym pisać. Wielkie brawa~!

W pierwszym akapicie używasz niemal poetycznych porównań - niczym młody bóg - posługujesz się obrazowymi, powiedziałbym też, subtelnymi opisami, które mimo wszystko nie budzą zgorszenia, aż tu nagle wyjeżdżasz z takimi określaniami, jak pedał, cwel, fiut etc. Myślę, że zabrakło Ci tutaj jakiegoś zdecydowania, konsekwencji, ponad to zaserwowałeś czytelnikowi swoją zwyczajną dawkę obleśnych i prymitywnych relacji, powiązanych z historią. 

Najwyraźnieji sądziłeś, że pomysł ten jest niesłychanie błyskotliwy, i wykreowanie oraz propagowanie takiego wizerunku AK - owca, jaki pojawia się w Twoim tekście, zyska zwolenników typu Arctur Vox. Dla mnie to opowiadanie jest żałosne i za wszelką cenę chcesz zwrócić uwagę na swoją twórczość, używając nieustannie tych samych środków.  

Ależ AK-owcy tacy właśnie byli! Gdzież tu oburzenie?

Fasoletti - w ogóle takie jakieś bez wyrazu, szare... Wiesz co? Mam pomysł - pójdź na całość. Jak będziesz miał wolny dzień, zrób sobie sesję pięćdziesięciu odcinków "Mody na sukces" oglądniętych od rząd, najlepiej jeszcze po ekwadorsku lub arabsku. Kiedy zaczniesz mieć ochotę obgryzać farbę ze ściań, zasiądź przed klawiaturą i wylej wszystko co masz w sobie na ekran monitora. Cholernie jestem ciekawy, co wtedy napiszesz:).

Mnie akurat AK-owiec nie ruszył (chociaż odnosząc się do innych komentarzy, chciałbym tylko dodać, że zapewnie AK-owcy nie byli "tacy", tylko tacy, siacy i jeszcze inni - nie lubię generalizowania), tekst sprawnie napisany, pomysł też niezły, tylko... No, domyślam się, że całość miała przynajmniej nieco "wstrznąsnać" czytelnikiem, ale we mnie nie wywołał żadnej reakcji, ani na plus, ani na minus - może dlatego, że po kilku pierwszych linijkach domyślałem się mniej więcej co będzie dalej (ok, tego "połączenia" nie przewidziałem ;)).

Chyba po prostu mam inny gust, itepe i stąd takie odebranie, ale tak czy inaczej tekst jest niezły.

"Najpewniejszą oznaką pogodnej duszy jest zdolność śmiania się z samego siebie."

domek, nie chodzi o zwracanie uwagi na swoją twórczość za wszelką cenę, bo większość uzytkowników raczej mnie kojarzy i wie czego się spodziewać po tekście. Nie chodziło też o obrazę Ak - owców. To wyszło w parniu, pierwotnie nie było tam żadnego Ak - owca, ale że wymagało to podciągnięcia pod Dzień Wolności, to i główny bohater imię zmienił i master zostal Ak - owcem. Ale nie do tego zmierzam. Te teksty to po prostu konsekwencja tworzenia na chwilę obecną w jednym podgatunku (bizarro, bo pierwotnie były pisane na portal bizarrowski), więc wymagają takiej, a nie innej stylizacji, kontrastu między poetyką, a obrzydliwościami, pewnej dozy prymitywizmu i oblechy :)

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

krótki, groteskowy tekst.

Zastanawia mnie przynajmniej jeden szkopuł jak młody bóg skoro gb iłciae poobijaną? Od takich zabaw chyba jakieś ślady zostają.

Pozdrawiam

Oburzać się na Fasolettiego? Non sequitur.

"Aryjski" w znaczeniu ~1880-1945 jak mniemam?

CHWAŁA PISARZOM! KU WIĘKSZEMU POGNĘBIENIU ZAPLUTYCH KARŁÓW REAKCJI!

niezgoda, w tym faszystowskim znaczeniu. Blondyn, niebieskie oczy, muskularna sylwetka itp. itd.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

Fasoletti, Fasoletti... Co jeszcze wydumasz ku zgorszeniu jednych, zachwyceniu drugich i rozśmieszeniu trzecich? 

Niech Cię diabli, "montażysto", półdupki na potylicy...

"Aryjczyk" wielką literą, hm?

 

No więc, choć - dziwnie się do tego przyznać - na swój sposób lubię Twoje teksty, Fas, ten nijak nie poruszył we mnie ani jednego nerwu, ani jednej emocji.

 

Zatem do zobaczenia pod następnym, mam nadzieję bardziej "wzruszającym" opowiadaniem...

"Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie." - H. Jackson Brown Jr

Matko boska...

www.portal.herbatkauheleny.pl

Witaj!

 

Jak można przegapić tekst Fasolettiego? Nie można. Przybyłem więc, przeczytałem i wzruszyłem ramionami. Popadasz w "autoplagiatyzm", drogi Fasoletti. Mój przyjaciel zwykł mawiać o Tobie "prowokator", ale stajesz się coraz mniej prowokujący. Po prostu powtarzasz się i dlatego od pewnego czasu nie robisz już (przynajmniej na mnie) wrażenia swoimi tekstami. Postaraj się wymyślić coś bardziej chorego, albo wręcz przeciwnie! Napisz coś zupełnie innego. Byłaby to miła odmiana.

Jestem pewien, że gdyby napisał to nowy użytkownik, a nie właśnie Fasoletti, tekst zostałby skomentowany o wiele dosadniej.

 

Pozdrawiam

Naviedzony

BTW, coś mi się narzuciło - Fasoletti, czemu ty nigdy nie piszesz o lesbijkach? Zawsze tylko ci geje... Jeszcze cię ktoś o seksizm posądzi.

Widocznie o gejach wie więcej niż o lesbijkach.

www.portal.herbatkauheleny.pl

Lassar, Specjalnie dla Ciebie napiszę kiedyś coś o lesbijkach.

Naviedzony, masz chyba trochę racji. Myślę ostatnio intensywnie nad jakimś normalnym tekstem, mam nawet nieśmiałą ideę, ale jak na razie nie mogę się zabrać, żeby napisac.

Zaufaj Allahowi, ale przywiąż swojego wielbłąda.

"Tego wieczora, przeglądając pocztę, natrafił na niezwykle interesujący mail:

„Chciałbym, byś już zawsze był moim niewolnikiem”

Obok widniało zdjęcie ogromnego fiuta tryskającego spermą oraz numer telefonu. Zaintrygowany Hans natychmiast zadzwonił i umówił się na spotkanie."


:). Dziękuje za kolejną dokładkę grindu!

ta sygnaturka uległa uszkodzeniu - dzwoń na infolinie!

No cóż, opowiadanie w Twoim stylu. Nawet uśmiechnąłem się kilka razy, doprawdy, sam nie wiem dlaczego:).  Po drodze zauważyłem kilka bubli, jak brakujące przecinki czy ze dwa przkombinowane zdania, poza tym słowo "hitlerowski" z małej literki.

Pozdrawiam

Mastiff

Moje pierwsze spotkanie z Fasolettim (po przeczytaniu kilku komentarzy widzę, że to znana tu persona). Szok. Może nie oburzenie, ale szok;). Wymieszał pan jedną z miliardów polskich świętości! To zasługuje na uznanie;). Jeśli wszystkie opowiadania pana Fasolettiego tryskają takim grindhousem, nieujarzmioną deprawacją... to chyba zostaje mi brać się za czytanie;). Mimo, iż mój gust jest niezwykle delikatną zwierzyną.

Nowa Fantastyka